NIECH TO PERUN STRZELI
Wiosną
tego roku Kościół katolicki w Polsce, a wraz z nim państwo (bo
jakże by inaczej) obchodzić będzie 1050 rocznicę Chrztu Polski.
Dokładniej chrztu księcia Mieszka I, który to dla
urzeczywistnienia tego faktu pojął za żonę dziewoję czeską
Dobrawę. Nie była to najpiękniejsza Czeszka stwierdzam, gdy
dzisiaj patrzę na inne babki znad Wełtawy, jak przykładowo Halinka
Młynkowa, Helena Wondrackova albo nawet czeskie córy Koryntu, ale
interes się liczył, czyli pęd do stada ludów chrześcijańskich,
co nas Polan miało nobilitować w oczach Niemców i papiestwa.
Uroczystość zaślubin odbyła się w ówczesnej stolicy, czyli
Gnieźnie, a być może na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, w każdym
razie dość szybko, zaraz po względnym odpoczynku panny młodej,
wytrzęsionej w pojeździe w czasie bardzo długiej podróży. Żaden
z kronikarzy, a więc ani Gall Anonim, ani Kadłubek, ani Długosz
nie wspominają o tym ilu było gości weselnych, kto przygrywał do
pląsów, a nawet kto świadkował młodym. Noc poślubna zapewne
była głośna, bo Mieszko to był zabijaka, pijak i nie dość
wychowany kawaler. W każdym razie był płodnym samcem. Oboje dali
początek rodowi Piastów. Swoje szczęście Dobrawa zapewne
odczytywała ambiwalentnie, ponieważ o jej względy starali się też
inni, poprawniej wychowani, tyle że mniej zamożni. Dzisiaj po ponad
tysiącu lat Czesi eliminują się z tego zaszczytnego katolickiego
stada, zaś Polacy swój status petryfikują. Chrzest Mieszka
zapoczątkował wielką operację chrztu narodowego. Najpierw wodę
święconą poczuli na twarzy dworzanie książęcy, inni książęta
w „samorządach”, zaś pospólstwo długo jeszcze nie znało
pomazańca Chrystusa. Samotnego oczywiście, bo o Matce Boskiej nie
było wówczas mowy. Wiadomo było że nowy dla nich bóg urodził
się w rodzinie robotniczej (ciesielskiej), żyjącej na tzw. kocią
łapę, czyli w wolnym związku, a potomek zrodził się z Matki
Maryi z tym , że ojciec w tej prokreacji nie maczał palców
(żadnego zresztą). Dokonał ponoć tego w łożu Duch Święty
pewnej ciemnej nocy.
Józef, bo tak miał na imię oblubieniec Marii, dla
świętego spokoju uznał dziecko, co mu dzisiaj się przypisuje na
plus, w przeciwieństwie do dzisiejszych wielu księży i biskupów,
którzy gdy zapłodnią kobietę, wypierają się tego aż do usranej
śmierci. Zdarza się, że trzeba wygrzebywać z grobu cmentarnego
takiego byczka by udowodnić jego ojcostwo poprzez DNA. No dobrze,
ale ja nie o tym.
Zanim
Mieszko przywlókł katolicyzm nad Wisłę i Wartę, słowiańscy
kmiecie ze swoim ludem, czyli pospólstwem, od setek lat wyznawali
pogaństwo. Żyło im się dobrze, za co dziękowali swoim bożkom o
nazwach, Perun, Świętowit, Światowid, Trajan, Swaróg albo
Swarożyc. Było ich o wiele więcej, ale o tym nasza historia ani
IPN w zasadzie milczy, by nie wywoływać wilka z lasu, bo a nuż
Polakom zachciałoby się powrócić do dużo tańszych korzeni. Jak
wspomniałem, chrzest ludności zamieszkałej w granicach księstwa
przebiegał na przestrzeni kilkuset lat z dużymi oporami. Dowodem
tegoż oporu jest rozczłonkowanie siekierami biskupa Wojciecha przez
ludy zamieszkałe na terenach dzisiejszej Warmii i Mazur. Bp
Wojciech został za swe męczeństwo uznany przez papieża za
świętego a jego członki kostne stanowią relikwię i złożone są
w srebrnej trumnie w katedrze gnieźnieńskiej, zaś sam święty
tytułowany jest patronem Polski, zresztą obok innych późniejszych
męczenników. Lud był ciemny a mimo to niechętnie kupował wiarę
w Chrystusa. Tu akurat Jacek Kurski by się mylił w swej teorii. Ten
lud wierzył w przeróżne gusła podparte zresztą zmianami pogody,
funkcją słońca, księżyca, śmiercią, dziwactwami
przyrodniczymi, dla nich niewytłumaczalnymi i wielu innymi
zjawiskami. Takie wierzenia im wystarczały do życia, dlatego
chrzest był dla nich bluźnierstwem i czymś co służyło
podporządkowaniu nowym władcom i panom. Zresztą
akurat w tym miejscu mieli rację, ale już przepadło. Pamiętam obchody tysięcznej rocznicy Chrztu Polski. Organizował je Kościół z prymasem Wyszyńskim na czele. Komunistyczny rząd by nie zostać w tyle równolegle urządził imprezę pt. Tysiąclecie Państwa Polskiego. Były zgrzyty ocierające się o bajzel polityczny. Na szczęście wszystko minęło. Lud udał się do świątyń, milicja wróciła do komend, a władza urządziła jubileuszową popijawę. Było to w 1966 roku. Okoliczność nazwano słowem Millenium. Ładnie, bardzo ładnie i trafnie.
akurat w tym miejscu mieli rację, ale już przepadło. Pamiętam obchody tysięcznej rocznicy Chrztu Polski. Organizował je Kościół z prymasem Wyszyńskim na czele. Komunistyczny rząd by nie zostać w tyle równolegle urządził imprezę pt. Tysiąclecie Państwa Polskiego. Były zgrzyty ocierające się o bajzel polityczny. Na szczęście wszystko minęło. Lud udał się do świątyń, milicja wróciła do komend, a władza urządziła jubileuszową popijawę. Było to w 1966 roku. Okoliczność nazwano słowem Millenium. Ładnie, bardzo ładnie i trafnie.
Moja rodzina się ucieszyła i jest szczęśliwa że nasza wiara w Polsce ma już 1050 lat. Tylko sąsiadka puka sie w głowę ze niby jesteśmy pomieszani, ale to zona komunisty. On był w ZSL a to partia komunistów wiejskich. Pan tez pewno ma niewiele z chrzescijanstwem.Jeszcze jest czas aby sie upokorzyć przed Janem pawlem II.Nie pozdrawiam. Mateusz lat 23.
OdpowiedzUsuńSzanowny panie Mateuszu. Historia chrześcijaństwa w Polsce mnie ani nie cieszy ani nie parzy. To tylko zjawisko historyczne. Takie były widocznie realia. Obiektywnie nie mogło być inaczej, co najwyżej ewentualnie nasi przodkowie by się znaleźli w strefie prawosławia, ale to także chrześcijaństwo. Nie mam nic jako człowiek do Jana Pawła II. Jest mi obojętny. Oczywiście zachowuję do Niego szacunek, tak jak dla każdego człowieka, również dla pańskiej sąsiadki, ale też dla Pana, panie komentatorze. Pozostaję z szacunkiem.
OdpowiedzUsuńKomuniści uczcili bardziej Tysiąclecie państwa polskiego, bo zbudowali 1000 szkół, gdy tymczasem dzisiaj taką uroczystość czci sie modlitwa oraz niszczeniem tych szkół.Taka prawda.Bysio.
OdpowiedzUsuń1050 lat temu Czesi nam wcisneli chrześcijaństwo po to by sie wyręczac z nawracania innych narodów. dzisiaj po tylu set latach my ich zastąpilismy. Taka jest rzeczywistość, setki naszych misjonarzy na koszt Rzeczypospolitej wciskają innym wyznawcom katolicyzn na terenach Afryki i Azji. Sa wyslannikami Watykanu na koszt polskiego podatnika.W rocznicę chrztu pewno cały naród sie schleje.
OdpowiedzUsuń