Z MCHU I PAPROCI
Ależ się ucieszyłem, wręcz uradowałem, bowiem superekspres
pokazał mi Głódzia, a Głódż to postać wręcz bajkowa. Tak, tego samego Głódzia,
co to swego czasu oficerowie jednego z garnizonów wnosili na plecach do helikoptera,
jako że Głódż, (niby odporny na skutki gorzelniane) sam nie potrafił ustać na
nogach zatopionych w generalskich bryczesach. Ucieszyłem się, bowiem pan
generał był od wielu lat moją inspiracją twórczą. O nim pisałem wielokrotnie i
to na dość poważnie, a mimo to trudno było uniknąć choćby krzty żałosnego
uśmiechu. Panie generale dwugwiazdkowy spocznij!, wolno żłopać czystą do której
z ochotą zaliczał również bimber. Nie dziwota, pochodzi z Podlasia, gdzie na
okrągło każdy dobry gospodarz zarówno w chałupie jak i w zagajnikach pędzi
siwuchę. Tanio i zdrowo mógłbym rzec, no więc gadam. Leszek Sławoj Głódż, z
łaski prezydenta Wałęsy generał, natomiast łaski papieża Wojtyły biskup, a
nawet arcy, swoją karierę podlewał do tego stopnia iż na stałe przylgnął do
niego pseudonim flacha. E tam pseudonim,
to po prostu ksywka, jako że Głódż nigdzie nie walczył, a stopień wojskowy
nadawano mu z dziwnej wysługi, bowiem stopień generała brygady dostał
bezpośrednio bodajże z plutonowego zaś biskupem został bezpośrednio z
proboszcza (tak się wydaje). Jako metropolita gdański zasłynął tym iż lubił
sobie drzemać, (jak to po kielichu), a gdy tylko się obudził nakazywał głosem
generalskim czuwającemu przy nim księdzu biegnąć niezależnie od pory dnia i
nocy do miasta po wiejską kiełbasę, ponieważ nie miał czym zakąsić aktimelka,
wcześniej nakazywał czuwającemu młodemu księdzu grać na akordeonie. Taki
meloman. Dzisiaj Głódż zwolniony od posługi religijnej przez papieża Franciszka
zamieszkał w swoim pałacu w podlaskiej Bobrówce, gdzie dał się wybrać sołtysem
wiejskim.To bardzo praktyczne i nie wstyd.. Do sołtysa przychodzą chłopy w
sprawach urzędowych (choćby płacić podatek), i jest okazja ku temu by sobie
chlapnąć, jako że picie do lustra jest wyjątkowo mało zdrowe. I popatrzcie
państwo, taki ochlapus, taki ordynarny cham (jak go nazywali księża w diecezji,
a jednak dla wielu gościuwa. Na starość za pieniądze z każdej parafii oraz odprawy
i emerytury wojskowej w kwocie dziesięć
tysięcy złotych stworzył sobie niebo podlaskie. Mimo że w wojsku nie
wysłużył obowiązujących lat piętnaście
to emeryturę mu załatwili. A co mieli robić skoro on trząsł całym ministerstwem
obrony i sam decydował o awansach oficerów. Miał układy z wszystkimi
dostojnikami państwa i tak mu pozostało do dziś. Tyle że dzisiaj ma układy z
mafiami, które przewalają miliony złotych. Jego kumple to była mafia
pruszkowska. Jest rozbita ,ale pozostał mu Baksik od słynnego oscylatora.
Narozrabiał w swojej gdańskiej diecezji chociażby kryjąc księży pedofilów.
Zasiadał w każdym posiedzeniu rady miasta, i w wielu sprawach miał głos
decydujący. Przyciskał do serca słynnego księdza Henryka Jankowskiego,
wyjątkowo zepsutego człowieka. Pijaka i pedofila i nikt mu nie podskoczył.
Gdyby nie papież Franciszek wierni gdańskiej diecezji postawili by mu pomnik
obok obalonego dziś pomnika Jankowskiego. Takich mamy wiernych i katolików.
Takie mamy społeczeństwo, obłudne i fałszywe. Podobnie jak wyborcy PiS. Nic nie
czyta, nic nie słyszy, wystarczą mu słowa z kazań niedzielnych, bo akurat słów
ewangelii zapewne połowa nie rozumnie. W swym apartamencie biskupim w Oliwie
zasiadał przed oknem za którym miłe jego sercu pasały się daniele. Sam jest
oczywiście myśliwym i ma okazję od czasu do czasu zapolować w lasach podlaskich.
bowiem jego kompan od łowiectwa, były minister środowiska Szyszko oddał ducha
onegdaj. Super, powtórzę więc Głódź to postać wręcz zagadkowa. Pijak,
rozpustnik, oraz hulaka. Taka więcej postać bajkowa. Z mchu i paproci
podlaskich
Komentarze
Prześlij komentarz