DZIADEK
Okazałbym się mało konsekwentnym wnukiem, gdybym z kolei nie napisał co
nieco o Dziadku Józefie. Natura pozwoliła mi na dłuższy kontakt z
Babcią niżeli z Dziadkiem, który odszedł w zaświaty w wieku lat
sześćdziesiąt parę, gdy tymczasem Babcia dociągnęła lat
dziewięćdziesięciu sześciu. Nigdy dokładnych dat śmierci nie
pamiętam, chociaż sobie je utrwalam przy okazji każdej wizyty na
cmentarzach. Z roku na rok przybywa nowych grobów i nie sposób
wszystko spamiętać. Aliści mimo to o dziadku wiem dość dużo.
Pochodził z zubożałej szlachty mazowiecko-litewskiej z nazwiskiem
o koncówce „wicz”. Urodził się pod koniec XIX wieku, zaś
zawarł związek małżeński z panną lat 17 w latach okresu tzw.
Młodej Polski. Był to przystojny, czarnowłosy mężczyzna z
sumiastym wąsem, z niezbyt słusznym wykształceniem. Rolnik,
właściciel majątku, bez większych ambicji, ale i snobizmu, czy
też demonstracji herbowych. Lubiłem go tak jak każdy wnuk lubi
swego dziadka. Zabierał mnie na wóz gdy odwoził do mleczarni
codzienny udój mleczny. Wtedy przekazywał mi „kierownicę” w
postaci lejców i bata, sam tymczasem modlił się, bowiem Dziadek
był bardzo bogobojnym człowiekiem, zresztą jak cała jego rodzina
ze strony mojej Mamy.
Odwoził mnie po każdych wakacjach na stację
kolejową, gdy zbliżał się czas powrotu do szkoły i internatu.
Podróże odbywały się wczesnym rankiem gdy na niebie wałęsał
się jeszcze księżyc, co sprzyjało odpowiednim tematom dyskusji.
Upominał mnie kilka razy bym pilnował kuferka (walizki), dobrze się
uczył, nauczycieli słuchał a swoje myślał. Poprzez tę wypowiedź
rozumiałem, że nie wszystkiemu o czym pisały gazety a nawet
książki należy dawać wiarę.. Gdy pewnego razu w czasie jazdy
rozmowa zeszła na temat nieba i ziemi, Dziadek powiedział, abym
nigdy nie wierzył w to, że ziemia jest okrągła, bo to jest
propaganda komunistyczna. Ależ Dziadku, próbowałem zaprzeczać:
ziemia jest naprawdę okrągła, a fakt ten już 500 lat temu
stwierdził Mikołaj Kopernik, który zresztą był biskupem.
Wnuczku, nawet wśród
duchownych można się spotkać z pomyleńcami,
a nawet rozpustnikami. Jakoś do tej pory z tej waszej okrągłej
ziemi nikt się nie zsunął. Boże, boże, jak ci komuniści tym
niewinnym dzieciom w głowach namieszali, zamartwiał się. Zżymałem
się z powodu tych słów, a mimo to Dziadka bardzo lubiłem. Wzorem
dzisiejszego Macierewicza, Dziadek chciał aby Polska miała bombę
atomową, to by raz na zawsze zrobiła porządek z tymi komunistami.
To było jakoś po masakrze w Budapeszcie. Dzisiaj wielu dziennikarzy
pyta pana Antoniego M. po co Polsce taka broń, na kogo Polska ma
zamiar napadać?. Odpowiedź brzmi: do "użytku wewnętrznego!."
Dziadek palił fajkę a po jakimś czasie przerzucił się na mocne
papierosy. Nie zajmował się zwierzętami hodowlanymi poza
oczywiście końmi. Pod jego opieką był też niewielki sad owocowy,
las i pasieka pszczół, gdzie ja, syn prawdziwego sadownika służyłem
Dziadkowi jako głos doradczy, szczególnie w czasie szczepień
drzewek. Dziadek zmarł nagle na wylew krwi do mózgu. Znalazła go
Babcia, zbyt długo oczekując na jego powrót z pola. Nie pomógł
lekarz pogotowia. Żył sparaliżowany jeszcze jedną dobę, a Babcia
pożyła we wdowieństwie jeszcze ponad trzydzieści lat. Ot i cały
obraz moich Dziadków ze strony Mamy. Dziadków ze strony Ojca nie
pamiętam, bowiem pomarli zanim pojawiłem się na świecie.
Obrazki od góry:
1.Dziadek Kiepskiego Ferdka, zresztą podobny do mojego.
2.Weseli dziadkowie
3.Mądrość dziadka.
Zgadzam sie z autorem, że wnukowie maja dobry kontakt z dziadkiem.Ja tez bylem dla dziadka najwazniejszy w rodzinie.Panu zdarzył sie dziadek, który tkwił w ciemnocie głoszonej przez zacofanych proboszczów m.in o tym ze ziemia jest płaska. Tak,rzeczywiscie tak było. Mam juz co prawda swoje lata, ale pamiętam, jak ksiadz na religii (lekcji odbywajacej sie w salce przy kosciele)mówił nam aby nie słuchac grzesznych informacji na lekcjach oraz że ziemia jest płaska jak stół, a byl to juz 20 wiek przeciez.Dzisiaj nawet najgorszy tuman takich informacji do siebie nie bierze jako pewnik, ale długo było czekać Kopernikowi aby jego teoria trafila pod strzechy. Pozdrawiam serdecznie.Amadeo
OdpowiedzUsuńSą ludzie dla których najwazniejszy szacunek wzbudza dziadek do orzechów. Dla mnie też, bo prawdziwego dziadka w gruncie rzeczy nie miałam.Helenka z Łodzi.
OdpowiedzUsuńTak bywa ze dziadek dziadkowi nierówny. Mój z kolei to czysty wariat.ANONIM
OdpowiedzUsuńNa wewnętrzny (czytaj własny) użytek to niech sobie antek policmajster kupi procę a nie bombę atomową. Chyba to był jakiś żart, aczkolwiek o taki przypływ humoru go nie posądzam. Ja.
OdpowiedzUsuń@ czytelnicy: A co to , Wy dziadków nie mieliście, że nie komentujecie tak ciepłego klimatu?.
OdpowiedzUsuńI tu Pan trafil w dziesiatke.
OdpowiedzUsuńJa co prawda dziadkow mialam, bo z biologicznego punktu widzenia kazdy ich ma, lecz nie udalo mi sie ich poznac. I jak tu komentowac emocje, ktorych sie nie zaznalo? Opisy smaku lodow konsumowanych poprzez relacje ich lizania przez szybe, to jednak wysokie loty fantazji. :) Zostaje tylko przeczytanie z przyjemnoscia.
Pozdrawiam
J.