WPADNIJ DO MNIE TO POGADAMY

Wpadnij do mnie, do Pałacu to pogadamy, gdy już na mnie zagłosujesz, a ja zostanę prezydentem. Tak mniej więcej wyglądała kilkusekundowa rozmowa kandydata na URZĄD Andrzeja Dudy z napotkanymi potencjalnymi wyborcami, którzy korzystając z okazji chcieli sobie cokolwiek, mówiąc kolokwialnie, załatwić. Nie tylko z Dudą. Podobnie wyglądają rozmowy z urzędującym aktualnie prezydentem, co to namawia ludzi, których trapią kłopoty, by do niego pisali listy z dramatycznymi prośbami. Wtedy on słyszy od nich słowa: Panie prezydencie, ale ja już wysłałam do pan takich listów co najmniej pięć i na żaden nie otrzymałam odpowiedzi. Znaczy to, że pan ich nie czyta. Pan je poleca swoim ludziom wrzucać do niszczarki (bo to dość twardy papier i do podcierania hrabiowskiej, myśliwskiej pupy się nie nadaje). Telewizja oczywiście tylko przypadkiem pokazuje owe momenty dialogu zakłopotanych ludzi z kandydatami na URZĄD. Dziennikarze robią co tylko mogą by pokazać ścigających się o głosy z jak najlepszej strony, szczególnie zaś pana Komorowskiego, aczkolwiek nie zawsze im się to udaje. Smutna, beznadziejna, a nawet spowita złością twarz małżeństwa Komorowskich podczas ogłaszania wyników wstępnych pierwszej tury wyborów mówiła wszystko. Okazuje się, że to jakieś szaleństwo narodu. Przecież państwo Komorowscy nawet w myślał nie dopuszczali możliwości przegranej. Wywodzą się bowiem z Platformy Obywatelskiej, a ta jest niezwyciężona, bowiem zabezpiecza nasz ukochany kraj przed Kaczyńskim i jego hordą mściwych Ziobrów, chorego psychicznie Macierewicza, którego twarz ukryto na czas kampanii, Kamińskich i setek im podobnych. Tak, jest to ważki argument i dlatego przez osiem lat tysiące członków tej najszlachetniejszej ze szlachetnych partii mogli leżeć bykiem pobierając wysokie pensje z wysokich stanowisk nie tylko w administracji państwowej i terenowej, ale także w spółkach Skarbu Państwa. Nagle okazuje się, że trzeba się obudzić z pięknego snu. Snu, do którego byli ululani przyjaznymi głosami pani Pochanke z mężem, pana Durczoka z koleżankami, pani Paradowskiej z jej puszką, pani Olejnik ze swoja kropką i wielu innymi, chwalącymi się etatami z łaski PO, czyli TVN, TVN24 czy też TVP, o stacjach radiowych nie wspomnę, bowiem największe przebicie propagandowe ma telewizja.
Wszystko, dosłownie wszystko, zespoły dziennikarskie tych stacji robiły by poniżyć kandydatów szeroko pojętej lewicy z panią Ogórek na czele i przy okazji zniszczyć do końca Millera z jego SLD, przypominając że są to jego ostatnie oddechy. Oddechy człowieka umierającego na własne życzenie, tak jakby oni nie przykładali propagandowej rączki do tej politycznej śmierci byłego premiera, któremu akurat się udało po śmierci AWS załatać 90 miliardową dziurę budżetową, zmniejszyć ewidentnie bezrobocie, powstrzymać inflację i podnieść ewidentnie PKB, a wszystko kosztem roztrwonienia ponad 40% popularności swej partii. Stało się. Trudno, taka jest polityka i tak wyglądają skutki kłów opozycji. Tym razem Miller, jako podstarzały mężczyzna uległ urokowi zgrabnej i ładnej, a ponadto z tytułem doktora dziewczyny z warzywnym nazwiskiem Ogórek. Zapach i smak ogórka, szczególnie bezpośrednio zerwanego z krzaka pobudza apetyt i chęć posiadania, wystarczy trochę posolić. Z tego to też eufemistycznie pojętego skojarzenia, bo nie wierzę, że z innego powodu, pani dr Magdalena Ogórek chyba zaistniała w polityce pana Millera. Okazało się, że wyszedł z tego planu czysty oksymoron, jako że planowane szczęście zapachniało goryczą.
Ten ogórek nie jest świeży. To bardzo przekwaszone warzywo, tym bardziej, że ono jak tylko mogło, alienowało się od lewicy, twierdząc że stała się nagle kandydatką niezależną. Od koga ja się pytam, od partii która ją finansowała?, od męża z którym ma ponoć prawnicze kłopoty?, od świeckości państwa o czym nie rzekła ani słowa, jako historyczka Kościoła, a do którego lgnęła w słowach i czynach nie zawsze eleganckich. Na groby ofiar katastrofy smoleńskiej na Powązkach, ponoć kandydatka lewicy przyszła w sukieneczce jakby prosto z dyskoteki, czyniąc demonstracyjnie jak polscy sportowcy znaki krzyża. Przeciwnicy wiadomych stacji to uchwycili. Mieli temat do permanentnego pognębiania Millera i jego partii. Nie dziwię się. Taka jest polityka. Na kogo więc miały głosować te miliony ludzi o przekonaniach lewicowych?, no na kogo. No chyba nie na Dudę, którego maskę przywdział Jarosław Kaczyński, chyba nie na Komorowskiego, który przez pięć lat ograniczał się do przypinania orderów i medali żyjącym „żołnierzom wyklętym” i kumplom z solidarności, a w międzyczasie przesiadywał w kościołach pomimo, że miał pod ręką w Pałacu kaplicę i zatrudnionego spowiednika. Wielu wyborców zgrzytając zębami oddało w końcu swój głos na Kukiza, średniej klasy muzyka i przyjaciela kiboli. I chociaż on nie dostał się do drugiej tury zajmując trzecie miejsce z 20% głosów, to w chwili obecnej jest tym do którego z żenadą ślinią się ci dwaj finaliści czyli Duda i Komorowski, by oddał im głosy swoich wyborców. Pajacuje więc Kukiz wzywając ich do Lubina na dysputy przedfinałowe w atmosferze wręcz stadionowej, gdzie obaj by na pewno spotkali się z ośmieszeniem przez fanów tego piosenkarza, a może i rozróbą kibolską, bowiem w takim towarzystwie trudno o kulturę, szczególnie polityczną. Tak czy owak, ta druga tura wyborów pozwala na dokładniejsze przyjrzenie się obu kandydatom niezależnie od ich prezentacji w telewizji.
Tak na moją ocenę, to żaden z nich nie powinien reprezentować narodu pod żyrandolem pałacowym. Są tymi, którym zależy zbyt mocno na osobistym dobrobycie, szeroko pojętej rodziny i porządnej emeryturze. Ja bym tam widział wyłącznie naukowca o dużym dorobku politycznym, najlepiej prawnika, w średnim wieku, albo kogoś z długim stażem i dyplomatycznym doświadczeniem, znającym obce języki, przykładowo pana Stanisława Cioska, albo panią profesor Ewę Łętowską. Kłopot w tym, że trudno ich namówić na start w wyborach.
 
Fotki od góry:
1.Gdzie jest Macierewicz, ekspert od katastrof lotniczych.
2.Dyda i alegoria kandydata.
3.Obowiązki prezydenta Rzeczypospolitej.
4.Błaganie.

Komentarze

  1. No i po wyborach. Ogórek przekwaszony. Komorowski skwaszony, a Duda w euforii wraz z całym swoim przychówkiem partyjnym. Jak będzie w drugiej turze, nie wiem, ale jak słusznie pan pisze zalezy od tego komu udało się nabrac i wykiwac swoich potencjalnych wyborców obiecankami np., wizyt bez zaproszenia do pałacu. To są wszystko puste, a nawet zbukowate jaja. Nikt nie odwazy się pójść ze sprawą do prezydenta, bo albo on nie będzie mial czasu dla tych którym gruszek naobiecywał, albo po prostu ochrona go nie wpusci i zostanie z łapami w nocniku. Dla mnie żaden, łącznie z okrzyczanym Kukizem nie nadaje się na głowę panstwa. Prof. Łętowska i wielu jeszcze mądrych ludzi których mamy w kraju nie wystartuje bo widzi że nasza konstytucja nie gwarantuje mu (prezydentowi) władzy a parlament zlozony z PIS i PO to po prostu spęd barani, owczarnia prokościelna. Póki co idżmy na piwko bo pogoda coraz łaskawsza. Pozdrawiam z Drobina.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten Ogórek jest zielony, dość świeży a nawet zaswieży jak na takie stanowisko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Tusk, a gdzie Trybunał Stanu dla Kaczyńskiego i Ziobry, tą obiecanką sam zrobiłeś z siebie prawdziwego głupca .Dlatego nikt nie uwierzy już partii PO a tym samym Komorowskiemu. Gdyby to rzadził PIS to już dawno połowa z was by była na dołku. Ponadto zarozumialstwo tez was zgubiło. PANI mecenas

    OdpowiedzUsuń
  4. Może Komorowski jakoś wymodli te zwycięstwo.Niech sie modli ten jego spowiednik, żoneczka no i te piecioro dzieci. W kupie siła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy tEn Komorowski narobił tyle dzieci jak podobno ciagle był inwigilowany i zamykany w kiciu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ się wystraszyłam tego politycznego gnojka co siedzi w klatce. A niech sie zeszczy w majty, nie otwieraj Jarku, proszę.Lodzia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE