Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2014

JĘZYKI, JĘZYKI

P owiada się, że człowiek, który poza swoim rodzimym, posługuje się innym językiem ma jakoby dwa życia. Zawsze o tym wiedziałem, lecz nie przywiązywałem do tego powiedzenia większej uwagi. Żebym to zrozumiał musiało upłynąć dużo wody w rzekach, a dokładniej lat życia. Począwszy od edukacji podstawowej uczono mnie, tak jak większość nas języka rosyjskiego w ramach wielkiej rodziny państw socjalistycznych. Podobnie było w szkole średniej, bowiem wg założeń „1000 letniej przyjaźni” i budowaniu wspólnego porządku, a i „dobrobytu”, wszyscy obywatele krajów socjalistycznych powinni mówić jednym wspólnym, mało puszkinowskim, a bardziej leninowskim językiem. Przyznam, że zbytnio nie darzyłem sympatią tegoż języka, a szkoda bo to jeden z piękniejszych literackich języków, ale w końcu tyle lat nauki musiały wydać jakieś owoce, jak się okazuje niezbyt dobre, ale na użytek własny ( jak gram marihuany) wystarczający. W latach 80-tych odbyłem w ramach tzw. wymiany turystycznej objazd kraju „dobr

GENERAŁ

Obraz
Była niedziela. Wszystkie oficjalne jak i mainstreamowe media polskie przeplatały podawane wiadomości dotyczące wyborów do europarlamentu z wyborami prezydenckimi na Ukrainie, gdy tymczasem jak grom z jasnego nieba dotarł do nich news pierwszej wagi, iż w warszawskim szpitalu wojskowym zmarł generał Wojciech Jaruzelski. Po mojemu ów news można ocenić słabiutko, jako że generał od kilku lat swój żywot spędzał na zmianę w szpitalu albo w domu. Prawicowa prasa polska nie mogła się doczekać jego śmierci, przeto na pierwszych stronach przeróżnych „Faktów” i „Super Ekspresów” Springera podawała plotki bezpośrednio z ust podobnych paniom Rozalii i Magdaleny Pigwy ( Rozalia jest bohaterką mojego poprzedniego posta), że oto Jaruzelscy się rozwodzą. (90 letni małżonek i jego nieco młodsza partnerka wybierają „wolność”. To okazało się jeszcze bardziej żenujące niżeli zaślubiny 80 letniego Łapickiego z jakąś siksą w wieku wnuczki, oraz matrymonialne wyczyny wielu innych celebrytów. Bywa zatem,

KOSZYCZEK (z życia wzięte)

Obraz
J uż drugi raz biorę do ręki ten misternie wykonany koszyczek. Wlepiam w niego wzrok, bowiem kunszt i delikatna forma artystyczna zapiera mi dech w piersiach. Ileż inwencji i cierpliwości w nim umieszczono. Sprzedawca widząc mój zachwyt nad koszyczkiem i jednocześnie skwaszoną minę po odczytaniu zeń ceny przywołuje mnie do lady słowami: Skoro ten gadżet aż tak pana zachwycił, jestem gotów sprzedać go za pół ceny. Jest ostatni, będę miał go z głowy, tym bardziej, że jest pan dzisiaj jako mężczyzna pierwszym moim klientem, może będę miał udany handel. Szczęśliwy z zakupu czegoś co mnie zachwyca wracam do pustego domu. Pustego, bo dzieci już na swoim, a małżonka z którą przeżyłem ponad 20 lat odeszła do zapoznanego w pracy przyjaciela. Tym czasem na klatce schodowej spotykam starą, ale bardzo ciekawską sąsiadkę, która wita mnie jak codziennie z ukrytą ironią: O, pan Jerzy, a cóż to pan ma w ręku, to piękny koszyczek zapewne będzie służył panu do wielkanocnej święconki, bo święta

ŚWIĘTY SPOKÓJ

Obraz
Większość z nas chciałaby mieć tzw. święty spokój. Nikt nam go nie da, nikt dosłownie. Nikt, bo to jest bardzo cenny i chodliwy towar. Zatem, o święty spokój trzeba zadbać samemu. Trzeba koniecznie wyłączyć raz na zawsze to wszystko co rodzi niepokoje, co rodzi kłopotliwe zamyślenia, co rodzi negatywne pobudzenie adrenaliny, co rodzi zmącenie i wrzenie w człowieku krwi, w moim przypadku A2Rh plus. Jak to zrobić?. już wiem. Po prostu, nie boję się użyć tego słowa. Trzeba mieć wszystko poniżej pleców. Oczywiście poza swoim i bliźnich zdrowiem jako takim, bo trudno w moim wieku popisywać się werwą młodzieńczą. Konstatując powyższe, już od dawna postanawiam się izolować od wszystkiego, co do tej pory, przykuwało mój wzrok i mój słuch. Z dotychczasowej czujności nie zwalniam tylko węchu, dotyku i smaku, bo kocham las, żonkę i jajka na bekonie. W du..e od pewnego czasu mam Kaczyńskich, Macierewiczów, Rydzyków, Semki, Pawłowiczówny, Kempy, Oka, Hesbollachy, Al.-Kaidy, mafie pol

PO SIEDEMDZIESIĘCIU LATACH

Obraz
Mówiło się, że „Jedwabne” wydarzyło się, bo to był czas wojny, a na wojnie jak to na wojnie. Ot, było minęło, amen, szlus, koniec. Ale, czy tak naprawdę amen, szlus?. Niestety, moi Rodacy. Odradzający się antysemityzm, a nawet nazizm zmusza nas do ciągłego powrotu, choćby myślami do lat, gdy Polacy przed 70 laty, na równi z hitlerowcami zabijali, lub sprzyjali mordom swoich sąsiadów. Tych, którzy wyznawali innego boga. Pomagają nam w tym książki znienawidzone przez polską prawicę i Kościół, a mianowicie pana Tomasza Grossa, pana Jana Grabowskiego, oraz pani Barbary Engelking. Znienawidzone też przez Michała Kamińskiego, byłego posła PIS z regionu Jedwabne. Pamiętam czynił on wszystko by obalić prawdę zapisaną w tych książkach. Jako antysemita był w Brukseli traktowany z ostracyzmem przez kolegów z innych krajów. Dzisiaj mu przeszło, bo dzisiaj już wymarli wszyscy zbrodniarze z Jedwabnego. Literatury dot. zagłady Żydów w Polsce jest dużo, dużo więcej, ale akurat książki tych autor

NIE WIEM, CZY TO WARTO ...

Obraz
Nie wiem czy to wszystko warte cokolwiek, bowiem będąc na emeryturze po raz kolejny doznaję uczucia deja vu z powodu upodobania polegającego na pisaniu bloga, którym to nieskromnie przyznam zagospodarowuje sobie wolny czas. Deja vu, ponieważ podobne myśli już mnie swego czasu nachodziły, chociaż z trudnością sobie kojarzę, ów czas i okoliczności. Krystyna Janda zaśpiewała piękną piosenkę „Nie wiem, sama nie wiem, czy to warto”. Piosenka dotyczyła akurat miłości, tak jak większość piosenek, ale ja o czymś absolutnie innym. Otóż doszedłem do wniosku, że mojego bloga czytają, niejako zaprzyjaźnieni ze mną czytelnicy. Czytelnicy których charaktery i przekonania korespondują z moimi, chociaż niekoniecznie w każdym calu. W każdym razie uzbierało się ich nieco ponad 70 tysięcy. W gruncie rzeczy niezbyt dużo, bo pisze już dobrych kilka lat. Oczywiście nie wszyscy podzielają moje zdania, ale przynajmniej je znają. Wiedzą, że jestem z przekonania człowiekiem lewicy, że jestem antyklerykał

POLAK POTRAFI DOGODZIĆ PARAFII

Obraz
1. P olska ani przez moment nie powinna bać się jakiejkolwiek napaści zbrojnej ze strony znienawidzonej Rosji. Okazuje się że mamy całe zastępy babć i dziadków uzbrojonych w krzyże, czyli armię św. Wita, która to zagrodzi drogę każdemu agresorowi. Nie tylko z Rosji, Niemiec czy też innego nieprzyjaznego nam państwa. Zagrodzi drogę także rodakom, którzy ani krzyża, ani innych symboli religijnych nie uważają za ostoję bezpieczeństwa naszego państwa, czyli po prostu wszelkiego rodzaju odszczepieńcom, ogólnie mówiąc ateistami, których jak powszechnie wiadomo, tenże nieistniejący dla nich Bóg chroni ich bardziej niżeli tych zawracających Mu ciągle głowę. Domyślam się, że się za nich wstydzi, bo w końcu jest to XXI wiek, o czym w niebie wiadomo, bo ponoć wszystko tam wiadomo. 2. P ewien procent katolickich Polaków wie jak tłumaczyć słowo parafianin a jest to znikomy procent Wystarczy jednak zajrzeć do Wielkiej Encyklopedii Powszechnej, by przeczytać iż: termin ten ma znacz

PĘD PO ZŁOTE RUNO

Obraz
Po to by żyć na jako takim poziomie, by utrzymać na podobnym poziomie często wieloosobową rodzinę Polacy wręcz masowo udali się na obczyznę. Dotychczas ubyło nas grubo ponad 2 miliony. Ubyło, ponieważ większość (ok.85%) z nich zapowiada, że do grajdoła zaśmieconego prawicowymi hasłami głoszonymi przez przykładową babę z targu nazwiskiem K. Pawłowicz, gdzie zaznali nędzy, poniewierki na tzw. umowach śmieciowych, często pracując za 3 złote na godzinę, oraz indoktrynacji spadkobierców po Janie Pawle II, która obiecuje wyłącznie dobrobyt i zbawienie po śmierci, NIE WRÓCI!. Pojechali tam nie po to by zwiedzać piękne okolice i używać życia na poziomie „tubylców”. Pojechali by ciężko pracować na utrzymanie zabranej ze sobą rodziny, a ponadto nieco wspomagać materialnie pozostawionych starych rodziców. Po to by żyć na jako takim poziomie, by utrzymać na podobnym poziomie często wieloosobową rodzinę Polacy wręcz masowo udali się na obczyznę. Dotychczas ubyło nas grubo ponad 2 miliony.