ZAPRZAŃSTWO
Wróciłem, bo w końcu wrócić trzeba do rodzinnego, polskiego gniazda. Rzut oka na media elektroniczne, rzut oka na prasę i już jestem naprawdę u siebie, czyli w Rzeczypospolitej Pomrocznej, zarządzanej przez zaprzaństwo. Tak, dosłownie zaprzaństwo, bowiem synonimy owego terminu wg Wikipedii malują nam temat najdoskonalej. Zaprzaństwo to: wypieranie prawdy, faryzeuszostwo, nieprawomyślność, macierstwo, a ogólnie fałsz. Cały ten wstęp wyjaśnia mój niesmak po zapoznaniu się z programami, a raczej pseudo obiecankami partii walczących o głosy wyborców. Osobiście, nie wierzę żadnej z nich, poza oczywiście programem Palikota. Ale czy jemu wierzę?, trudno powiedzieć, bo podoba mi się program, jaki zakłada unowocześnienie państwa. Głosi, iż nie spocznie dopóty, dopóki nie będziemy mieli Polski świeckiej, gdzie ględzenie niejakiego Terlikowskiego, dla każdego pozostanie tylko ględzeniem nawiedzonego psychola, i nie będzie prezentowane w wystraszonych telewizjach. Bo oto czytam, ze ten guru katoli napisał książkę dla księży i biskupów, w której proponuje głosić, że dziecko poczęte poprzez in vitro nie powinno być tak kochane przez matkę, jak te poczęte w łóżku, chociażby z pijanym samcem, lub przy okazji zdrady małżeńskiej. Jest to twór grzeszny, bowiem matka popełniła grzech śmiertelny. Może być ono ochrzczone wszak tylko pod warunkiem, że sama przyzna się do grzechu, poczyni głęboki żal i skruchę, wyspowiada się, a dziecko postrzegać będzie jako nie owoc miłości, ale właśnie tego strasznego grzechu. Dziecko takie nie powinno być równie emocjonalnie traktowane na równi z tymi spłodzonym bez kondoma. Pomyślałem, że skoro taki człowiek jest zapraszany do TVN, to chyba jednak cofamy się w ewolucji. Przypomniał mi się na tę okoliczność wierszyk sprzed lat, jakże zresztą adekwatny: „Ludzie !,co nas czeka, czyżby kosmosu czarny zew?. Nie możemy już wrócić na drzewa. Nie mamy tylu drzew”.
To taka odskocznia, bo mam ochotę nieco więcej napisać o ubiegających się o mandaty partiach politycznych i właśnie o ich zaprzaństwie. Udało mi się obejrzeć spotkanie przedwyborcze red. Lisa z prezesem Kaczyńskim, który to okazywał swoje skwaszenie, bo Lis nie nazywał go premierem. Otóż, Kaczyński, według wszystkich, normalnych ludzi został uznany jako gość ośmieszony przez interlokutora. To tylko sztuka osobowa, bez żadnego programu, poza oczywiście jego permanentną ochotą skłócania Polski z sąsiadami i wciskaniem nam megalomanii narodowej. Byliśmy, jesteśmy i mamy być dumni ze swoich klęsk oraz wielkości Kościoła, a także wspomagania obcego nam państwa Watykan. Tu pokazał, prawdziwe zaprzaństwo, macierstwo oraz fałsz. Według opinii tzw. „prawdziwych” Polaków ich partyjny bóg oczywiście Lisa zmiażdżył. Na szczęście ich opinia jest tyle warta, co bohaterstwo pani Marzeny Wróbel z PIS, która jako 13 letnia dziewczynka zasłużyła się w walce o prawa robotników w roku 1976, za co akurat obecnie ją wyróżniono statuetką Solidarności, niestety na order za udział w wojnie z bolszewikami w 1920 roku już się nie załapała bidula, wyczytałem w prasie. Tyle oto warte są owe pierdnięcia PiS. Pierdnięcia wydalające biologiczne wyziewy pospołu z ludźmi Starucha, czyli kibolami. Dzisiaj Starucha, w celu ustalenia wspólnej taktyki walki o „przyszłość Polski”, w więzieniu odwiedził senator Romaszewski, oraz kilkoro innych towarzyszy. Można skonstatować, że swój pasuje do swojego, słuchając wypowiedzi senatora, niezapomnianego bojownika o fotel wicemarszałka Senatu, służbowy samochód z kierowcą, oraz sekretarkę. Wtedy uchodził za skrzywdzonego.
Inna sprawa, tym razem dotycząca Platformy Obywatelskiej, powszechnie uważanej za partię prawdy i liberalnego postępu. Otóż pan profesor Bronisław Łagowski obnaża Tuska tak, jak on niestety na to zasługuje. Pisze on, że premier hamował, jak tylko mógł rozliczenia z rządem PiS za nadużycia władzy i łamanie prawa. Do komisji w sprawie nacisków wyznaczył sympatyka Kaczyńskiego,Czumę zaś raport w sprawie śmierci Barbary Blidy, silnie obciążający rządy PIS po prostu starał się wyszydzać. Wymowa takiego zachowania jest wyraźna. Otóż Tusk zawsze i wciąż pragnął koalicji z kaczorami. Zaprzańsko wciskał ludziom głupią tezę, że PiS stworzy koalicję z SLD, licząc na konfuzję wyborców lewicy. Sam natomiast w sercu pozostawia miejsce dla braterstwa z Prawem i Sprawiedliwością. Pisałem o tym już co najmniej przed rokiem i bodajże tekst ten ukazał się w prasie. Panie profesorze, czytając tzw. wstępniak Przeglądu, przez moment pomyślałem, że drukują mnie ponownie. Zastanawiałem się nieraz czy nie przesadzam z uwypuklaniem owej wzajemnej miłości na prawicy. Okazuje się, że ani troszkę. Z kolei, nie wiem czy śmiać się czy też płakać obserwując już zresztą coraz bardziej obdarty z upierzenia SLD. Pieprzenie za przeproszeniem o gotowości do tworzenia przyszłej koalicji z PO jest postrzegane przez dotychczasowych wyborców jako podkulanie ogona i fałszywe podlizywanie się. Panie Napieralski, zniszczył pan wraz z kolegami dotychczasowe mocne skrzydło lewicy. Odbudowa podobnej lewicowej potęgi, jaka niestety mało owocnie rządziła krajem za Millera nie powtórzy się w najbliższych latach. Nie jesteście lewicą, ponieważ strach przed Kościołem sparaliżował wam wszystkie członki cielesne, od języka, który do niedawna zdolny był głosić hasła świeckości państwa, po nóżki, uginające się nadal przed purpurą. Ktoś ładnie zauważył, że przywódcom SLD puściły zwieracze i wydostał się do nosa dotychczasowego elektoratu naturalny biologiczny smród. Do tego ta paskudna wasalska postawa w stosunku do wielkiego brata zza oceanu. Życzymy nadwerężonym zwieraczom lewicy jak najszybszej obstrukcji. Ich wysiłek będzie mniejszy, a efekt końcowy ten sam.
Mało można powiedzieć o prawdziwych „chłopach”, ponieważ prawie żaden z nich do partii zwanej PSL fizycznie nie należy. Pod szyldem partii chłopskiej w sejmie pieniądze biorą działacze ustawieni w różnych gospodarczych instytucjach z daleka od tzw. przywiązania do ziemi. Większość z nich nigdy nie miała w rękach wideł, jak chociażby ich nowy nabytek, skoczek sprzed lat Władysław Kozakiewicz. Jego słynny gest natomiast pasuje do klimatu chłopskiego. W każdym razie, każdy dotychczasowy poseł chłopski dużo wali na tacę żebrząc o modlitwę o przetrwanie. Większość z nich ponoć jest zadłużona na setki tysięcy złotych. Zatem tylko siły nadprzyrodzone mogą ich uratować. A gdy już przekroczą swoje 5%, to udział w rządzie mają zapewniony, ponieważ chłopki charakteryzują się bardzo spektakularną ideologią. Taką, która gwarantuje fotel koalicyjny, czyli żadną. Dla nich nieważnym jest kto daje papu w ramach koalicji. Lewica, czy skrajna prawica. Wsio równo.
