Możliwe,
że zainspirowała mnie nowa Ustawa sejmowa dotycząca lat pracy do
czasu osiągnięcia wieku emerytalnego. Jak wiadomo, na emeryturę
Polak będzie mógł przejść w wieku lat 67. Dużo to, czy mało
nie będę filozofował. Jedno wiem, że sam bardzo tęskniłem za
tym, by leżąc w łóżku do godziny dziewiątej moje słodkie
leniuchowanie mógł jedynie zakłócić dzwonek do drzwi naciśnięty
przez listonosza, który za chwilę z odwzajemnionym uśmiechem
wręczy mi należność naliczoną w ZUS. Nawiasem mówiąc od dawna
już nawet listonosze tego nie robią tracąc często owocne napiwki.
Nie będę dalej rozważał słowa „praca” w tym aspekcie. Może
rząd ma racje, może jej akurat nie ma, nie moja w tym sprawa. Nie
będę się podlizywał ani premierowi, ani opozycji. Jedno wiem, bom
się do woli nasłuchał i naczytał: Módl się i pracuj, a będziesz
zbawiony, czyli ora et labora, jak powiadali mnisi klasztorni,
utrzymujący się onegdaj z własnej pracy przyklasztornej. Ale o
dziwo podobne „banały” wypowiadają także księża świeccy na
parafiach, biskupi na stanowiskach ordynariuszy, setki kapelanów
uczepionych przy wszelkiego rodzaju instytucjach państwowych jak
wojsko, policja, straż pożarna, straż graniczna, szpitale,
więzienia, redakcje telewizyjne i radiowe oraz inne, które na
chybcika trudno wyliczyć. Jest ich od jasnej ciasnej, jak to w
państwie zaiste wyznaniowym. Zatem oni by dostać się do Krainy
Ojca Niebieskiego czyli nieba , nie mogą okazać się ważnym
dokumentem pt. Modlitwa i praca, wszak ich rączki są najlepszym
dokumentem. Dlaczego więc głoszą ten banał?. Ano tak było od
zawsze. Głoszą go z potrzeby dóbr, które wytworzy dla nich
ciemny lud poddany im religijnie. Oczywiście generalnie praca jest
dobrodziejstwem, bowiem służy właśnie pomnażaniu dóbr. Jest też
harmonią życia w zestawieniu z otoczeniem i egzystencją z rodziną.
Jest zaszczytem i stanowi o wartości człowieka. Ale też do pracy
wielu zalicza „zawody” wstydliwe jak prostytucja, kradzież,
handel ludźmi, oszustwa, żerowanie na cudzym nieszczęściu. A
właśnie kilka z tych wstydliwych terminów dotyczy akurat kleru.
Kościół tylko w Polsce wyszabrował od uległego państwa pod
przykrywką doznanych krzywd za PRL dziesiątki tysięcy hektarów
ziemi, wiele pałaców i budynków użyteczności publicznej ( w tym
szkół, kin i teatrów) posuwając się do oszustw (Komisja
Majątkowa). Łacno też potrafi żerować na cudzym nieszczęściu
np. przejmując majątek starszych samotnych osób, by potem machnąć
ręką na zobowiązania dożywotnie tych osób. Znamy aż nadto w tym
względzie przykładów. Chyba słusznie Uwe Rosenberg zatytułował
swoja książkę Ora et Labora, w której stworzył wiele gier
planszowych. Jak wiadomo każda gra polega na pokonaniu przeciwnika.
W naszym wypadku Kościół wykorzystując ślepotę i poddaństwo
władzy świeckiej zmajstrował sobie niebo tu i teraz na ziemi, bo w
inne niebo większość katabasów nie wierzy. Gdyby tak nie było
nie popełniali by tyle straszliwych grzechów zapisanych na kartach
historii świata. Miliony zabitych w ramach nawracania na
chrześcijaństwo, setki tysięcy kobiet, a nawet uczonych spalonych
na stosach, setki tysięcy wykorzystanych seksualnie dzieci (Ameryka,
Europa, Australia). Doposażanie banków watykańskich pieniędzmi
pranymi przez mafie. Życie w rozpasaniu materialnym i rozpuście
(Ojciec Maciel). ( Prawdziwa Historia Watykanu skrywana do tej pory w
czeluściach papieskich). Sprzyjanie ekstremistom ustrojowym (ochrona
wielu nazistów przed Trybunałem w Norymberdze, oraz przyjaźnie ze
zbrodniarzami vide Pinochet). Kto o tym wszystkim wie, no kto?. Na
pewno nie tacy których wizytował po kolędzie ksiądz (scena
opisana w poprzednim moim poście). Na pewno nie prości ludzie,
którzy przed strachem ognia piekielnego nie wezmą do ręki pisma
lub książki traktującej o historii chrześcijaństwa, tym bardziej
katolicyzmu. Jaką i gdzie oni mają zdobywać wiedzę dowiadują się
z ust proboszcza w czasie niedzielnych spotkań w kościele, lub
gazetki Goncarczyka. Ale o tym, że wiara potrafi czynić nie tylko
cuda, ale przede wszystkim sobie poddanych wiedzieli politycy oraz
reżimy od dawna. To nie przypadek zrządził, że na bramach obozów
hitlerowskich był wielki napis: ARBEIT MACHT FREI, zaś na bramach
sowieckich łagrów podobny w treści: CZESTNYM TRUDOM ODKUPAJ SWOJU
WINU. Z kolei żołnierzom hitlerowskim umieszczono na pasach słowa:
Gott ist mit uns, że niby swoją powinność czynią w imieniu Boga.
