CHŁAM TELEWIZYJNY

Jako, że żyjemy tu, na super cywilizowanym kontynencie, gdzie środki przekazu rozbudowane są do super możliwości technicznej, toteż zrozumiałym jest, że topimy się w oceanie informacji. Przygniata nas codziennie napływająca z siłą tsunami fala newsów. Jeżeli gdzieś tam ze świata, to jeszcze można ją strawić zagryzając paluszkiem przy piwku lub kawusi, natomiast jeżeli jest to news krajowy, to warto mieć pod ręką cośkolwiek na uspokojenie, albo wręcz odwrotnie np. płyn który najłatwiej przełknąć z lodem. No bo któż to taki może okazać się interesującym interlokutorem Pochanke, Kolendy-Zaleskiej, Piaseckiego, Olejnik, czy też innego znanego nie tylko z twarzy i tubalnego głosu dziennikarza?. Z góry wiadomo, że będzie to Niesiołowski, Pitera, Kempa, Kurski, Kwaśniewski, Miller, Palikot, Schetyna, Staniszkis, Michał Kamiński, Nałęcz, a ostatnio wdrapujący się na falę celebrytów Biedroń, Mucha, Nowicka i Tomaszewski (nie ten co to ponoć zatrzymał Anglię, ale ten amator zootechnik od zapładniania krów lodem).Wydawało by się, że mamy zaledwie trzydziestu posłów a nie 460. Okazuje się, że po polsku do mikrofonu potrafi mówić ich tylko garstka, reszta to sztuki, a raczej tzw. wyszczerbione szable swojego szefa partii. Moi drodzy rodacy łącznie ze mną, czyli człowiekiem o umiarkowanej inteligencji zmuszeni jesteśmy wysłuchiwać od miesięcy wałkowanych tematów ubieranych w różne konfiguracje logiki, w zależności z jakiej opcji politycznej są ględzący. A więc kolejno była to tragedia smoleńska, którą ubrano w szaty zamachu na najwybitniejszego prezydenta wszech czasów nie szczędząc życia 95 innych osób. Samo wyjaśnianie przyczyn tej katastrofy stało się zaczynem walki politycznej PiS nie tylko o stołek prezydencki, ale też o całkowite zniszczenie rządu z premierem Tuskiem. Zarzewiem, a potem katalizatorem wściekłej postawy hodowcy kota i kandydata na prezydenta był oczywiście krzyż pod Pałacem Namiestnikowskim, wokół którego zbierał się tłumek elementu moherowego podżeganego do walki o tron dla Kaczora nie tylko przez ojca-”doktora”, ale i przez pozostały kler. Z biegiem czasu tzw. czas antenowy w temacie Smoleńska wypełniały idiotyzmy Macierewicza i Fotygi. Trwało to do momentu, aż połowa naszych rodaków ujrzawszy te maski na ekranie poczęła biegiem oddalać się do najbliższego WC, by w nagły sposób oddać naturze drogą dolną a często i górną wszystko to, co umieścili w żołądkach w czasie ostatniej wieczerzy. W międzyczasie w Norwegii niejaki Breivik dla dopieszczenia swoich przekonań zastrzelił blisko siedemdziesiąt osób, głównie z młodzieżówki rządzącej partii socjalistycznej. O tym dramacie mówiono zaledwie 3 (słownie: trzy dni). A ileż można było gadać, skoro Breivik to skrajny nazista prawicowy, a wiadomo w czyich rękach są aktualnie nasze media. Lepiej więc milczeć ze wstydu. Ludzie zapomną, bo to prosty lud jak mawiał Kurski. Jest przecież tyle polskich tematów, którymi można wypełniać na okrągło przez całą dobę ekrany TVN24, oraz innych stacji walczących o ogłupionego widza. Też w międzyczasie odbyły się wybory do parlamentu. Sensacją niezbyt apetyczną dla prawicy i Kościoła było wprowadzenie do Sejmu 40 posłów z Ruchu Palikota, w tym tak egzotycznych w oczach Polaków-katolików jak Biedroń, Grodzka, Nowicka, a przede wszystkim Kotliński, redaktor naczelny Faktów i Mitów, gazety, której nazwa dotychczas nie przechodziła przez świątobliwe usta większości redaktorków pracujących na zlecenie i zgodnie z linią polityczną mocodawców. W on czas, to Olejnik w celu dyskredytacji ww. przy każdej okazji podkreślała, że Kotliński to nie kto inny jak były ksiądz, (tu powinna robić ukłon) a przy tym współpracownik z mordercą Popiełuszki. Działo to się do czasu, gdy FiM w rewanżu opisały w dość mocny, może nawet w nieco za mocny sposób dotychczasową karierę pani Monisi. Było dużo skruchy i przeprosin, ale to jednak się opłacało. Pani Olejnik już chyba raz na zawsze zapamiętała, że rozmawiając z redaktorem Kotlińskim, wystarczy gdy przedstawi go słowami: Poseł Roman Kotliński-Ruch Palikota. Temat ucichł, ale TVN24 musi nadawać, bo oglądalność spada na łeb na szyję i to nie za przyczyną Rydzyka który nawołuje do bojkotu. W międzyczasie odeszła po cichutku nasza Noblistka Wisława Szymborska. Temat jakże ważny, ale mało nośny, bo to w końcu ateistka i za swej młodości pochwaliła Stalina, co z lubością powtarzano w nieskończoność. I chyba nastałaby cisza medialna, ale na szczęście „skradziono matce małą Madzię”. Rozpoczęła się epoka madziewia. Cała Polska na wieść o tym wydarzeniu ruszyła na poszukiwania zachęcana z dnia na dzień rosnącą kwotą przeznaczoną na nagrodę. Ruszył też Rutkowski, zostawiwszy na pastwę losu swoją nową żonkę, którą wykradł z klasztoru oraz wyswobodził z ciasnego habitu i korneta. Ta znudzona swobodą poza klasztorną była zakonnica, krzycząc że ma „przesrane życie” chciała skoczyć samobójczo z okna na dziewiątym pietrze KUL, gdzie nadal pobierała nauki. Z tym „przesranym życiem” to wyraźnie przesadziła, bo zamieniła w końcu „ubogi” klasztor na bogatego w miliony męża. Ludzie ją uratowali dzięki temu Rutkowski mógł ośmieszać policję dalej. Dzielił się więc z mediami wynikami swoich skutecznych dociekań w wyjaśnianiu dramatu sześciomiesięcznego dziecka, któremu hołd w ruinach, gdzie znaleziono zwłoki oddał cały Sosnowiec. Nie potrafię dzisiaj powiedzieć, gdzie było najwięcej zniczy i kwiatów: czy pod pałacem Buckingham po śmierci Diany, pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie po katastrofie smoleńskiej, czy też pod kupą cegieł, gdzie spoczywały zamarznięte na kość zwłoki „słynnej” Madzi. Przez moment my widzowie ucieszyliśmy się, że po pogrzebie tego maleńkiego niemowlątka temat się wyczerpał,.. oj dla niektórych szkoda,ale na szczęście stało się nieszczęście. Po narkotykach i środkach uspakajających z popitką alkoholu zeszła z padołu Whitney Houston. Temat na kilka dni, ale co dalej?.Może coś się stanie.... bóg da i uratuje program stacji informacyjnych, no bo o zwycięstwach na drodze po czwartą kryształową kulę pani Kowalczyk nie da się w kółko powtarzać, a to jest akurat bardziej do przełknięcia, nawet bez zakrapiania wódeczką. Może pani Justysia nas przez moment wyzwoli od tego telewizyjnego chłamu. Na innych sportowców też liczymy, bo akurat dokument zwany ACTA poszedł w pioruny w.... ad acta. A o Rosji należy milczeć, chyba, że nastąpi zamach na Putina, spadnie jakiś samolot z bombą nuklearną na pokładzie, albo Jakuci ze smakiem zjedzą na kolację ministra Gowina.
Inne nasze stacje, gdy nie mają czym ogłupiać widza puszczają chłam w postaci tanich, ogranych filmów amerykańskich, które to niektórzy zaliczają do arcydzieł sztuki. Ktoś ładnie napisał w liście do poczytnej Redakcji: „W zawiści, a raczej nienawiści,( o której to tak pięknie pisała Wisława Szymborska) ... do Rosji, media wyrugowały ze swych ramówek, wspaniałe, a tak niesłusznie wyszydzane kino radzieckie. A przecież to inny pułap, ponadczasowe treści i brak woni unoszącego się kiczu, żenującej paplaniny i rozmów o niczym, które obecnie są serwowane społeczeństwu". Im więcej „wytrajkotanych” niechlujną polszczyzną słów, tym lepiej .Ciekawe tylko dla kogo lepiej.

Komentarze

  1. Juz kazdy chyba zauwazyl, elementarnymi skaldnikami prawie kazdej debaty publicznej sa epitety, inwektywy i agresja. Przypuszczam, iz jest w tym metoda.. Takie widowiska juz z gory zakladaja, iz beda kierowane do tej czesci spoleczenstwa, ktora nijak jest w stanie wyrobic sobie wlasnego zdania. Czyz ci ludzie nie sa wlasnie najbardziej podatni na indokrynacje? W efekcie lapia szybko za pochodnie i w przyplywie pseudostrachu przed przyszloscia wylegaja na ulice.
    Inni, ktorzy samodzielnie mysla, patrza na ten chlam, jak Pan to swietnie nazwal, w postawie glebokiego politowania i w koncu wylaczaja telewizor, a gazete od razu przeznaczaja na podpalke.
    Problem w tym, ze zyjemy w demokracji badz w jakims stworze, ktory usilnie probuje do niej dodokowac.I tym sposobem zawsze bardziej interesujacy bedzie reportaz o trzech ojszczymurkach, ktorzy zanieczyszaja nie ty<lko srodowisko lecz jezyk ojczysty tudziez, od wywiadu z dwoma np.archeologami, ktorzy akurat odkryli slady jakiejs kultury na Ziemiach Odzyskanych.Obawiam sie jednak, ze schlebianie tym najnizszym gustom plus tabloidyzacja kazdego przekazu,prowadzi do permanentnego zanizania jalosciowej poprzeczki, jezeli chodzi o dobre, tradycyjne media masowe.
    Mozna nad tym ubolewac, sie wsciekac, ale nie ma sie co ludzic - taka jest polska rzeczywistosc.
    Juz kiedys Bogus Smolen powiedzial "Nie ogladaj telewizji, bo bedziesz mial w glowie glizdy". Jasnowidz jaki, cuy co?
    Dzieki Bogu sa jeszcze inne nisze oferujace niezalezne informacje badz publicystyke. Blogosfera. Wiem, zeby znalesc cos, co nas wybiorczo interesuje, wymaga czasami niesamowitego zaciecia i osobistej determinacji, ale prosze mi wierzyc - oplaca sie.
    Naprawde lepsze od tego tandetnego tombaku, ktory sie serwuje.

    Pozdrawiam serdecznie
    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Jolanto.Z taką gracją nie potrafię pisać, bo filologiem nie jestem.Nie mogę też w kilku słowach nie odpowiedzieć na Pani komentarz, bo zwykłem szanować kulturę cudzego słowa, chociaż oczywiście nie z adekwatną erudycją. To żaden sarkazm z mojej strony, to istota rzeczy, tym bardziej, że wyżej sobie cenię mądry, wyczerpujący tematycznie jeden komentarz niżeli dziesięć zdawkowych.Ludzie generalnie nie mają odwagi się odzywać, chociaż ich głos pozostanie anonimowy. Na tych kilkadziesiat tysięcy czytelników bardzo mało kto uderzy w odpowiedzi na mój post w klawisze, ale to mało istotne.Istotny jest głos takich, którzy analizuja mój tekst i wyciagają jakiekolwiek wnioski na podstawie swoich przemyśleń..Serdecznie Panią pozdrawiam.T.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieweczka juz nie jestem, ale spasowialam w obliczu milych slow. W jakims stopniu balsam dla duszy. :D
    Ale..........
    "Cudze chwalicie, swego nie znacie....". Nie trzeba byc polonista, by dotrzec do czytelnika. Wazne, ze pisze sie z sercem, przejrzyscie, emocjonalnie i trafiajac w sedno. U Pana jakos wszystko pasuje.No, moze nie wszystkim, bo opcje sa w koncu rozne.
    Ja jednak chetnie wracam, gdyz mam slabosc do madrych tekstow, a na Pana jakos zawsze mozna liczyc.
    Pozdrawiam
    J.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE