Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2014

WSPOMNIENIA

Obraz
W dniu 26 listopada br. odszedł na zawsze mój dobry kolega i prawdziwy przyjaciel, przed kilku laty przełożony Wiesław Szurmiej, prywatnie bratanek niedawno zmarłego Szymona Szurmieja, długoletniego dyrektora Teatru Żydowskiego w Warszawie. Odszedł nagle, w dość paradoksalnych okolicznościach, bowiem na sali gimnastycznej, gdzie raczej utrwala się stan zdrowotności. Mocno mnie zasmuciła ta tragiczna wieść, bowiem już byliśmy umówieni na spotkanie, zaraz po tym gdy sam dojdę do zdrowia po długotrwałym pobycie w Centrum Onkologicznym. Okazuje się że w naszym wieku nie należy składać zbyt odległych w czasie deklaracji. Wiesiek całe życie zawodowe poświecił toruńskiej energetyce piastując od kilku lat funkcję wicedyrektora ds. pracowniczych, ale w Jego niepisanym zakresie obowiązków było szeroko pojęte eksponowanie dobrej strony firmy. Był niezbędny praktycznie w każdych okolicznościach, gdzie dobro Zakładu należało pokazać na forum całego kraju. Naczelną zasadą Wieśka była też tros

ŚREDNIOWIECZE MA SIĘ DOBRZE

Obraz
  ,,Z nowatorską metodą umacniania wiary chrześcijańskiej wystąpił ks. Tomasz Chciałowski, proboszcz parafii Matki Bożej Fatimskiej w Legionowie. Postanowił on wypożyczać wiernym relikwiarz z zepsutym zębem Jana Pawła II. Tyle zapis na Facebooku. Każdy kto potrafi czcić zepsute zęby, choćby z ust papieża może na jakiś czas zatrzymać u siebie w domu monstrancję, w której zazwyczaj spoczywa hostia. Mniemam, że za odpowiednią „co łaskę” dla proboszcza w Legionowie. Fuj.Fuj. Nie tylko słowo fuj nasunęło mi się już w czasie, gdy się dowiedziałem, że (wdowa po papieżu) kardynał Dziwisz, ograbił zwłoki swojego szefa. Uszczęśliwia on niektórych wiernych ampułkami z krwią zmarłego. Krwawą ampułką obdarował najpierw naszego kierowcę Formuły 1 Roberta Kubicę. Krew ta miała chronić sportowca przed wypadkami, miała zagwarantować mu bezpieczeństwo. Być może krew była nieco skwaszona, bo kardynał nie dolał do niej octu, który chroni posokę przed zmianą konsystencji, bo

CZY TE OCZY MOGĄ KRZYWDZIĆ?

Obraz
Komentarz red. Cezarego Michalskiego z KRYTYKI POLITYCZNEJ, dziennikarza nad wyraz cenionego, sądzę że nie tylko przeze mnie, ze spotkania z dr. Magdaleną Ogórek reformistką Kościoła, która uważa że ks. Lemański był jednoznacznie przez abp Hosera prześladowany wzorem służb komunistycznych, przeczytałem z zainteresowaniem. Śledził on odzyskiwanie parafii jasienickiej z rąk ks. Lemańskiego. Ponieważ cała prawda o Lemańskim do uszu Polaków katolików trafiała wyłącznie szczątkowo i to w barwach przyjaznych hierarchom, fragmenty komentarza zamieszczam na stronie mojego bloga..... Pojechał tam zatem w dniu „odzyskiwania” parafii przez abp. Hosera i osadzania tam nowego proboszcza, który w pierwszych słowach swego przemówienia do tłumu obiecał, że „z kościoła w Jasienicy znikną pozostałości i ślady po ks. Lemańskim” (brawa, okrzyki, skandowanie na stojąco). Eufemizm „pozostałości i ślady” oznaczał zgromadzone tam – „nie wiedzieć czemu” – przez ks. Lemańskiego judaika.

RATUJMY KRAKÓW

Obraz
W prasie i Internecie czytamy, że kardynał Dziwisz (znana „wdowa” po Karolu Wojtyle) zobaczył Kraków poprzez pryzmat rozpusty jaka zawładnęła miastem. Ciekawe spostrzeżenie panie arcypasterzu ponieważ miasto w ponad połowie terytorialnie należy do Kościoła to należałoby się „Dziwić”, kto nim w rzeczywistości zarządza i skąd ta rozpusta wyłazi. Niestety większość nas Polaków już wie, że wyłazi z kruchty w której: żyje w rozwiązłości nie tylko materialnej ale i w obyczajowej znaczna ilość krakowskich i nie tylko krakowskich księży. Wielu przebywa na odwyku w domach specjalnie dla nich utworzonych). Wielu żyje w rozwiązłości seksualnej (pedofilia ks. Gila i abp Wesołowskiego oraz innych amatorów dziecięcych pupć, a schowanych w odległych parafiach na terenie pana Dziwisza, wcześniej Karola Wojtyły). „Miesiąc modlitw o odnowę moralną Krakowa rozpoczął się od mszy pod przewodnictwem kard. Stanisława Dziwisza. Akcja nosi hasło "Sz

PUTIN TO, PUTIN TAMTO

Obraz
    Zapewne nigdy Władimir Władimirowicz Putin jako urzędnik z Petersburga kilkadziesiąt lat temu, gdzie się zresztą urodził, nie spodziewał się , że będzie kiedyś najbardziej znienawidzonym politykiem świata, oczywiście poza swoją ojczyzną. Otóż wszystkie wiadomości medialne wg. instrukcji politycznej w Polsce powinny zawierać informacje o podłości Rosji i podłości Putina, a dodatkowo każda informacja z Kremla ma być okraszona sosem wskazującym na całkowitą degrengoladę gospodarki naszego sąsiada, plagę chorób obywateli Rosji spowodowaną niedożywieniem, jako że na ich rynek nie płynie polskie mięso (białko) polskie jabłka, marchewka a nawet szczypiorek i kartofle (witaminy). Łza się polskiemu, „bardzo zaprzyjaźnionemu” z Rosją widzowi kręci w oku, że naród rosyjski przymiera głodem i zapada w choróbska z braku witamin, a tymczasem Putin wysyła na wschodnie rubieże Ukrainy wciąż nowe dostawy nie tylko broni ale i zielonych ludzików, sam zaś wraz z nową małżonką włóczy się po ku

STANDARDY

Obraz
  Czyli kryterium określające „poziom”, odpowiednie wymagania. To takie, ogólnie mówiąc kryterium teoretyczne, reprezentowane przez polski parlament, czyli członków partii, prawdopodobnie wszystkich polskich partii politycznych. A konkretnie tych sprawujących władzę, począwszy od stanowiska wójta aż do parlamentu. Normalny, przeciętny człowiek słowo wysoki standard rozumie jako moralność, etyka, uczciwość, humanizm, po prostu wysoki poziom. Niestety niektórzy nasi parlamentarzyści przewrotnie rozumieją słowo standard. Dla nich najbardziej etycznym jest ten, który z podniesionym czołem potrafi okradać państwo, podatników, inne obszary naszego państwa, oczywiście z wyjątkiem własnej rodziny. Ba, w złodziejski proceder włączani bywają owi członkowie rodziny. Żona posła, o ironio Prawa i Sprawiedliwości Adama Hofmana, ulubieńca wyborców kaliskich przez 2 lata, (słownie dwa lata) przebywając na lewych zwolnieniach chorobowych pobierała z kasy KGHM co miesiąc 6 tysięcy złotych. Jak t

NIECH SIĘ ŻARZY

Obraz
  Kolejny jesienny dzień pcha mnie do mojego urojonego ogrodu, w którym z maniakalną obsesją widzę swój kraj, swoją ojczyznę. Zajmuję ławeczkę obok mokrego skalniaka, Jest tu wypalony placyk pozwalający na bezpieczne rozpalenie ogniska, bo badziewia jest multum. Rozpalam go więc. Oczko wodne to najciekawszy punkt ogrodu. Jest otoczone różnymi głazami, pośród których rosną kolorowe rośliny wodne, a także tryska maleńka fontanna z buzi wielkiej zielonej żaby. Być może zwabia ona swoje towarzyszki, bo gdy wieczorem siadam na brzegu mogę usłyszeć kumkanie żab. Mimo, że w wodzie nie pluskają kolorowe rybki i nie rosną różowe grzybienie. Jest to naprawdę uroczy zakątek mojego ogrodu. Wciąż zapuszczonego, ale jednak ogrodu. W najstarszej części rosną stare owocowe drzewa o powyginanych konarach niczym plątanina węży. Jesienią uginają się pod ciężarem żółtych śliwek, czerwonych jabłuszek i zielonych gruszek. Trawnik wokół nich przypomina barwny kobierzec. Jakby prosił o poddanie go zabi

BADZIEWIE

Obraz
Lekki powiew zefirka okraszony promieniem jesiennego przybladłego słońca namolnie zmusił mnie do przechadzki po moim urojonym ogrodzie. Krążę więc zaniedbanymi alejkami, które pozarastały przeróżnym zielskiem, którego nazwy nie sposób wymienić, jeno ogólnie nazwać po prostu badziewiem. Badziewie, które przysłoniło na siłę wyciągające ku resztkom słońca na wpół zwiędłe listki i gałązki. Mało co widać już aronie, azalie, berberysy, bukszpany a nawet moje oczko w głowie, jagódki kamczackie. Idę więc tonąc w jesiennym gąszczu traw które to słonce pomalowało na kolor brudno pomarańczowy, jakoby odwracając się od nich, zostawiając je na łaskę jesiennych pluch i zimy. Pomyślałem, że czas się zatrzymać i pomyśleć ileż w tym urojonym ogrodzie należałoby włożyć pracy, ileż wysiłku całego narodu, ileż mądrości rządzących, jakież ponieść koszta by ogród z powrotem stał się przyjazny nam wszystkim. By badziewie w postaci sił nam wrogich nie sprowadzały ojczyznę na obrzeża Europy a nawet świat

POWRÓT DO OGRODU

Obraz
            Wracam (przynajmniej na razie) do swego ogrodu, który uprawiam (pielęgnuję) od ośmiu lat. Co prawda moje wynurzenia internetowe widać od lat sześciu, ale ponad 150 postów zaginęło ponieważ nie były chronione własną domeną. Nie szkodzi. A więc wracam do ogrodu w którym z przyjemnością uprawiam dwie odmiany „owoców”. Polityka państwa, oraz relacje państwo Kościół. Tak przy okazji, nie wiem do końca dlaczego słowo państwo piszemy małą literą, zaś Kościół z dużej. Czyżby to był wyraz podporządkowania, czy może aberracji?.A może oportunizm z konformizmem w parze? Zostawmy to. Wracam i postrzegam swój ogród w stanie ogólnego zaniedbania. Tu i ówdzie wyrosły chwasty i to takowe, które parzą jakoby osty i pokrzywy. Brrr. Poniżej tegoż felietonu moi Czytelnicy znajdą siedem postów które napisałem w warunkach szpitalnych. Nic ciekawego, ot przebieg terapii itp. spostrzeżenia. Więcej tam wynurzeń osobistych niżeli ciekawostek medycznych z tegoż sześciotygodniowego pobytu w obi