Moje wszystkie dotychczasowe posty na: www.abrozar.pl
czwartek, 30 kwietnia 2015
MÓJ MAŁY JUBILEUSZ
Moje wszystkie dotychczasowe posty na: www.abrozar.pl
wtorek, 28 kwietnia 2015
ZROBIĘ Z TOBĄ PORZĄDEK !
Wykrzyczał
do potencjalnych wyborców Janusz Palikot, jeden z niszowych
kandydatów na prezydenta Rzeczpospolitej, podczas swej kampanii.
Wykrzyczał do małej grupki spotkanych ludzi mając na myśli
dyrektora (doktora) Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka. Wykrzyczał pod
toruńskim „bunkrem” w którym ulokowana jest siedziba tej
nabożnej gadzinówki.
Otóż
nie tak prędko panie Januszu zważywszy na wyjątkowo długi tytuł
katabasa po którym następuje jego nazwisko: DYREKTOR, DOKTOR, OJCIEC,
DLA WIELU ŚWIĘTY zaraz po Janie Pawle II, a może nawet przed Nim.
Tytuł jakże nobliwy, okryty w sutannę, strój w Polsce uświęcony,
ale co ważniejsze, obleczony w przeogromny majątek. Wiadomo, że w
naszym kraju nigdy milioner, a tym bardziej miliarder nie odczuje
celi więziennej, adekwatnie do popełnionego przestępstwa.
Wiedzieli o tym Gąsiorowski z Baksikiem, wie o tym właściciel
banku Amber Gold, wie o tym szef wołomińskiego banku SKOK, wie o
tym także cwaniaczek Rydzyk i wielu innych z pierwszej setki
najbogatszych Polaków. Każdego z nich stać na półmilionowe
łapówki zapewniające im wolność, nawet niewinność, bo niestety
ręce palestry składające się z sędziów i adwokatów są
samoprzylepne jak klej arabski. Każda łapówa jest przekazana w
takiej formie i takim sprytem, iż nigdy nie będzie odczytana jako
stricte jakakolwiek korupcja. No właśnie, i Rydzyk o tym doskonale
wie panie Januszu Palikocie, który to na swój milionowy majątek
zapracowałeś własną głową i własną przedsiębiorczością.
Rydzyk wie, że Polska to nie Niemcy, gdzie któregoś pięknego dnia
mógłby usłyszeć wprost, raus auf Polnisch, tu w katolickiej
Polsce nic mu się nie stanie. Zatem jako człek obracający się w
owych sferach powinien być pan oświecony panie Palikot, że
cwaniackiemu Rydzykowi, który uwiązał przy sobie kilka milionów
naiwnych i głupich słuchaczy wszystko się upiecze.
Upiecze się
oszustwo finansowe na kilka milionów dolarów zebrane od naiwnych na
ratowanie Stoczni Gdańskiej. Upiecze się wyłudzenie od kolejnych
rządów milionów złotych na wydobycie wód termalnych. Upiecze się
wyłudzenie od banków SKOK następnych milionów w celu wykupienia
platformy cyfrowej dla telewizji Trwam. Upiecze mu się wiele innych
przekrętów na miliony, a tylko miliony go interesują, bo okazuje
się też, że większość biskupów polskich, którzy jeszcze kilka
lat wcześniej nie przyznawali się do tego prostego kapłana
Rydzyka, który mimo nabytego jakimś cudem tytułu doktora nie
potrafi należycie używać polskiego języka zmieniło orientację.
Dzisiaj biskupi już połknęli haczyk Radia Maryja i telewizji Trwam
i adorują bez lęku różne imprezy organizowane przez zamożnego
Tadeusza, lat 70.
Zauważyli bowiem jako miłośnicy cudzego grosza, że co
jak co, ale pieniądze kleją się do Rydzyka jak kleszcze do gołej
d.py. Bez najmniejszej wątpliwości i lęku będąc przekonanymi, że
polski rząd słucha każdego słowa wydukanego przez episkopat,
przeto nie będzie przecież ścigał klechy jako przestępcy
finansowego, a tym bardziej o. Rydzyka, nie mówiąc już o
koloratkowych pedofilach, od których nie tylko rząd, ale i wymiar
sprawiedliwości umywa rączki by nie narażać się na choćby
przypadkową ekskomunikę. Zatem panie pośle Palikot do boju, by ostatecznie
polec z honorem.
Obrazki os góry:
1. Rydzyk w objęciach Matki Boskiej.
2. Złe tesciowe?-Nie, To porażone mózgowo członkowie Rodziny Radia Maryja.
3. Polska da sie wydoić.
Poprzednie posty: www. abrozar.pl
niedziela, 26 kwietnia 2015
MNIE TEŻ JEST WSTYD
~Boże,
jaki wstyd, powiadają co mądrzejsi Polacy w kraju, ale też rodacy
pracujący za granicą.
~Boże,
jaki wstyd, mówią o Polsce obcy z Unii Europejskiej. Ta cała
Polska jest z nami? Chyba tylko przypadkowo, a niech ich diabli,
powiadają John, Jean, Juan, Janis oraz inne Janki.
Kilkunastu facetów na
motocyklach zrobiło totalną rozpierduchę z reputacją polityki
zagranicznej 38 milionowego kraju, który jest reprezentowany przez
nieuka historycznego Schetynę. Takiej żenady rządzących i
obnażenia ich kompletnego zidiocenia nie było od 89 roku. Na
dodatek do tego festiwalu głupoty dołączyli skundleni
dziennikarze. Dzisiaj w TV wszyscy politycy i pismacy od lewa do
prawa usprawiedliwiali arcykretynów z rządu. Jak daleko rozeszły
się drogi szarych obywateli i panującego kartelu? Ludzie, idźcie
na wybory i pogońcie tę hołotę, wybierzcie nawet psa szarika byle
nie tych orłów w krawatach i gumowcach. Zróbcie to im choćby za
karę, wołają do wyborców co trzeźwiejsi obywatele polscy na
portalach internetowych. A wszystko się bierze z kompromitującej
dyskusji na temat, czy wpuścić grupę motocyklistów rosyjskich,
którzy dla uczczenia 70 rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem przez
Armię Czerwoną postanowili szlakiem żołnierzy rosyjskich i...
polskich przejechać z Moskwy do Berlina. Paniczny strach przed
nieuzbrojoną garstką motocyklistów przelał się poprzez wszystkie
ugrupowania polityczne, od PO aż do PIS i inne pomniejsze partyjki.
Ponoć chodzi o to, że ten klub motorowy popiera swojego prezydenta
Putina i chyba stanowi „zaplecze obronne Rosji na wypadek wojny
jądrowej z NATO”. Chyba tak, może tak, a może wszyscy rządzący
nad Wisłą zwariowali. Nasz strach udzielił się ponoć też Angeli
Merkel, ale kobietę można szybciej wystraszyć, a ponadto pani
kanclerz mogła ulec namowom wystraszonego Tuska, są w końcu bardzo
blisko ze sobą, a więc wzajemnie się rozumieją. Ja nie wiem, po
co my się zbroimy za setki miliardów złotych, po co żebrzemy u
przyjaciół zza oceanu o tarczę antyrakietową, nowoczesne rakiety
i inne tam helikoptery, skoro garstka Rosjan na motocyklach „chce
rozpieprzyć nam państwo”. Sza, tajemnica, bo mogą się
dowiedzieć o naszej słabości i napaść na dobry katolicki naród
pigmeje ze Środkowej Afryki. Nie mamy (politycznie) nic przeciwko
stacjonowaniu armii USA w naszym kraju, pozwalamy im demonstracyjnie
paradować uzbrojonymi transporterami przez cały nasz kraj, by
zademonstrować światu jaką my mamy obstawę w razie czego, a boimy
się kilkuset facetów w średnim wieku na motocyklach? Pewnie
przyjadą też uzbrojeni…we flagi i rozkręcone tłumiki. Lepiej
aby pan prezydent, pani premier, zasmarkana opozycja oraz minister
obrony narodowej nigdy się nie dowiedzieli co o nich sądzi i jakimi
epitetami ich obrzuca społeczeństwo. Gigantyczny wstyd i
upokorzenie. Czas iść do urn.
piątek, 24 kwietnia 2015
RODZYNEK?
Ksiądz Roman Kneblewski z Bydgoszczy jest dzisiaj
nieformalnym kapelanem wszechpolaków i narodowców. Swoimi
przemyśleniami dzieli się z wiernymi z ambony i w
internecie. Decyzję Anny Grodzkiej o starcie w wyborach
prezydenckich skomentował tak: „We współczesnej polityce
niektóre jednostki chorobowe nawet do psychiatry się nie
kwalifikują, lecz co najwyżej do weterynarza”.
|
Popatrzcie Państwo tylko na tę twarz,
a raczej na facjatę, bo taki element może nosić tylko facjatę.
