POD TYM KRZYŻEM NIE POZWOLĘ KRAŚĆ
Na wstępie przytoczę wypowiedź emeryta, który w roku 1980 był pracownikiem w rzeźni bydgoskiej. Wypowiedź zamieszczona na forum internetowym. Dotyczy ona przypadku wieszania krzyża w miejscu pracy.
„W roku 1980 w ramach powszechnego wtedy robienia na złość władzy ludowej za pomocą krzyża, delegacja solidaruchów przyszła do dyrektora z krzyżem i żądaniem jego zawieszenia. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że zakłady mięsne były wtedy traktowane przez KW PZPR jako strategiczny zakład i szczególnie monitorowane, dlatego zaczęli właśnie akurat tam. Mądry dyrektor powiedział, że jest jak najbardziej za, sam się ucieszy z odnowy moralnej załogi- jest tylko jedno ale: pod krzyżem nie pozwolę kraść mięsa. Delegacja zwinęła ogon pod siebie i gadżetu nie zawiesiła. Patent wykorzystały potem kierownictwa innych zakładów mięsnych. Dziś w miejscu rzeźni, w jej zabytkowych budynkach jest market „Galeria”, krzyża tam nadal nie ma.”
Przytoczyłem tę wypowiedź dla potwierdzenia moich i wielu moich Czytelników na googlach myśli, iż krzyż w Polsce traktowany jest wyłącznie instrumentalnie.
Nie tylko w zakładach pracy, urzędach, szkołach, szpitalach (tu akurat mniej), ale przede wszystkim w miejscach gdzie powstaje prawo i gdzie się go broni, a mam na myśli zarówno sale Sejmowe i Senackie, ale także pomieszczenia sądów i prokuratur. Przecież ten krzyż zawieszony nad drzwiami wejściowymi na salę obrad ma jeno pokazywać klerowi katolickiemu, kto zacz tam zasiada. Jak to kto?!. Zasiadają tam akurat w większości ci, których poprzez propagandę i wpływ na wiernych wybrał sobie Kościół. Co jak co, ale akurat ten krzyż świadczy bardzo dogłębnie o charakterze naszego państwa, państwa wyznaniowego. To instrument władzy, widać kto tu rządzi. A tezę tę potwierdza fakt (co słusznie zauważyła Pani Jolanta, moja stała komentatorka, którą pozdrawiam jak zwykle serdecznie), że w treści wyroku jaki został odczytany po przegranym procesie panu Kaczyńskiemu , widnieje nakaz wpłaty kwoty 10.000 złotych na kościółek Opatrzności Bożej, czyli cel... jak najbardziej społeczny. Cel, który mieści w sobie pomoc głodnym dzieciom. Właśnie ci sukienkowi będą adoptować dzieci poczęte z gwałtów i czynić opiekuńcze dobro dla gwałconych matek. Dlatego postrzegam, że my się jako społeczeństwo wciąż cofamy, to jakiś narodowy atawizm. Mam rację?. Nie potrzeba doktoratów by powiedzieć głośno, tak, jak najbardziej. Jakżesz smutnym jest fakt powtórnego ślubowania przed księdzem przez pokażną liczbę generałów PRL-owskich, po to by utrzymać się na stanowiskach w III RP. To jest instrumentalizm krzyża. Mam rację?. Nie potrzeba doktoratów by przyznać mi ją przyznać.
„W roku 1980 w ramach powszechnego wtedy robienia na złość władzy ludowej za pomocą krzyża, delegacja solidaruchów przyszła do dyrektora z krzyżem i żądaniem jego zawieszenia. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że zakłady mięsne były wtedy traktowane przez KW PZPR jako strategiczny zakład i szczególnie monitorowane, dlatego zaczęli właśnie akurat tam. Mądry dyrektor powiedział, że jest jak najbardziej za, sam się ucieszy z odnowy moralnej załogi- jest tylko jedno ale: pod krzyżem nie pozwolę kraść mięsa. Delegacja zwinęła ogon pod siebie i gadżetu nie zawiesiła. Patent wykorzystały potem kierownictwa innych zakładów mięsnych. Dziś w miejscu rzeźni, w jej zabytkowych budynkach jest market „Galeria”, krzyża tam nadal nie ma.”
Przytoczyłem tę wypowiedź dla potwierdzenia moich i wielu moich Czytelników na googlach myśli, iż krzyż w Polsce traktowany jest wyłącznie instrumentalnie.
Nie tylko w zakładach pracy, urzędach, szkołach, szpitalach (tu akurat mniej), ale przede wszystkim w miejscach gdzie powstaje prawo i gdzie się go broni, a mam na myśli zarówno sale Sejmowe i Senackie, ale także pomieszczenia sądów i prokuratur. Przecież ten krzyż zawieszony nad drzwiami wejściowymi na salę obrad ma jeno pokazywać klerowi katolickiemu, kto zacz tam zasiada. Jak to kto?!. Zasiadają tam akurat w większości ci, których poprzez propagandę i wpływ na wiernych wybrał sobie Kościół. Co jak co, ale akurat ten krzyż świadczy bardzo dogłębnie o charakterze naszego państwa, państwa wyznaniowego. To instrument władzy, widać kto tu rządzi. A tezę tę potwierdza fakt (co słusznie zauważyła Pani Jolanta, moja stała komentatorka, którą pozdrawiam jak zwykle serdecznie), że w treści wyroku jaki został odczytany po przegranym procesie panu Kaczyńskiemu , widnieje nakaz wpłaty kwoty 10.000 złotych na kościółek Opatrzności Bożej, czyli cel... jak najbardziej społeczny. Cel, który mieści w sobie pomoc głodnym dzieciom. Właśnie ci sukienkowi będą adoptować dzieci poczęte z gwałtów i czynić opiekuńcze dobro dla gwałconych matek. Dlatego postrzegam, że my się jako społeczeństwo wciąż cofamy, to jakiś narodowy atawizm. Mam rację?. Nie potrzeba doktoratów by powiedzieć głośno, tak, jak najbardziej. Jakżesz smutnym jest fakt powtórnego ślubowania przed księdzem przez pokażną liczbę generałów PRL-owskich, po to by utrzymać się na stanowiskach w III RP. To jest instrumentalizm krzyża. Mam rację?. Nie potrzeba doktoratów by przyznać mi ją przyznać.
Tyle o krzyżu, a teraz coś bardziej strawnego. Ponieważ lubię się zatapiać w czeskiej literaturze, przeto jako kolejną książkę przeczytałem „Śmierć pięknych saren”. Książka w ramach zakładki zawiera też filmową wersję jej treści. Jak kiedyś napisałem, nie jestem żadnym krytykiem literackim, ale potrafię ocenić formę i treści zawarte w dotychczas przeczytanych pozycjach. Pan Pavel Ota, autor jako żywo przypominający formą pisania swojego rodaka Jarosława Haska, pokazał w sposób naprawdę groteskowy, wprost komediowy tragedię rodziny czeskiego Żyda, który (jak to Żyd) mając głowę na karku, potrafił znaleźć się w okupowanym przez Hitlera kraju. Potrafił on w czasie okupacyjnego nazizmu normalnie koegzystować z wyznawcami innych religii i bezwyznaniowców. Nawet fakt posłania na rozkaz okupanta swoich dwóch młodych kochanych synków do obozu koncentracyjnego, o którym do końca nie wiedział za wiele, pokazany jest jakoś tak mało w swej wymowie tragicznie. Czytelnik zanurzający się w treść uśmiecha się, ale także roni łzy. Lubię czytać Czechów, a jakże też pana Mariusza Szczygła, który zakochując się w naszych sąsiadach z południa, stał się bardziej ich obywatelem niżeli naszym. W każdym razie wszystkich moich Czytelników, którym przysparza smutku narodowa wojna o „gadżet” sejmowy, namawiam do przeczytania tej pozycji książkowej. To takie antidotum.
Uśmiechnij się:
Rozmawiają trzy żony wędkarzy:
-Mój złowił taaakiego suma.
-A mój taaaakiego szczupaka.
A na to trzecia:-Ja wam powiem, najważniejsze, żeby nie pił.
Krzyż był jest i będzie czy sie to palikotowi podoba czy tez nie. Najwyżej niech razem ze swoją zgrają dziwolągów wyp.....la do Izraela albo do Brukseli.Marta grzechu warta (na serio).
OdpowiedzUsuńJuz dawno sie tak nie ubawilam czytajac wypowiedz emeryta z rzezni bydgoskiej.
OdpowiedzUsuńJakzesz finezyjnie ujeta sprawa naszego nieszczesnego krzyza i kwintesencji jego instrumentalizacji! Krotko, zwiezle i dosadnie, a co najwazniejsze - prawdziwie. Nawet nie ma potrzeby rozwiniecia i komentowania kwestii. Dla mnie boskie. (Coby w sensie zostac.....:D)
Musze rowniez przyznac racje poprzedniej komentatorce, pani Marcie, ktora w niezwykle wysublimowany , wrecz folklorystyczno-narodowy sposob dala wyraz prawdzie, ze "...Krzyż był jest i będzie....".Ano bedzie. Bedzie tak dlugo, jak dlugo nie zmieni sie spoleczenstwo. Z innej strony cieszy mnie niezmiernie fakt, iz liczba zwolennikow pana Palikota rosnie z dnia na dzien. Ba , rozwija sie wrecz ruch fanow, ktorzy chca panu Januszowi zafundowac nawet urlop w cieplych krajach, np.w Izraelu. Nie ma to jak rzeski i wyrelaksowany polityk, z wielkimi zamiarami w zanadrzu.
Pozdrawiam serdecznie
Jolanta