Posty

Wyświetlanie postów z 2013

2014, ROK WOJNY Z GŁUPOTĄ

Obraz
Słyszała pani co dzisiaj nasz proboszcz mówił na kazaniu, a mówił mądrze, oj mądrze. A co takiego droga pani somsiadko mówił?. Powiedział, że ta cała pedofilia, czyli krzywdzenie księży bierze się z jakiegoś dżenderu. A co to za diabeł, bo nie rozumiem. No to niech pani posłucha: Ponoć z UE nakazują aby nasze chłopaki chodzili w sukienkach, a dziewczęta w spodniach, bo to jest równość. Pani, jaka równość, dojdzie do tego, że chłopy będą musieli doić krowy i gotować żur, a kobity harować w polu i łazić do knajpy. Za nic ta Europa ma Ewangelię, a tam jest napisane, że kobieta ma być posłuszna chłopu i on ma prawo ją skarcić jeżeli nie postępuje zgodnie z Pismem św.. Taki chłopak założy modną sukienkę i wtedy włazi do łóżka biednego księdza, a co ma zrobić w tym momencie ksiądz. On jest litościwy, to i przygarnie sierotę, któremu Europa wypaliła mózg. To z tego się tylu pedałów bierze. Ale chyba proboszcz mówił o innej szkole, bo w naszej wyraźnie katecheta powiada, że agresja u chł

"JEZUS" OBMYŁ BRUDNE STOPY W UMYWALCE

Obraz
Zawsze boso jak Cejrowski, ubrany w białe szaty, z biblią w ręku i kocem pod pachą. Od wielu lat pielgrzymuje po całym świecie. Odwiedził już ponad dwadzieścia krajów. Nazywa się James Joseph i pochodzi z Detroit w Michigan (USA). Ale wszyscy znają go jako "The Jesus Guy", bo swoim wyglądem i zachowaniem przypomina... Jezusa Chrystusa. Wyjątkowo nie autentyczne wg biblii, bo Jezus mył się, a tym bardziej swoje nogi w jeziorze, no może w jakimś zbiorniczku błotnym. Dzisiejszy naśladowca Zbawiciela winien się postarać choćby o minimum autentyczności. Jest jednak wielu jego wyznawców, którzy wierzą, że zgodnie z zapowiedzią Jezus ponownie zjawił się na Ziemi i to akurat w bogatej, ale niestety ciemnej jak tabaka w rogu Ameryce. Osoby boskie ponoć są wszechwiedzące, a więc takowy Jezus winien wiedzieć, że nikt przy minimum kultury nóg nie myje w umywalkach. Nawet sam papież obmywa nogi kardynałom w misce do tego przeznaczonej. No ale co Jezus to Jezus, tym bardziej, że w

NA OKOLICZNOŚĆ

Obraz
Na okoliczność zbliżających się świąt, jak mawiał Kaźmierz Pawlak. Mam prawo go cytować, bo niemożliwe, aby w czasie świąt telewizja nie pokazała bodajże po raz setny komedii z Pawlakiem i Kargulem. Taki to wstęp. Otóż katolicy się często zastanawiają, które święta są iście ważniejsze w roku. Czy Wielkanocne, czy też Bożego Narodzenia. Swego czasu Jan Tadeusz Stanisławski w dowcipny sposób udowadniał własną teorie o wyższości świąt Wielkanocnych nad świętami Bożego Narodzenia. Oczywiście mieściło się to w świecie rozrywki, bo każdy z nas będzie miał własne spojrzenie na ów „problem”. Wiadomo bowiem, że święta Bożego Narodzenia wiążą się ze śniegiem, a więc zimą za którą tęsknią nie tylko dzieciaki, ale i służby drogowe, bo gdyby nie śnieg to sprzęt oczyszczający ulice by zardzewiał doszczętnie co spowodowałoby niepotrzebne wydatki na zakup nowego. Postać św. Mikołaja dzisiaj się już mocno zdewaluowała, bo faceci w czerwonych otulinach już od miesiąca kręcą się po sklepach.

BLOGER DLA SWOICH?

Obraz
Takim się postrzegam, bowiem wśród komentujących moje teksty zwykle powtarzają się te same podpisy, jeżeli w ogóle są. Wiem, że czyta moje posty dużo więcej osób, ale nie aż tak wiele. W każdym razie dużo mniej niżeli jeszcze dwa, trzy lata temu. Nie mogę mieć do nikogo w tym względzie pretensji, a co najwyżej do siebie, że być może stałem się mniej ciekawym w swych wypowiedziach. Tłumaczę sobie jednak inaczej. Mianowicie codziennie przybywa tylko w samej Polsce tysiące nowych internautów, a więc i tych, którzy wykorzystują internet dla pokazania swej duszy innym. Fakt, niektórzy bazgrolą o d*pie Maryni, inni zaś o swoich upodobaniach do ciuchów, zwierzątek, wypraw na ryby i grzyby, ot nieograniczone ilości zainteresowań i potrzeba dzielenia się tym z innymi. Stąd prawdopodobnie dużo mniejsza jest możliwość, choćby przypadkowego trafienia na blog z tytułem:” Z IRONIĄ NA OSTRO”, czyli tego co wyraża się dość asertywnie, a może nawet zbyt asertywnie, co to tkwi w jego (umownej) dusz

PATRZCIE PATRZCIE

Obraz
Zanosi się, że być może już niedługo stanę się przestępcą, bo puszczam parę wodną z e-papierosa. W swoim mieszkaniu, w kawiarni, w kolejce sklepowej, w pociągu, wszędzie, gdzie nikt (najczęściej słabo poinformowany) nie zwróci mi uwagi, że para też mu szkodzi. Do takowej konkluzji, podpartej ostrzeżeniem przed rakiem, zdążają wszyscy zamówieni przez firmy tytoniowe komentatorzy i opłaceni specjalnie dziennikarze. Nie rozumiem dlaczego wykształcony człowiek, zapewne takim jest dziennikarz, jest skłonny się ośmieszać. Jak można porównać produkt spalania tytoniu, zawierający ponad 5000 tysięcy szkodliwych dla organizmu substancji, do podgrzewanego liquidu zawierającego glikol 1,2 propylenowy, glicerynę, wodę i nikotynę. Nic do końca nie jest bezpieczne. Ponoć nawet ryby zawierają w sobie ukryte dla organizmów ludzkich trucizny. Aliści wiadomo, że aby być do końca zdrowym, należy żyć w sterylnym inkubatorze, a zaciągając się parą nikotynową, każdy odpowiada za stan swoich płuc, nawet

NIC DWA RAZY SIĘ NIE ZDARZA

Obraz
I nie zdarzy. I zapewne z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny. Wiersz pani Wisławy Szymborskiej, wyśpiewany przez Łucję Prus mówi prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. Ktoś gdzieś tam napisał (nie pomnę teraz), że życie człowieka składa się z trzech faz. Pierwsza to narodziny, druga to prokreacja, wreszcie trzecia to śmierć. Nic więcej. No może nie do końca, bo w międzyczasie człowiek dokonuje jeszcze wielu wyborów, uczy się, tworzy po to by pozostawić następnym pokoleniom jak najlepsze owoce swojej pracy. Nie zdarza się dwa razy, a więc powtórnie narodzić, chyba, że daje się wiarę teorii reinkarnacji. Poprzez prokreację możemy świat wzbogacić wieloma potomkami w zależności od naszej woli. Umierać też przychodzi nam tylko raz, no i dobrze bo akurat ta faza jest smutna i mało przyjazna uczuciom wyższym otoczenia. Długość naszego żywota też jest bardzo zróżnicowana w zależności od wielu czynników takich jak wyżywienie, warunki mieszkaniowe, dostępność do dobre

WARTE UWAGI

Obraz
Mam swoją ulubioną prasę codzienną, a i tygodniki, w których znajduje wyważone, bez zaciekłości podane czytelnikowi informacje. Bez wątpienia do takich należy tygodnik PRZEGLĄD. Redagują go dziennikarze w zasadzie o lewicowych, a może liberalno-lewicowych poglądach, ale często tygodnik na swych łamach gości całkiem innych komentatorów i autorów przeróżnych felietonów. Nigdy specjalnie na „surowo” nie wykorzystywałem tekstów zamieszczanych w tygodniku, po to by cytować je na moim blogu, co najwyżej powoływałem się na kogoś, kto mnie zainteresował w szczególności. Tym razem postanowiłem inaczej. Bo oto ostatnie dwa numery mnie do tego sprowokowały: Nie odnotuję ich na pewno w moim sztambuchu, chociaż zastanowię się, bo naprawdę warto. Chodzi o artykuły zamieszczone przez profesorów: Andrzeja Walickiego, Jana Widackiego, Zbigniewa Lwa- Starowicza, Stanisława Niciei, a także Tomasza Jastruna i Daniela Korbela. Ten ostatni pokazał jak polityka polska szła w latach 1938-39 ręka w rękę

GENDER

Obraz
Słowo jakże (wg Kościoła katolickiego, diabelskie), wprost nienawistne w stosunku do ludzkości w pojęciu wyznawców Chrystusa Króla, albo jego egzekutorów. Słowo dla nich tak obce jak Turczyn  w bibliotece Ojca Świętego. O gender nikt nie słyszał jeszcze kilka lat temu, no i dobrze bo słowo oznacza nic innego jak: płeć kulturową, płeć społeczną, inaczej mówiąc społeczno-kulturową tożsamość płciową, albo sumę cech, zachowań , stereotypów , ról płciowych   przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn   w ramach danej kultury  w drodze socjalizacji , nie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała pomiędzy płciami, czyli dymorfizmu płciowego . Gender, czyli kulturowy komponent , przekazywany jest poszczególnym jednostkom w sposób performatywny , czyli poprzez uczenie się , odgrywani e i powtarzanie zachowań innych osób tej samej płci. (Zacytowane terminy można sobie sprawdzić chociażby  w encyklopedii). Tyle mądrości, które nam głoszą socjolodzy i filozofowie, ale by t

MNIEJSZOŚCI INTELEKTUALNE

Obraz
Naszła mnie ochota na chłopskie filozofowanie. Jako że w naszym kraju słowo „mniejszość” robi zawrotną karierę z przeróżnych powodów, podobnie jak słowo gender dzięki niezbadanej chorobie biskupów, przeto podjąłem amatorską próbę dokonania systematyzacji owych mniejszości. Wnioski są następujące: Prawie w każdej dziedzinie życia mamy mniejszości i większości, zaś w Polsce w szczególności, a może i nie. i tak: Mniejszości narodowościowe ( Rosjanie, Niemcy, Białorusini, Ukraińcy, Czeczeni, Żydzi, Łemkowie, Ormianie, Afrykanie i Azjaci z przeróżnymi kolorami skóry, posługujący się przeróżnymi językami i narzeczami. Mniejszości religijne (protestanci, prawosławni, wyznawcy Jehowy, Allacha, Buddy, Potwora Spaghetti, Adwentyści Dnia Siódmego, Zielonoświątkowcy, Judaiści, oraz inne rozproszone wyznania religijne bardziej lub mniej chrześcijańskie, lub wręcz obce chrześcijaństwu. Mniejszości rasowe ( czarni, żółci, czerwoni, Mulaci, Metysi i wszelkiego rodzaju krzyżówki

BUFON, CZYLI CIENKI BOLEK

Obraz
"Gdybym tam pojechał to do tego by nie doszło, obserwowałem z boku i wiedziałem co robić, ale Kwaśniewski i inni położyli te sprawy na łopatki.” Kto tak powiedział?. Oczywiście nasz były prezydent z bożej łaski, zarozumiały bufon, wybawca świata przed komunizmem. Nasz najlepszy towar eksportowy. Czyżby?. Używając w tytule słowa Bolek, nie mam na myśli absolutnie przypisywanego mu przez IPN pseudonimu przy domniemanej współpracy z bezpieką, bo mnie to akurat mało interesuje. Słowo Bolek używam w kontekście jego oceny, jak to się mówi całościowej, dlatego dopisuję mu przymiotnik cienki. Cienki Bolek, bowiem potrafi się określać buńczucznie mężem opatrznościowym tego świata, a w gruncie rzeczy jego moc polityczna jest równa Kaczyńskiemu, mocnemu w gębie, który w zestawieniu z bokserem Kliczko wyglądał jak Pat i Patachon. Wypowiedź jego zacytowana na wstępie nie jest przypadkowa. Lubi się chełpić jako mąż stanu z którym się ponoć świat polityczny liczy. Akurat to taka prawda, j

POMOC Z ZAŚWIATÓW

Obraz
Tak mi dopomóż Bóg. Tę formułkę, najczęściej bezmyślnie, ale za to widowiskowo, z ręku na sercu, wypowiadają wszyscy prawicowi „cwaniacy”, którym udało się dzięki propagandzie wyborczej i łaskawości samych wyborców dostać do koryta sejmowego, senatorskiego, albo też na poziomie województwa, powiatu i gminy. Niech ludzie widzą, a co!.”Tak mi dopomóż Bóg”, wypowiadają demonstracyjnie, śledząc jednym okiem czy patrzy na nich kamera, bo w tym momencie absolutnie nie myślą o żadnym bogu, a wyłącznie o karierze, dzięki której urządzą nie tylko siebie, ale też całą bliższą i dalszą rodzinkę. Po kilku miesiącach, a najczęściej latach społeczeństwo przygląda się tym bardzo oddanym Bogu i wtedy zauważa, że cały ten happening demonstracyjny to tylko kit i hipokryzja do dużej potęgi, ale przecież ludzie nie będą mu pamiętać tego umiłowania Wszechmogącego. Po latach widzimy już oficjalnie, dzięki mediom, że taka prośba do Boga to naprawdę wielki kit, chyba że tenże Bóg miał go osłaniać przed śc

VACUA VASSA PLURIMUM SONANT

Obraz
Myślący Polacy wiedzą, że jest to przysłowie, ba nawet przenośnia, a w tłumaczeniu na język Polan znaczy, iż ci którzy mają najmniej mądrego do powiedzenia opowiadają swoje bzdety najgłośniej. Tym przysłowiem posługują się wszystkie narody, bo w każdym z nich przewalają się puste naczynia. Rosjanie dla przykładu powiadają że:” pustaja boczka puszcze gremit.” Właśnie, najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy posługują się nic nie znaczącą mową, która mogła by przysłużyć się naprawie państwa lub chociażby polepszeniu jego funkcji.. Pominąwszy już idiotyzmy i brednie głoszone przez „zasłużonego” dla III RP, a jeszcze bardziej dla Kaczyńskiego, Macierewicza, który wykorzystując prostactwo i ciemnotę części społeczeństwa ( ba nawet kilkoro ludzi „niby wykształconych”,) stworzył religię zwaną smoleńską, bo w naszym kraju głosy ludzi nic nie znaczących twórczo są uważane za poważne. Telewizja za grube setki tysięcy złotych transmituje obrady kupy idiotów. Kto jest decydentem pytam ja i co