A więc praca, praca i jeszcze raz praca dla tych, którzy cię
uwięzili, albo zatrudnili, by z Bogiem na ustach, czyli modlitwą
zapracować na wieczne zbawienie. Jeszcze nie tak dawno, obok
powiedzenia módl się i pracuj dopowiadano łacińskie słowa
memento mori (pamiętaj, że umrzesz), co jednoznacznie nasuwało
myśl, że za być może niedługi czas twoja dusza stanie przed
obliczem Najwyższej Sprawiedliwości. Ciekawe zatem, że ci pasterze
milionów owieczek nie przejmują się tym w ogóle. Mają rację, bo
właśnie papież Leon X podczas przyjęcia na zjeździe kardynałów
wzniósł toast: Wypijmy kochani za to,że dzięki legendzie o
Chrystusie mamy nie tylko bogactwo, ale i władzę. Wiadomo wszak, że
w on czas każde stanowisko cesarskie i królewskie musiało być
akceptowane, a nawet obsadzane przez papieża, oczywiście nie za
darmo. Zatem drodzy państwo, ora et labora, a ponieważ nie znasz
dnia ani godziny to chociaż: memento mori.
PS. Przy
okazji tego posta ustosunkuję się do ostatnich komentarzy. Otóż
cieszy mnie to, że moi Czytelnicy generalnie podzielają treści
ostatnio zamieszczonego posta , który zatytułowałem „Dzielą ich
wyłącznie inwektywy”.Wypowiedzi odmienne też szanuję. Pan
Amadeo pisze, że większość księży pochodzi ze wsi. Zgoda panie
Amadeo. Pochodzą ze wsi zabitych deskami, gdzie panuje opinia, iż
kto ma księdza w rodzie tego bieda nie ubodzie, a ponadto cała
rodzina ma gwarancje zbawienia niezależnie od tego, czy chodziła do
kościoła, czy też w tym czasie ojciec rodziny pędził bimber
zaraz po złapaniu sąsiadki za tyłek na sianie. Z takiej zapadłej
wsi białostockiej pochodzi m.in. abp. Głódź, dzisiaj właściciel
kilku pałaców. Racje ma AA, który pisze, że najlepsze „zioła”
dojrzewają w klasztorach. Dodam, że nie tylko zioła ale i nalewki,
oraz dobre zakąski, jak to zwykle bywa w ubogich stajenkach. Ktoś
anonimowy zapewnia nas, że już nigdy do władzy nie dojdzie
Kaczyński. Niech bogowie mu wynagrodzą w dzieciach za to
zapewnienie. Wyczerpująca, jak zwykle jest wypowiedź Pani J. Oprócz
tego, że jest przekonana o poprawnej linii mojego posta, pisze, ze
ostatnio czytała „Rzeczypospolitą” i doczytała się tam o
winie Tuska oraz pilnym nakazie robienia dzieci. Otóż, ja z
przyjaźni podpowiem, iż sam się naciąłem na tym piśmie
nakierowanym wyraźnie na tzw. „dobro” PiSu i dałem sobie
spokój, do czego i Panią usilnie namawiam. Dzięki za przemyślane
obserwacje. Ponadto zgadzam się, że w Kaczyńskim trudno doszukać
się seksualności, chociaż posłanka PiS ze Słupska czegoś tam
się dopatrzyła. Ponieważ przypadek z kolędującym księdzem k.
Krakowa jest nad wyraz niesmaczny to nie skomentuję, bo nie chcę
skrzywdzić człowieka. Być może mu cosik zaszkodziło, bo jak
pisze Axel/rose było to za komuny. Dlatego podejrzana sprawa.
Najważniejsze, że się odnalazł. Pozdrawiam wszystkich Państwa,
jak zwykle z wielką atencją. Toruńczyk.