Czy on by miał szansę być przyjętym przez weterynarza. Może i
tak, ale padła by być może z ust lekarskich propozycja, czy nie
warto by było go uciszyć, czyli zastosować zabieg jaki on miał na
myśli kierując Annę Grodzką właśnie do przychodni
weterynaryjnej. Kapelan narodowców i wszechpolaków wygłasza swoje
wybzdurzenia w kościele. Słuchają go wierni parafianie. Wierni,
bardzo wierni ideom głoszonym przez swojego idola, który kieruje
ich ścieżką jaką podążał Hitler, Franco i Mussolini.
Zastanawiam się, czy ci jego słuchacze, chociażby ich garstka
potrafi użyć szczątkowego rozumu, by zrozumieć o co właściwie
temu klesze chodzi i do czego w ostateczności on zdąża zabierając
ich ze sobą. O tym księdzu już onegdaj pisałem. Sądziłem, że
władze, te kościelne , a i świeckie reprezentujące demokratyczne
państwo prawa zareagują tak, jak to bywa w krajach iście
cywilizowanych. Że dołożą starań na tyle, by przeorientować
faszystę na „człowieka” godnego nosić tę nazwę. Że potrafią
oblec jego jestestwo w skórę homo sapiens, w skórę, którą leczy
się u dermatologa, a nie w przychodni weterynaryjnej.
Zawiodłem się niestety. Mam nadzieję, że wybaczą mi Czytelnicy dość ostry ton felietonu, ale nie potrafię go napisać w innym, choćby zmatowionym odcieniu. Sądzę, że wielu z Państwa odniesie podobne wrażenie po zapoznaniu się z artykułem prasowym na temat tego zlituj się Boże, naziemnego urzędnika niebios. pt. „Polski ksiądz popiera faszyzm gen. Franco”. Tenże polski ksiądz to właśnie Roman Kneblewski. Zapewne nie jedyny rodzynek w palecie naszego duchowieństwa, wiernej prymasowi Wyszyńskiemu, który wygłaszał peany na cześć Hitlera, iż ten wreszcie zrobił porządek z Żydami i innymi, którzy nie uznawali Chrystusa jako swego zbawiciela. Z kolei, gdy się głębiej zastanowić, to tenże ksiądz niczym się nie różni od jego protoplastów duchownych, obściskujących się z Hitlerem, i gen. Franco, czyli podopiecznymi papieża Piusa XII. W imię ich Boga były stosy inkwizycyjne, w imię ich Boga były krematoria i obozy koncentracyjne, w imię ich Boga głoszą ideały faszystowskie wśród narodowców, wszechpolaków i parafian. Szczególnie ludziom młodym, którym najłatwiej poprzestawiać klepki mózgowe.
Zawiodłem się niestety. Mam nadzieję, że wybaczą mi Czytelnicy dość ostry ton felietonu, ale nie potrafię go napisać w innym, choćby zmatowionym odcieniu. Sądzę, że wielu z Państwa odniesie podobne wrażenie po zapoznaniu się z artykułem prasowym na temat tego zlituj się Boże, naziemnego urzędnika niebios. pt. „Polski ksiądz popiera faszyzm gen. Franco”. Tenże polski ksiądz to właśnie Roman Kneblewski. Zapewne nie jedyny rodzynek w palecie naszego duchowieństwa, wiernej prymasowi Wyszyńskiemu, który wygłaszał peany na cześć Hitlera, iż ten wreszcie zrobił porządek z Żydami i innymi, którzy nie uznawali Chrystusa jako swego zbawiciela. Z kolei, gdy się głębiej zastanowić, to tenże ksiądz niczym się nie różni od jego protoplastów duchownych, obściskujących się z Hitlerem, i gen. Franco, czyli podopiecznymi papieża Piusa XII. W imię ich Boga były stosy inkwizycyjne, w imię ich Boga były krematoria i obozy koncentracyjne, w imię ich Boga głoszą ideały faszystowskie wśród narodowców, wszechpolaków i parafian. Szczególnie ludziom młodym, którym najłatwiej poprzestawiać klepki mózgowe.
wtorek, 21 kwietnia 2015
TO MILCZENIE JEST HAŃBĄ
Często
też jest zwyczajnym tchórzostwem, a nawet wyjątkowym paskudztwem,
tym bardziej jeżeli chodzi o honor całego narodu. Mam tu na myśli
zachowania naszych polityków z premierem, a szczególnie prezydentem
na czele. Ogień buntu wobec zachowań polskich polityków rozpalił
pan prezydent Komorowski, ubiegający się o drugą turę zarządzania
Pałacem na Krakowskim Przedmieściu. Otóż nasz prezydent
wizytujący Ukrainę w rocznicę Majdanu, przemówił w parlamencie
kijowskim słowem współczucia dla ofiar z placu stolicy naszego
wschodniego sąsiada, przy okazji podnosząc godność tych, którzy
przeżyli i zasiedli w naczelnych władzach. Wyobrażam sobie
ironiczne miny słuchaczy przemówienia polskiego prezydenta, bo
dosłownie w kilka godzin od zejścia Komorowskiego z trybuny
sejmowej, zanim Komorowski przekroczył granicę udając się do
kraju, Ukraińcy uchwalili ustawę gloryfikująca Ukraińską
Powstańczą Armie jako bohaterów narodowych walczących o
wyzwolenie kraju. Wiemy, że „wyzwalając” kraj zamordowali w
sposób bestialski ponad 150 tysięcy Polaków zamieszkałych na
zachodnich terenach Ukrainy, a ponadto jako żołnierze Waffen SS
likwidowali granatami Powstańców Warszawskich i ich rodziny. Ale
nasz prezydent reprezentujący jakże by inaczej ,owe setki tysięcy
zamordowanych, mając wyjątkową okazję, w tym temacie nie odezwał
się ani słowem. Patrzył przymilnym wzrokiem w oczy potomków
zbrodniarzy, morderców z terenów Wołynia i Bieszczadów.
Jestem
przekonany, że wielu parlamentarzystów ukraińskich w tym
Poroszenko, Jaceniuk i Kliczko słuchając Komorowskiego, pomyślało
o nim: tchórz. Kogoż to ten katolicki naród sobie obrał za swego
reprezentanta? Tchórz używający broni jedynie podczas polowań na
jelenie i dziki. Zastanawiam się, czym ostatecznie kieruje się
polska polityka zagraniczna za która odpowiedzialny jest właśnie
prezydent. No czym?. Nieuzasadnioną nienawiścią do Rosji i Rosjan
i jednocześnie nieuzasadnioną miłością do potomków
faszystowskich zbrodniarzy. Tak można by powiedzieć. O ile to
drugie jest całkowicie niezrozumiałe, o tyle to pierwsze
kwalifikuje się do leczenia w najlepszych klinikach
psychiatrycznych, bo: czyż to Ukraińcy wyzwolili nasz kraj spod
okupacji hitlerowskiej. Czy ci Ukraińcy zbudowali choćby jeden
pomnik pomordowanym z własnej inicjatywy?.Nie, uczynili to wyłącznie
staraniem prezydenta Kwaśniewskiego u Kuczmy. Czy to nie Ukraińcy
palili całe wsie i osiedla polskie z hasłem na ustach „riezać
Lachów od niemowlęcia do staruszków”. Zachowały się jeszcze
filmy z czasów PRL, pokazujące prawdę tamtych czasów, które
dzisiaj w myśl nienawiści antyrosyjskiej i lizania tyłka naszym
mordercom, schowano bardzo głęboko. Wstyd mi i milionom moim
współrodakom za postawę pana prezydenta, który od tej pory nie
jest moim prezydentem. Już jestem znudzony czytając listy wyrażane
np. w internecie, oraz drukowane w co bardziej lewicującej prasie.
Listy ludzi oburzonych i zasmuconych. Oto fragment tylko jednego z
nich: „Może
znajdzie się ktoś, kto powie temu niby-prezydentowi, aby nie
szargał pamięci pomordowanych?
Każdy naród broni swego honoru, często milcząc na temat dokonanych zbrodni. Polacy też mają swoje zbrodnie za uszami. Mam na mysli ostatnią wypowiedż szefa FBI, iż Polska i Węgry wraz z Niemcami dokonała holokaustu. Niestety jest to prawda, ale niecała, jako że rzeczywiście, co zresztą jest wstydem na skalę miedzynarodową, Polacy na swoich sąsiadach Żydach dokonali wielu morderstw, o których piszą literaci i których świadectwa znajdujemy w zapisach archiwalnych. Oburzenie na filmy "Pokłosie" i "Ida" ze strony Kościoła i prawicy tylko potwierdza niezbite fakty. Bronimy się przed oskarżeniami. Może też by warto poczekac na słowo przepraszamy, skierowane do Izraela. Nie ma narodów absolutnie niewinnych, ale każdy naród może się oczyścić, chociażby poprzez złożenie hołdu pomordowanym. W Polsce są upamiętnienia ofiar holokaustu w postaci tablic i pomników. Na Ukrainie odwrotnie. Czci się tam tych, którzy mordowali.
