Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2014

GÓRALU WRACAJ DO HAL

Obraz
P rzez dłuższy moment zastanawiałem się nad tematem kolejnego posta. Czy tenże mam poświęcić mistrzostwom świata w piłce nożnej, czyli Mundialowi 2014, rozgrywanemu na stadionach pięknej, egzotycznej, zielonożółtej Brazylii, czy też sensacyjnej informacji jaka napłynęła z Watykanu, że oto papież Franciszek po dość długim namyśle obdarł ze złotych szat polskiego arcybiskupa, „zawodowego pedofila” abp Józka Wesołowskiego. Powiadam Józka, bo akurat podobne imiona nadawano tam, skąd pochodził arcypedofil, czyli z Podhala. Józek W. był od szczenięctwa ministrantem, potem bliskim przyjacielem Karola Wojtyły oraz Stasia Dziwisza, którzy także swe dzieciństwo spędzili w owych okolicach. Dzięki akurat tym ziomalom Józio po seminarium dość szybko awansował na kolejne coraz wyższe stopnie w hierarchii kapłańskiej. Oczywiście najbardziej dzięki koleżeństwu z JPII, który nie tylko przywołał go do tzw. Stolicy Apostolskiej, ale pchnął go także w dyplomaty. Dlatego Józef mógł stosując przekupstwo

ŚWIAT SIĘ ŚMIEJE

Obraz
Był i jest w archiwach film o tym tytule,. Film produkcji ZSRR z wybitną aktorką w roli głównej Liubow Orłową. Film pobudzający do śmiechu tekstem i obrazem komediowym. Potem nastąpiła długa przerwa, aż do teraz. Teraz świat się śmieje ponownie, ale nie ze względu na sztukę, która pobudza do rozweseleń, a ze względu na żałosny skansen polityczno - gospodarczy położony w środku Europy między Bugiem i Odrą. To Polska. III Rzeczypospolita. Tak zwie się oficjalnie, ale w gruncie rzeczy to kraina urojonego „szczęścia i dobrobytu” zarządzana przez śmieszne zbiorowisko nieudaczników wybranych demokratycznie przez jeszcze bardziej mierne w pomyślunku społeczeństwo przy 40% frekwencji. W tym skansenie najważniejsi ministrowie zbierają się na obiadki, kolacyjki, oraz pogaduszki przy drinkach w lokalach mafijnych, gdzie z łatwością podsłuchują i nagrywają ich kelnerzy. Modnym przybytkiem stała się restauracja SOWA & PRZYJACIELE na obrzeżach stolicy. Goście, w wśród nich polscy minist

MIAŁEM SEN

Obraz
T aki z dziedziny science fiction, zresztą jak każdy w gruncie rzeczy sen. Rzecz dzieje się gdzieś w przestrzeni między niebem a piekłem, a konkretnie jakoby na łąkach ukwieconych podhalańskim kwieciem, nieco urozmaiconych pagórkami wokół których ścigają się świstaki. W oddali pasą się stada owiec pilnowane przez białe kudłate pieski. Panoramę psują jeno zrazu pojedyncze a po tym masowo tu i ówdzie posadowione przez człowieka obeliski przypominające znane ludzkości postaci. Tymczasem między owymi obeliskami gonią się na przemian dwaj chłopcy. Grają w berka, czy też w chowanego, od czasu do czasu wypowiadając po rosyjsku lub polsku cyfry od jeden do dwudziestu, a potem słowo„szukam!”albo ja "szczu". Ci chłopcy to mały Wołodia i mały Lolek. Są w ukochanych Tatrach. Zafrasowani grą nawet nie zauważyli, że zbliżam się do nich krok po kroku fotografując jednocześnie poszczególne pomniki. Ponieważ jednak są ich setki, a może nawet tysiące, a film w moim aparacie „zorka 5” kończ

TE NASZE MEDIA

Obraz
O mediach naszych pisałem już wielokrotnie i za każdym razem niestety mało sympatycznie. Dlatego, że nasze media są przekupne. Wyczuwa się nawet personalnie, który dziennikarz dał d.py i to komu. I to niekoniecznie chodzi o takich tuzów jak Semka czy też Terlikowski. Zatem można śmiało się domyślić, który dziennikarz i od kogo bierze dodatkowe granty. Często też dziennikarze jako ludzie myślący i śledzący notowania partii domyślają się, kto Polską będzie rządził po następnych wyborach, a więc komu należy się już podlizać by zachować stanowisko, czy to w Gazecie Wyborczej, czy to w pismach prawicowych Sakiewicza, czy w końcu w stacji telewizyjnej. Honor ma tu najmniejsze znaczenie. Wielkie zakłopotanie dziennikarskie obserwowaliśmy w ostatnim czasie po tzw. aferze taśmowej (a dokładniej podsłuchowej).Nie wiadomo kto zorganizował ten podsłuch. Jedni zwalają na opozycję, inni na Rosjan, a jeszcze inni na Marsjan, albo Rutkowskiego. Fakt, że kilka najważniejszych osób w państwie w kna

HRABIOWIE I KSIĄŻĘTA

Obraz
Sprawa dotyczy naszego ministra HRABIEGO Vincenta Rostowskiego. Posłużmy się gradacją tytularną obowiązującą w Anglii, boć Vincent tam zamieszkiwał od zawsze zanim przybył nad Wisłę. Chodzi oczywiście o tenże tytuł hrabiego, a konkretnie powtórzę, o tytuł hrabiego Vincenta Rostowskiego, ministra finansów w Polsce za czasów Donalda Tuska, czyli od lat siedmiu, w międzyczasie również wicepremiera. Rostowskiemu dużo jeszcze brakowało do tytułu księcia, ale jego funkcja była jakby wyjątkowa, więc w zasadzie, ponieważ najwyższym tytułem szlacheckim był książę, a nieco poniżej księcia był markiz – którym to również jest niestety także hrabia, to w gruncie rzeczy nie aż tak dużo . Najniższym tytułem szlacheckim w brytyjskiej monarchii był baron, ale takim tytułem Rostowski już tylko mógł gardzić. Ileż to czasu Donald Tusk musiał polować na hrabiego w Anglii, by takiego gościa sobie sprowadzić do własnego rządu, najpewniej w celu jego nobilitacji. Otóż nie dużo. Rostowski przybył do Wa

ZORIENTOWALI SIĘ?

Obraz
„ G azeta Polska Codziennie” rozwiązuje łamigłówkę z „Naszego Dziennika” zatytułowaną „Bóg niczego nie zrobi za nas”. Komentarz Polityki: Wreszcie się zorientowali?- bowiem oba tytuły wymienionych gazet to fundamentalistyczna rydzykowo-pisowska prasa. To jest jakaś NADZIEJA, bo późno bo późno, a nawet bardzo późno, ale jednak dochodzą powoli jak słonica do momentu porodu do prawdy i tylko prawdy. Znakiem tego, gdyby do końca wyciągnęli wnioski z hasła zamieszczonego w tej dla nich „poczytnej” prasie, to musieliby przyznać racje ateistom, niedowiarkom, agnostykom i całej masie nieuduchowionym racjonalistom, którzy nigdy nie próbują wyręczać się Bogiem, zaś sami podwijają rękawy do każdej zaplanowanej roboty. Niestety jakaś część naszego społeczeństwa swoją słabość fizyczną, a jeszcze bardziej umysłową woli cedować na wolę boską. W porządku, gdy chodzi o prozaiczne zachowania typu „ a Bóg da jak zechce, najwyżej posadzę sałatę zamiast pietruszki”, gorzej, gdy wykształcony przez wiele

SZOK

Obraz
Dosłownie szok. Wraz z milionami kibiców piłkarskich przeżyłem takowy akurat w dniu swoich imienin. Miliony dosłownie ludzi w Hiszpanii, Europie a nawet na ziemskim globie hiszpańską piłkę nożną uważało za przebłysk czegoś nadzwyczajnego, czegoś, czym mogli się dotychczas szczycić wyłącznie do tej pory tylko finezyjni Brazylijczycy, (w końcu mają Puchar Rimeta u siebie na stałe), a i nie zdarzyło się, żeby nie zakwalifikowali się do kolejnego wielkiego finału jakim jest Mundial. Takimi właśnie byli obecnie postrzegani piłkarze Hiszpanii (aktualni mistrzowie świata i Europy) ze swoimi bożyszczami z Atletico, Realu czy też Barcelony. Tymczasem już w pierwszym spotkaniu z drużyną Holandii dostają baty wynikiem aż 1:5. To kompromitacja nie do skonsumowania szczególnie przez trenera, drużynę ale przede wszystkim całego narodu hiszpańskiego. Łzy lejące się po przełęczach gór półwyspu pirenejskiego mogły by zastąpić całoroczne deszcze, a może i spowodować miejscowe powodzie. Przyznam, jak

POLAK POTRAFI

Obraz
p rofesor Zygmunt Bauman był gościem międzynarodowej a jakże  konferencji naukowej "Politics in Times of Anxiety" na uniwersytecie w Manchesterze. Profesor zaliczany jest do najwybitniejszych filozofów i socjologów współczesnego świata.. O Jego wykłady zabiegają najlepsze uczelnie po obu stronach Atlantyku. Nawiasem warto wspomnieć, że „wykłady” Wałęsy cieszą się powodzeniem ….. .tylko z jednej strony Atlantyku. Taka jest prawda. Widocznie „filozofia” Wałęsy bardziej przylega do mózgów studentów amerykańskich. Kiedy profesor Bauman został zapowiedziany przez organizatorów konferencji , na salę wtargnęło 5 - 6   Polaków z ogolonymi głowami śpiewając: a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści, zdrajca i komuch . Po odśpiewaniu ich świętej „ roty ” opuścili budynek. Nie zostali złapani." - relacjonuje jedna z uczestniczek konferencji , dr Aleksandra Przegalińska z Akademii Leona Koźmińskiego. Sytuacja oburzyła także obecnych n

KUŹWA FESTIWAL BYŁ

Obraz
S kończyło się katowanie widzów TV i słuchaczy PR piskiem i skowytem decybeli, dochodzącym z Amfiteatru Opolskiego. Zakończył się bowiem 51 jubileuszowy Festiwal Piosenki Polskiej. Obejrzałem niedzielny koncert. Dlaczegoż to jubileuszowy skoro to była 51 z kolei impreza tego typu?. Ano, bo tymże festiwalem uczczono 25 lecie odzyskania wolności. Złośliwi mniej lub bardziej, (szczególnie ci co zmuszeni byli do opuszczenia kraju) twierdzą, że zostali wolni od pracy, od porządnych studiów, od wiary w siebie (za to wiary w siły nadprzyrodzone), od wszystkiego co normalizowało życie. A ubyło ich grubo ponad 2 miliony mili telewidzowie, ale ani słowa o tym, bo to zbyt smutne jak na festiwal. 25 lat odzyskania wolności czcić zatem mogli ci, którzy na głowach 10 milionów członków pierwszej Solidarności zdobyli nie tylko władzę, ale też niewyobrażalne nie rozliczone dotychczas kwoty dewizowe słane z Zachodu umożliwiające wedle nowych przepisów pierwotnego kapitalizmu zakładanie prywatny

REZERWAT

Obraz
N ie wiem jak zacząć ten post, bo chciałbym napisać o nas, Polakach i naszym (przepraszam) grajdole, Polsce. Aliści temat deklaracji wiary lekarzy katolickich i studentów medycyny,dziś już w mediach oklepany, przedyskutowany na forach, jest po prostu skompromitowany, chociaż w Europie i postępowym świecie nieznany. Może to i lepiej, bo i tak wielu Polaków mieszkających z różnych powodów poza granicami Najjaśniejszej Pomrocznej nie przyznaje się do kraju pochodzenia. Otóż swego czasu napisałem post, w którym niejako promowałem książkę Mariusza Szczygła pt. „Zrób sobie Raj”.Dziennikarz GW który na przemian zamieszkuje Czechy i Polskę pokazał nam kraj, naszego sąsiada, a jakoby położony gdzieś daleko na obrzeżach świata, gdzieś daleko od nas Polaków słynących jak wiadomo z zacofania,oszołomstwa religijnego a i politycznego, homofobii,antysemityzmu w tym kilku milionów ludzi na co dzień korzystających z ponad 1000 wróżek, szeptuch i uzdrowicieli, krajowych a i sprowadzanych z krajów

WIOSENNE AKCENTY

Obraz
W iosna oczekiwana z takim utęsknieniem, jeno zabłysła wonią kwiecia i śpiewem ptaków nawołujących się wzajem, a już obserwujemy akcenty lata. Na kasztanie, który rośnie przed naszym oknem kuchennym para szarych gołębi uwiła sobie gniazdko nie bacząc na nasze codzienne spojrzenia. Będą młode, będą młode ucieszyliśmy się. Co prawda za gołębiami zbytnio nie przepadamy, ale akurat tajemnica rozmnożeń nas zawsze fascynowała. Obserwujemy z ochotą w internecie poprzez kamerki internetowe narodziny bocianów, orłów, sokołów i innych szczególnie rzadkich ptaków. Powiada się, że na bezrybiu i rak ryba, przeto narodziny dwu młodych „poluchów” na naszych oczach też można nazwać miłym akcentem dość szybko uciekającej wiosny. Spożywając każde śniadanie ( bo akurat ten posiłek zaliczamy” w kuchni) zerkaliśmy do gniazdko szczęśliwych „rodziców”.To nadzwyczajne zjawisko, gdy rodzice przez kilka dni na zmianę karmią wciąż głodne maleństwa, zaś później gołębica siedzi na sąsiedniej gałęzi śledząc wysi

KRAKSA

Podobnie jak w przypadku pogrzebu prof. Bronisława Geremka, Jacka Kuronia, dużo wcześniej marszałka Piłsudskiego, oraz kilku innych zasłużonych Ojczyźnie Polaków, wyglądał pogrzeb generała Wojciecha Jaruzelskiego, z tym że wściekłość prawicy tym razem osiągnęła apogeum. Brunatne hordy darły mordy wykrzykując już mało aktualne hasła, bo słowa precz z komuną trudno umiejscowić we współczesnej demokratycznej Polsce. Mimo że na pogrzebie było kilka razy więcej tych ludzi którzy przyszli oddać hołd Generałowi, to wrzask polityczny hołoty spod znaku Radia Maryja i ONR skutecznie zakłócił całą uroczystość. Doszło do pewnej obyczajowej kraksy. Jednak pogrzeb miał oprawę adekwatną do zasług i niewątpliwych błędów Grzebanego. Słowa byłego prezydenta A. Kwaśniewskiego wygłoszone nad urną pierwszego prezydenta wolnej Polski bardzo sprawiedliwie oceniły dorobek życiowy Generała, a wszystko to, co wykrzykiwała prawicowa tłuszcza obraziło nie tylko Zmarłego i jego rodzinę, ale też miliony Polaków,