NAZBYT KOSZTOWNA INSTYTUCJA
Rozrywka
kosztuje, tym bardziej na takim poziomie. Tak można by pomyśleć o zacnej
prezydenturze Aleksandra Kwaśniewskiego, szczególnie zaraz po
podpisaniu umowy między państwem a Kościołem z namaszczenia
Stolicy Piotrowej, na której zasiadał nasz ukochany Rodak Karol
Wojtyła. Chodzi oczywiście o konkordat, na podstawie którego to
dokumentu jedna ze stron ma wszystko i jeszcze więcej, druga zaś
przysłowiowe gó.no, które należy sprzątać i przy tym płakać.
Po fundacji tegoż prezentu dla papieża, na rewanż prezydent
Kwaśniewski musiał czekać aż 6 lat. Dopiero w roku 1999 JPII
przewiózł go swoim papamobilem. Niedaleko, ok 400 metrów, ale ta
frajda mu wystarczyła.
Drogo, bo drogo, a nawet bardzo, ale raz się
żyje , a w końcu raz się bywa prezydentem i to przez 10 lat.
Prezydent Kwaśniewski na tle trzech pozostałych mężów zarządzających
Pałacem Namiestnikowskim, mimo tzw. wpadek i tak wypada najlepiej.
Mimo, że nie ukończył studiów, co mu prawica najbardziej
wytykała, posługiwał się dobrym polskim językiem, znał też
obce, z których z łatwością korzystał w czasie międzypaństwowych
spotkań. Rosyjski, angielski, a i trochę savoir vivre, przynajmniej
w obyciu dyplomatycznym. Lubił nieraz przegiąć pałę w spożyciu
alkoholu, szczególnie w towarzystwie biskupów, z uwzględnieniem
abp Głódzia. W sumie naród nie miał powodu do szczególnego
wstydu, tym bardziej, że Kwaśniewski objął Pałac po prawdziwym
buraku intelektualnym, absolwencie zawodówki przy kółku rolniczym,
Lechu Wałęsie. Ten historyczny mąż stanu, co to obalił wraz z
papieżem komunę i wypędził Ruskich, reprezentował nas zaraz po
dobrowolnym zdaniu obowiązków prezydenckich przez Generała
Jaruzelskiego. Wałęsa do dzisiaj pozostaje niedoścignionym prostym
gawędziarzem ze znajomością tzw. minimum słów polskich. Nie
wygrał reelekcji, ponieważ jako cham swemu konkurentowi zamiast
ręki chciał podawać nogę, a zamiast słowa dzień dobry mówił
po prostu kukuryku. Odchodząc z Pałacu zabrał do Gdańska fotel
prezydencki, ponieważ zbyt mocno się do niego przyzwyczaił.
Dlatego naród z przyjemnością powitał w Belwederze Aleksandra
Kwaśniewskiego. W Belwederze, bowiem w złości po przegranej,
Wałęsa rozpędził wszystkich urzędników z Pałacu.
Kwaśniewskiego i pierwszą damę witała obsługa kuchni
prezydenckiej. Jak wspomniałem wyżej, Aleksander rządził Polską
przez 10 lat wygrywając wybory w pierwszych turach. Razem z
premierem Millerem wprowadził Polskę do NATO i UE. Gorzej, dużo
gorzej wypadł jego następca Lech Kaczyński. Mimo tytułu
profesorskiego od prawa pracy, nie znał żadnego obcego języka,
nawet rosyjskiego. Widocznie uciekał z lekcji, bo nauka tegoż
języka w PRL obowiązywała w każdej szkole. Był raczej śmieszny
w zachowaniach podczas spotkań z innymi mężami stanu.
W Brukseli
trudno mu było znaleźć drzwi do ubikacji, ginęło mu krzesło na
którym miał zasiadać do spółki z Tuskiem, nic nie rozumiał z
wystąpień europosłów, ginął w tłumie premierów i prezydentów
ustawiających się do okazjonalnej fotografii. Bełkotał podczas
uroczystej kolacji dając świadectwo swego alkoholizmu,
wypraktykowanego w Pałacu, bowiem sam zakup tzw. małpek z wódką i
koniakami kosztował rocznie ponoć 160 tysięcy złotych, a od
wieczornych posiedzeń przy winie odciągała go małżonka. W sumie
pod względem umiłowania alkoholu chyba przerastał swego
poprzednika. W dniu 10 kwietnia podczas lotu na uroczystości 70
rocznicy mordu katyńskiego, zginął w katastrofie lotniczej wraz z
prawie całą wierchuszką parlamentu, wojska i kleru. Wszelkie
badania komisji ds. wypadków lotniczych potwierdziły że katastrofa
nastąpiła w wyniku zaniedbań przede wszystkim strony polskiej, w
tym nieudolności pilotów oraz głupiego ryzykanctwa.
Dla wielu
wyborców PIS to był zamach na najwybitniejszego prezydenta Polski
wszech czasów. Był na tyle wybitnym, że jego szanse reelekcyjne
wynosiły … 6%. Jako strażnik polityki zagranicznej kompromitował
się nieudolnością swej minister Anny Fotygi. Po katastrofie
smoleńskiej prezydentem został odchodzący właśnie w tych dniach
Bronisław Maria Komorowski, myśliwy, a nawet hrabia, który
zasłynął z kilku błazeństw politycznych, m.in. awansował
księdza w stopniu podporucznika od razu na stopień generała
brygady. To tak jakby kleryk został mianowany kardynałem. Komorowski lubił takie rozdawnictwo. Odznaczył tysiące księży i potomków żołnierzy wyklętych. Znamy
podobne zachowania jego poprzednika, sprzed kilku lat, a mianowicie
Wałęsy, który to, by zaszkodzić następcy wywołał szpiegowską
aferę w tle z rządzącym lewicowym premierem Oleksym, a autorów
afery mianował generałami. Wprawdzie po wielu latach Wałęsa
przeprosił Oleksego, ale uczynił to dopiero w dniu jego pogrzebu. Żenada. Z kolei Komorowski popełnił kilka faux
pas, ale, ponieważ charakteryzował się lenistwem, więc nie miał
sposobności do większych błędów. Wolny czas przesiadywał w
kościołach, klęcząc wraz z małżonką przed ołtarzem. Niestety
przejechał się na swej naiwności, bo oto gdy na odchodne podpisał
Ustawy o in vitro, oraz przeciwko przemocy w rodzinie, biskupi się na
niego wypieli i zagrozili zakazem przystępowania do komunii bez
uprzedniej spowiedzi. Czy ktoś słyszał, nawet w krajach o
półdzikich ustrojach w XXI wieku, gdzie biskup zmusza prezydenta
państwa do pokuty spowiedniej?. Nie wiem, ale nic takiego się chyba
nie zdarzyło, a mamy przecież wszechobecne media. Każdy z naszych
prezydentów w jakimś sensie narobił swemu państwu jeżeli nie
szkód, to spowodował wątpliwe wydatki. Ten ostatni postanowił
Polskę dozbroić za setki miliardów złotych zakupując sprzęt
wojskowy nie zawsze z najwyższej półki. Nie wiadomo na kogo się
szykujemy, bo jak na razie nikt nam nie zagraża, a przy współczesnym
uzbrojeniu potencjalnych wrogów jesteśmy ponoć zdolni samodzielnie
obronić połać polskiej ziemi wielkości gminy. Sumując temat,
uważam i nie jest to tylko moja opinia, że instytucja prezydenta
kraju jest nam zbyteczna, a nawet wręcz szkodliwa, podobnie jak i
Senat. Tworzy niepotrzebne napięcia z parlamentem i rządem w
przypadku gdy prezydent wywodzi się z innej partii niżeli partia
rządząca.
Foto od góry:
1. Pałac Namiestnikowski (prezydencki).
2. Dworek prezydenta w Ciechocinku.
2. Dworek prezydenta w Ciechocinku.
3. Ofiary katastrofy smoleńskiej.
4 .Ks. ppor Guzdek, mianowany generalem brygady.
Przysięgę na Boga i Naród złożył piąty prezydent wybierany w powszechnych wyborach Andrzej Duda. Mówił do rzeczy, mógł się nawet spodobać przeciwnikom partyjnym, ale czy on postara się o samodzielność, czy nie będzie słuchał i wykonywał rozkazów Kaczyńskiego to akurat w to nie wierze jak i nie wierzy większość Polaków. Chciałabym aby był podobny Kwaśniewskiemu ale gdzie mu tam do Olka. Lodzia
OdpowiedzUsuńWszyscy prezydenci oprócz Jaruzelskiego dali kosciołowi tyle że im gardlem juz wyłazi razem z nienawiscią do rządzących ale najbardziej do tych co staraja sie byc oderwani od klechistanu.AA
OdpowiedzUsuńLech Kaczyński zamiast Poniatowskiego i wszystko będzie OK.
OdpowiedzUsuńSenat jak dotad sie niczym nie popisal, wiec pelna zgoda - nie musi go byc. Co do stanowiska prezydenta, to niech go sobie tam maja. Zawsze to ladnie brzmi "Nasz prezydent", jak w Ameryce, ktora Polacy tak oblubili. Pod warunkiem jednak, ze moim zdaniem powinna byc to osoba niezalezna od jakiejkolwiek partii czy rzadzacej czy opozycyjnej, spelniajaca tylko i wylacznie funkcje reprezentacyjne.
OdpowiedzUsuńCo nowego "Naszego prezydenta", bynajmniej nie wszech Polakow, to powiem moze tylko tyle, ze na takiego sobie zasluzyli, bo takiego chcieli. Bedzie dobrze, a ponoc jeszcze lepiej, bo to przeciez Duch Swiety bedzie wszystkim kierowac. Tak wiec Polacy beda chodzic i jezdzic tylko prawa strona, Wisla wypelni sie miodem, gospodarka hodowlana ograniczy sie do hodowli golebi, manna po mszy bedzie rozdzielana miedzy wiernych po kilogramie na leb, a hafciarkom bedzie dozwolony tylko haft krzyzykowy. Wszystko to wystarczy, aby w przyszlosci wiadomosci o Polsce w Europie i na swiecie szukac nie w rubryce "Aktualnosci" lecz w tagach "Smieszne ciekawostki". No, ale skoro juz mlodzi powstancy w 1944 roku o takiego prezydenta walczyli, to o czym tu wogole mowa?
Tak Prezydentowi oprocz Ducha, dopomoz Episkopat i reszta odurzencow krajowych.
J.
Ładne zapowiedzi i jakie realne.Kaczyński ma wskoczyc na konia w miejsce księcia Poniatowskiego.Czemu nie, skoro juz raz spadł z konia i utopił sie w Elsterze. Od tej pory znikną zloty czarownic pod Pałacem kazdego 10 tego. Będzie dobrze a może jeszcze lepiej. Wisła wypełni sie miodem, manna z nieba no i chmara gołębi na lekki rosołek.Polacy, szczególnie ci "krzyżykowi" to bardzo naiwny naród, no ale przeciez oprócz chleba można im podrzucic nieco igrzysk.Najbardziej realne będzie pokazywanie Polski w tej rybryce "smieszne ciekawostki", o czym pisze Pani J.I to jedyne co się sprawdzi, bo na tenże wiślany miód mimo wykrzesanego optymizmu nie liczę i nie jestem w tym osamotniony.
OdpowiedzUsuń