DRZEWA UMIERAJĄ NA STOJĄCO
Dwaj rozmodleni pseudoekolodzy.
Tytuł
felietonu nie ma nic wspólnego ze sztuką Alejandro Casony pt. „Drzewa umierają stojąc”, ani też
z mistrzowską grą tejże na deskach teatralnych przez niezapomnianą Mieczysławę
Ćwiklińską. Tak, owe drzewa w przenośni umierały na stojąco. Co ciekawe, drzewa
z mojego posta nie umierały z powodu starości lub chorób próchnicowych.
Umierały z powodu zbrodni popełnianych przez pisowskiego (o ironio) ministra
środowiska Jana Szyszkę na żywym organizmie Puszczy . Zasłużony dla każdej
ustrojowo ojczyzny Jan Szyszko, to serdeczny przyjaciel Rydzyka, prezesa
Kaczyńskiego i innych dewiantów. Powtórzę więc.Umierały z powodu zbrodni popełnianych na zdrowej tkance flory,
żyjącej tam od setek lat. Ta zbrodnia była popełniana z błogosławieństwem
innych zbrodniarzy. M.in. podłych kapłanów katolickich: Czyjegoś
tam „łojca” bezdzietnego ks. Tadeusza
Rydzyka i kapelana myśliwych i Lasów Państwowych płk. ks. Tomasza Duszkiewicza, który swój luksus życia okraszał
rozwieszaniem na plebanii poroży wielu zwierząt będących pod absolutną ochroną,
m. in rysia. Skórę rysia wypchał, być może innym trofeum. Te zwierzęta, które w
imię św. Franciszka ze zwykłym bandytyzmem zabijał, umilały mu i kumplom
wystawne wieczory. Zabijał w chronionych
puszczach z różańcem w kieszeni i Niepokalaną Maryją na ustach. A drzewa
puszczańskie?. No cóż ten całodzienny urobek harwesterów mimo masowych
protestów, skrzętnie był wywożony do zainteresowanych inwestorów budowlanych.
Pieniążki liczone w milionach, z kolei płynęły do kieszeni hochsztaplera
Rydzyka. Ręka rękę myje, mówi przysłowie, dlatego
Szyszko w rewanżu kasował do
kieszeni jako wykładowca w maryjnej szkole (też Rydzyka) do niedawna 600 złotych za godzinę lekcyjną.
To było ponad osiem lat temu. Pewno dzisiaj ta zasłużona kwota jest co najmniej
podwojona. Szyszko jako minister od
ochrony przyrody, podobnie jak jego przyjaciel Duszkiewicz, zabijał stworzenia
boskie z upodobaniem. Dla trofeów
specjalnie zakupił starą stodołę, z której kosztem diabli wiedzą jakich źródeł
zrobił salon wystawowy, bo gdzież można ulokować aż tyle poroży i wypchanych ofiar
puszczańskich. Drzewa w tych puszczach umierały na stojąco, a
zamiast krwi ciekły z nich soki. Zwierzyna zaś ginęła w dwojaki sposób, w biegu
albo także na stojąco. Zamiast posoki wyciekała z nich ciepła krew zwana farbą.
W boleściach, których nigdy nie zaznał na sobie ani Szyszko, ani Duszkiewicz,
ani inni ich pobratymcy o zbrodniczych charakterach. A krew ofiar?, no cóż
służyła im podczas okazjonalnego pijaństwa do umazania twarzy by upodobniać się na prawdziwych jurnych,
męskich zwycięzców. To prawdziwi katolicy, bo i czyny ich są na wskroś
katolickie i zbawienne. W Polsce prawie w każdej plebanii obok krzyża i trofeów
wisi fuzja i sztucer, ponieważ ewangelia poucza iż, stwórca nakazał czynić
ludziom ziemię sobie poddaną. Drzewa i zwierzęta umierają stojąc, ich kaci
zapewne pomrą na leżąco. Zasłużyli sobie poprzez obłudną modlitwę na taki
luksus.
Na temat zbrodni popełnionej na Puszczy Białowieskiej przez Szyszkę i jego przybocznych można by napisać wiele komentarzy, ale po co?, skoro ze strony prawicowo koscielnego rządu pozostaną one milczeniem. Czy świat to widzi?, a jezeli tak to dziwię sie brakiem reakcji, bo sama Unia tu nie wyastarczy!!!.
OdpowiedzUsuńZ ciemnych mojego lasu drzew jedno najcichsze
OdpowiedzUsuńUkochałem, najbardziej smutne i najwiotsze:
Brzozę, co nie szumiała w najszaleńszym wichrze,
Zawsze niema, choć wiatru wiew się o nią otrze.