- Ponieważ ryba psuje się od głowy, przeto jestem zirytowany tym co reprezentują nasi parlamentarzyści (tu w kraju oraz w Brukseli). Dochodzę do wniosku, że to w większości dorobkiewicze, ludzie wyzuci z empatii w stosunku do swoichwyborców, a przy tym hipokryci, obłudne lizusy w stosunku do kleru katolickiego (chociaż ponoć dyskretne badania wskazują, iż ok. 30 % z nich to ukryci ateiści, w tym wielu homoseksualistów). Ich cechą roboczą jest chamstwo i to niezależnie od płci poselskiej, bowiem gdzie poza Polską prasa by odnotowała odzywkę posła do posłanki:” wolałbym kozę bzyknąć niż posłankę Pawłowicz”. Poseł Domaracki może nie mieć nawet śladu szacunku do Pawłowicz, ale to mimo „wszystko” jest „naturalna” kobieta, a nawet kawał baby. Fakt owa posłanka również jest bezprzykładnym chamem, a może lepiej chamką, bo potrafiła z pianą na ustach wykrzyczeć do pani Grodzkiej (osoba transeksualna) , że jako mężczyzna nażarła się hormonów po czym stała się kobietą. Ponadto flagę Unii Europejskiej nazwała szmatą, bo bliższa jej sercu jest ta biało-czerwona ,oraz chorągwie kościelne z obrazkami świętych pańskich. Potrafiła też do kolegi posła mile się odezwać słowem „spierdalaj”! To jest dopiero szmata, szmata z tytułem profesorskim, bo jakją nazwać inaczej. Może za mocno, ale przecież ona wszystkie kobiety maszerujące w manifestacjach feministycznych nazywa właśnie tym podłym gałganem służącym do wycierania podłóg. Podobne odczucia mam w stosunku do rządzących, a więc naczelników mojego kraju, czyli premiera i prezydenta, których to „wybierałem tymi rękami”.
- Jestem zirytowany postawą przywódców państwa konstytucyjnie świeckiego w stosunku do kleru katolickiego. Uniżony, wprost czołobitny stosunek, szczególnie pana prezydenta do biskupów powoduje to, że państwo polskie rokrocznie wydaje na zachcianki Kościoła blisko dziesięć miliardów złotych w sytuacji wielkiego niedofinansowania służby zdrowia i szkolnictwa. To prawie dwa razy więcej niżeli dopłaty do rolniczych emerytur. Państwo godzi się na głoszenie półprawd średniowiecznych przez niedouczonych księży i katechetki podczas lekcji religii w szkołach i przedszkolach, łącznie z modnym problemem gender. Zgwałcone „autorytetem” JPII polskie państwo wyraziło zgodę na wpisywanie ocen z tejże religii (religii, nie nauki) do świadectw uczniowskich. Nasi przywódcy zgodzili się na zatrudnienie kilku tysięcy kapelanów w szpitalach, w wojsku, policji, straży pożarnej, oraz w służbach granicznych obdarzając ich wysokimi stopniami i adekwatnym uposażeniem. Kościół dostrzegając siłę swych perswazji potrafi wydzierać przy każdej okazji majątek narodowy, ziemię i obiekty użyteczności publicznej nie patrząc na powstałe z tego powodu szkody. Jest bardzo skonstruowany wyłącznie na zyski finansowe, chociażby było to mało moralne. Przykładem jakże wysoce niemoralnym jest handel pamiątkami i relikwiami papieża JPII przez Jego kapciowego abp Dziwisza. Papież, jak wiadomo polecił przed swoją śmiercią osobiste zapiski z życia spalić, do czego zobowiązał Dziwisza, tymczasem wierny giermek-katolik po śmierci swego pana zamienia je na żywe pieniądze. Nie miał nawet skrupułów by ujawnić je w książce. Tylko patrzeć jak puści resztki na Allegro. Jestem zirytowany .
Jestem też wstrząśnięty brakiem skutecznej interwencji na rozsiewane szkodliwe dla państwa oskarżenia i kretynizmy. Przykładem jest działalność pseudo komisji Macierewicza w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Państwo pozwoliło na szerzenie kłamstw, a nawet bzdur sugerujących zamach, wciągając w te bzdety nie tylko Kościół, pół politycznego świata ale też różnych samozwańczych znawców lotnictwa. Podobnie dziwnie władze polskie potraktowały rozwałkę przez Macierewicza WSI, obnażając nasze wojska na zagranicznych misjach z ochrony wywiadowczej. Macierewicz w tej sytuacji jest współodpowiedzialny za śmierć i kalectwo żołnierzy poległych w Afganistanie i Iraku. Tymczasem „niezawisły” prokurator, na pewno z inspiracji kogoś ważnego nie widzi żadnego przestępstwa dokonanego przez Macierewicza, bowiem ten nie był ponoć państwowym urzędnikiem. Wychodzi na to, że prywatnie, pewnego ranka wstał z łóżka i pojechał do WSI po to by je rozwalić. Jestem zaprawdę wstrząśnięty. - Jestem także zirytowany naszym państwowym zadłużeniem. Zadłużenie owo sięga połowy naszego PKB, nieprzemyślanymi drogimi zakupami, które nie sprawdzają się w praktyce w naszej gospodarce (dreamlinery i pendolino), fatalnym wykonawstwem autostrad i lotniska w Modlinie, ponadto poziomem nauczania na prywatnych wyższych uczelniach. Absolwenci tych przybytków wiedzy wynoszą umiejętności na poziomie nawet nie maturalnym. Wstrząs mnie dotyka.
- Tak oto można by z grubsza ocenić nasze państwo i jego władze. Zabór majątku państwowego i permanentne dojenie miliardów złotych z kasy państwa doprowadziło do zubożenia naszej gospodarki a w konsekwencji wędrówkę za pracą i chlebem na obczyznę co czwartego Polaka w wieku produkcyjnym, a mnie i wielu innych powoduje „ciurlanie” w brzuchu. Sami nie potrafimy zrobić porządku na swoim narodowym podwórku a jeździmy na wyścigi do Kijowa pouczać tamtejszych obywateli jak mają sobie urządzić swoje państwo. Zarówno Moskwa jak i Bruksela w sprawie ukraińskich rozruchów zachowują daleko idącą wstrzemięźliwość. Polska postępuje inaczej. Już nie wiem, czy nam chodzi o te ziemie, na której jeszcze stoją ruiny polskich pałaców z II RP, czy też jesteśmy tacy bezinteresownie przyjaźni potomkom byłych banderowców.
- Zastanawiam się na koniec, czy moja wypowiedź nie jest zbyt bezpośrednia, zbyt asertywna, a może zbyt złośliwa?. Ależ nie, w żadnym wypadku. Mnie, emerytowi z średnią emeryturą wypracowaną w PRL i początkach III RP, każdy, kto uzna, że nie mam racji lub jestem dla niego wrogiem, może mi „skoczyć”, jak powiadał Wiesław Gołas do Jana Kobuszewskiego w skeczu o „panu hydrauliku":
czwartek, 30 stycznia 2014
JESTEM ZIRYTOWANY JAK DIABLI.
poniedziałek, 27 stycznia 2014
MIŁOSIERDZIE I NIENAWIŚĆ
Przynajmniej,
jeżeli chodzi o tzw. kijowski Majdan i wypadki na nim.
Stawiam pytanie, czym spowodowana jest tak straszliwa nienawiść polskiej
prawicy i jej wyborców do Rosji, a właściwie do Kremla i
samego Putina?. No czym?, może Katyniem, a może tym, że Rosję
stać na wyłożenie 50 miliardów dolarów na organizację Olimpiady
w Soczi, a nas nie stać na takową chociażby pospołu ze Słowacją
i krakowskim klerem. Rodzi się pytanie, a jak postrzegają nas
normalni Rosjanie w kontekście zbrodni dokonanej na 80 tysiącach
młodych żołnierzy rosyjskich wziętych do niewoli. Śmierć
poprzez konanie z głodu we własnych odchodach i masowym tyfusie w
1920-21 roku. Okazuje się, że prasa rosyjska nam to przypomina
tylko w okolicznościach ich ciągłego nagabywania w kwestii
ewentualnych odszkodowań za Katyń. Nawiasem mówiąc śmierć przez
rozstrzelanie ponad czterech tysięcy jest bardziej humanitarna od
śmieci głodowej 80 tysięcy, tym bardziej osiemdziesięciu tysięcy
młodych żołnierzy, chociaż obie te śmierci są straszne, a
Katyń był zemstą Stalina za klęskę pod Warszawą doznaną
dwadzieścia lat wcześniej. Dość, bardzo dość, bo można dostać
wścieklizny. To jakaś szczególna, jeszcze nie bardzo rozpoznana
choroba prawicowej części Polaków. Okazuje się, że nienawiść i
fałszywe miłosierdzie idą w parze. To widać na ukraińskim forum,
czyli Majdanie w Kijowie i nie tylko. Myśl o tym, że trzeba Ukrainę
bronić przed Rosją, tak nam się rozrosła w głowach, że
przesłoniła nam fakty, które stawiają włosy na głowie, gdyby się
działy w Polsce. Tutaj prasa domaga się kar za gesty podobne do
hitlerowskiego powitania i dobrze. Na Majdanie można zobaczyć
odznaki, elementy umundurowania uszyte na wzór noszonych przez SS
Galizien, można usłyszeć hasła antysemickie głoszone przez ludzi
z partii Swoboda, a
Majdanu, ale ani Jaceniuk, ani Kliczko nie odcięli się od Bandery i jego ideologii, a to już bardzo zastanawiające. Brakuje tu tylko Juszczenki i więzionej Tymoszenki. W tym rozgardiaszu politycznym zimną krew zachowuje tylko Unia Europejska, bowiem jej przywódcy zdają sobie sprawę, że Ukraina ze swoim historycznie zbrodniczym, pretensjonalnym narodem to nie jest kraj, który by wzbogacił wspólnotę europejską o cokolwiek. Byłby tylko wielki kłopot z ujarzmieniem tych wciąż niezadowolonych, a to ze współpracy z Rosją, a to ze współpracy z Zachodem. Nikt na Zachodzie nie pragnie Ukraińców w swoich krajach. Dzisiaj premier brytyjski chętnie by się pozbył Polaków i zrobił by to gdyby nie konstytucja unijna gwarantująca wolny przepływ ludności.
zwłaszcza prawego sektora. To synowie i córki i
wnuki tych co siekierami i piłami zamordowali setki tysięcy Polaków
na Wołyniu i innych terenach Ukrainy, w Treblince, a także
dziesiątki tysięcy niedobitków Powstania Warszawskiego, a nasi
komentatorzy w kółko powtarzają, ze Birkut (strona rządowa) bije,
a ostatnio nawet zabija bezbronnych manifestantów. Przy tym oskarża
się Rosję o podburzanie władz Ukrainy do krwawych rozpraw. Putin
nie ma nic do roboty, tylko obmyśla prowokacje. Słusznie Urban
pisze, że Polska nie ma żadnego wpływu na Ukrainę, ale Ukraina na
Polskę i owszem. Rozruchy podburzane są przez kler ukraiński,
podobnie jak w przypadku rzezi Polaków. Dramat ukraiński pracuje
dla PIS, a polskie ogłupione władze, szczególnie prawicowej części
PO nie mają o tym pojęcia. Nad Majdanem nie powiewają już flagi
Unii Europejskiej panowie Polacy, za to banderowskie czerwono- czarne
sztandary trzymają się mocno. Zmieniający się mówcy już nie
krzyczą do
mikrofonu „Ukraina to Europa”, lecz „Sława
Ukrainie”, a tłum odpowiada ; „Sława bohaterom”. To
pozdrowienia Ukraińskiej Powstańczej Armii. Skandowali ją
„żołnierze” UPA. Słyszymy, że nie byłoby Majdanu gdyby nie
UPA, przekonywał niejaki Oleh Tiahnybok przewodniczący
Swobody, za którym tak mocno stoi polska prawica. Ten człowiek jest
jednym obok Jaceniuka i Kliczki liderem
Majdanu, ale ani Jaceniuk, ani Kliczko nie odcięli się od Bandery i jego ideologii, a to już bardzo zastanawiające. Brakuje tu tylko Juszczenki i więzionej Tymoszenki. W tym rozgardiaszu politycznym zimną krew zachowuje tylko Unia Europejska, bowiem jej przywódcy zdają sobie sprawę, że Ukraina ze swoim historycznie zbrodniczym, pretensjonalnym narodem to nie jest kraj, który by wzbogacił wspólnotę europejską o cokolwiek. Byłby tylko wielki kłopot z ujarzmieniem tych wciąż niezadowolonych, a to ze współpracy z Rosją, a to ze współpracy z Zachodem. Nikt na Zachodzie nie pragnie Ukraińców w swoich krajach. Dzisiaj premier brytyjski chętnie by się pozbył Polaków i zrobił by to gdyby nie konstytucja unijna gwarantująca wolny przepływ ludności.
Cóż,
a my Polacy, szczególnie ci, którzy zatruli swoją krew nienawiścią
do Rosji i jej przywódców, aby poprawić sobie samopoczucie
podjudzamy wszystkich tych, którzy mogą w jakiś sposób
zaszkodzić tejże Rosji. Zauważa się nawet okazywanie cichej
satysfakcji przez wielu dziennikarzy, gdy terroryści wysadzają
rosyjskie budynki w powietrze. To taka katolicka mentalność oparta
na kościelnym miłosierdziu, która to mentalność „obowiązuje”
prawicową część naszego narodu i jego przywódców. Post ten
napisałem inspirowany treścią artykułów prof. B. Łagowskiego
oraz red. K. Pilawskiego zamieszczonych w tygodniku „Przegląd”.
Fotki od góry:
1.Zgodnie z zaleceniem papieża
2.Polityczny kler
3.SS Galizien
.
sobota, 25 stycznia 2014
ACH TE KOBIETY
Trochę
żyję na tym świecie, trochę też go zwiedziłem na wschodzie i na
zachodzie. Jako normalny mężczyzna lubiłem i lubię zawiesić oko
na płci odmiennej, podziwiać jej urok cielesny, znam się po prostu
na ładnych kobietach, chociaż dzisiaj, w dobie gender i innych
dowolnościach homo, nie zawsze kobieta, jest kobietą rzeczywiście
i odwrotnie. Sumując spostrzeżenia w tym względzie po powrotach do
kraju, za każdym razem stwierdzałem, że polskie kobiety są
wyjątkowo ładne, powabne i chciało się do nich wracać.
Powiedziałbym, najładniejsze. Fakt, bardzo zbliżone pod względem
owego powabu jako takiego są też Czeszki, Słowaczki, Rosjanki i w
ogóle słowianki, od Odry, aż po Bałkany, oraz część Rosji.
Jeżeli mówię o Rosjankach, to mam na myśli te obywatelki płci
pięknej, które zamieszkują część europejską, bowiem kobiety
zamieszkałe poza Uralem, a więc Jakutki i inne żyjące na
pograniczu Mongolii i Chin trudno porównać nie tylko z naszymi
pięknościami, chociażby ze względu na ubiory, oraz tzw.
egzystencję. Chociaż to kwestia gustu. Podobnie wyglądała ta
sprawa w Rosji jako takiej, bo w wielu miastach byłego ZSRR za rządów
Breżniewa, to nawet ślepiec by zauważył, że kobieta tam
stanowiła podstawową siłę roboczą. Kobiety w
kufajkach i butach
filcowych pracowały na kolei, budując nowe torowiska, uprzątały
miasta ze śmieci, a w fabrykach wykonywały równie ciężkie prace
co ich mężowie. W Rosji pierwsza kobieta poleciała w Kosmos, zaraz
po Łajce i Gagarinie. Zatem, jak w takiej kobiecie odkryć piękno,
jej delikatność i tzw. 'puch”. Podobnie ciężkie prace kobiety
wykonywały w kołchozach i sowchozach. Ale zostawmy to na boku.
Podczas pobytu w Paryżu odkryłem naocznie, że czarna kobieta, rasy
afrykańskiej może być równie piękna i apetyczna jak te mi
najbliższe w Polsce. Do tej pory wyobrażałem sobie że Murzynki to
istoty podobne tym co zamieszkują wioski afrykańskie, z wiszącymi
do kolan biustami i rozwichrzonymi włosami, okręconymi łykiem z
drzew. Tymczasem na ulicach
światowej stolicy mody zobaczyłem, że
dziewczyny pochodzenia afrykańskiego wyglądają jak przykładowa
Naomi Campbell, albo inne piękności rodem z Hollywoodu. Mimo to,
powtarzam, kobiety słowiańskie są najładniejsze. Mogą się z
nimi ścigać tylko babki z terenów romańskich, a więc Włoszki,
Francuzki, Hiszpanki i Portugalki, ale nikt mnie nie namówi, żebym
jakiemuś młodemu kawalerowi proponował szukać kandydatki na żonę na przykład w Holandii, Anglii, Skandynawii czy na Łotwie.
To nie znaczy, że nie zdarzają się w
tych krajach również rodzynki, ale one znalazły się na tym
świecie dzięki pomieszaniu krwi ludów miejscowych z tymi które
napływają w ramach emigracji z Afryki i Azji, a także … z Polski
i Rosji. Moje wywody i odczucia w
zasadzie są subiektywne a każdy z
Państwa może mieć absolutnie inne zdanie. Też będzie miał
rację. Wiadomo wszak, że najczęściej koronę miss świata
przywdziewają kobiety z Południowej Ameryki, Australii i USA. Ale
wiadomo też, że mieszkańcy tych kontynentów są dziećmi,
potomkami Europejczyków, w tym bardzo wielu Polaków. I bardzo
dobrze. Powtarzam:. Moje odczucia są subiektywne. Kto sobie upatrzył
blond włosą Szwedkę, Niemkę czy Łotyszkę, albo szatynkę znad
Tamizy lub Konga, niech się żeni, życzę mu szczęścia. Ja szczęście znalazłem wśród tych najładniejszych i najmilszych kobiet naszego globu.
Fotki od góry:
1. Miss Polski 2012
2. Miss Świata 2013
3.Sybiraczka
4.Moherowe piękności
środa, 22 stycznia 2014
WIKTYMOLOGICZNE SMRODY
Wiktymologia
to termin prawny, który bardzo przylega do zbrodni, oraz jej
następstw w postaci śledztwa oraz finału czyli kary. Nie, akurat w
przypadku o którym chce mówić nie ma trupów (chociaż kto wie?).
Chodzi mi o finał sądowo-prokuratorski dwóch postaci z krainy,
można by rzec, deszczowców. No bo, czyż pan Antoni Macierewicz ze
swoją fizjonomią nie przypomina szpiega karambę z krainy
deszczowców, a raczej dreszczowców. Tak, dosłownie dreszczowców,
jako że napaskudził w polskiej polityce wyjątkowo mocno. Jarosław
i Lech Kaczyńscy swego czasu w nienawiści do Wojskowych Służb
Informacyjnych, złożonych (niestety) w większości z oficerów
tamtej , podłej epoki peerelowskiej, w celu uzdrowienia tej bardzo
ważnej instytucji państwa wystawili właśnie karambę
Macierewicza, by zgodnie z ideologią IV RP dokonał odpowiedniej
czystki nie zważając na interes państwa, nawet w zakresie tajemnic
wywiadowczych prowadzonych przez naszych oficerów na terenach, gdzie
walczą nasi żołnierze. Z całą premedytacją „odkrył”
wszystko, a co odkrył umieścił w jawnym raporcie opublikowanym
potem w Monitorze Polskim. Dzisiaj, po kilku latach i dziesiątkach
spraw sądowych w sprawie obrony dobrego imienia krzywdząco
umieszczonych osób w owym raporcie, oraz wypłacanych
odszkodowaniach w setkach tysięcy złotych, autor raportu miał
stanąć przed sądem. Ale nie stanie, przynajmniej na razie, bo nasz
„szpieg z krainy dreszczowców” powiada, że tenże raport pisały
tzw. czwórki oficerów, które on stworzył w celu
przyspieszenia prac likwidacyjnych, po czym zebrał do kupy wypociny tych czwórek, zaniósł do prezydenta Kaczyńskiego, by ten zatwierdził dzieło, co oczywiście starszy z bliźniąt uczynił i polecił wydać w formie dzieła prawnego. Nawiasem trzeba powiedzieć, że owe czwórki składały się z bliskich Macierewiczowi osób, którym po bodajże dwutygodniowym kursie prezydent nadał stopnie oficerskie. Myślącym w pale się nie mieści. Dzisiaj pan prokurator (zapewne z mianowania Ziobry, współtwórcy IV RP) powiada, że nie ma za co sądzić Macierewicza bo: nie był on funkcjonariuszem publicznym, (no to kim u diabła), komisja weryfikacyjna nie była organem państwowym, (no to czym u diabła?, raport nie był dokumentem, (no to czym u diabła?) a więc to co w nim napisano nie ma żadnego znaczenia, a ja w tym wszystkim chętnie dopowiem, że ten prokurator też nie powinien się nazywać państwowym urzędnikiem czyli prokuratorem, ponieważ jego słowa też nie mają żadnego znaczenia. Tak sobie myślę, że w tej sytuacji moje posty blogowe również mógłbym umieszczać w Monitorze Polskim jako dokumenty, może dla mnie akurat dość ważne. Jeden wielki idiotyzm, a polskie prawo zostało sprowadzone do tejże bajki, którą przywołuję na początku, mamma mia.
Podobnie sprawa wygląda z innymi świętymi nietykalnymi krowami, a mianowicie z dostojnikami w kolorowych szatach i czubiastych torbach na głowie. Mam na myśli abp Michalika i abp Wesołowskiego. Jeden prawie całe życie ukrywał pedofilów, drugi był prawie całe życie takowym zbrodniarzem, czyli pedofilem.
przyspieszenia prac likwidacyjnych, po czym zebrał do kupy wypociny tych czwórek, zaniósł do prezydenta Kaczyńskiego, by ten zatwierdził dzieło, co oczywiście starszy z bliźniąt uczynił i polecił wydać w formie dzieła prawnego. Nawiasem trzeba powiedzieć, że owe czwórki składały się z bliskich Macierewiczowi osób, którym po bodajże dwutygodniowym kursie prezydent nadał stopnie oficerskie. Myślącym w pale się nie mieści. Dzisiaj pan prokurator (zapewne z mianowania Ziobry, współtwórcy IV RP) powiada, że nie ma za co sądzić Macierewicza bo: nie był on funkcjonariuszem publicznym, (no to kim u diabła), komisja weryfikacyjna nie była organem państwowym, (no to czym u diabła?, raport nie był dokumentem, (no to czym u diabła?) a więc to co w nim napisano nie ma żadnego znaczenia, a ja w tym wszystkim chętnie dopowiem, że ten prokurator też nie powinien się nazywać państwowym urzędnikiem czyli prokuratorem, ponieważ jego słowa też nie mają żadnego znaczenia. Tak sobie myślę, że w tej sytuacji moje posty blogowe również mógłbym umieszczać w Monitorze Polskim jako dokumenty, może dla mnie akurat dość ważne. Jeden wielki idiotyzm, a polskie prawo zostało sprowadzone do tejże bajki, którą przywołuję na początku, mamma mia.
Podobnie sprawa wygląda z innymi świętymi nietykalnymi krowami, a mianowicie z dostojnikami w kolorowych szatach i czubiastych torbach na głowie. Mam na myśli abp Michalika i abp Wesołowskiego. Jeden prawie całe życie ukrywał pedofilów, drugi był prawie całe życie takowym zbrodniarzem, czyli pedofilem.
Jedna
z feministek podała Michalika do sądu za publicznie wygłoszone
słowa, że rozwody w rodzinach powodują pedofilie, jako że dzieci
z tych rodzin szukając pociechy włażą do łóżek księży, a ci
w swej dobroduszności wpuszczają je pod swoje kołdry, obdarzając
je pieszczotami. Tylko prostak mógłby coś takiego wymyślić, a tu
masz, sam arcypasterz podkarpacki wpadł na podobne olśnienie.
Obraził w ten sposób tysiące rodzin, w których z przeróżnych
powodów dochodzi do rozwodów, choćby ze względu na przemoc, w
sprawie której Kościół i sam Michalik nie wypowiada się
krytycznie. Jest to postać nietykalna jak były cesarz Etiopii. On
pod sąd?, to jakaś wierutna bzdura. Natomiast on sam może skazać,
nawet na więzienie kogo chce, chociażby policjanta za to, że ten
śmiał wlepić mu mandat 200 złotowy oraz nazwać go słowem pan,
zamiast ekscelencjo. Drugi słynny polonus, który popisał się
płatnymi uczuciami wobec dzieci to ów Wesołowski, zabrany w celach
opiekuńczych pod skrzydła Watykanu. Bezsilna polska prokuratura
może mu „nafiukać”, bowiem Polska w stosunku do takiego
mocarstwa jak Watykan jest bardzo
bojaźliwa. Wesołowski niestety w Watykanie musi się obejść upodobanym smakiem, bo dzieci tam nie ma, natomiast może spokojnie skorzystać z tyłka żołnierzy gwardii watykańskiej, ale to już wychodzi nieco drożej, bo żaden z żołnierzy nie odda się arcypasterzowi za trampki, a nawet dobry rower. Bezsilna polska prokuratura (obsadzona przez prawicowych prawników Ziobry), może się spokojnie zająć utrudnianiem życia ludziom lewicy i tym, którym akurat postawa biskupów i księży mocno przeszkadza, bo po prawej stronie sceny politycznej, oraz w obrębie samego Kościółka wszystko jest akurat bardzo w porzo. Prawda panowie ministrowie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości?. Prawda, prawda usłyszymy odpowiedz chociażby z ust wiceministra Królikowskiego, który jest nie tylko człowiekiem Opus Dei, ale też przyjął święcenia. Taki sobie szpieg kościelny w naszym ponoć świeckim rządzie.
Fotki od góry:
1.Karamba, szpieg z krainy deszczowców.
2.Antoni PISladen
3.Lekarstwo na pedofilię
4.Skutki "porozumienia" z JPII.
bojaźliwa. Wesołowski niestety w Watykanie musi się obejść upodobanym smakiem, bo dzieci tam nie ma, natomiast może spokojnie skorzystać z tyłka żołnierzy gwardii watykańskiej, ale to już wychodzi nieco drożej, bo żaden z żołnierzy nie odda się arcypasterzowi za trampki, a nawet dobry rower. Bezsilna polska prokuratura (obsadzona przez prawicowych prawników Ziobry), może się spokojnie zająć utrudnianiem życia ludziom lewicy i tym, którym akurat postawa biskupów i księży mocno przeszkadza, bo po prawej stronie sceny politycznej, oraz w obrębie samego Kościółka wszystko jest akurat bardzo w porzo. Prawda panowie ministrowie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości?. Prawda, prawda usłyszymy odpowiedz chociażby z ust wiceministra Królikowskiego, który jest nie tylko człowiekiem Opus Dei, ale też przyjął święcenia. Taki sobie szpieg kościelny w naszym ponoć świeckim rządzie.
Fotki od góry:
1.Karamba, szpieg z krainy deszczowców.
2.Antoni PISladen
3.Lekarstwo na pedofilię
4.Skutki "porozumienia" z JPII.
poniedziałek, 20 stycznia 2014
PRZYPOMIAŁO MI SIĘ
Patriotyzm, którego się boję
Parę dni temu Oddział Telewizyjny
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przyznał nagrodę
Polskiej Szabli Ułańskiej za „Najlepszą fotografię patriotyczną
roku 2013”. Zdjęcie autorstwa Marcina Wziontka przedstawia
demonstranta z polską flagą na Placu Zbawiciela na tle płonącej
tęczy ,brr. Moi przodkowie brali udział w przeróżnych akcjach
patriotycznych, niekoniecznie z bronią w ręku, bo patriotyzm nie
polega li tylko na rozlewaniu posoki, za co byli więzieni w
kazamatach UB, a konkretnie mój ojciec i inni członkowie rodziny, w
większości ze strony matki. Bo wedle mnie patriotyzm to
wyświechtane dzisiaj słowo, czyli „miłość do ojczyzny”.
Wyświechtane poprzez nienawiść do wszystkich innych, choćby
urodzonych na naszej ziemi, czyli Żydów, Rosjan, Czeczeńców (co
się powinno gryźć, bowiem oni akurat są największymi wrogami
Rosjan), także czarnych, nie dotyczy księży (za wyjątkiem
Rydzyka, który kazał murzyńskiemu kapłanowi się umyć). Przez
wszystkie swoje lata wierzyłem i wierzę w to, że patriotyzm to
praca i poszanowanie państwa, jego praw, które nie ingerują w
moją wolność osobistą, gdzie mam prawo do nauki, pracy i
wyznania. Jeżeli patriotyzmem nazywa się palenie tęczy, która
została zbudowana jako symbol przynależności Polski do wspólnoty
europejskiej, to wypisuje się z tego towarzystwa. W tej sytuacji
wolę należeć do tych co nie nazywają się patriotami, bo
osobiście takich patriotów mam głęboko w okolicach ujścia
przewodu pokarmowego. Tacy patrioci to bagno, które osłania
Kaczyński i jego zgraja, oraz Kościół katolicki, który od setek
lat działa na niekorzyść ręki (państwa) która go karmi i
osłania przed kłopotami, w tym karą za pedofilię. Potwierdzeniem
moich słów jest coroczny zlot kiboli pisowskich na Jasnej Górze,
gdzie zakonnicy przyjmują ich jak braci i siostry. Panie premierze,
panie prezydencie, czy to panom nic nie mówi?. Jesteście dla nich
(łącznie z klasztorem jasnogórskim) nic nie znaczącymi chłopcami.
Zdarzenie, które wspominam z
rozbawieniem.
Zdarzyło to się w
stanie wojennym, bodajże w roku 1982. Bieda w domu, puste sklepy. Na
szczęście w odległości 100 kilometrów od miejsca zamieszkania,
miałem wujka księdza w dość bogatej parafii, dodatkowo
wzbogacanej raz w tygodniu darami z Zachodu. Dlatego, mimo że
kościelnej instytucji nie darzyłem zbytnim uczuciem emocjonalnym,
wujka i moją tam zamieszkałą babcię odwiedzałem dość często.
Przywoziłem, jak pamiętam sery holenderskie, salami duńskie a
nawet indyka tureckiego i artykuły toaletowe. Podczas jednej z
wypraw spotkałem się z takim oto przypadkiem. W samo południe do
plebanii przybyło dwoje ludzi w dość młodym wieku, którzy
poprosili proboszcza o udzielenie im ślubu kościelnego, z
zastrzeżeniem aby to było dokonane w sposób możliwie dyskretny,
najlepiej wieczorem przy zamkniętych drzwiach kościelnych.
Domyśliłem się, że
nowożeńcy ci to pracownicy wojska lub milicji, ewentualnie innych służb związanych z partią, co się
na ślub, rozejrzałem się po kościele. Przyszło chyba z 15 osób. Sami starzy ludzie z przewagą kobiet. Wiedziałem w którym miejscu będę musiał zagrać ową pieśń. W międzyczasie naciskałem na klawisze starając się improwizować w możliwej ciszy melodie, łac.musicam quitem, które okresami przypominały popularne piosenki, Marina i takie tam inne. W odpowiednim momencie uruchomiłem Ave Maria z jednoczesnym śpiewem. Te kilkanaście osób, podchwyciło ciąg dalszy i szczęśliwie pospołu dobrnęliśmy do końca ceremoniału. Po zejściu z chóru otrzymałem podziękowanie od państwa młodych. Zrewanżowałem się życzeniami na dalszą drogę życia. Wsiedli do samochodu z rejestracją warszawską i we wzajemnych objęciach odjechali. Ot taki przypadek, trochę do śmiechu. Wiem, że młodzi nigdy nie przypuszczali, że ich ślub ubarwia muzycznie przypadkowy, absolutny ignorant.
nowożeńcy ci to pracownicy wojska lub milicji, ewentualnie innych służb związanych z partią, co się
potwierdziło z ust wujka. Im na ślubie nie zależało, ale ich
rodzicom bardzo. Pan młody nie dostanie za żonę wybranej
narzeczonej, jeżeli nie wezmą ślubu kościelnego. Proboszcz im
powiada, że nie ma w dniu dzisiejszym organisty, ponieważ dał mu
wolne, a ten akurat wyjechał do rodziny. Oni jednak naciskali. Są
przejazdem, a i rodzice wraz z nimi przyjechali. Nie wiadomo było co
z tym fantem zrobić, tym bardziej że młodzi zaoferowali sutą
zapłatę. Podczas obiadu wujek zapytał mnie czy potrafię grać na
organach. Wiedział, że tam trochę brzdąkam, ale trudno to było
nazwać jakimkolwiek koncertem. Ja rzeczywiście, gdzie tylko miałem
dostęp do pianina albo akordeonu ćwiczyłem takie tam sobie
melodie, najczęściej taneczne. Mówię więc, że, tak dla siebie
to potrafię, ale nie dla słuchaczy. Wobec tego zaraz po obiedzie
pójdziesz do kościoła i będziesz ćwiczyć Ave Maryja, to im
wystarczy. Byłem skonsternowany, aczkolwiek melodie znałem, bowiem
przez całe liceum byłem ministrantem. Co ciekawe, dużą część
ministrantury po łacinie znam do dzisiaj.(ponad 50 lat). Ksiądz
zawołał dwóch chłopców spośród wałęsających się przy
plebanii , aby poszli ze mną na chór w celu kalkowania, czyli
dmuchania w organy poprzez nacisk na specjalne pedały ( dawniej nie
było elektrycznych napędów). Ćwiczyłem ponad dwie godziny i
byłem z siebie nawet zadowolony. Gdy przyszedł czas
na ślub, rozejrzałem się po kościele. Przyszło chyba z 15 osób. Sami starzy ludzie z przewagą kobiet. Wiedziałem w którym miejscu będę musiał zagrać ową pieśń. W międzyczasie naciskałem na klawisze starając się improwizować w możliwej ciszy melodie, łac.musicam quitem, które okresami przypominały popularne piosenki, Marina i takie tam inne. W odpowiednim momencie uruchomiłem Ave Maria z jednoczesnym śpiewem. Te kilkanaście osób, podchwyciło ciąg dalszy i szczęśliwie pospołu dobrnęliśmy do końca ceremoniału. Po zejściu z chóru otrzymałem podziękowanie od państwa młodych. Zrewanżowałem się życzeniami na dalszą drogę życia. Wsiedli do samochodu z rejestracją warszawską i we wzajemnych objęciach odjechali. Ot taki przypadek, trochę do śmiechu. Wiem, że młodzi nigdy nie przypuszczali, że ich ślub ubarwia muzycznie przypadkowy, absolutny ignorant.
piątek, 17 stycznia 2014
MIĘDZY ODRĄ A BUGIEM (takie sobie ciekawostki)
1.
Zmarły w wyniku katastrofy smoleńskiej wicepremier w kaczym
rządzie, Przemysław Gosiewski pozostawił na tym łez padole aż
dwie żony, z tym że jedna z nich zwała się „byłą”. Okazuje
się, że po katastrofie obie poczuły się nieutulonymi w
bólu
wdowami. Korzystając z dobrej koniunktury w temacie rząd-
społeczeństwo- katastrofa, obie damy litościwie dostały się do
parlamentu, oczywiście z listy PIS, tak jak wiele innych wdów
smoleńskich. Jedna z nich Beata Gosiewska piastuje mandat
senatorski, druga zaś Małgorzata Gosiewska jest posłem ziemi
świętokrzyskiej. Dzisiaj obie wdowy ubiegają się o mandat
brukselski i tu się zaczyna rodzinne piekiełko. Mianowicie na start
tej drugiej Gosiewskiej, czyli Małgorzaty nie wyrażają zgody
rodzice byłego męża, czyli nieboszczyka. Małgorzata nie ma
żadnego wykształcenia, nie zna żadnego obcego języka itd. itp.
Mniemam w tym momencie, że do Sejmu polskiego się nadawała jako
prosta baba. Zatem przebogaty w rozumy mamy Sejm mili państwo. Wiele
państw może nam pozazdrościć. Włącznie z Ugandą i Kamerunem.
Gosiewscy
uważają, że "ta pani powinna zrzec się nazwiska i wtedy może
kandydować. - Domagamy się, by zrezygnowała z nazwiska. Jest jedna
Gosiewska -
to Beata. Beatka bardzo kochała swojego męża. Ma
przygotowanie do pełnienia funkcji w europarlamencie, bo ukończyła
studia z zakresu rolnictwa i włada językiem angielskim. Będzie
przynosiła chlubę regionowi świętokrzyskiemu. Chcemy, by Beatka
przedłużyła misję Przemka, bo innej drogi nie ma. Zależy nam, by
ziemia świętokrzyska była szanowana, a to może zrobić tylko
Beatka”, twierdzi ojciec śp. Przemysława.
Okazuje
się, że nadmiar żon noszących nazwisko twórcy peronu we
Włoszczowie psuje atmosferę w kaczej partii a przede wszystkim w
powszechnie szanowanej rodzinie ziemi świętokrzyskiej.
2. Inna
gwiazda PIS, posłanka Krystyna Pawłowicz, która to swoją osobą,
a szczególnie stosunkiem do wszystkich normalnych, w tym do tych
rozumiejących słowo gender, przypomina tygrysa, a jeszcze bardziej
babę wiejską posługującą się na ryneczkach żargonem dziwki.
Panna Krysia (się nadyma nie od dzisiaj), wygłosiła słowa
obrażające nie tylko posłankę Grodzką, ale też Jerzego Owsiaka,
który ponoć zuboża jej ukochany Kościół z pieniędzy jemu
należnych. Jako, że zbierane datki na WOŚP wspomagającą szpitale
powinny wg niej trafiać na tacę księży. Jednocześnie ta pani
podpierająca się tytułem profesorskim flagę Unii Europejskiej
nazywa szmatą. Wielu Polaków w tym momencie ujrzało ją jako
typową szmatę, korzystającą z wszelkiego rodzaju dopłat z
„zeszmaconej” Unii.
3.
Facebook w dziale „nadal się sprzeciwiam” pokazał naszego
świętego do kwadratu JPII, a także innych papieży, którzy
uświęcili kilku zbrodniarzy hitlerowskich. Nasz Karol Wojtyła,
gdyby jeszcze troszkę pożył zapewne wprowadziłby do nieba samego
zbrodniarza, obrzydliwego pedofila i homoseksualistę Maciela,
którego za życia osłaniał własnym autorytetem mimo protestów
całego świata katolickiego. Zrobił już świętym Alojzego
Stepinaca,
zbrodniarza hitlerowskiego z Chorwacji, Jose Anchieta propagatora nawracania Indian ogniem i mieczem, Jana Sarkandera pomysłodawcę dokonanych masowych mordów dokonanych na protestantach czeskich. Karol Wojtyła zapisał się zresztą jako naczelny obrońca księży pedofilów, oraz ten, który miał zamiar wprowadzić na ołtarze Piusa XII, przyjaciela Hitlera, milczącego w sprawach zagłady narodu żydowskiego, zresztą podobnie jak jego poprzednicy na przestrzeni wieków. A propos zagłady Żydów: jestem pod wrażeniem obejrzanego filmu „Biegnij chłopcze biegnij”. Dramat polsko- francusko-niemiecki nakręcony na faktach autentycznych, pokazał piekło i osobistą hekatombę chłopca żydowskiego, któremu udało się uciec z Getta. Przez kilka lat ten dzieciak wałęsał się po lasach w słocie i mrozie, szukając jakiegokolwiek ratunku u mieszkańców wsi. Był najczęściej odganiany bez udzielenia najmniejszej pomocy, a nawet była próba oddania go przez małżeństwo polskie w ręce Gestapo za nagrodę w postaci worka kartofli albo kilograma cukru. Na szczęście udało mu się zbiec po raz drugi. Trafił do domu samotnej kobiety (rolę bardzo dobrze zagrała Elisabeth Duda, telewizyjna uczestniczka programu „Europa da się lubić”). Okazało się, że tam też nie mógł przebywać dłużej bo był ścigany przez całe hordy esesmanów z psami. Jej posesję Niemcy podpalają, ale chłopak cudem się uratował, leżąc w skrytce piwnicznej. Aby
dostać cokolwiek do jedzenia zatrudniał się do każdej pracy, wszędzie chroniąc swoją narodowość. W czasie jej wykonywania wkręca rękę w tryby maszyny. Lekarz polski odmawia operacji bo „ja Żydów nie operuję”-mimo próśb personelu szpitalnego, po czym zawiadamia policję, że w szpitalu jest mały Żydek. Traci rękę, bo ordynator przystępuje do operacji dopiero dnia następnego. Znowu ucieka do lasu, gdzie śpi pod drzewami w mróz i słotę. Tak tuła się aż do wyzwolenia. Trafia po wojnie do Łodzi gdzie kończy szkoły i studia. Wyjeżdża do Izraela. Tam się żeni. Napisy ekranowe informują, że jest ojcem dwojga dzieci i dziadkiem kilkorga wnuków. Film powinni przede wszystkim zobaczyć mieszkańcy wiosek , szczególnie południowo-wschodniej Polski, gdzie wściekły antysemityzm kwitnie nadal, ale kto ich zaprowadzi do kina, skoro ksiądz nie namawia. Przecież to nie „Pasja”, ani film mówiący o glorii żołnierzy wyklętych.
zbrodniarza hitlerowskiego z Chorwacji, Jose Anchieta propagatora nawracania Indian ogniem i mieczem, Jana Sarkandera pomysłodawcę dokonanych masowych mordów dokonanych na protestantach czeskich. Karol Wojtyła zapisał się zresztą jako naczelny obrońca księży pedofilów, oraz ten, który miał zamiar wprowadzić na ołtarze Piusa XII, przyjaciela Hitlera, milczącego w sprawach zagłady narodu żydowskiego, zresztą podobnie jak jego poprzednicy na przestrzeni wieków. A propos zagłady Żydów: jestem pod wrażeniem obejrzanego filmu „Biegnij chłopcze biegnij”. Dramat polsko- francusko-niemiecki nakręcony na faktach autentycznych, pokazał piekło i osobistą hekatombę chłopca żydowskiego, któremu udało się uciec z Getta. Przez kilka lat ten dzieciak wałęsał się po lasach w słocie i mrozie, szukając jakiegokolwiek ratunku u mieszkańców wsi. Był najczęściej odganiany bez udzielenia najmniejszej pomocy, a nawet była próba oddania go przez małżeństwo polskie w ręce Gestapo za nagrodę w postaci worka kartofli albo kilograma cukru. Na szczęście udało mu się zbiec po raz drugi. Trafił do domu samotnej kobiety (rolę bardzo dobrze zagrała Elisabeth Duda, telewizyjna uczestniczka programu „Europa da się lubić”). Okazało się, że tam też nie mógł przebywać dłużej bo był ścigany przez całe hordy esesmanów z psami. Jej posesję Niemcy podpalają, ale chłopak cudem się uratował, leżąc w skrytce piwnicznej. Aby
dostać cokolwiek do jedzenia zatrudniał się do każdej pracy, wszędzie chroniąc swoją narodowość. W czasie jej wykonywania wkręca rękę w tryby maszyny. Lekarz polski odmawia operacji bo „ja Żydów nie operuję”-mimo próśb personelu szpitalnego, po czym zawiadamia policję, że w szpitalu jest mały Żydek. Traci rękę, bo ordynator przystępuje do operacji dopiero dnia następnego. Znowu ucieka do lasu, gdzie śpi pod drzewami w mróz i słotę. Tak tuła się aż do wyzwolenia. Trafia po wojnie do Łodzi gdzie kończy szkoły i studia. Wyjeżdża do Izraela. Tam się żeni. Napisy ekranowe informują, że jest ojcem dwojga dzieci i dziadkiem kilkorga wnuków. Film powinni przede wszystkim zobaczyć mieszkańcy wiosek , szczególnie południowo-wschodniej Polski, gdzie wściekły antysemityzm kwitnie nadal, ale kto ich zaprowadzi do kina, skoro ksiądz nie namawia. Przecież to nie „Pasja”, ani film mówiący o glorii żołnierzy wyklętych.
5.
Ostatnio przeczytałem „Dzieła rozebrane” Daniela Passenta. Jest
to zbiór jego felietonów drukowanych szczególnie w Polityce, gdzie
Passent pracował wiele lat. Te felietony pokazują całą naszą
historie powojenną, ujętą w formie lekkiej (jak to felietony).
Passent, człowiek jak by nie było lewicy, w sposób jakże uczciwy
i poprawny pokazał zmieniające się obrazki polskie na przestrzeni
lat (PRL i RP) ukazując twarze ludzi ważnych, mniej ważnych, tych
co budowali i tych co przeszkadzali, a nawet rujnowali. Niektóre
felietony można potraktować z przymrużeniem oka, np. sprawozdania
z uczestnictwa w ekipie jury podczas wyboru Miss Polonia, albo
podczas festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Wśród ciekawostek
jakie odnalazłem w felietonie (dot. Miss Polonia), dowiedziałem się na starość , że zbyt duży luz między kobiecymi udami nazywa się „półeczką”. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż tak bardzo wyrafinowana nazwa określa tego typu luzy, które akurat mi się też osobiście nie podobają. Passent nikogo w tym zbiorze nie obraża, jest nad wyraz obiektywny, aczkolwiek daje się wyczuć wyraźną niechęć do ewentualnych spotkań z takimi ludźmi jak Semka, Pospieszalski, Wildstein, czy też Rydzyk. Ma rację, bo podobną niechęcią do tego typu stworzeń pałam ja też. Jest mi w tej chwili dużo bliższy, aczkolwiek przeczytałem już jego kilka książek. Ta akurat, czyli owe summa summarum jego lekkiej twórczości bardzo mnie uwiodła.
Fotki od góry:
1. wdowa nr 1 Małgorzata Gosiewska
2. wdowa nr 2 Beata Gosiewska
3.Dobroczyńca kościelny -K. Pawłowicz
4.Dzieła idola z Wadowic
5.Elisabeth Duda, filmowa opiekunka małego Żyda
6.Namawiam do czytania.
jakie odnalazłem w felietonie (dot. Miss Polonia), dowiedziałem się na starość , że zbyt duży luz między kobiecymi udami nazywa się „półeczką”. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż tak bardzo wyrafinowana nazwa określa tego typu luzy, które akurat mi się też osobiście nie podobają. Passent nikogo w tym zbiorze nie obraża, jest nad wyraz obiektywny, aczkolwiek daje się wyczuć wyraźną niechęć do ewentualnych spotkań z takimi ludźmi jak Semka, Pospieszalski, Wildstein, czy też Rydzyk. Ma rację, bo podobną niechęcią do tego typu stworzeń pałam ja też. Jest mi w tej chwili dużo bliższy, aczkolwiek przeczytałem już jego kilka książek. Ta akurat, czyli owe summa summarum jego lekkiej twórczości bardzo mnie uwiodła.
Wielu z
Państwa zapewne się zapoznało z ww ciekawostkami już gdzieś tam
wcześniej w prasie , a może telewizji. Nie mniej jednak korciło
mnie by zamieścić niektóre z nich na moim blogu. Jeżeli zanudzam,
to przepraszam.
Fotki od góry:
1. wdowa nr 1 Małgorzata Gosiewska
2. wdowa nr 2 Beata Gosiewska
3.Dobroczyńca kościelny -K. Pawłowicz
4.Dzieła idola z Wadowic
5.Elisabeth Duda, filmowa opiekunka małego Żyda
6.Namawiam do czytania.
poniedziałek, 13 stycznia 2014
DRAPIZM
Kościołowi
zawsze potrzebny był diabeł, by mógł toczyć walkę dobra ze złem
i wyjaśniać ludziom, dlaczego dobry Bóg stworzył świat, gdzie
jest aż tyle cierpienia, które zresztą akurat jego urzędników
nie dotyczy. Owo cierpienie nigdy nie przeszkadzało Kościołowi,
ba, nawet pomogło spalić milion kobiet na stosach. Palono przecież
tylko diabla. Tak było w latach wieków ciemnych (obscura), ale skąd
dzisiaj wziąć diabła, skoro siedem miliardów ludzi na świecie
nigdy go na żywo nie ujrzało, co z kolei sprzyja sekularyzacji,
bowiem wiedza nabywana na setkach tysięcy uczelni wzmaga wątpliwości
co do istoty samego Boga, a tym bardziej Jego otoczenia złożonego z
diabłów jak i pozytywnych aniołów. Dochodzi do tego problem
szerzącej się wśród duchownych pedofilii, która zresztą
istniała zawsze. Nawiasem mówiąc już 50 lat temu bp Gerard
Fitzgerald), założyciel Zgromadzenia Sług Ducha Świętego dla
księży spółkujących z dziećmi proponował papieżowi Janowi
XXIII zakup wyspy bezludnej, na którą by byli zsyłani księża
rażeni chorobą pedofilii. Oczywiście spotkał się z odmową,
bowiem wg papieża Kościół by doznał wtedy zbyt dużego
uszczerbku na swym moralnym ciele. Komentator WP napisał, że gdyby
tak się wtedy stało, to być może dzisiaj naukowcy National
Geographic odkryli by nową kolonię pingwinów z zagadką dla
biologów dot. sposobu ich rozmnażania ... ale to tylko anegdota.
(Anegdota tylko w temacie tajemnicy rozmnażania).
W ostatnich dekadach wiara w diabła, a i samego Stwórcy bardzo podupadła. W Polsce też, chociaż podupada bardziej powoli , niżeli w Europie, dlatego wykreowano nowego szatana, gender. Gender rzeczywiście brzmi tajemniczo i obco. Zresztą diabeł był zawsze cudzoziemcem. Zwykły człowiek nie ma pojęcia co to takiego ten gender, a wystarczyłoby zajrzeć w Google, by stała się jasność. Z lenistwa umysłowego narodu chrześcijańskiego korzystają kaznodzieje, którzy wg własnej „wiedzy” i interpretacji
W ostatnich dekadach wiara w diabła, a i samego Stwórcy bardzo podupadła. W Polsce też, chociaż podupada bardziej powoli , niżeli w Europie, dlatego wykreowano nowego szatana, gender. Gender rzeczywiście brzmi tajemniczo i obco. Zresztą diabeł był zawsze cudzoziemcem. Zwykły człowiek nie ma pojęcia co to takiego ten gender, a wystarczyłoby zajrzeć w Google, by stała się jasność. Z lenistwa umysłowego narodu chrześcijańskiego korzystają kaznodzieje, którzy wg własnej „wiedzy” i interpretacji
mieszają w głowach swoim wiernym. Nie będę się rozpisywał w
czym rzecz ów gender, bo jest to dzisiaj towar spożywczy dla
wszystkich rodzajów mediów, powiem tylko słowami pani Joanny
Bator: Żeby to zrozumieć, trzeba przenieść wzrok z krocza
własnego i cudzego wyżej, ku światłu. Po prostu ku wiedzy i to
wcale nie tajemnej.
Gdzieś
wyczytałem, że nie problem w gender i jego grzesznej aktywności
wśród dzieci, choćby tych najmłodszych w przedszkolach. Inny
czort dzisiaj włazi pod kołderki, majtki a nawet inne części
garderoby naszych milusińskich. Mianowicie znacznie bardziej
niebezpieczna staje się ideologia DRAPIZMU. Drapizm
jest sprzeczny z prawem naturalnym i polega na drapaniu jeden
drugiego po plecach. Ponoć ostatnio stał się plagą
rozpowszechnianą w żłobkach przez samozwańczych instruktorów
ideologii drapizmu udających sprzątaczki. Dzieci drapiąc się po
plecach uświadamiają sobie, że plecy i nie tylko plecy mogą
swędzieć , a stąd już tylko krok do groźnych zboczeń, bo
wystarczy jak drapiącemu omsknie się ręka i zatrzyma się w
okolicach pupska, a tak może być, sam tego nieraz doświadczyłem.
W dorosłym życiu kończy się to zmianą płci i gatunku, skutkiem
czego ludzie dokonują
operacji plastycznych, upodabniając się do
samic dziobaka australijskiego. Samica dziobaka posiada parzysty
jajnik, ale tylko jeden z dwojga funkcjonuje. Stop zbrodniczej
ideologii drapizmu. Czy ktoś wreszcie coś z tym zrobi. Mamy
niepłodną (niepłonną) nadzieję, że posłanka Kempa i jej
czternastu zdrowych chłopa z Solidarnej Polski zajmą się nie
tylko genderem, który to dzięki Bogu wolniutko dogorywa, ale z
marszu również ideologią drapizmu. Biskupi też do dzieła, zanim
dotknie nas jeszcze inny kataklizm. Diabeł czyha w czeluściach
kościelnych Teraz szczególnie w czeluściach bo mrozy idą.
piątek, 10 stycznia 2014
PUTINOFOBIA
Gdzie z
takim czymś można się spotkać?.Jak to gdzie. U nas w Polsce. To
nie tylko choroba która dotknęła margines społeczny np. kiboli,
członków Młodzieży Wszechpolskiej, członków ONR, ale w miarę
upływu czasu również polityków prawicy i wielu dziennikarzy,
szczególnie telewizyjnych. To obsesja nienawiści w stosunku do
naszego sąsiada Rosji podobnie jak do innych sąsiadów
zamieszkałych na terenie Ukrainy i Białorusi, czyli
rosyjskojęzycznych. Jedynie z sympatią wyrażamy się o Słowakach,
Czechach, Niemcach i Litwinach, mimo że akurat ci ostatni
najchętniej by naszych rodaków żyjących nad Wilią przepędzili
na cztery wiatry. Podobnie Czesi i Słowacy, bo historycznie mają za
co. O tym, że potrafimy demonstrować publicznie nienawiść do
Rosjan, oraz narodów rosyjskojęzycznych wystarczy posłuchać
przykładowo TVN24. W tej akurat stacji dziennikarze prześcigają
się w podawaniu wiadomości z Rosji z uśmiechem w utajonej ironii:.
A to Putin wybrał się na polowanie i podobno ustrzelił tygrysa, (w
domyśle może mu podrzucili zabitego) a to Putin próbował łowić
ryby w syberyjskiej rzece (chyba mu zaczepiali na haczyk) i przy
okazji

słuchając
takich wiadomości z ust dziennikarzy semkopodobnych miarkują, że
oni nakręceni są przez samego Kaczyńskiego i cały pisowski
partyjny pomiot. Ten właśnie pomiot, który w swych szeregach ma
posła burdelmamę (agent Tomek), zaszczepia nam Polakom nienawiść
do sąsiadów, oraz włazidupstwo w stosunku do USA, które z kolei
zarówno Kaczyńskiego jak i całą zapyziałą Polskę mają też
gdzieś tam poniżej pleców. Ameryce są potrzebni tylko polscy
żołnierze. Nikt nam nie wmówi, że stosunek partii prawicowych do
naszych sąsiadów, szczególnie wschodnich jest przyjazny, a nawet
choćby obojętny. Widać to było w czasie Mistrzostw Europy w piłce
nożnej podczas meczu Polska Rosja, a nawet dwie godziny przed
rozgrywką. Widać to było podczas przemarszu prawicy w dniu 11
Listopada (napad na ambasadę Rosji), widać to na każdym kroku na
styku Polak-Rosjanin. Cały świat podziwia zdobycze rosyjskiej
kultury. Ich literaturę służącą studentom na wszystkich
uczelniach świata, ich muzykę, film, teatr, balet, malarstwo, sport
i praktycznie każdą dziedzinę życia tego największego państwa
świata wyposażonego przez naturę we wszystkie bogactwa naturalne
od ropy, węgla, gazu i rudy począwszy aż po złoto, a praktycznie
we
wszystko co odnotowuje tablica Mendelejewa. Czym wobec tego mogą
się poszczycić pisiole Kaczyńskiego i ich co tu dużo mówić
biedne państwo, którego jedynym chyba „bogactwem” (na eksport)
jest przygłupi genderowy kler. Komu służy polityka nakręcania
spirali nienawiści do Rosjan, Ukraińców i Białorusinów?. Na nasz
koszt w celu indoktrynacji Białorusinów zainstalowaliśmy przy
granicy polityczną szczekaczkę TV „Biełsat” by siać ziarno
nieposłuszeństwa w stosunku do prezydenta państwa, którego akurat
jego naród szanuje. Koszt wielki, a ponoć tylko 8% Białorusinów
ogląda obraz tej telewizji i to ci pochodzenia polskiego. Kaczyński
wygłaszał swoje androny na Majdanie kijowskim tylko dlatego by
dokuczyć Rosji, bo przecież nie dlatego, by Ukrainie wmawiać, że
jest dobrze w Unii, skoro on akurat Unii Europejskiej nienawidzi.
Jedno jest pewne, jego osoba nigdy nie znajdzie się na ziemi
rosyjskiej, chociażby tam się chciał wybrać ze stu ochroniarzami.
To tchórz jakich mało. Podobnie jak jego zastępca Macierewicz,
który by nie narobić w majty uciekł z Katynia do kraju, zamiast po
tragedii smoleńskiej natychmiast przybyć na miejsce katastrofy. To,
że akurat lud pisowski nie pała sympatią do Rosjan i wyżej sobie
ceni Niemcy mimo milionów trupów pozostawionych przez Hitlera na
polskiej ziemi, to można przypisać ich choróbsku
psychicznemu,
szyfrowanemu jako F99, ale że druga połowa Polaków nie oburzy się
na te fobie, a dzisiaj przed olimpiadą putinofobię, tego nie
rozumiem. Prawda jest taka, że Rosja sobie z zachowania Polaków nic
nie robi. Polska dla Rosji to nic nie znaczący kraj, zarówno
militarnie jak i gospodarczo. W kilkudziesięciu rosyjskich kanałach
telewizyjnych o Polsce wspomina się tylko przy okazji wymiany
ambasadorów, albo katastrofy podobnej do tej w Smoleńsku. Tak
wygląda prawda. Zaiste to bardzo smutne.
PS. Nie
jestem ani rusofobem, ani rusofilem, tym bardziej, że osobista linia
życia prezydenta Rosji i jego działalności jest raczej mało
przejrzysta, ale potrafię podawane informacje o nim i jego kraju
odpowiednio zaszeregować. Mam czucie, że sam w tym względzie nie
pozostaję. Trochę nas jest.,
Fotki od góry:
1.Karykatura prezydenta Rosji.
2.Spotkanie premierów
3.Sztuka Ermitażu
4.Pałac Zimowy w Petersburgu
5.Moskiewskie metro (jedna ze stacji)
czwartek, 9 stycznia 2014
DRYF
Czy premier Donald Tusk
jest nowoczesnym, prawdziwym premierem państwa XXI wieku, postępowym
premierem nowoczesnego państwa, członka Unii Europejskiej?. Stawiam
tezę, że NIE!.
Jest premierem na pokaz,
co to diabłu ogarek i Panu Bogu świeczkę. Nie można nazywać się
nowoczesnym, postępowym premierem, jeżeli z premedytacją, nie
jakimś tam przypadkiem otacza się ludźmi z poglądami
średniowiecza, z poglądami utkanymi przez 103 osobową hordę
biskupów, zwanych dalej ambasadorami obcego nam państwa Watykanu, co się okazało przy okazji odmowy ekstradycji abp Wesołowskiego na prośbę polskiego wymiaru sprawiedliwości,.... bo jest obywatelem państwa Watykan.
Bo oto po przyjęciu nas
do UE (o co zabiegaliśmy prawie na kolanach przez kilka lat),
równocześnie przyjęliśmy na siebie obowiązek wdrożenia w życie
Polski i Polaków wszystkiego tego co tworzy wielką rodzinę unijną.
A więc nie tylko spektakularne korzyści wypływające z przeróżnych
dofinansowań w kwotach miliardowych, ale też dostosowanie
wszelkiego rodzaju przepisów prawa, które to przepisy regulują
zasady życia obywateli ( a jeszcze bardziej obywatelek) w kwestii
swobodnego dostępu do zdobyczy służby zdrowia, sprawiedliwych
wyroków sądowych, wolności osobistej, wyznania, a także przekonań
zarówno politycznych jak i światopoglądowych. Na to wszystko się
godziliśmy (mimo protestu wielu przedstawicieli Kościoła i LPR
Giertycha) podpisując traktat unijny, a przy tym zachowując
kamienną z uczciwości twarz. Takie twarze widziałem u kolejnych
premierów składających podpisy zarówno w Brukseli, Kopenhadze,
Lizbonie i gdzieś tam jeszcze. Okazuje się, że ci nasi „delegaci”
narodowi to zwykli oszuści, jako że, co innego podpisują, a co
innego się w kraju dzieje, bo dzieje się absolutnie odwrotnie za
przyczyną naszych kolejnych premierów. Naród jest niestety bardzo
głupawy i nie rozumie wielu rzeczy zapisanych w tychże traktatach.
Dzięki temu
siedem kolejnych wyborów wygrała PO z Tuskiem na
czele. Właśnie Tusk jest odpowiedzialny za ten legislacyjny bajzel,
bowiem dobrał sobie jako szef partii rządzącej wielu ludzi
bardziej wstecznych ideowo niżeli babcie i dziadki z krucht
radiomaryjnych. Liberał Tusk z góry zakładał, że aby być
chwalonym przez połowę jego wyborców i zarazem ganionym przez
drugą połowę, należy lawirować, dryfować, podczas uchwał
sejmowych pionkami (posłami) w ten sposób, aby żadna ustawa
unijna, nakazująca postęp w każdej dziedzinie (po francusku:
liberte, egalite, fraternite), a po polsku po
prostu dostosowanie polskiego prawa do postępowego prawa unijnego,
najczęściej wbrew krzykom biskupim, co się wyraża właśnie w
słowach „wolność, równość i braterstwo ( wszystko w każdym
wymiarze) …. nie dała rezultatu, zresztą nie z jego winy.
Jasne?., dlatego do swojej partii przygarnął różnych pociotów
abp Dziwisza i innych dostojników kościelnych, a także skrajnie
konserwatywnych osobników jak swego czasu Rokitę, Gowina, Godsona,
Żalka i czterdziestu innych „rozbójników”, którzy dbali o to,
by gadka na temat ustawy się odbyła, ale broń Boże ta ustawa nie
została uchwalona. Niektórych z nich nawet nagrodził stanowiskami
ministerialnymi. Dzisiaj, obserwujemy
obraz:, Gdy Gowin wraz z
kilkoma kumplami spod krzyża wymknął się spod kurateli Tuska,
premier na jego miejsce obsadza bodajże jeszcze większego
konserwatystę kościelnego Marka Biernackiego, co absolutnie
potwierdza na początku postawioną tezę.. Sam Biernacki, jakby na
zamówienie stanął wraz z prof. Zollem murem, by nie dopuścić do
uchwalenia bardziej ludzkiej ustawy antyaborcyjnej. Dobrał sobie
Tusk także innego tuza, jak Michała Królikowskiego, zwanego przez
dziennikarzy i braci z ław sejmowych „bratem ministrem” ze
względu na arcykonserwatywne przekonania, a także znanego z wywiadu
z abp Hoserem., który zatytułował „Bóg jest większy”, gdzie
omawiali sprawę właśnie gender, homoseksualizmu i innych
„zboczeń” nękających boży lud nad Wisłą. Aby stworzyć
przestrzeń sakralną podobno obaj ( Hoser i Królikowski) wyświęcali
każde krzesło z osobna na Stadionie Narodowym, aż dostali bąbli
na rękach. Opłaciło się, powiada, bo na koniec nad stadionem
przeleciał gołąb, symbol odbierany jednoznacznie.
Takiego
krzesełka kibol nie ruszy a może i pomodli się do niego. No
kandydat na ministra w kraju UE jak złoto. Dostał stanowisko
rządowe w randze wiceministra sprawiedliwości, chyba na dalsze
wzmocnienie skrzydła prawicowego ministra Biernackiego. Ten porąbany
mesjasz krzyczy, że osobiście widział Boga. Panie Boże, gdzie mu
się ukazałeś, bo ja też chcę!. Taki oto zestaw ekipy ma Donald
Tusk. Z tą ekipą, którą sam zresztą sobie dobrał nie uchwali
nic co by go ustawiało w szeregu premierów państw postępowych.
Taki dryf polityczny. Na razie jest premierem państwa, co by nie
mówić wyznaniowego, gdzie najważniejszym problemem jest
budownictwo sakralne (Świątynia Opatrzności), finansowanie kwotą
10 miliardów złotych rocznie Kościoła katolickiego, obchody
przeróżnych nowych świąt kościelnych (Trzech Króli), zabawa z
piłką, cicha uległość wobec głoszonych przez opozycję i
Kościół bzdur typu mord smoleński, ideologia gender etc, etc.
Może premier sobie duma, że jego „innowacyjne” jak na UE
dokonania podmalują obraz polskiego rządu w Brukseli w myśl
powiedzenia, że gdy masz hemoroidy to nie myślisz o reumatyzmie.
Fotki od góry:
1.Zasmucony Dziwisz
2.Pobożniś polski
3.Po kolędzie.
4.Zadowoleni.
poniedziałek, 6 stycznia 2014
UCICHŁO
Jeszcze
dwa miesiące temu na każdym kanale telewizyjnym (poza TRWAM)
informacje o zjawisku pedofilii w katolickim Kościele polskim
należały do tych głównych, podawanych w czołówce zapowiedzi.
Dzisiaj już nie. Jest normalnie jak za czasów PRL, oraz JPII. Cisza
jak makiem zasiał. Udało się!, mogą sobie pogratulować „spece”
od interpretacji
teorii gender, czyli episkopat wraz z siewcami
ostrzeżeń przed zagrożeniem ludzkości, wśród których na czoło
się wybijają: ks. dr. Oko, biskupi Michalik, Mering, Hoser, a
poprawnie mówiąc każdy z tej 103 osobowej czeredy w strojach
fioletowych i kilku tysięcy tych w strojach raczej koloru
pogrzebowego. Dzisiaj po wystąpieniach telewizyjnych owych „mędrców”
filozoficzno - socjologicznych, po zapełnieniu wszystkich szpalt
prasy katolickiej wciskanej uczestnikom mszy, po sprytnych
adekwatnych komentarzach głoszonych w RM między „zdrowaśkami”,
reklamami szkoły medialnej, informacjami o dokonaniach podwórkowych
kółek różańcowych i osiągnięciami poselstwa PiS, już każdy,
choćby wiejski chłop i jego moherowa baba wiedzą że: gender to
współczesny szatan, przybyły ze zgniłego bezbożnego Zachodu,
który ma za zadanie zniszczyć to co od wieków, od stworzenia
świata ( Adama i Ewy) jest normalne, czyli tego, że chłop ma być
chłopem, zaś baba niechaj pozostanie zawsze babą na swoim
przykuchennym miejscu. Nawet najbardziej ciemni Polacy zostali
„oświeceni” w tym temacie. Zagrożenie jest piekielne. To gorsze
niżeli zaraza cholery, wojna światowa albo tsunami. Istny potop
dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa, no bo tylko popatrzcie: Chłop
przygotowuje jedyną córkę (aczkolwiek chłop ma zwykle więcej
dzieci) na wydanie za upatrzonego kawalera, chowa świnię i cielę
na wesele, a tu masz ci, w dniu ślubu okazuje się, że córeńka,
która zadawała się ukradkiem z hołotą genderową oświadcza, iż
ona do ślubu z onym wybranym przez ojca nie pójdzie. Postanowiła
bowiem wzorem wielu tych ze zgniłego Zachodu zmienić sobie płeć,
bo wcześniej już zapałała seksualną miłością do Zośki z
sąsiedztwa, ukrywając swoją orientację przed światem. Starego
może szlag trafić, bowiem już miał przed oczami gromadkę udanych
wnucząt, już widział gąskę w ogródku, już gonił tego królika
co trzeba. Czyż takiego chłopa będzie interesować to, że tam
jakiś księżulo napastował, albo zgwałcił chłopca, choćby jego
syna?.Przecież nic takiego się nie stało, nic mu nie urwał.
Dupska mu nie ubędzie, w ciążę niepotrzebną nie zajdzie. A
jeżeli postawił mu już fiutka do pionu, to tylko szybciej stanie
się mężczyzną. Ale szatan gender, to już nie przelewki. To
dopiero gwałt na ludzkości, a przede wszystkim na chrześcijańskiej
rodzinie. Do czegoż to dojdzie, gdy na ulicy trudno będzie
rozpoznać kto chłop, a kto baba, bo to stroje bardzo podobne, a
nawet tożsame, bo to uczesanie również jednakie, bo to sam chód i
gestykulacja podobna, szczególnie osób gejowsko-lesbijskich,
których jakoby coraz więcej. Sodomia i Gomoria, jak powiadają w
naszej parafii. Ucichło o pedofilii. To, że prości ludzie
pozwolili się zagłuszyć genderem to zrozumiałe bo to tylko owce,
ale mądrzy dziennikarze?. Już widać na czyim sznurku oni się
pasą, otóż na sznurku KAI. A dziś tylko patrzeć, jak posłowie
prawicy zażądają ustawy sejmowej, w której ludzie będą mieli
obowiązek się legitymować, okazując swoje instrumenty płciowe na
których będzie widnieć niezmywalny podpis proboszcza złożony na
chrzcie, by utrudnić podmianę. Zabieg podobny do aktu obrzezania.
Należy to przemyśleć, bo Jezuska też pozbawiono napletka.
Szczególne sito kontroli będzie obowiązywać chłopców podczas
naboru do seminariów duchownych, bo jak powiada historia jednej
takiej babie imieniem Joanna, udało się nawet wspiąć na szczebel
papieski. Brak czujności pozwolił też dostać się do Sejmu pani
Grodzkiej, która dla zmyłki polskiego bogobojnego społeczeństwa
„przepoczwarzyła się” z mężczyzny w kobietę na terenie
Tajlandii. Może kobietę nieco mało atrakcyjną, ale zawsze to,
choćby umownie płeć piękna. Podobnie jest z posłem Biedroniem,
który akurat pozostał od urodzenia chłopem, ale co to za chłop,
skoro się nie
żeni, a odzywa się do posła Górskiego z propozycją
oddania mu swego szpiku śpiewnym głosikiem Do czego to doszło
pytają zatroskani mieszkańcy miast i wsi. Patrzą zatem z nadzieją
na abp Michalika, ojca Oko i arcyredaktora Terlikowskiego, że do
dalszych tragedii narodowych już nie dojdzie, że da się
powstrzymać ten armagedon. A księża, skoro ulubili sobie ten
„płciowy sport młodzieżowy”, to niech czynią to co czynili od
wieków, byle nie zapomnieli o wymodleniu miejsca dla naszych dusz na
ławie niebieskiej, najlepiej blisko błogosławionego Jana Pawła.
Oj
dostało się tym feministkom z listu Episkopatu do wiernych,
szczególnie tym nie do końca ogłupionym, dostało. Na szczęście
w odpowiednim czasie biskupi się zorientowali, że walą głową w
ścianę beznadziei i częściowo odpuścili, bo wiadomo, że akurat
kto jak kto, ale feministki tego słuchać, ani czytać nie będą.
Tyle moich słów na dzień Trzech Króli..... Amen.
czwartek, 2 stycznia 2014
W LISIEJ NORZE TVP
Europejski, profesora Jana
Hartmana, reprezentującego Uniwersytet Jagielloński, posłankę
Beatę Kempę, reprezentującą najbardziej zatwardziałą część
polskiej prawicy, oraz księdza Kazimierza Sowę kapelana TVN
reprezentującego .. księdza Kazimierza Sowę. Ciekawe, że nie
zaprosił księdza Oko i red. Terlikowskiego, których to jakoby
sobie upodobał. Miło było posłuchać logicznych wywodów obojga
ludzi nauki a jednocześnie mózg kipiał gdy rozsierdzona twarz
Kempy wskazywała, iż jest ona gotowa zagryźć profesora Hartmana.
Nazajutrz czytałem kilkadziesiąt komentarzy na temat jej popisów
ukazanych na ekranach telewizorów. Wszystkie, może nawet wg mnie
zbyt ostre w treści, posyłały Kempę do garkuchni i chowu prosiąt,
najlepiej w chlewikach przyplebanijnych. Świadczy to, że
społeczeństwo oprócz religii smoleńskiej oczyszcza zwoje mózgowe,
które przez wiele już lat wtłaczanej mu ciemnoty nieco
przyrdzewiały. A przecież chodziło tylko o to, żeby wśród
dyskutantów nastąpiła zbieżność stanowisk, iż owe tajemnicze
dla wielu słowo gender to nic innego jak tylko płeć kulturowa w
odróżnieniu od płci biologicznej, o czym już kilkakrotnie
pisałem. Pisałem też, że nikt nie nakazuje Kempie ubierać dzieci
płci męskiej w sukieneczki, a dziewczynki w spodnie, chociaż
akurat kobiety bodajże już od 100 lat chętnie kryją swe
wdzięki
w obcisłych porach. Nikt też dzieciaki z rodziny poseł Kempy i
księdza Sowy (jeżeli je ma), nie uczy zakładać prezerwatywę na
atrapę tego co spoczywa w męskich majtach, natomiast bardzo by się
przydała porządna edukacja seksualna w rodzinie, bo wątpię
czy pani Kempa potrafi udzielić prawidłowej odpowiedzi potomstwu na
zadane przez nie pytanie, skąd się biorą dzieci i w końcu skąd
ona sama się wzięła. Najbardziej rozbawił mnie biskupi apel: chrońmy dzieci przed gender. A ja dopowiem: chrońmy dzieci przed księdzem. Zatem, program, jak program, można
popatrzeć, gdyby jeszcze red. Lis potrafił zapanować nad emocjami
swoich gości, bo widz często zmuszony jest na użycie pilota, po to by dokonać innego wyboru.
PS. Sądzimy, że uda się pani Senyszyn, europosłance spowodować zwrot 61 milionów złotych, które Kościół oszukańczo wyłudził z Brukseli niby na nauki o równości płci.
Fotki od góry:
1. Obrazek dla naiwnych
2.Lis w oczy kole
3.Moment zadowolenia
Subskrybuj:
Posty (Atom)
WIARA I NAUKA
Te dwa wyrazy pasują do siebie jak wół do karety, a mimo to wielu, nawet dość wykształconych ludzi (w tym duchownych), popisuje się swoją er...


-
Termin, a jakże zapisany w wikipedii, a oznacza ostentacyjnie bierną, lekceważącą postawę wobec wszystkiego. Można ją określić odrętwiał...
-
To po prostu „dzień dobry” w języku naszych bratanków znad Dunaju. Oczywiście co ciekawe, taki grzecznościowy zwrot dotyczy tylko towarz...
-
Pytacie skąd bierze się tylu wyborców PiS, tylu prostackich dzbanów do których nic nie trafia mimo zapraszającego pustego wnętrza. Ano s...
