SYMPATIE I ANTYPATIE
Zbliżają
się wybory parlamentarne, jak zwykle raz na cztery lata, co ustalone
jest konstytucyjnie. Oczywiście zdarzają się też tzw. wybory
przyspieszone, najczęściej wtedy, gdy rząd z powodu utraty
większości nie ma zdolności samodzielnego zarządzania państwem.
Tak czy owak, w październiku społeczeństwo uda się do urn
wyborczych. Oczywiście nie całe społeczeństwo, bowiem jak wiemy z
lat ubiegłych, swój głos wyborczy do urn wrzuca zaledwie 40-50%
uprawnionych Polaków w kraju i zagranicą. Być może tym razem
będzie więcej, skoro wybory będą połączone z referendum. Każdy
z wyborców idzie do urny z góry zaplanowanym zamiarem zgodnym z
jego przekonaniami i sympatiami politycznymi.
Jedni chcą rządów
PiS, inni PO, a jeszcze inni, przykładowo ci, którzy mają twarde
jednoznaczne przekonania o charakterze lewicowym zagłosują na SLD z
jakimiś tam przybudówkami. Tu postrzegamy akurat najgorszy
rozgardiasz polityczny spowodowany praktyczną niemożliwością
porozumienia się i konsolidacji w jedną, dużą, prawdziwą lewicę.
Ich problem. Być może przyda im się czteroletni urlop od
zasiadania w ławach poselskich. Czas na przemyślenia i analizę
własnej głupoty.
Wyborcy głosując na jednego z kandydatów, de
facto głosują na partię z której ów kandydat się wywodzi. A
każda partia składa się z ludzi mniej lub bardziej sympatycznych.
Z ludzi, którzy zapisali się większymi lub mniejszymi skandalami
upublicznionymi w mediach. Wyborca często idąc z zamiarem oddania
głosu np. na PiS, zauważa na listach pozostałych partii wielu
bardzo sympatycznych i w gruncie rzeczy lubianych polityków, których
by prawie przykleił sobie do serca. Tymczasem zgodnie z ordynacją
nie może równocześnie głosować na obu, bowiem jego głos będzie
nieważny. Sam jako człowiek z przekonania lewicowy widzę wielu
miłych a po wysłuchaniu ich wypowiedzi w mediach nawet mądrych
ludzi zasiadających w ławach np. Platformy Obywatelskiej. Fakt,
Platforma jako polityczne ugrupowanie wywodzi się z tego samego pnia
co PiS, czyli AWS Mańka Krzaklewskiego. Ich usadowienie w jednej czy
drugiej partii często bywało przypadkowe, dlatego w trakcie
politycznego bytu przenikają oni do siebie nawzajem. Niektórzy
wręcz opuszczają kolegów z partii chociażby ze wstydu. To się
zdarzało kilku artystom, których diabli poniosły do polityki.
Osobiście darzę sympatią, mimo, że generalnie mam dużo pretensji
do całego ugrupowania np. posłankę Joannę Muchę (trochę za to
że ładna, ale i nie głupia, chociaż niestety była bardzo naiwna
przyjmując posadę ministra sportu. Lubię Małgorzatę Kidawę
Błońską za delikatność wypowiedzi i sympatyczną aparycję,
Lubię także Jagnę Marczułajtis, chyba przede wszystkim za uśmiech
i osiągnięcia sportowe. Przybiję przysłowiową piątkę panu
Marcinowi Święcickiemu za mądre rządzenie stolicą. To że
sympatią bardziej obdarzam kobiety, wynika wyłącznie z mojej
biologicznej płci. Powtarzam: biologicznej, a nie gender.
Zapatrzyłem się na fotki wszystkich posłów i posłanek PiS, by
wychwycić tych, z którymi chciałbym spędzić wieczór np. w
restauracji Sowa & Przyjaciele.

Niestety mimo najlepszej woli z
mojej strony wszystkie twarze odpadły. Niektóre z nich są dla mnie
wręcz odpychające. Które?, nie będę wymieniał, mam jeszcze
trochę kultury, ale sami państwo popatrzcie tylko na obłudny
uśmiech Kaczyńskiego, Pawłowicz, Sobeckiej, Brudzińskiego,
Sasina, Kamińskiego Mariusza, Pięty albo Szydło (kandydatki na
tymczasowego premiera). Nie znalazłem nikogo z tego roju, kogo bym
chciał obdarować choćby własnym uśmiechem. To towarzystwo jest
zbudowane z tego samego materiału. Materiału nienawiści do
wszystkich, którzy nie lgną do kleru, hipokryzji i do krzyża
smoleńskiego. Są ludzie niekoniecznie w partiach przeze mnie
ulubionych, do których mam stosunek przynajmniej pozytywny. W PiS
takim wyjątkiem jest akurat pan Tadeusz Cymański. Ten przynajmniej
nie przerywa swoim interlokutorom i nie zakłóca audycji. Wypowiedzi
jego są stonowane i jakoby więcej merytoryczne niżeli innych. Moim
skromnym zdaniem Platforma mimo swoich korzeni dała by się strawić,
gdyby w swoim mateczniku nie przechowywała ludzi o skrajnie
nieliberalnych przekonaniach. Ludzi, którzy ramię w ramię zawsze
idą na bój z tymi, którzy chcieliby Polskę przybliżać do
nowoczesnej Europy. Po co tam przygarnięto Gowina, człowieka
schorowanego, co to słyszy krzyki zygot, podobnie jego brata
ideowego Żalka. Po co katechetka Piotrowska (psiapsiółka pani
premier), Po co dewot Godson i Grabarczyk, albo Hall (psiapsiółka
abp Głódzia), co tam robi dewot Biernacki, albo Fabisiak (dewotka z
rodziny Krzaklewskiego). Kilku z nich co prawda w swoim czasie
uciekło do roju Kaczyńskiego, ale z kolei inni w ich miejsce
wydeptują sobie ścieżki do partii Ewy Kopacz, mimo bardzo
skompromitowanej przeszłości. Do takich zaliczam Romana Giertycha
oraz Michała Kamińskiego. Pierwszy to animator faszyzującej
przedwojennej Młodzieży Wszechpolskiej, drugi zaś to czciciel
generała Pinocheta, w swoim czasie zawzięty antysemita. Co ciekawe,
zanosi się po raz pierwszy od ośmiu lat na klęskę wyborczą
Platformy. Moim zdaniem przyczyn należy szukać w tym, że zbyt
późno ludzie Tuska i Kopacz wpadli na pomysł by pogrzebać w
szufladach zamrażarki, by wydobyć na światło dzienne ustawy m.in.
o in vitro, oraz o przemocy w rodzinie, a także o związkach
partnerskich. Każda próba ich uchwalenia była uwalana przez ludzi
których wymieniłem wyżej, a których należałoby się pozbyć za
wszelką cenę już dawno. Gdyby Tusk poczynił większą selekcje
wśród swoich szabel, dzisiaj Platforma by nie musiała się bać o
wynik wyborów. Druga rzecz, że samo straszenie Polaków Kaczyńskim
już nie działa, bowiem upłynęło wiele lat, przez które rządzący
narobili dużo błędów.
Błędem podstawowym była ogromna
rozrzutność kasy państwowej zasilanej zresztą przez UE. Pieniądze
podatników wyciekały szerokim strumieniem na złą ekonomikę
budowy autostrad, niepotrzebne stadiony i tzw. orliki pokryte
szkodliwą sztuczną murawą, inwestycje nie przysparzające miejsc
pracy, rozbudowaną administrację, w których większość stanowisk
obsiedli ludzie związani z PO i PSL. Wreszcie permanentne podwyżki
dla siebie i dla Kościoła w formie przeróżnych dotacji i Funduszu
Kościelnego. Summa summarum jest źle, a skoro jest źle, to trzeba
oddać koryto tym, którzy zapowiadają poprawę, ale my i tak wiemy
z doświadczenia, że wtedy będzie jeszcze bardziej źle.
1. Czas na odpoczynek. Jeszcze tylko pogrzeb,
2. Jak obaj wygramy, będzie zagrycha prosto od chłopa z Podlasia.
3. Sympatyczna pani poseł z PO
4. Basia Nowacka, przyszłościowa nadzieja lewicy polskiej.
5. Miś Platformers. Wieczny członek różnych ciał.
Z tymi wyborami jest tylko jeden problem: nie ma konkretnego wyboru.
OdpowiedzUsuńA spoleczenstwo z kazdymi wyborami bardziej glupieje.
Powoli zaczynam miec przekonanie, ze zimny prysznic by sie wszystkim przydal. Tylko jak to potem wszystko odkrecic? Latwo nie bedzie.
J.
U góry pogrzeb, a zaraz pod nim kiełbacha. Szykuje się porządna stypa.Amadeo i Spółka.
OdpowiedzUsuńNie chwal człowieku tak mocno Cymańskiego bo zrobisz mu krzywdę. Wywalą go z PIS i znów będzie musiał chłopszukać roboty po cmentarzach. A to rzeczywiście dość przyzwoity człowiek. Micca.
OdpowiedzUsuńJest racją panie torunczyku, że w PO zbyt długo zasiadali ludzie nie pozwalający na uchwalenie postępowych ustaw, ale jeszcze większą racją jest ta rozrzutność Platformy, te podsłuchy potwierdzające ze posłowie nie są patriotami prawdziwymi a tylko cwaniactwem zatrudnionym na dobrze płatnych posadach. Platforma przegra, oby nie poniosła całkowitej klęski jak SLD bo wtedy hulaj dusza Kaczyńskiego i Ziobry, piekła nie ma mimo wiary w biskupów.Lodzia
OdpowiedzUsuńJeżeli partia PIS to jest rój, jak pan nazywa, to Jarosław tam jest królową matką. Kto więc tam pełni rolę trutnia.Głupie pytanie. Trutniów tam jest cała chmara, chociażby taki Pięta albo inny Szczerski, albo ten ich rzecznik ala Breivik. Zgadza się??.
OdpowiedzUsuń