Dlatego trzeba iść na wybory, chociażby po to, by dać szansę Palikotowi. Czy mu wierzę? nie do końca, ale przecież tylko on, już jako ten odmieniony, który w gniewie porzucił „ozon”, co to przez jakiś czas nawet sam go finansował, to ważne. Właśnie oni, partia Ruchu Palikota mają odwagę głosić postępowe hasła i przedkładać nam program, do którego normalni Polacy tęsknią. Oni jeszcze nie rządzili. Wiemy, że aby rządzić realnie, trzeba wygrać wybory. W przypadku partii RP, wystarczy, że do Sejmu wejdzie kilkoro mądrych, przebojowych ludzi, by uparcie łamać dotychczasowe spleśniałe standardy. To tyle mam do powiedzenia w ostatnim dniu przed ciszą wyborczą. Nie jestem proboszczem i nie potrafię łamać ustaleń konstytucyjnych, a poza tym staram się być prawym, chociażby we własnych oczach.
To taka odskocznia, bo mam ochotę nieco więcej napisać o ubiegających się o mandaty partiach politycznych i właśnie o ich zaprzaństwie. Udało mi się obejrzeć spotkanie przedwyborcze red. Lisa z prezesem Kaczyńskim, który to okazywał swoje skwaszenie, bo Lis nie nazywał go premierem. Otóż, Kaczyński, według wszystkich, normalnych ludzi został uznany jako gość ośmieszony przez interlokutora. To tylko sztuka osobowa, bez żadnego programu, poza oczywiście jego permanentną ochotą skłócania Polski z sąsiadami i wciskaniem nam megalomanii narodowej. Byliśmy, jesteśmy i mamy być dumni ze swoich klęsk oraz wielkości Kościoła, a także wspomagania obcego nam państwa Watykan. Tu pokazał, prawdziwe zaprzaństwo, macierstwo oraz fałsz. Według opinii tzw. „prawdziwych” Polaków ich partyjny bóg oczywiście Lisa zmiażdżył. Na szczęście ich opinia jest tyle warta, co bohaterstwo pani Marzeny Wróbel z PIS, która jako 13 letnia dziewczynka zasłużyła się w walce o prawa robotników w roku 1976, za co akurat obecnie ją wyróżniono statuetką Solidarności, niestety na order za udział w wojnie z bolszewikami w 1920 roku już się nie załapała bidula, wyczytałem w prasie. Tyle oto warte są owe pierdnięcia PiS. Pierdnięcia wydalające biologiczne wyziewy pospołu z ludźmi Starucha, czyli kibolami. Dzisiaj Starucha, w celu ustalenia wspólnej taktyki walki o „przyszłość Polski”, w więzieniu odwiedził senator Romaszewski, oraz kilkoro innych towarzyszy. Można skonstatować, że swój pasuje do swojego, słuchając wypowiedzi senatora, niezapomnianego bojownika o fotel wicemarszałka Senatu, służbowy samochód z kierowcą, oraz sekretarkę. Wtedy uchodził za skrzywdzonego.
Inna sprawa, tym razem dotycząca Platformy Obywatelskiej, powszechnie uważanej za partię prawdy i liberalnego postępu. Otóż pan profesor Bronisław Łagowski obnaża Tuska tak, jak on niestety na to zasługuje. Pisze on, że premier hamował, jak tylko mógł rozliczenia z rządem PiS za nadużycia władzy i łamanie prawa. Do komisji w sprawie nacisków wyznaczył sympatyka Kaczyńskiego,Czumę zaś raport w sprawie śmierci Barbary Blidy, silnie obciążający rządy PIS po prostu starał się wyszydzać. Wymowa takiego zachowania jest wyraźna. Otóż Tusk zawsze i wciąż pragnął koalicji z kaczorami. Zaprzańsko wciskał ludziom głupią tezę, że PiS stworzy koalicję z SLD, licząc na konfuzję wyborców lewicy. Sam natomiast w sercu pozostawia miejsce dla braterstwa z Prawem i Sprawiedliwością. Pisałem o tym już co najmniej przed rokiem i bodajże tekst ten ukazał się w prasie. Panie profesorze, czytając tzw. wstępniak Przeglądu, przez moment pomyślałem, że drukują mnie ponownie. Zastanawiałem się nieraz czy nie przesadzam z uwypuklaniem owej wzajemnej miłości na prawicy. Okazuje się, że ani troszkę. Z kolei, nie wiem czy śmiać się czy też płakać obserwując już zresztą coraz bardziej obdarty z upierzenia SLD. Pieprzenie za przeproszeniem o gotowości do tworzenia przyszłej koalicji z PO jest postrzegane przez dotychczasowych wyborców jako podkulanie ogona i fałszywe podlizywanie się. Panie Napieralski, zniszczył pan wraz z kolegami dotychczasowe mocne skrzydło lewicy. Odbudowa podobnej lewicowej potęgi, jaka niestety mało owocnie rządziła krajem za Millera nie powtórzy się w najbliższych latach. Nie jesteście lewicą, ponieważ strach przed Kościołem sparaliżował wam wszystkie członki cielesne, od języka, który do niedawna zdolny był głosić hasła świeckości państwa, po nóżki, uginające się nadal przed purpurą. Ktoś ładnie zauważył, że przywódcom SLD puściły zwieracze i wydostał się do nosa dotychczasowego elektoratu naturalny biologiczny smród. Do tego ta paskudna wasalska postawa w stosunku do wielkiego brata zza oceanu. Życzymy nadwerężonym zwieraczom lewicy jak najszybszej obstrukcji. Ich wysiłek będzie mniejszy, a efekt końcowy ten sam.
Mało można powiedzieć o prawdziwych „chłopach”, ponieważ prawie żaden z nich do partii zwanej PSL fizycznie nie należy. Pod szyldem partii chłopskiej w sejmie pieniądze biorą działacze ustawieni w różnych gospodarczych instytucjach z daleka od tzw. przywiązania do ziemi. Większość z nich nigdy nie miała w rękach wideł, jak chociażby ich nowy nabytek, skoczek sprzed lat Władysław Kozakiewicz. Jego słynny gest natomiast pasuje do klimatu chłopskiego. W każdym razie, każdy dotychczasowy poseł chłopski dużo wali na tacę żebrząc o modlitwę o przetrwanie. Większość z nich ponoć jest zadłużona na setki tysięcy złotych. Zatem tylko siły nadprzyrodzone mogą ich uratować. A gdy już przekroczą swoje 5%, to udział w rządzie mają zapewniony, ponieważ chłopki charakteryzują się bardzo spektakularną ideologią. Taką, która gwarantuje fotel koalicyjny, czyli żadną. Dla nich nieważnym jest kto daje papu w ramach koalicji. Lewica, czy skrajna prawica. Wsio równo.
Dlatego trzeba iść na wybory, chociażby po to, by dać szansę Palikotowi. Czy mu wierzę? nie do końca, ale przecież tylko on, już jako ten odmieniony, który w gniewie porzucił „ozon”, co to przez jakiś czas nawet sam go finansował, to ważne. Właśnie oni, partia Ruchu Palikota mają odwagę głosić postępowe hasła i przedkładać nam program, do którego normalni Polacy tęsknią. Oni jeszcze nie rządzili. Wiemy, że aby rządzić realnie, trzeba wygrać wybory. W przypadku partii RP, wystarczy, że do Sejmu wejdzie kilkoro mądrych, przebojowych ludzi, by uparcie łamać dotychczasowe spleśniałe standardy. To tyle mam do powiedzenia w ostatnim dniu przed ciszą wyborczą. Nie jestem proboszczem i nie potrafię łamać ustaleń konstytucyjnych, a poza tym staram się być prawym, chociażby we własnych oczach.
Uśmiechnij się:
Blondynka do męża:
-Kochanie, czy ty uważasz mnie za idiotkę?
-Nie, ale jak wiesz, każdy ma prawo się mylić.
Witam w kraju. Kraju ogrzanego emocjami wyborczymi, przepychankami roznej masci,upiekszonym billboardami i bez chwilowych tak umilowanych katastrof. No coz - Rosjanie maja co robic, coby przetasowac Miedwiediewa z Putinem, a Merkel ma dosc roboty z wyjsciem z kryzysu i zgrzytami z wlasnymi koalitantami.
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak zaczelo sie tykanie wyborczego coutdownu. Czy jeszcze sie cos fikusnego wydarzy? Normalny czlowiek by powiedzial, ze chyba juz nie. Ja osobiscie po aferze niemieckiej dywersji na Polske po wykryciu ( a tfu!) przewymiarowanego stadionu, pomyslalm, ze wiekszego klopsa PiSowi sie nie uda skonstruowac. No bo jak?? A jednak...
Jak dotad jakos sie udawalo panu prezesowi omijac publicznie kazde faux pa, w koncu od tego mial Macierewicza no i ta niezmiennie aktywnie fatygowana pani Anie. Ale, ze prezes tradycjonalista i w ostatnich momentach kampanii zawsze mu sie co wypsnie, no to i tym razem sie wypslo. Niby kampania nowoczesniejsza, ostrzejsza ale chwyty jak zwykle te same. "Wiem, ale nie powiem".."Ona wie, o czym ja mowie", "Skonczmy z tym tematem".
Obrazanie pani Merkel, to jakby prezes rozpalil sobie sam w piecu, ale szrapnelem. Zero dyplomacji, wieczna roszczeniowosc, popychana pyszalkowatoscia do potegi. Czy tak wyglada racjonalna polityka? Niby dla dobra kraju? Chyba nie.
Miec tylko nadzieje, ze prezes po pozbyciu sie makijazu lub starej/nowej twarzy, i prezentacji jakze znanych archaicznych i trywialnych gniotow, zmobilizuje wielu niezdecydowanych w spoleczenstwie do pojscia do urn.Obawiam sie tylko, ze jak zwykle i ceremonialnie znowu pokaze sie stare przyzwyczajenie obywateli i pokaza najgorsza postawe obywatelska. Postawe indyferencji " Wybierac? Co ja moge?? Jakos to bedzie.", co w efekcie doprowadzi do zatracenia esencjalnych wlasciwosci spoleczenstwa a mianowicie umiejetnosci do wkurzenia sie i oburzenia na panujace dysharmonie, nie tylko polityczne.
Czy Pan wierzy do konca Palikotowi badz nie, to niewazne. Sadze, ze mozna mu zaufac, bo komus, kto ma przeciw sobie tylu glupcow i idiotow, wrecz nalezy zaufac. Chociazby dlatego, zeby narobil troche smrodu. Moze w efekcie nareszcie dojdzie do renegocjacji konkordatu, ktory notabene jest Polsce potrzebny, jak wrzod na zakonczeniu plecow.
W niedziele sie dowiemy jaka bedzie Polska. Nowoczesna, dynamiczna, europejska, liczaca sie w swiecie, czy tez moze taplajaca sie w balwochwalczym samozachwycie, kierowana przez ludzi wyznajacych niezbyt chlubna teze "Nie wazne, ze glupol czy sk....syn, byle nasz!!!"
Pozdrawiam serdecznie wypoczetego autora
Jolanta
no i stało się, jak powiada ewngelia. Palikot w Sejmie.Brawo Polacy, a przynajmiej ta mądra część.
OdpowiedzUsuń