Fotki od góry:
1. Potomkowie UPA
2. Pomordowane dzieci oderwane z drzew.
3. Warta ku czci Bandery.
4. Pomnik spalonych Żydów w Jedwabnem.
4. Pomnik spalonych Żydów w Jedwabnem.
niedziela, 19 kwietnia 2015
WYBZYKANI BEZ MYDŁA
![]() |
Dodaj napis |
Temat
dotyczy pani dr. Magdaleny Ogórek, kandydatki w wyborach na
prezydenta Rzeczypospolitej z ramienia partii lewicowych, a
konkretnie Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Sama kandydatka
zaprezentowała się, a jakże bardzo elegancko, oczywiście z
wyglądu. Nie dość, że jest kobietą, a ostatnio jakby zapanowała
moda na płeć piękną, wypychaną na najwyższe stanowiska w
państwach, to jeszcze... no właśnie. Lewicowa kandydatka to nie
tylko płeć piękna jako ta którą reprezentuje biologicznie w
odróżnieniu od tej drugiej płci, zwanej brzydką, ale rzeczywiście
pani Ogórek okazała się kobietą nad wyraz fizycznie urodziwą i
wykształconą z doktoratem w damskiej torebce, a przy tym młodą,
co dla wyborców zaliczających się do „wyborczej” młodzieży
jest równie dość ważne. Nie dla większości, ale, ale. Jedyną
jej skazą jako kandydatki, która zabiega o najważniejszy urząd w
państwie jest to, że od początku postanowiła unikać dziennikarzy
i udzielania jakichkolwiek wywiadów, stosując się do filozofii, iż
milczenie jest złotem, okazuje się że nie zawsze. Pewno sądziła,
że wybory można wygrać na tle pozostałych kandydatów (zwanych
szarzyzną) samą prezencją fizyczną.
Zaraz po zgłoszeniu swojej
kandydatury na zorganizowanej przez SLD konwencji wyborczej odczytała
elaborat, w którym zapowiedziała, że widzi Polskę jako kraj
spływający miodem i mlekiem, ponadto kraj bezpieczny egzystujący
w ramach napisanego przez nią prawa od nowa, włącznie z
Konstytucją. Tymczasem dowiedzieliśmy się wszyscy, że pani Ogórek
to gwiazda kilku niszowych seriali, oraz prezentacji siebie na
wybiegach konkursowych miss czegoś tam. Celebrytką jednak nigdy
nie była z powodu wstrętu do wypowiedzi publicznych. Nadszedł
jednak czas na otwarcie pięknych ust. A gdy otworzyła w otoczeniu
swojego sztabu wyborczego oraz kilkudziesięciu dziennikarzy, okazało
się, że wcale nie reprezentuje lewicy, ba jako osoba prywatna nie
ma zamiaru głosować na partie Millera. Szok. Wiceprzewodnicząca
partii już zapowiedziała wstrzymanie trzeciej transzy finansowania
kandydatki. Dlaczego dostała pierwszą i drugą nikt nie próbuje
nawet zrozumieć.. Tym bardziej, że pani Ogórek jako doktor
historii Kościoła wypięła się publicznie na ideologię ludzi
lewicy twierdząc, że Kościół jest szalenie postępowy, szalenie
nowoczesny i zawsze takim był.
To cios dla partii w samo serce, ale
też cios w wyborców, którzy sobie już w niej upatrzyli ideał
prezydencki. Domyślam się, że ten cios chyba najmniej uderza w
samego Leszka Millera, który to za czasów gdy lewica rządziła
państwem, oprowadzał się z biskupami pod rękę, a podczas swej
podróży do Gdańska gościł na plebanii u słynnego lewicożercy,
człowieka mało zrównoważonego, księdza Jankowskiego. Przywiózł
mu prezent w postaci zezwolenia na wydobycie kilku ton bursztynu na
budowę ołtarza, tylko nieco mniejszego od Bursztynowej Komnaty. W
sferze gospodarczej, której Ogórek poświęcała bodaj najmniej
swoich myśli twierdzi, że nie należy karać absolutnie za
przestępstwa natury gospodarczej obywateli do lat 25.
Wywnioskowałem, że dopóki obywatele nie ukończą ćwierć wieku
hulaj dusza piekła nie ma, a przecież już dużo młodych ludzi
zasiada na odpowiedzialnych stanowiskach. Czy takie prawo
gdziekolwiek obowiązuje?.
Prawo wyborcze człowiek ma, zarówno bierne i czynne, a odpowiedzialności żadnej. Jedynym do akceptacji głoszonym przez nią zdaniem się zgadzam. Mianowicie, że nie wymachuje się szabelką w stosunku do kraju, który dysponuje bronią jądrową, oraz że trzeba za wszelką cenę starać się utrzymywać jak najlepsze stosunki polityczne gospodarcze i kulturalne z Rosją, jako krajem nie tylko sąsiedzkim , ale i krajem o wielkich możliwościach handlowych. Niestety to za mało by zasiąść pod przysłowiowym żyrandolem szanowna pani doktor. Dzisiaj, wielu politologów zastanawia się, czy aby pani Magda nie jest wtyką manipulacyjną w celu doszczętnego zniszczenia lewicy, zmyślnie zorganizowaną przez prawicę i Kościół?. Nie upierałbym się zbytnio, negując taki wniosek, bowiem aż tak nonkonformistyczne wyrażanie swoich opinii w stosunku do partii, która nie tylko ją zaakceptowała jako ich kandydata na urząd prezydenta, ale też ponosiła koszty jej kampanii daje do myślenia nie tylko Millerowi.
piątek, 17 kwietnia 2015
KAPRAWE OKO KSIĘDZA OKO
„Wiem
z pierwszej ręki, jak wygląda stan zdrowia gejów: jest to
katastrofa medyczna - powiedział ks. prof. Dariusz Oko podczas
wykładu w Łomży, relacjonowanego przez TVN24. - Gej ma w życiu
średnio 500 partnerów seksualnych”. A to bardzo ciekawe!.
Jednak jest ślepy ten Oko na oba oczy. Chyba że ma na myśli
księży, czyli swoje otoczenie, szczególnie seminaryjne, gdzie do
klanu homoseksualistów dołączają coraz młodsze roczniki alumnów,
od urodzenia porażonych mizoginizmem. Podejrzewam też, że mówi
wyłącznie o sobie. Ks. Oko przytaczał rzekome badania, które
pokazują, że 25 procent gejów miało w życiu mniej niż 100
partnerów seksualnych, 50 procent - między 100 a 500 partnerami, a
kolejne 25 procent - ponad 1000". Otóż powiem tak:
W seminariach jest to technicznie możliwe. Nawet bardzo. Wystarczy poczytać książeczki pana red. Romana Kotlińskiego, byłego księdza, absolwenta seminarium włocławskiego.Oko ma duży problem. Bo zamiast cokolwiek gadać o Bogu, do czego jest „powołany”, to on kręci się albo koło rozporka facetów, albo majtasów babskich. Takie coś, czyli obsesję seksualną można wyleczyć w odróżnieniu od pedofilii, której do końca wyleczyć się nie da. Dla takich zbudowano specjalny ośrodek w Gostyninie. Jak na razie nie słychać by tam umieszczono któregoś z księży pedofilów, których dziesiątki, a może setki odbywa karę więzienia, ze względu chyba na strach przed Kościołem, albo szacunek dla koloratki, a jest tam dość dużo miejsca. Zmieszczą się wszyscy, łącznie z ks. Gilem i abp Wesołowskim, o ile papież się nim znudzi i wyda go Polsce. Tymczasem pozostaje tylko kastracja, najlepiej operacyjna i to nie do końca jest pewne sukcesu, ale czy ks. Oko poddał by się takiej terapii skoro ględzenie na temat homoseksualizmu jest jego sposobem na urocze życie. Wątpię, bo ks. Oko pragnie być postrzegany jako ten, który ma artystyczną wyobraźnię, którą można otwierać oczy nawet ociemniałym. Potrafi skojarzyć męski odbyt z rurą wydechową tira. Bardzo urocze, bardzo.
W seminariach jest to technicznie możliwe. Nawet bardzo. Wystarczy poczytać książeczki pana red. Romana Kotlińskiego, byłego księdza, absolwenta seminarium włocławskiego.Oko ma duży problem. Bo zamiast cokolwiek gadać o Bogu, do czego jest „powołany”, to on kręci się albo koło rozporka facetów, albo majtasów babskich. Takie coś, czyli obsesję seksualną można wyleczyć w odróżnieniu od pedofilii, której do końca wyleczyć się nie da. Dla takich zbudowano specjalny ośrodek w Gostyninie. Jak na razie nie słychać by tam umieszczono któregoś z księży pedofilów, których dziesiątki, a może setki odbywa karę więzienia, ze względu chyba na strach przed Kościołem, albo szacunek dla koloratki, a jest tam dość dużo miejsca. Zmieszczą się wszyscy, łącznie z ks. Gilem i abp Wesołowskim, o ile papież się nim znudzi i wyda go Polsce. Tymczasem pozostaje tylko kastracja, najlepiej operacyjna i to nie do końca jest pewne sukcesu, ale czy ks. Oko poddał by się takiej terapii skoro ględzenie na temat homoseksualizmu jest jego sposobem na urocze życie. Wątpię, bo ks. Oko pragnie być postrzegany jako ten, który ma artystyczną wyobraźnię, którą można otwierać oczy nawet ociemniałym. Potrafi skojarzyć męski odbyt z rurą wydechową tira. Bardzo urocze, bardzo.
Jak argumentował, celem
zwolenników "teorii gender" jest zaburzenie procesu
wychowania dzieci, a przez to zniszczenie człowieczeństwa".
Oni swoje dzieci poddają aborcji to jest pierwszy wybór, a nasze
dzieci deprawują. Żeby nie być w coraz większej mniejszości, bo
swoje abortują, nasze muszą zdeprawować - tłumaczył ksiądz.
(Nasze?, czyżby miał dzieci?). Czy z tego można cokolwiek
zrozumieć, mając ukończoną chociażby szkołę podstawową.
Teoria godna Macierewicza. Podobne rozumowania ludzi chorych na być
może F99. Nie!, pisze pani Ilona w komentarzu do wystąpień ks.
Oko. Ten ksiądz ma całkiem odchylone. Jego pewność tego co głosi
wynika prawdopodobnie z jego doświadczeń i intensywnych osobistych
badań., podobnych zresztą badaniom katastrofy smoleńskiej przez
tzw. zespół Macierewicza. Nie będę się posuwać do jego poziomu
ale jest to oburzające i świadczące o tym, że zatrzymał się w
rozwoju na etapie XIX wieku. Zgadzam się i sądzę, że ponad połowa
moich współrodaków także. Chce tylko dodać, że wcale się nie
denerwuję czytając wypociny księdza profesora (a jakże).Trochę
folkloru, a tym bardziej myślowego obskurantyzmu tylko wzbogaca
naszą narodową odrębność, z której jesteśmy znani na całym
świecie.
Fotki od góry:
1.Z otwartą przyłbicą. Lalka Barbi na prezydenta.
2.Sex z tirem wg. ks. Oko
3.Pasterz naiwnych z twarzą wrózbity.
Fotki od góry:
1.Z otwartą przyłbicą. Lalka Barbi na prezydenta.
2.Sex z tirem wg. ks. Oko
3.Pasterz naiwnych z twarzą wrózbity.
środa, 15 kwietnia 2015
GWAŁT SIĘ GWAŁTEM ODCISKAŁ
„Gwałt
niech się gwałtem odciska”. To cytat z Mickiewicza, bo właśnie
post będzie o gwałtach popełnionych na bezbronnych kobietach.
Nikt,
dosłownie nikt nie może sobie wyobrazić co działo się z
kobietami rosyjskimi, a także z kobietami niemieckimi podczas II
wojny światowej. Właściwie z kobietami na wszystkich terenach
okupowanych, w tym Polski. Wydaje się, że podczas wcześniejszych wojen było
podobnie, ale nie jest to odpowiednio udokumentowane. Dramat
rosyjskich kobiet był o tyle okrutny, iż Niemcy dokonując
gwałtów, niezależnie czy to na dorosłych kobietach, czy też
dziewczynkach, po odbyciu stosunku najczęściej do nich strzelali
lub wrzucali je do palących się chat. Żadnej Rosjance,
Białorusince, a także Ukraince, jeżeli jej mąż czy inny męski
członek rodziny nie należał do Waffen SS, nie darowano. Były
gwałcone przez pojedynczych żołnierzy albo i całe zbiorowe
towarzystwo pijanych żołdaków. Gwałty dokonane przez armię
niemiecką na Rosjankach do dzisiaj są nie policzone i raczej już
nie będą, a szkoda. Te dramaty przejdą tylko do historii jako
element hekatomby Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Stalin jako
samozwańczy ojciec narodu znał sytuację, dlatego też, gdy
Rosjanie zbliżali się do granic pruskich i niemieckich, zwolnił
żołnierzy Czerwonej Armii z dyscypliny wojennej i innych
humanitarnych zasad postępowania z ludźmi na podbitych terenach,
czyli zasad zapisanych w Konwencji Genewskiej. Żołdacy rosyjscy
składający się w większości z na pół dzikich narodów Kaukazu
wzięli sobie z przyjemnością do serca słowa ojca narodu. Mieli
postępować tak, a może jeszcze bardziej brutalnie, jak zachowywali
się hitlerowcy na terenach rosyjskich.
Mieli prawo zabijać,
gwałcić, palić żywcem, grabić bez żadnych zahamowań etycznych.
I to czynili. Oblicza się, że Rosjanie dokonali na terenie Niemiec
ok. półtora miliona gwałtów na kobietach od lat 8 do 60 i jest
to liczba około dwa razy wyższa od gwałtów dokonanych przez
aliantów złożonych z żołnierzy amerykańskich, angielskich i
francuskich. Kiedy alianci weszli do Niemiec, w euforii radości ze
zwycięstwa, w ostatnich tygodniach wojny zgwałcili ok. 800 tysięcy
kobiet, twierdzi historyczka Miriam Gebhardt. W wąskim akademickim
obiegu liczba ta nie podlegała dotąd żadnym dyskusjom, ani nie
budziła wątpliwości. Socjologowie obliczają, że w wyniku
wszystkich gwałtów urodziło się w Niemczech minimum 5% dzieci.
Jest to ok. 190 tysięcy nie bardzo chcianych narodzin. To miasto
średniej wielkości, przykładowo jak Leverkusen. O ile w latach 90
– tych, w zjednoczonych Niemczech rozwodzono się, już bez ogródek
o gwałcących czerwonoarmistach, o tyle nadal wstydliwie tuszowano
zbrodnie Amerykanów, trwając w romantycznych wyobrażeniach o
przebojowych facetach rozdających czekoladki i nylonowe pończochy.
Ale gwałt był gwałtem, a podnoszony wielokroć przez Amerykanów
argument o rzekomej sprzedajności niemieckich kobiet jest zdaniem
pani Miriam zwyczajnym łgarstwem. Doszło do tego, że 1 sierpnia
1945 roku władze lokalne nakazały przybicie na wszystkich drzwiach
domowych w miastach listy z imionami lokatorów, łącznie z ich
wiekiem, przy czym zaniżano wiek dzieci oraz zawyżano wiek osób
starszych. Listy te miały zniechęcać potencjalnych gwałcicieli. Z
opracowań bawarskich księży wynika, że zarówno zbrodnie gwałtów
popełnione przez czerwonoarmistów jak i żołnierzy amerykańskich
przebiegały według tego samego schematu. Skala brutalności wobec
kobiet a też i grabieży była identyczna. Dodać przy tym należy,
że gwałty jankesów na Niemkach nie miały nic wspólnego z
jakimkolwiek odwetem, bowiem żołnierze Wermachtu nie dokonali
żadnej zbrodni na kobietach amerykańskich.
Żadna mściwość w tym wypadku nie wchodziła w rachubę. Rosjanie natomiast mieli powody do zadawania jak największego bólu obywatelom całych Niemiec, ponieważ, każdy czerwonoarmista zanim dotarł do Berlina pochował kilku członków rodziny zamordowanych najczęściej w sposób najokrutniejszy z okrutnych.
Żadna mściwość w tym wypadku nie wchodziła w rachubę. Rosjanie natomiast mieli powody do zadawania jak największego bólu obywatelom całych Niemiec, ponieważ, każdy czerwonoarmista zanim dotarł do Berlina pochował kilku członków rodziny zamordowanych najczęściej w sposób najokrutniejszy z okrutnych.
Foto:1. Kontrowersyjny pomnik czerwonoarmisty gwałcącego kobietę.(Gdańsk)
2. Młody żołnierz radziecki.
2. Młody żołnierz radziecki.
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
SZALEJĄCA RUSOFOBIA
Zdaniem
wielu socjologów i polityków rusofobia jest w Polsce „zjawiskiem
powszechnym”. Bierze się ona nie tylko z „głębokich
nawarstwień historycznych i kompleksów psychologicznych, ale
również z codziennego wychowania w domu, szkole, a nawet w
kościele. To element tożsamości narodowej, kryterium
identyfikujące ‘prawdziwą’ postawę patriotyczną”, powiada
Daniel Passent. Zdaniem wielu, a moim także, rusofobia jest także
bezmyślną modą. Przekaz publiczny charakteryzuje ‘pejoratywizacja’
określeń Rosji i Rosjan, etykietowanie jako uosobienia zła.
Świadome utożsamianie antysowietyzmu z antyrosyjskością,
demonizacja Putina jako sprawcy wszelkich nieszczęść, czyli
agresora, szaleńca, bandziora i drapieżnika’ a może i Hitlera.
„Polska pamięć historyczna utożsamia Rosję z wrogiem, państwem
represyjnym i agresywnym. Dla wielu ludzi jest to polityczna karma,
bez której nie potrafią funkcjonować w życiu Nikomu nie zależy
na mówieniu o dobrych momentach, sprzyjających godzeniu narodów.
Nikt nie chce już pamiętać tragedii smoleńskiej od strony pomocy
rosyjskiej.
Kto dzisiaj widzi ludzki odruch Rosjan, gdy Putin
„przytulił” nie tylko premiera Tuska, ale i rodziny ofiar
katastrofy. Już nikt. Czepiamy się sprawy Krymu, jak by ten Krym
kiedykolwiek należał do Polski, a do Rosji niestety należał. Mało
komu zależy w Polsce na odwróceniu tych negatywnych i szkodliwych
dla międzynarodowego wizerunku Polski trendów, co utrudnia
spojrzenie na Rosję jak na normalne państwo, mające prawo do
definiowania swoich oświadczeń, nie zawsze przychylnych innym
narodom. Fakt, Rosja nie zasługuje na tytuł państwa całkowicie
demokratycznego. Konflikty z byłymi republikami z czasów ZSRR,
majątki państwowe przejęte przez oligarchów kosztem społeczeństwa
spowodowały ogromną przepaść między społeczeństwem jako takim
a owymi oligarchami, na co dzień dodatkowo zajmującymi ławy
deputowanych w Dumie. Tak zresztą jest nie tylko w Rosji, ale i na
Ukrainie, Białorusi, a przede wszystkim w byłych republikach na
terenach azjatyckich. W rękach rządzących krajem często spoczywa
ponad 70% majątku narodowego. Gorzej, że oni są wybierani na
kolejne kadencje, oczywiście w wyniku skandali i fałszerstw. Są
tam kraje gdzie władza przechodzi z ojca na syna lub zięcia. Tam
trup polityczny pada gęsto, a przemoc rozłazi się na cały były
ZSRR. Tak było z zabójstwami polityków i dziennikarzy w samej
Rosji i nie tylko. Nie sądzę jednak by bezpośrednio kierował tym
Putin.
On oczywiście jako przywódca największego na globie
państwa, a jednocześnie ponoć najbogatszy polityk świata, zawsze
się umaże tą krwią, co oczywiście np. w Polsce natychmiast jest
wykorzystane propagandowo przeciwko Rosji jako kraju, który zagraża
nam wszystkim Europejczykom. Tak jak w Rosji dzieje się w wielu
krajach mniej lub bardziej demokratycznych, szczególnie tych,
położonych na terenie Afryki i Azji, gdzie trup pada jeszcze
gęściej, gdzie władza dostaje się w ręce tych co są zdolni ją
sobie kupić, a nasze media jakoś mało się tym interesują. Może
dlatego, że nie są naszymi sąsiadami, a może tak po prostu, że
nasza chata skraja. A przecież zarzewie wojny totalnej może
zapłonąć w każdym zakątku świata. Ileż to dzisiaj państw
posiada broń jądrową. Niektóre z nich są nieobliczalne w
głoszonej przez nich polityce. Putin gdzieś tam dosłownie szemrał,
że ma zamiar zmieść Zachód bronią jądrową, a do Warszawy
dotrze w ciągu doby. Sądzę że jest to blef na użytek
dziennikarski. Właśnie dzięki temu że mocarstwa dysponują taką
bronią, do niedawna zwaną instrumentem odstraszania pokój jeszcze
potrwa zapewne wiele lat. Nie drżyjmy przed Rosją a szczególnie
przed Putinem. Przecież też możemy sobie wyhodować podobnego
przywódcę. Wysportowanego, wykształconego, potrafiącego nie tylko
trzymać stery odrzutowca, ale potrafiącego też wziąć w garść
wszystkie skłócone ze sobą partie a szczególnie ich wyborców.
Spowodujmy, by polityka rządu i prezydenta miała poparcie społeczne
w tych samych granicach co Putin, czyli blisko 90%. Nie potrzeba się
podpierać powstaniem warszawskim, listopadowym, albo Katyniem i
Smoleńskiem. Trzeba żyć współcześnie, bez martyrologicznych
rozważań. Tak jak próbuje się to przedstawiać Rosjanom, którzy
historycznie rządzili, albo współrządzili naszym chwiejnym
państwem przez wieki. Noszą oni w swych sercach dumę narodową ze
zwycięstwa nad faszyzmem, okupionym wielomilionowymi ofiarami. Jest
to wielka tragedia, ale zarazem niespotykana duma, bowiem każdy
myślący przyznając im rację, wie, że tylko Rosja mogła złamać
potęgę Hitlera, co zaczęło się pod Stalingradem. Same armie
zachodnie bez udziału Rosji byłyby absolutnie niezdolne do
prowadzenia, chociażby równorzędnej walki z Rzeszą niemiecką
mimo przewagi technicznej, o czym doskonale wiedział zarówno
Churchill jak i Roosevelt.
Tak naprawdę to trudno dociec dlaczego w
polskim narodzie się zakorzeniła aż tak jaskrawa rusofobia, gdy
tymczasem trudno znaleźć porównywalną wśród innych narodów, w
tym w Niemczech, kraju który to od Rosjan doznał setki. tysięcy
gwałtów. Większość żołnierzy niemieckich w czasie wojny
poległa z rąk Rosjan. Dzisiejsza polityka Polski w stosunku do
Rosji oburza nawet naszych partnerów w Unii Europejskiej., jako
tych, którzy korzystają najwięcej z zasobów rosyjskich. Patrzą
na nas jak na dziwolągów, zaś Putin widzi w nas pierwszego wroga
obok Stanów Zjednoczonych, którym zresztą Polska od „zawsze”„robi
laskę” mimo traktowania nas przez USA jako dziadowskiego partnera,
któremu można wcisnąć chociażby stary szmelc zbrojeniowy za cenę
nowego. To zapewne z tej miłości .
Nawet
jeżeli rozumiemy jak historycznie uzasadniona jest nasza niechęć
do Rosji, od pacyfikacji naszych powstań narodowych, poprzez
agresję, Sybir, Katyń, barbarzyńskie nieraz zachowanie Armii
Czerwonej na wyzwalanych i zajmowanych ziemiach polskich, czasy PRL,
aż po arogancję Putina i jego agresywne działania na rzecz
imperium, którego odbudowa nie leży w naszym interesie, to wszystko
nie usprawiedliwia rusofobii, przekreślania wszystkiego co
rosyjskie, niszczenie relacji, które są i będą naszemu krajowi
potrzebne. Polska racja stanu wymaga pryncypialności, ale i
elastyczności, co zresztą Donald Tusk wydaje się rozumieć, nie
ulega szantażom w rodzaju pytania „czy Platforma jest partią
polską?”. Nienawiść niszczy przede wszystkim tego, kto ją żywi,
a nie tego, wobec kogo jest skierowana. Dobrze by było, gdyby nasi
politycy (i media !!!) posłuchali takich ludzi jak profesorowie
Walicki, Łagowski i Bieleń, a także Adam Daniel Rotfeld,
współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych.
Prezydent Putin robi dużo, żeby dialog polsko-rosyjski utrudnić,
jego wzmianka, że Polska szkoli agentów Majdanu jest bez sensu. Nie
pomagajmy mu w tym dziele.
Poprzestańmy
też na udzieleniu pomocy niby Polakom, których zwozimy z terenów
Donbasu, a którzy chcą do nas przybyć. Bez żadnych namówień i
propagandy antyrosyjskiej, a już w żadnym razie nie wysyłajmy
swoich młodych ludzi na rzeż.
Fotki od góry:
1.Rozmowa o rozbiorach Polski
2.Wielka Rosja
3.Władimir Putin, prezydent FR
4.Przy śniadaniu
5.Wróżbita
6.Kompania honorowa.
Fotki od góry:
1.Rozmowa o rozbiorach Polski
2.Wielka Rosja
3.Władimir Putin, prezydent FR
4.Przy śniadaniu
5.Wróżbita
6.Kompania honorowa.
piątek, 10 kwietnia 2015
ZROZUMIEĆ KATOLICKIE MIŁOSIERDZIE
Opowiastka” zapisana w
annałach i księgach historii polskiego Kościoła: czyli, jak
Kościół katolicki zamordował Kazimierza Łyszczyńskiego,
pierwszego ateistę w Polsce: Otóż ten szlachcic, a nawet jezuita
(przez 8 lat) został skazany na karę śmierci i konfiskatę dóbr
właśnie... za ateizm. Wyrok wykonano przed południem na Rynku
Starego Miasta w Warszawie 30 marca 1689, gdzie kat ściął
Łyszczyńskiemu głowę. Po egzekucji wywieziono jego zwłoki poza
miasto i spalono. Inaczej przedstawia egzekucję relacja biskupa
Załuskiego: „Wyprowadzono go na miejsce stracenia i okrutnie
znęcano się najpierw nad jego językiem i ustami, którymi on
okrutnie występował przeciw Bogu. Potem spalono jego rękę, która
była narzędziem najpotworniejszego płodu, spalono także jego
papiery pełne bluźnierstw i na koniec on sam, potwór, został
pochłonięty przez płomienie, które miały przebłagać Boga,
jeżeli w ogóle za takie bezeceństwa można Boga przebłagać".
Konkluzja: Otóż nie można, bo trzeba by przebłagać nie żadnego
tam Boga, który dla skazanego nie istniał, ale was zbrodniarze
obleczeni w kwieciste szaty, podobni sułtanom arabskim, was
zapatrzonych nie tyle w wyznawane przekonania szlachcica
Łyszczyńskiego ale w jego majątek, który sobie upatrzyliście.
Byliście gotowi za każdą cenę go panu Łyszczyńskiemu wydrzeć
swymi brudnymi od pijaństwa i rozpusty łapami. Słowo miłosierdzie,
z łacińska misericordia, jest w historii kościoła katolickiego
utytłane krwią i cierpieniem niewinnych. Tych palonych żywcem na
stosach, topionych ze związanymi kończynami, albo łamanych kołem
i innymi wymyślnymi narzędziami tortur, które współcześnie
oglądamy w muzeach. Słowo miłosierdzie w ustach kleru nie znaczy
żadnego tam miłosierdzia, jest obłudnym kłamstwem jak oczekiwana
śmierć parafianina, dzięki której do kleszej kieszeni wpłyną
nowe pieniądze. Kłamstwem wystudiowanym w czasie nauk seminaryjnych
papieże i kler posługiwali się zawsze.
Prymas Polski wychwalał
Hitlera, że ten robi porządek z Żydami, zabijając ich milionami w
obozach koncentracyjnych. Prymas Polski, czyli najwyższy kapłan
umiłowanego ponoć jemu i Panience Zawsze Dziewicy, narodu. Jakoś
dzisiaj o tym cichutko jakby makiem zasiał. A jak odczytywać
Poparcie
Piusa XII dla hitlerowskiej napaści na Polskę , które znalazło
swój wyraz w encyklice z 20 października 1939 r. Papież uznał, ją
za ''walkę interesów o sprawiedliwy podział bogactw, którymi Bóg
obdarzył ludzkość''. To tak właśnie miłosierdzia. Gdy w Sejmie
Czteroletnim uchwalono Konstytucję 3 Maja kuria rzymska i polski
kler wpadła w panikę. Obawiano się, że Polacy nie poprzestaną na
Konstytucji, lecz pójdą dalej i pozbawią kler wszelkich funkcji
państwowych i zlikwidują jego przywileje, a także położą rękę
na jego majątku, a księży przeniosą na państwowe etaty (co już
częściowo miało miejsce po uchwaleniu w roku 1789 przez Sejm
Wielki ustawy przeznaczającej dochody z diecezji krakowskiej na
wojsko polskie). Jakie to spójne z dzisiejsza Polską. A współpraca
polskiego kleru z okupantem hitlerowskim, to była patriotyczna
czynność?, czy tylko miłosierdzie dla kraju w którym żyli ci
okupanci z Watykanu.. Boże wielki, jak to przełknąć. A przecież
m.in. siedlecki hierarcha, biskup Czesław Sokołowski zawieszał w
czynnościach kapłańskich tych księży, którzy w jego ocenie mało
z siebie dawali w służbie okupantowi. Na nic zdały się wieści
płynące z Dachau, gdzie Hitler zamordował setki polskich księży.
A to, że papież gratulował carycy Katarzyny Wielkiej za dokonanie
rozbioru na Polsce, to miłosierdzie, czy etyka księcia Kościoła.?.
Naród nasz jest przez setki lat poddawany totalnej indoktrynacji i
straszeniu piekłem oraz innymi zabobonami. Jest zapewniany, że
tylko ta czarna watykańska stonka każdego wiernego doprowadzi do
wiecznej szczęśliwości. Przy tym łatwiej będzie mógł się
dostać do boskiego królestwa ten, który wypruwa sobie żyły, by
jak najwięcej podarować tym obibokom. Ciekawostką jest jednak to,
że większość kleru nie wierzy w żadne skutki modlitewne, ani w
wieczność niebiańską. Oni swoje niebo mają tu na ziemi pomiędzy
hojnymi parafianami, hojnymi rządzącymi państwem, przy
zastawionych gorzałą stołach, pomiędzy kolegami gejami i
złowionymi na ich żyłkę seksualną chłopcami. Żaden klecha,
dosłownie żaden w sytuacji, gdy ciężko zachoruje, nie korzysta z
terapii modlitewnej, a natychmiast wali się do łóżka najlepszego
szpitala i oddaje się w ręce najlepszych lekarzy. Bez żadnego
oczekiwania w kolejkach. Po prostu natychmiast.
Ponad 350 lat
temu Kazimierz Łyszczyński potrafił zanalizować ich miłosierdzie,
ich mistyczną misericordię, wynikiem czego uznał siebie za
całkowitego ateistę. Dzisiaj po tych ponad 350 latach ta czarna
stonka, mimo rozwoju nauki, mimo tak wielkiego postępu naukowego i
gospodarczego panuje nadal w każdej dziedzinie państwa. Państwa
polskiego. Od szpitali do sportu. Od policji po wojsko. Od
parlamentu po zarządy miast i gmin. Od ministerstw po hufce
harcerskie. Mają oni swoją polisę ubezpieczeniową, bowiem
związali oni ze sobą, czyli Watykanem naród i państwo oszukańczym
konkordatem. „Miłosiernym” konkordatem. Godne to i
sprawiedliwe!. Amen.
Fotki od gory:
1.Kazimierz Łyszczyński
2.Herb szlachecki Łyszczyńskiego
3.Przysięga żolnierska SS w imię Boga.
4. Miłosierna siostra Bernadetta z Zabrza.
5.Miłosierdzie w wydaniu polskiego rządu.
czwartek, 9 kwietnia 2015
POFILOZOFUJMY NIECO
Często
powiada się w mowie potocznej: Nie filozofuj, ale z ciebie filozof,
na co nam takie filozofowanie, filozof się znalazł, i tym podobne
odzywki. Wydawałoby się, a nawet opiera się to o pewność, że w
ten sposób po trosze dezawuujemy słowo – filozofia, a już tym bardziej
tytuł kogoś, kto rzeczywiście ukończył ten humanistyczny wydział i jest
nagrodzony adekwatnym dyplomem, oraz adekwatnym, jakże dla wielu
"tajemniczym" tytułem – filozof. A przecież przed tysiącami lat
starożytne uczelnie greckie wypuszczały dla społeczeństwa
absolwentów filozofii. Absolwentów na tyle wykształconych i
jednocześnie mądrych w swych dociekaniach, że do dzisiaj są oni
wzorem tych co rozjaśniają umysły współczesnym studentom, ale
też wciąż pozostają niedoścignionymi mędrcami. Tales,
Pitagoras, Heraklit, Epikur, Sokrates, Platon czy też Arystoteles,
czy też Ptolemeusz. Przed trzema, bodajże tysiącami lat rozwiązali
oni bodaj największe zagadki ówczesnego świata. Na ich naukowych
zdobyczach astronomicznych opierali się potem tacy uczeni jak
Giordano Bruno, Galileusz, Kopernik, a nawet wielu współczesnych
laureatów Nagród Nobla. Całe sektory starożytnego Rzymu zbudowane
były na inżynieryjnych zdobyczach nauki greckiej. Greccy
filozofowie głosili m.in., że natura
człowieka jest złożona; jego potrzeby muszą być zaspokojone,
ważne jednak by człowiek robił to używając rozumu. Jakże ważne
do dzisiaj słowa, chociażby w kontekście niszczenia przyrody i
niszczenia zasobów naturalnych ziemi. Wszystko ma przyczynę, więc
znając obecny stan wszechświata, można teoretycznie przewidzieć
przyszłość.
Nie ma przypadkowości i wolnej woli. Niestety dzisiaj
często twierdzi się inaczej. Wiele tragedii ludzkich, w tym
rozkręcony do granic idiotyzmów umieszczonych w polityce skrajnej polskiej
prawicy, czyli dramat smoleński wielu z nas ocenia jako przypadek z
woli boskiej. Okazuje się, że jest to wyłącznie wynik totalnego
braku dyscypliny i dezorganizacji, począwszy od osoby prezydenta
(pierwszy pasażer samolotu) aż po załogę tegoż statku
powietrznego. Grecy, ci Grecy z którymi dzisiaj cała Unia
Europejska ma aż taki kłopot, tysiące lat temu dali światu
podstawy nauki, literatury, dramatu, logiki matematyki i fizyki.
Wszelkie ówczesne zdobycze nauki obowiązują dotychczas. Grecy już wtedy potrafili
oddzielić naukę od religii. W XXI wieku w Polsce w szkołach czyli
w świątyniach wiedzy wciska się dzieciom do głowy bzdury o
stworzeniu świata i człowieka w ciągu sześciu dni za pomocą
pstryknięcia boskim palcem, a osadzenie w nim człowieka poprzez
kombinację z żebrami. Toć to prawie In Vitro. Tymczasem na
następnej lekcji np. fizyki mówi się tym samym dzieciom o teorii
Wielkiego Wybuchu, oraz współczesnym Zderzaczu Hadronów.W XXI wieku w polskiej szkole pośród wszystkich godzin lekcyjnych, najwiecej jest lekcji religii. Nie języka ojczystego, nie matematyki, fizyki, chemii czy biologii, a własnie bajek okraszonych piekłem, niebem i innymi motywami z krainy czarów.Tu jest Polska, skansen Europy.
Tomasz
z Akwinu, niby to święty, ale powiada, że wiara i wiedza to odrębne dziedziny. Jednakowoż dziedzina wiedzy jest tak
rozległa, że rozum z trudnością poznaje nie tylko rzeczy materialne, ale i duchowe.
Nigdy jednak przedmiotów nauczanych w szkołach nie wolno mieszać z
religią. Religia to nie nauka. To wiara, a wiara może się tylko
opierać na mistyce i mitologi.
Na koniec coś zartem. Rozmawiaja koledzy: Gdzie sie wybierasz na studia?. No nie wiem, chyba pójde na filozofię, bo jest tam najmiejsze obłożenie, tylko nie wiem gdzie dostanę pracę po filozofii. -Jak nie wiesz, odpowiada kolega: Wszędzie, na budowie, w supermarkecie, wszędzie chłopie.
Na koniec coś zartem. Rozmawiaja koledzy: Gdzie sie wybierasz na studia?. No nie wiem, chyba pójde na filozofię, bo jest tam najmiejsze obłożenie, tylko nie wiem gdzie dostanę pracę po filozofii. -Jak nie wiesz, odpowiada kolega: Wszędzie, na budowie, w supermarkecie, wszędzie chłopie.
Fotki od góry:
1-3.Ogrody greckie (fragment)
2.Ptolemeusz
3.Akropol
wtorek, 7 kwietnia 2015
UFAJDANA ATŁASOWA FARIOLA
Już dziesięć lat upłynęło od nadzwyczaj uroczystego pochówku Jana Pawła II. Upłynęło dodatkowo pięć lat od katastrofy smoleńskiej. Kraj z tej okazji pokrywa się całunem nieprzemijającej żałoby narodowej.Politycy i kler swymi truizmami przy pomocy mediów doprowadzają naród do organizmicznych wręcz zachowań powodując to, że w gruncie rzeczy radosne wiosenne święta zamieniają w narodowy jakże nieuzasadniony szloch. Ja w tym miejscu chcę przypomnieć Czytelnikom inne, wręcz niebywałe w historii "polskiego" Watykanu wydarzenie. Nie te, które akurat obchodzimy, bo to tylko rocznice. Chcę przypomieć o totalnej wręcz zbrodni, nieogarniętej rozumem.
Czyżby nieogarniętej rozumem.?. A
może ogarniętej, tyle że rozumem dostojnego katolika abp Hosera,
papieża Jana Pawła II, oraz kilkunastu innych hierarchów
katolickich, pełniących służbę Bogu na terenie afrykańskiej
Rwandy od kilkudziesięciu lat.

Tym gorzej dla
niego, bo akurat nikt na świecie nie słyszał o reakcji papieskiej.
A tam na ludzi Tutsi wyznających katolicyzm nieco odmienny od
hutowskiego, kryjących się przed zbrodniarzami w świątyniach
waliły się mury podpalanych kościołów właśnie przez ludobójców
Hutu w obecności księży. Rzeki rwandyjskie w połowie były
wypełnione wodą, zaś w połowie krwią mężczyzn, kobiet z
obciętymi piersiami i dzieci. Red. Tochman „chwali” się że
udało mu się namówić Hosera na wywiad. Uwaga, trwał dwadzieścia
pięć minut. Tyle czasu ekscelencja mógł wygospodarować swego
bezcennego czasu na relację w cieniu negacji akrybi, z rzezi dokonanej na kilku
milionach ludzi na oczach księży katolickich. Gorzej, Hoser plutł
infantylnie banialuki na tyle, że Tochmanowi nie udało się z tego sklecić
choćby kawałka artykułu prasowego. Odpowiadał na moje pytania, tak
by nie powiedzieć nic i zażądał: „Gdy będzie pan pisał może
książkę, proszę mnie nie cytować”.Odruch Judasza. Pytania pozostały. Czas
najważniejszych katolickich świąt, dziesiąta rocznica śmierci
JPII oraz rocznica zbrodni rwandyjskiej, to chyba dobry moment na
spowiedź, uczciwą spowiedź z rachunkiem sumienia, oraz żalem za
popełnione grzechy. Tym bardziej te najcięższe w kategorii
ewangelicznej.
Czy ksiądz biskup faworyzował Hutu?. Czy ksiądz
biskup wie gdzie ukryci są przez Watykan księża zbrodniarze?. Czy
Watykan podał im rękę podobnie jak Pius XII nazistom z SS. Czy
ksiądz biskup pomagał im w bezpiecznej ewakuacji?. Na żadne z tych
pytań abp Hoser nie odpowie. Ma zbyt "maleńko" czasu. A może jego
rzecznik, szyderczo uśmiechnięty Dzieduszycki, specjalista od
udupiania ks. Lemańskiego i ochrony pedofila, księdza Grzegorza z
parafii Tarchomin coś mądrego powie dla prasy. Chciałbym poczytać z wielką ochotą.
niedziela, 5 kwietnia 2015
ZDU
Do
czego to doszło, mózg się lasuje. Warszawiacy, ci z tak zwanej
„górnej półki”, a takich w stolicy jest więcej niżeli kobiet
brzemiennych, aby napić się kawy, spłukać przewód pokarmowy
butelką szkockiej whisky, a przy tym uczynić to bezpiecznie i w
dobranym towarzystwie, muszą wyprawiać się do Pruszkowa, Ursusa lub
Zielonki. Oczywiście pod warunkiem, że w tych miasteczkach
funkcjonują restauracje, które sprostają ich ambicjom, czyli z
tzw. wielogwiazdkową nobilitacją. Muszą, ponieważ jak się
okazuje, większość porządnych przybytków gastronomicznych w
Warszawie jest zapowietrzona tajnymi urządzeniami podsłuchowymi. I
nie dotyczy to wyłącznie niebiańskiego przybytku pod nazwą SOWA &
PRZYJACIELE, tudzież PĘDZĄCY KRÓLIK, czy też jakiś inny UŚMIECH
SZYDERCY. Media informują, że tak naprawdę podsłuchami skażona
jest większość nobliwych przybytków stołecznych. Choroba ta
przybrała na sile zaraz po ujawnionych poprzez prasę słynnych
podsłuchach polityków w randze ministrów i innych osób z kręgów
rządowych, dokonanych właśnie w restauracji S&P przez
zorganizowane, aczkolwiek „tajne” grupy kelnerów, inspirowane
przez określone siły polityczne. Zwykle z partii opozycyjnych. Same
napiwki kelnerom już nie wystarczą. Wielu z nich marzy o domku lub
apartamencie w okolicach Wilanowa, lub chociażby Legionowa.
W
partiach są ludzie którzy dysponując trudno niestety przeliczalnym pieniądzem,
najczęściej z przestępstwa, albo z usług pseudobanku SKOK,
chętnie im pomogą spełnić owe marzenia. Coś oczywiście za coś.
Każde nagranie podsłuchane z ust dostojnika państwowego z partii
rządzącej dla opozycji jest na wagę złota. No właśnie, do czego
to doszło?. Przyzwoity człowiek ma ochotę kulturalnie zaznaczyć
okresowo swą obecność przy stoliku w towarzystwie kolegi z lat
szkolnych, przyjaciółki z pracy, kochanki od serca, w końcu
chociażby małżonki, musi skorzystać z specjalnego wywiadowcy,
który upewni się czy lokal jest w miarę czysty. Tanie to nie jest,
ale przecież wszystko kosztuje, a tym bardziej wymarzona intymność.
Pomyślałem, że taki stan rzeczy, szczególnie w okresie kampanii
wyborczej może być wykorzystywany na rzecz pognębienia
konkurentów, a nawet osłabienia siły przeciwników politycznych.
Wyreżyserowany odpowiednio dialog przez podstawione, głodne zarobku
osoby mogą dzielić się „informacjami” zasłyszanymi od bardzo
„wiarygodnych” osób, np. że kawaler Jarosław Kaczyński ma
rozrzucone po kraju nieślubne dzieci, w tym jedno z siostrą
zakonną. Pieniądze partyjne na ich utrzymanie w tajemnych podróżach
rozwozi Macierewicz, przy okazji głosząc swoje fantasmagorie o
smoleńskim zamachu.
Zatem dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie
mniejszą sensację stanowi informacja pochodząca od pani L.,
gosposi parafialnej w miejscowości, której nazwa nic ci nie powie,
że starający się o reelekcję Komorowski swój tytuł hrabiowski
kupił za pałacowe podatników pieniądze od jednego fałszywego
lorda angielskiego, za pośrednictwem prestidigitatora cyrkowego z
Monachium. Podobno przepłacił, tyle, że sprzedawca dorzucił mu
stroje polskiej szlachty dla niego i jego małżonki.
Niestety, jak wieść niesie, strój ten był uszyty na młodą dworską dziewkę i w żaden sposób nie dał się wciągnąć na kibić pierwszej damy. Nie było by tych podsłuchowych sensacji, gdyby po wykrytym skandalu solidnie ukarano winowajców w firmowych kitlach, którzy organizowali owe cyrki dla potrzeb „potrzebujących”. Sprawę bowiem z grubsza zatuszowano i zamieciono pod przysłowiowy dywan. To się mści. Tylko patrzeć jak warszawscy kelnerzy zorganizują się w ciało podobne innym służbom specjalnym np. Zawsze Do Usług (ZDU), zarejestrują się w sądzie i powalczą o mandaty poselskie, a ich program wyborczy wyprzedzi programy innych partii, bo będzie pochodził z pierwszej ręki. Ręki na przedramieniu której jest zawsze przewieszony czysty ręcznik, zaś na twarzy ironiczny uśmiech.
Niestety, jak wieść niesie, strój ten był uszyty na młodą dworską dziewkę i w żaden sposób nie dał się wciągnąć na kibić pierwszej damy. Nie było by tych podsłuchowych sensacji, gdyby po wykrytym skandalu solidnie ukarano winowajców w firmowych kitlach, którzy organizowali owe cyrki dla potrzeb „potrzebujących”. Sprawę bowiem z grubsza zatuszowano i zamieciono pod przysłowiowy dywan. To się mści. Tylko patrzeć jak warszawscy kelnerzy zorganizują się w ciało podobne innym służbom specjalnym np. Zawsze Do Usług (ZDU), zarejestrują się w sądzie i powalczą o mandaty poselskie, a ich program wyborczy wyprzedzi programy innych partii, bo będzie pochodził z pierwszej ręki. Ręki na przedramieniu której jest zawsze przewieszony czysty ręcznik, zaś na twarzy ironiczny uśmiech.
Fotki od góry:
1. Słynna knajpa SOWA & PRZYJACIELE.
2.Posłuchywani ministrowie Polski i Holandii
3.Strój polskiego szlachcica.
czwartek, 2 kwietnia 2015
GĄSKI ZA WODĄ.
Nad bażanta
gęś wolę, kiedy on w lesie, ona na stole . Tyle że nie zawsze
może być na tym stole. Taki to przedświąteczny temat nawinął mi
się do mózgownicy, tym bardziej, że przechodząc koło dobrej
restauracji w nozdrza siłą wdarł mi się zapach pieczonej gęsi, a
może to była kaczka. Normalne zjawisko towarzyszące każdemu
smakoszowi. Taki zapach wzbudza u mnie uśmiech.
W
każdym razie prawie każdy wie jak trudno dostępna jest gęś w
takim kraju jak Polska. Prawie cała produkcja gęsi
jest przeznaczana na eksport do krajów Europy Zachodniej i nie
tylko. Nabycie gęsi niemal graniczy z cudem, a możliwość
skosztowania tradycyjnych przysmaków z gąski trzeba tytułować
rarytasem. Jednak, mimo to, jest już możliwość, by nabyć
tradycyjne wędliny z gęsi i to nie wychodząc z domu. Możliwość
tą stwarza nowo otwarty sklep internetowy, który dostępny jest pod
adresem internetowym. Łatwo znaleźć. W końcu Polacy nie gęsi,
obsługują komputery z łatwością, powiedziałby współczesny
Rey.
Trudne nabycie mięsa z
gęsi spowodowane jest po pierwsze słabą tradycją Polaków w
przedkładaniu gęsiny na rzecz innego drobiu, wieprzowiny, wołowiny
a nawet mięsa króliczego lub dziczyzny. Polacy nie doceniają
gęsiny być może z tego powodu, że nie znają tak naprawdę jej
smaku. Historycznie polska bieda zmuszała ludzi do chowu gęsi
wyłącznie na sprzedaż. Gęsi trafiały z reguły na stoły
pańskie, hodowca obywał się byle czym najtańszym. Osobiście w
domach, w których dorastałem, ewentualnie okresowo przebywałem
gąski zawsze chodziły po podwórku albo ogrodzie mieszając się w
stadach kaczek i kur. Gąski, szczególnie te młodsze są bardzo
przywiązane do człowieka, chodzą za nim jak piesek, starsze
natomiast mogą pogonić tych, co im wchodzą w drogę. Zwykle w
okolicach wielkich świąt trafiały na stół kuchenny. Moja
obserwacja potwierdza jednak tezę, że co bardziej biedni nasi
sąsiedzi wywozili swój „gęsi przychówek” na targi, by za
uzyskane pieniądze przywieźć inne, potrzebne, szczególnie przed
świętami produkty spożywcze. Często powodem wyprzedaży gąsek
był brak pojemnych pieców, by poszaleć i upiec je w całości. Z
kolei brak lodówek powodował to, że rozczłonkowane mięso ulegało
zepsuciu, a na to biedni ludzie nie mogli sobie pozwolić. Inaczej
wyglądała gospodarka naszych sąsiadów Niemców. Kraj nie tylko
bardziej postępowy gospodarczo, ale i naród zapobiegliwy, znający
się na tym co dobre i pożywne dla zdrowia, swoich obywateli nauczył
jeść mięso z gęsi. Nauka ta procentuje do dzisiaj. Bardzo mało
kosztowne w hodowli. Odżywiają się zasadniczo trawą, oraz
czymkolwiek. Udomowione przed wiekami w Chinach i Mongolii, do Polski
trafiły z Danii w XVII w.
Obcokrajowcy
wiedzą, że produkty z polskich gęsi uważane są jako markowe
o najwyższej jakości. Mięso gęsie właśnie w Niemczech to
produkt delikatesowy, smakowity a przede wszystkim zaliczany do
bezpiecznej żywności. Pomijając gęsie wątróbki, wyjątkowo
smakowite, choć uzyskiwane mało humanitarnie, aby uzyskać
produkty z gęsi o pożądanej przez konsumenta jakości
konieczny jest dobór odpowiedniego genotypu i utrzymanie w
odpowiednich warunkach środowiska. Polska hoduje setki tysięcy
tych ptaków prawie wyłącznie na stoły 70 milionowego
społeczeństwa niemieckiego. Jako państwo i gospodarstwo robimy
dobry interes, bowiem rzeczywiście polska gęś jest zaliczana
do mięs najwyższej jakości i uzyskuje dobrą cenę. Instytut
Zootechniki, Zootechniczny Zakład Doświadczalny Kołuda Wielka
k. Inowrocławia, który prowadzi prace hodowlane i jest
właścicielem fermy zarodowej, zaopatruje stada rodzicielskie w
Polsce w pisklęta hodowlane gęsi białych kołudzkich, bo
właśnie gęś kołudzka to jest marka. Oprócz Niemców wiedzą
o tym też Japończycy, Tajlandczycy oraz wielu smakoszy z innych
mądrych państw. Mądrych, bo jak wiadomo mięso gęsie mimo
dużej zawartości tłuszczu, jest bardzo przyswajalne przez
organizmy ludzkie. Nie nabija nam wzorem nawet chudej wieprzowiny
cholesterol. Mówi się, a nawet przekonuje, że polska „gęgawka”
jest o wiele smakowitsza od amerykańskiego indyka. Przyjdzie
taki czas, że jankesi się przekonają o tym, a prezydent
zgodnie z ich tradycją będzie ułaskawiał gąskę z Kołudy
Wielkiej. Gęsi mają swoją jakże pozytywną historię.
Starożytni Rzymianie zawdzięczali im życie, bowiem w
odpowiednim czasie ostrzegły mieszkańców o nadciągających
kartagińskich wojskach Hannibala w czasie wojen punickich. Nie
pamiętam, czy wzorem wilczycy, która wykarmiła założyciela
Rzymu znajduje się w mieście nad Tybrem pomnik gęsi, ale byłby
on bez żadnej wątpliwości uzasadniony. Gęsi za wodą, kaczki
za wodą mówi ludowa piosneczka. Oby tak się nie stało, że
tylko za wodą. Tu każdy smakosz polski przyzna mi rację, bo
gąska to rarytas nie tylko od święta. A zatem:
Fotki od góry:
1.Stado gęsi Kołudzkich.
2.Kandydatka na ruszt.
3.Z rusztu na stół świąteczny
4.Piękne jaja wielkanocne
Subskrybuj:
Posty (Atom)
WIARA I NAUKA
Te dwa wyrazy pasują do siebie jak wół do karety, a mimo to wielu, nawet dość wykształconych ludzi (w tym duchownych), popisuje się swoją er...


-
Termin, a jakże zapisany w wikipedii, a oznacza ostentacyjnie bierną, lekceważącą postawę wobec wszystkiego. Można ją określić odrętwiał...
-
To po prostu „dzień dobry” w języku naszych bratanków znad Dunaju. Oczywiście co ciekawe, taki grzecznościowy zwrot dotyczy tylko towarz...
-
Pytacie skąd bierze się tylu wyborców PiS, tylu prostackich dzbanów do których nic nie trafia mimo zapraszającego pustego wnętrza. Ano s...
