ODGŁOSY Z MIEJSKIEGO SZALETU
(tekst tylko dla dorosłych)
Na kanwie ogólnopolskiej akcji pt.”Gotowość toaletowa 2012”,pozwolę sobie na złożenie relacji z zasłyszanej dyskusji wśród bezrobotnych, a może i bezdomnych. Dzieje się to w mieście średniej wielkości, gdzieś na Mazowszu. Obok przystanku autobusów miejskich postawiono szalet. Dość nowoczesny jak przystało na miasto w kraju przynależnym do Unii Europejskiej. Jest, okrągły w kształcie elipsy, w kolorze zielonym dającym nadzieję, ze już za chwilę potrzebujący owego przybytku uwolni się od parcia. Otwierany za pomocą monety dwuzłotowej. Wnętrze szaletu czyste jak na zwyczaje miejscowego ludu i dość obszerne. Zarówno ściany jak i urządzenia sanitarne, wykonane ze stali lub blachy nieocynkowanej z przyjemnością zaspakajają potrzeby klienta zarówno pod względem estetycznym jak i praktycznym. Owe obszerne wnętrze pozwala na to, by pomieścić w swojej czeluści nie tylko jednego z pilną potrzebą ani nawet dwoje w przypadku rodzica z dzieckiem, ale kilku ludzi wspólnie zainteresowanych izolacją od świata. To żaden szalet typu toi toi. To naprawdę jak na polskie warunki luksusowy przybytek. Jak wspomniałem, szalet stoi przy autobusowym przystanku, w związku z tym dźwięki jakie wydobywają się z dolnej i nie tylko dolnej części ludzkiego ścierwa, wydostają się poprzez okienka wentylacyjne i są bardzo dobrze słyszalne, a to dlatego, że odgłosy owe wzmacniane są tubalnie poprzez kształt szaletu oraz materiału z którego jest on wykonany. To tak, jakby ktoś używał blaszanego instrumentu dętego. I niech by tak i było. W końcu, co to komu przeszkadza, że nieznana mi osoba, gdzieś obok puści bąka, lub sobie postęka. Gorzej, że w okresie nie najlepszej pogody, deszczu czy zimna, do szaletu za pomocą jedynej monety dwuzłotowej wchodzi kilku panów z butelkami „nalewek” blokując przez długi czas ten publiczny przybytek. Ci użytkownicy prowadzą bardzo interesujące głośne dysputy, których treści pasażerowie oczekujący na autobus nie zawsze z przyjemnością wysłuchują naciągając głębiej czapki dzieciom na uszy, bo zasłyszane słownictwo w oczekiwaniu na autobus nie wszystkim przypadły do gustu:
Na kanwie ogólnopolskiej akcji pt.”Gotowość toaletowa 2012”,pozwolę sobie na złożenie relacji z zasłyszanej dyskusji wśród bezrobotnych, a może i bezdomnych. Dzieje się to w mieście średniej wielkości, gdzieś na Mazowszu. Obok przystanku autobusów miejskich postawiono szalet. Dość nowoczesny jak przystało na miasto w kraju przynależnym do Unii Europejskiej. Jest, okrągły w kształcie elipsy, w kolorze zielonym dającym nadzieję, ze już za chwilę potrzebujący owego przybytku uwolni się od parcia. Otwierany za pomocą monety dwuzłotowej. Wnętrze szaletu czyste jak na zwyczaje miejscowego ludu i dość obszerne. Zarówno ściany jak i urządzenia sanitarne, wykonane ze stali lub blachy nieocynkowanej z przyjemnością zaspakajają potrzeby klienta zarówno pod względem estetycznym jak i praktycznym. Owe obszerne wnętrze pozwala na to, by pomieścić w swojej czeluści nie tylko jednego z pilną potrzebą ani nawet dwoje w przypadku rodzica z dzieckiem, ale kilku ludzi wspólnie zainteresowanych izolacją od świata. To żaden szalet typu toi toi. To naprawdę jak na polskie warunki luksusowy przybytek. Jak wspomniałem, szalet stoi przy autobusowym przystanku, w związku z tym dźwięki jakie wydobywają się z dolnej i nie tylko dolnej części ludzkiego ścierwa, wydostają się poprzez okienka wentylacyjne i są bardzo dobrze słyszalne, a to dlatego, że odgłosy owe wzmacniane są tubalnie poprzez kształt szaletu oraz materiału z którego jest on wykonany. To tak, jakby ktoś używał blaszanego instrumentu dętego. I niech by tak i było. W końcu, co to komu przeszkadza, że nieznana mi osoba, gdzieś obok puści bąka, lub sobie postęka. Gorzej, że w okresie nie najlepszej pogody, deszczu czy zimna, do szaletu za pomocą jedynej monety dwuzłotowej wchodzi kilku panów z butelkami „nalewek” blokując przez długi czas ten publiczny przybytek. Ci użytkownicy prowadzą bardzo interesujące głośne dysputy, których treści pasażerowie oczekujący na autobus nie zawsze z przyjemnością wysłuchują naciągając głębiej czapki dzieciom na uszy, bo zasłyszane słownictwo w oczekiwaniu na autobus nie wszystkim przypadły do gustu:
-Weź ku..wa wypij do dna, bo nie mogę przepatrzyć jak ci cieknie po koszuli, masz dziurę w brodzie czy co?
-Mam, boli mnie jak ch.j. Wczoraj stara przypierdo..ła mi pogrzebaczem i upadłem na kant kozetki. Ale już więcej nie podniesie na mnie łapska. Przetrąciłem jej obie tym pogrzebaczem. Na pogotowiu usztywnili jej te gałęzie gipsem.
-A ty czemu nie pijesz Maniek?, mówiłeś że masz kaca, pij to się poczujesz jak młody byk.
-Jak młody byk to się przedwczoraj czułem i dlatego poszedłem do Zochy, tej koło wysypiska, ale kur.a mi nie dała. Mówi, że jak ci się ruchać chce to musisz płacić. Ja płacić?, a z czego mówię do niej, a ruchać mi się bardzo chce bom dawno żadnej nie rżnął. Nie dała suka. Tłumaczyła się potem, że mam za miękkiego, a nie chce mnie też pokaleczyć. Ząb jej się wykruszył. Jeden z tych dwóch co ma je na przodku. Otwierała butelkę z fioletką i takie nieszczęście.
-A to ciekawe, bo mnie mówiła, żeś był bardzo honorowy i dałeś jej dziesiątaka, a na odejście nawet puszkę Żubra. Szlag mnie trafił, bo to przez twoją hojność inni cierpią. Dała, ale obiecałem, że jej kasę doniosę. Powiedziała na odchodne, że jak doniosę to mi da jeszcze po cygańsku. Nie wiem jak to jest, ale ciekawość mnie wykańcza.
-A co ty ku.wa z ambony myśliwego spadłeś?. Po cygańsku to po prostu po cygańsku i tyle.
-Ale jak?, mów jak wiesz, co to niby za tajemnica.
-Po prostu, ona cię najpierw oszcza, a ty ją potem. Później się rozbieracie aby wysuszyć ciuchy, a na nago jest okazja aby ją przelecieć od góry i z dołu.
-Ale co to za przyjemność, pewno potem śmierdzę jak cap.
-Gorzej, śmierdzisz jak skunks, ale słodkie wspomnienia zostają na długo. Pamiętacie chłopaki jak razem poszliśmy do zezowatej Ruiny. Ten brzydki babsztyl dogodził nam na wszystkie sposoby, a nad ranem też nam zaproponowała cygańską miłość, ale my już mieli dosyć. I co?, grosza nie wzięła, tyle co się z nami napiła fioletki. Dobry z niej człowiek, mało się już takich spotyka. No to za jej zdrówko chłopaki!.
I dalej tego typu treści jak z kościelnego głośnika rozchodziły się po przystanku. Trzask rozbijanej butelki napawał oczekujących z pilną potrzebą nadzieją, że uczta dobiegła końca, a biesiadnicy opuszczą lokal. Rzeczywiście po kwadransie towarzystwo wyległo na zewnątrz kołysząc się na mało sztywnych nogach. Jeden z nich trzymał chciwie pod pachą rolkę papieru toaletowego. Swoją drogą zastanawiałem się jak on ją zdemontował, bo akurat w Polsce w tych „europejskich” szaletach jest on szczególnie mocno zainstalowany. Oczywiście z powodów stricte obyczajowych.
Dialogi te wraz z oczekującymi na przystanku miałem okazję wysłuchać kilka tygodni temu. W tym czasie do szaletu dobijało się wielu potrzebujących. Bluźnierstwa słali na wszystkich świętych i świeckich, których wybrali do władz. Nie oszczędzono też straży miejskiej. Mamusie z dziećmi oddalały się na skwer i tam opróżniały im pęcherze. Same natomiast klnąc zdobyły się na wymuszony uśmiech w momencie gdy podjechał autobus,... bo w gruncie rzeczy najważniejsze, że do Euro 2012 jesteśmy przygotowani.
No i po co ten krzyk skoro jesteśmy tak pieknie przygotowani do turnieju. Nie zawsze najważniejsze są stadiony i dworce. Kibel to jednak jest coś.A jak jeszcze przetestowany przez hołotę to juz tylko sie cieszyc.Czytałem, jestem dorosły.Gawryś.
OdpowiedzUsuńTeraz dylemat. Czy przenieść w inne miejsce przystanek, czy tez kibel.Jeżeli przystanek to koszta poniesie MZK, a jezeli kibel to wydział gospodarki komunelnej. Sprawe musi rozstrzygnąć sąd moze moze najwyższy, bo będą sie odwoływac od wyroku.Problem na skalę prawdziwej Polski.Ślę pozdrowienia dla autora.Znajomy z Torunia.
OdpowiedzUsuńJa widze jeden mocny aspekt: takiego przetestowania toalet hitech, to ze swieca szukac. Jezeli wytrzymaja olfaktorycznie i przepustowo, to nie ma sie czego wstydzic przed zagranicznymi goscmi na EUro 2012.
OdpowiedzUsuńUbocznie stwierdze, iz polskie kible definitywnie wykazuja walory edukacyjne. Nie tylko w kategorii erotyki, ale rowniez lingwinistycznej. Dowiedzialam sie, iz synna jadodzianka ma rowniez inne synonimy. ;)))
Pozdrawiam
J.