KWAS DEOKSYRYBONUKLEINOWY


Kwas deoksyrybonukleinowy, (DNA), a także kwas dezoksyrybonukleinowy (wyrazy ciężkostrawne pozwalające wspomóc odkrycia medyczne i prawne). Czy ktokolwiek z pośród zjadaczy chleba powszedniego, szczególnie zaś z pisowskiego poselstwa i jego wyborców rozumie cokolwiek z  tych bardzo nowatorskich, a odkrytych przed laty zapisów biologicznych, w gruncie rzeczy zapisów pozwalających m.in. na zapełnienie cel więziennych zbrodniarzami i innymi przestępcami na dużą skalę, można wątpić. A to przecie chodzi o nic innego jak popularne dzisiaj DNA, choć dla większości zaliczane są w poczet tzw. imponderabiliów. Nie, nikt  z pośród pożeraczy chleba tego nie zrozumie, i nie musi. I tu jest cały szkopuł, bo wydawało by się, że wszystko pozostałe jest znane, a jednak nie. Mnie najtrudniej zrozumieć poziom wiedzy wybrańców narodu. Przykładowo Elżbieta Witek, wybrana na marszałka Sejmu po kompromitacji Kuchcińskiego, gdy zalatał się z rodziną i kolegami samolotami rządowymi na odpusty i mistrzostwa wiejskie w badmintona, gdy traktował opozycję jak pogłowie bydła. Oświadczyła ona, (mowa o nowej marszałkini Sejmu), że wiedzę o Katyniu tudzież o układzie Ribbentrop-Mołotow czerpała z przedwojennych książek i gazet … a przecież to długoletnia nauczycielka i dyrektorka szkoły z okręgu wyborczego Beaty Szydło, a tam rodzą się same perły polityczne. No cóż, ta pani nie może cokolwiek wiedzieć o kwasach rybonukleinowych, bo w przedwojennych gazetach nie było nic ten temat, ale miała dość czasu by poczytać cokolwiek po wojnie, chociażby u fryzjera z garem na głowie. Taki mamy poziom życia w ojczyźnie jakie typy zasiadają w parlamencie. Pijusy walający się na korytarzach sejmowych chociażby Bogdan Pęk. Inni, zdrowo ograniczeni Jurgiel i Kogut, ps. Kibic, którego przed utratą immunitetu bronią koledzy. Tacy sami zresztą jak i oni. Kłamcy w oczy każdemu dziennikarzowi, to Kuchciński, z zawodu ogrodnik, za młodu ksywa „członek”, a także zwyczajny członek bandy włamującej się do aptek po środki odurzające. Po czterech latach wywalony ze stanowiska marszałka sejmu, mimo że ponoć „nie złamał prawa”, bo cóż to jest polatać samolotem rządowym o statusie HEAD, z żoną i kumplami z partii na odpusty za głupie cztery miliony złotych. „Asertywność” marszałka trwała by nadal gdyby nie imposybilizm owego HEAD. Inny kłamiący  w oczy społeczeństwu to Karczewski, także marszałek, ale senatu. Z zawodu lekarz dziecięcy. Nie daj Boże bym musiał go poprosić o pomoc mojemu dziecku. I oto taki jest skład ad personam władz Rzeczypospolitej, a przecież jeszcze nie wspomniałem o kłamcach naczelnych, prezydencie Dudzie, a jeszcze bardziej premierze Morawieckim, któremu w czasie kłamstw nawet powieka nie drgnie. 

Zastanawiam się, czy kłamstwa wypływające z ust naczelnych urzędników to cechy nabyte, czy też genetyczne. Jeżeli genetyczne to po kim?.Jak to po kim?. To zasady typowe wartościom chrześcijańskim, które to minister Szczerski chciał rozsiewać w Europie w ramach walki z LGBT. To takie prawdziwie polskie, katolickie, wręcz zbawienne,… chociaż wstydliwe, podobnie jak wycieranie nosa w rękaw togi sędziowskiej, albo sutanny.. I czy ich słowa wypływają z ust, czy jako wypierdy.

Obrazki: FB




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE