LUDZIE LISTY PISZĄ


Ludzie listy piszą, zwykłe, polecone... śpiewają bracia Zielińscy z Krakowa z zespołem Skaldowie. Lubie ich słuchać, mniej oglądać niestety, bo nie grzeszą aparycją. Ale niech im tam, bo ja nie o tym.

 
Ludzie listy piszą do rodziny, do znajomych i przyjaciół, do urzędów, do redakcji, do wojska, do więzienia, do kochanków, często skrapiane czymś pachnącym, do św. Mikołaja, do kurii, albo do pana prezydenta państwa. Tak, do pana prezydenta pisze się wyłącznie skargi, a jeszcze bardziej prośby o ułaskawienie. Gdyby Andrzejowi Dudzie nie zachciało się być prezydentem, pies z kulawą nogą by się zainteresował jego działalnością przed laty, bo przecież jako polityk ma dość bogatą przeszłość. Sam opowiada, że był uczniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, bo ten powierzył mu stanowisko podsekretarza stanu w Pałacu Namiestnikowskim.
 


 

Załatwiał zatem bardzo poważne sprawy, między innymi zajmował się analizą próśb i błagań o ułaskawienia. Takowa prośba wpłynęła od zięcia pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czyli Marcina Dubienieckiego, adwokata pełnomocnika tzw. rodzin smoleńskich. Chodziło o ułaskawienie kumpla pana Dubienieckiego, aktualnie aresztowanego za kradzież 13 milionów złotych. Ułaskawienie dot. niejakiego Adama S., przedsiębiorcę prowadzącego szemrane interesy właśnie pospołu z zięciem prezydenta.  Na rozpatrzenie takiej prośby czeka się miesiącami, ale nie zięć prezydenta i jego wspólnik. Duda z Kownackim (cwaniaczkiem, który nie pracując dostawał wysoka pensję od L.K.) jako kompetentni, na polecenie szefa sprawę załatwili, po czym akta sprawy z kancelarii prezydenckiej usunęli. Teraz sprawa wyłazi jak sinizna na zwłokach i niczym tego nie można zatrzeć. Szkoda, że prezydent Komorowski w tej sprawie milczał, a milczał ze strachu przed Jarosławem Kaczyńskim, bo sprawa katastrofy smoleńskiej była rozpaczliwie głośna.

 
Za to dzisiaj Duda, ten sam Duda powołał audyt by sprawdzić prawidłowość wydawania pieniędzy przez Komorowskiego. Taka oto jest wdzięczność no i morale PiS. Sprawa ułaskawienia pana Adama S. prawdopodobnie byłaby zatajona, gdyby nie to, że PiS najbliższe wybory do parlamentu wygra, a do tego już się mocno odgraża przeciwnikom politycznym. A skoro już rozpoczął się proces prześwietlania Dudy, to przy okazji wyszło szydło z worka (inne szydło), że pan Andrzej Duda dojeżdżał i dolatywał do Poznania przez długi czas na prywatne wykłady w prywatnej uczelni na koszt kancelarii Sejmu, jako że był równocześnie posłem PiS. On zarabiał na wykładach, a Sejm płacił za przeloty, wyżywienie oraz noclegi hotelowe. Oto wielka tajemnica uczciwości katolskiego kaczego roju. Jak bym widział Hofmana i jego kumpli w drodze na balangę w Madrycie. Tym razem też nie o tym.

 
Chciałem napisać coś ogólnie o listach, bowiem epistolografia ma swoją długą tradycje i historię. Od zarania dziejów, gdy ludzkość nauczyła się wyrażać myśli znakami piśmiennymi takowe listy znajdujemy w wykopaliskach i innych odkryciach archeologicznych. Znakami w postaci takich czy owakich liter posługiwano się jeszcze przed czasami starożytnego Egiptu, Chin czy Sumerów. Dzisiejsi uczeni jeszcze długo będą mieli robotę z rozszyfrowywaniem hieroglifów ówczesnych społeczeństw, pozostawionych na kamieniach, starodrukach, pergaminach i skórach. Dzisiejsze listy wypełnione są treściami wykonanymi współczesnym liternictwem, zbanalizowane drukiem wystukanym na komputerach. Co najwyżej wstęp powitalny przykładowo (Szanowny Panie, albo Szanowna Redakcjo, ale też końcowe pozdrowienia i wyrazy szacunku) piszemy ręcznie. Listy pisałem i czytałem od zawsze. Jako młody człowiek wsłuchiwałem się w czytane przez księdza listy kierowane przykładowo do Koryntian albo Efezjan, z których nic nie rozumiałem.


 
Dziś wiem, że pisali je Apostołowie Chrystusa, bo sam Zbawiciel był analfabetą i poświęcał się wyłącznie słowem mówionym. Dziś także wiemy, że Korynt to miasteczko położone na greckim Peloponezie, zaś Efez leży w Azji Mniejszej. Korynt zasłynął na zawsze z wielości pań lekkich obyczajów, zaś Efez z budowli podziwianych do dzisiaj. Współcześni ręczne listy piszą najczęściej do bliskich sobie osób, np. do syna w wojsku, szczególnie na wsiach. Przypomina mi się list żołnierza do ojca zamieszkałego gdzieś w okolicach Pcimia Dolnego: Tato u mnie wszystko w porządku. W ubiegłą niedzielę dostałem trypla. W odpowiedzi, mało rozgarnięty ojciec pisze: Nie znam się na tym synu, ale jestem z ciebie dumny. Skoro zasłużyłeś i dostałeś to noś go z honorem. Ostatnio wpadł mi do rąk satyryczny rysunek pana Mleczki. Siedzą w celi więziennej dwaj skazańcy. Jeden czyta list. I co tam żona pisze, pyta ten drugi. Żona pisze że mnie zdradza. Dalej pisze że informuje mnie o tym bo tylko prawda mnie wyzwoli. Osobiście, ponieważ za młodszych lat zdarzało mi się pomieszkiwać z dala od domu rodzinnego listów napisałem sporo, w tym o treści Kochane pieniążki przyślijcie mi Rodzice. Może akurat nie w takiej formie ale coś było na rzeczy. Później już w pracy zdarzało się pisać dość dużo listów urzędowych.
 
 
Do tego stopnia że przez moment chodził mi po głowie pomysł uruchomienia prywatnego biura pt: Biuro pisania listów i podań, bo podobne szyldy spotykałem tu i ówdzie. Pomysł upadł, bo społeczeństwo za PRL się w tempie dość przyspieszonym cywilizowało i kształciło na tyle, że takowe biura nie miały racji bytu. Dziś bardzo rzadko ludzie posługują się piórem, a tym bardziej stosują się do wypełniania papieru listowego pismem starannym iście kaligraficznym, zresztą umiejętność ta dotyczy wyłącznie ludzi wykształconych dawno, często bardzo dawno, gdy w szkołach obowiązywał przedmiot zwany kaligrafią. Ludzie bazgrolą, szczególnie medycy wypisujący recepty a i inni urzędnicy gdy przyjdzie im wziąć do ręki długopis bo komputer się zawiesił. Świat się zmienia, przyjdzie czas, gdy słowo „epistolografia” będzie ludzkości na tyle znane co treść listów do starożytnych Efezjan.
Wczoraj do wszystkich katolików, szczególnie polskich dotarł szczególny list, a własciwie wieść  o nagłej śmierci arcypedofila abp Wesołowskiego. Oddał ducha niebu, na które jako dostojnik Kościoła zasłużył, dbając o przystosowanie dzieci do życia w rodzinie...patologicznej. Dołączył zatem do Maciela oraz swego ziomka i promotora JPII. Gdy trafi tam czwarty zwolennik utajniania pedofilii w Kościele, zagraja w brydża. Piszę, bo jestem pewien, że o śmierci najwyższego "stopniem" pedofila na niedzielnych kazaniach będzie absolutna cisza.

Fotki od góry:
1.Skaldowie, ceniony zespół.
2.M.. Dubieniecki, szef grupy przestepczej z żoną, czyli córką L. Kaczyńskiego.
3.Prokuratura bada przekręty Andrzeja Dudy.
4.Szczęśliwa rodzinka udawanych katolików.
5.Nowy prezydent, nowe zmiany.
6.Ludzie listy piszą.

Komentarze

  1. Okazuje się, że bydlaka Wesołowskiego otruli. (FB). To normalne w tym zagłębiu rozpusty i zbrodni oraz pieniądza.No i dobrze. Jestem pewien ze podobnie postapili z papieżem JPI oraz pulkownikiem homoseksualistą dowódcą gwardii szwajcarskiej. Niech się truja niech zabijają, będzie bardziej czysta atmosfera w kościele .Amadeo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje otoczenie namawia mnie bym następny post poświęcił tajemniczej śmierci Wesołowskiego i nie tylko jakie na przestrzeni lat zdarzały się w Watykanie. Otóż odmawiam, bowiem czytając książki poświęcone polityce Watykanu, stosunkom tam panującym i bezprzykładnej rozpuście oraz życiu w luksusie (w niebie, bo dla nich to niebo) na koszt nieświadomych wiernych liczonych w milionach (ok. 1 miliard katolików), dostaję głupawki. Tak, głupawki powodującej roztrój trzewi. Niech to towarzystwo szlag jasny trafi, ale nie trafi bo wiedzą ż,e nie ma takiej siły, nie ma żadnej istoty boskiej nad nimi. Jest sex, jest pijaństwo, jest legalna obłuda, jest siła monety. Jest Polska, która zawsze im zawierzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kto by tam dzisiaj skrobał listy piórem albo nawet długopisem. E-maile się wysyła. A jak kto nie ma kompa to znaczy ze nie zasłużył na to aby do niego pisać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okazuje się że Polska dla Watykanu jest nie tylko największym płatnikiem ale też śmietnikiem. Do Polski wysyła się na pochowek takie ścierwo jak Wesołowski, a przecież reprezentował Watykan jako dyplomata. Kto zaprzeczy.! AA

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE