LOT NAD JASKÓLCZYM GNIAZDEM




Pięć minut temu skończyłem czytanie czterotomowej książki Pani Marii Paszyńskiej serii "WIATR ZE WSCHODU". ZA ZASŁONĄ CHMUR. Po jej zamknięciu przytuliłem ją do serca a okładki ucałowałem, w skrytości roniąc łzy.  Tak, nie wstydzę się tego uczucia Wstydziłbym się przede sobą, gdybym zachował się inaczej. Nie wiem, dlaczego żyłem w przeświadczeniu iż lepsze książki wychodzą spod ręki męskiej niżeli kobiecej. I w takim przekonaniu dożyłem swego wieku. Nie jestem fascynatem wielkiej polskiej Trójki romantyzmu: Mickiewiczem, Słowackim, Krasińskim, bo i nie przepadam za liryką, Inaczej to wygląda w zetknięciu z prozą literacką. Rączki Pani Paszyńskiej godne są ucałowania za jej prozę z której stworzyła wypiek o wielu smakach, od dojrzałego słodkiego owocu aż po cierpki ocet, a wszystko ulokowane w realiach historycznych. Nie sądźcie iż jest to post reklamowy pisarki, bo ona poprzez swoje książki sama się broni. Chcę tylko podpowiedzieć błądzącym po księgarniach i bibliotekach iż podmuch owego wschodniego wiatru Pani Paszyńskiej jest nie tylko ożywczy ale również terapeutyczny od wszelakiego zniechęcenia, apatii, tumiwisizmu i  kalafiorowego wisizmu . Stawiałem sobie pytanie, dlaczego więcej prozy wychodzi z rąk męskich zaś liryki żeńskich. Otóż kobiety są bardziej uduchowione, uczulone, natchnione niżeli mężczyźni, stąd nie spotykam w księgarniach tomików wierszy napisanych przez płeć brzydszą. Ale kochani, czytajmy wszystko co bliskie serc naszych. Dlatego w tym miejscu życzę każdemu najmilszej lektury.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE