JA W SPRAWIE JONDRA
Twitter:
Spoglądam na zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego i podpis: "Twarde
JONDRO". Tak lansował go na cmentarzu gdańskim, podczas
pogrzebu matki braci Kurskich polityk PiS, wiceprezes Lotosu
Petrobaltic. Nie wiem czy Kaczyński obejrzał kiedykolwiek Halkę
Moniuszki, przypuszczam, że jednak tak, bo to akurat ubogacało go
ze względu na sprawowaną pozycję, a pan Jarosław był premierem
rządu, a i obecnie mógłby by nim być gdyby się nie lenił. Być
może radny z Pruszcza Gdańskiego chciał się podlizać szefowi
partii, do której należy, ale wątpię czy ów radny mógłby
skojarzyć owe jondro z góralem z "Halki" Jontkiem. Jak wiadomo
powszechnie, przyboczni Kaczyńskiego to ludzie o dość zawężonych
horyzontach. Mam na myśli nie tylko te rzesze wyborców
uśmiechających się na złotych pięćset, ale też działaczy,
oglądanych w publicystycznych programach TV „Fakty po Faktach”
oraz „Tak jest”. Nie dziwię się więc jondru Grzegorza
Strzelczyka, wszak taka asocjacja przysparza właścicielowi,
(mniemam że dwóch jąder) ogromnego splendoru. A co dwa jądra to
nie jedno, mimo że twarde jak stal szwedzka, co z uszanowaniem
postrzegają podwładni czyli prezydent i premier rządu, bo okazuje
się że powiedzenie chłop z niekompletnymi jajami nie sprawdza się.
Wystarczy za to jedno jajo, byle to było prawdziwe jondro.
***
Patrzę
na porządnych ludzi, których popycha tłuszcza złożona z
łysych,dobrze odżywionych wyrostków krzyczących „raz sierpem,
raz młotem w czerwona hołotę” i „precz z komuną”.
Wyrostków, którzy nie mają prawa znać tych słów. Tak jak nie
znają tamtych czasów. Ot, zwyczajna chamska podłość. A jakież
to czasy nastały, że komuniści walą do kościołów, czczą
pamięć „swoich” ofiar (Inki i Zagończyka) i w skupieniu modlą
się za ich duszę, bo tak było w gdańskiej bazylice podczas
uroczystości grzebania szczątków kostnych owych dwojga Żołnierzy
Wyklętych. Słowa o
sierpie i młocie padały w momencie podniesienia, czyli wedle wierzących w chwili zstąpienia Chrystusa z niebios do kielicha mszalnego, ale co tam. Nikt z obecnych tam biskupów na taki szczegół nie zwraca uwagi, bo w szeregach ONR prężnie działa ich pupil ks. Jacek Międlar, co by nie mówić żywy instrument na którym Kościół sobie pogrywa do tańca na „prywatkach” z PISim rządem. Kiedy już dopełniło się żałobne nabożeństwo , które zaszczycił także (chyba przez pomyłkę) nasz noblista Lech Wałęsa, przez wielu złośliwych współobywateli zwany „Bolkiem”, na dziedziniec przykatedralny wylała się owa tłuszcza łysych, a wraz z nimi kilku „odmiennych” uczestników żałobnej imprezy, czyli tzw. KODowców. No i się zaczęło już na bardzo serio. Wyzwiska, bluźnierstwa, kalumnie, a nawet rękoczyny, szczególnie w stosunku do kobiet, bo jakby nie patrzeć, oenerowcy to po prostu kupa tchórzy i gdyby przyszło co do czego, czego my Polacy tak boleśnie doświadczeni nigdy nie powinniśmy powtarzać, to ci
bohaterowie (zawsze w kupie) posrali (przepraszam za słowo) by się w gacie, które im mateczki piorą od narodzin, nie wiedząc czemu synek (lat 18) znów się zesrał. Na szczęście nikt tam fizycznie nie ucierpiał poza kilkoma popychaniami, lekceważącymi incydentami polegającymi na wrogim stosunku do bliźniego. Tak to wygląda stosunek dzieci zrzeszonych w ONR do rodziców, w pamięci których przeleciały lata życia w państwie komunistycznym. Wedle doktryny tej niby rozmodlonej hołoty, ciała tych rodziców, nie mówiąc już o dziadkach powinny spoczywać w ziemi wzorem Inki Zagończyka. Gorzej, że przemówienie prezydenta RP Dudy w swej konkluzji nawiązywało do jakże przyjaznej ideologii, która wypełnia te ogolone na zero łby. Podczas przemówienia Dudy, z katedry demonstracyjnie wyszedł Lech Wałęsa. Nie zaznał on spokoju i poza świątynią, bo tu w gotowości bojowej czekały na niego wrogie bojówki, które słowami Bolek zdrajca, wszystkich myślących, ale tylko myślących, przekonały do końca, że gówniarstwo nawet nie pamięta, kto podpisywał z peerelowskim wicepremierem porozumienie sierpniowe. Z kim my mamy więc do czynienia?. Według PiS jest to wszystko absolutnie legalne, chociaż w II RP, tylko po trzech latach działalności ONR został zdelegalizowany. W III RP, członku demokratycznej, liberalnej UE, ONR panoszy się jak rak, na którego zdawałoby się zabrakło aktywnego antybiotyku. Nie leczeni prędzej czy później umierają!!.
sierpie i młocie padały w momencie podniesienia, czyli wedle wierzących w chwili zstąpienia Chrystusa z niebios do kielicha mszalnego, ale co tam. Nikt z obecnych tam biskupów na taki szczegół nie zwraca uwagi, bo w szeregach ONR prężnie działa ich pupil ks. Jacek Międlar, co by nie mówić żywy instrument na którym Kościół sobie pogrywa do tańca na „prywatkach” z PISim rządem. Kiedy już dopełniło się żałobne nabożeństwo , które zaszczycił także (chyba przez pomyłkę) nasz noblista Lech Wałęsa, przez wielu złośliwych współobywateli zwany „Bolkiem”, na dziedziniec przykatedralny wylała się owa tłuszcza łysych, a wraz z nimi kilku „odmiennych” uczestników żałobnej imprezy, czyli tzw. KODowców. No i się zaczęło już na bardzo serio. Wyzwiska, bluźnierstwa, kalumnie, a nawet rękoczyny, szczególnie w stosunku do kobiet, bo jakby nie patrzeć, oenerowcy to po prostu kupa tchórzy i gdyby przyszło co do czego, czego my Polacy tak boleśnie doświadczeni nigdy nie powinniśmy powtarzać, to ci
bohaterowie (zawsze w kupie) posrali (przepraszam za słowo) by się w gacie, które im mateczki piorą od narodzin, nie wiedząc czemu synek (lat 18) znów się zesrał. Na szczęście nikt tam fizycznie nie ucierpiał poza kilkoma popychaniami, lekceważącymi incydentami polegającymi na wrogim stosunku do bliźniego. Tak to wygląda stosunek dzieci zrzeszonych w ONR do rodziców, w pamięci których przeleciały lata życia w państwie komunistycznym. Wedle doktryny tej niby rozmodlonej hołoty, ciała tych rodziców, nie mówiąc już o dziadkach powinny spoczywać w ziemi wzorem Inki Zagończyka. Gorzej, że przemówienie prezydenta RP Dudy w swej konkluzji nawiązywało do jakże przyjaznej ideologii, która wypełnia te ogolone na zero łby. Podczas przemówienia Dudy, z katedry demonstracyjnie wyszedł Lech Wałęsa. Nie zaznał on spokoju i poza świątynią, bo tu w gotowości bojowej czekały na niego wrogie bojówki, które słowami Bolek zdrajca, wszystkich myślących, ale tylko myślących, przekonały do końca, że gówniarstwo nawet nie pamięta, kto podpisywał z peerelowskim wicepremierem porozumienie sierpniowe. Z kim my mamy więc do czynienia?. Według PiS jest to wszystko absolutnie legalne, chociaż w II RP, tylko po trzech latach działalności ONR został zdelegalizowany. W III RP, członku demokratycznej, liberalnej UE, ONR panoszy się jak rak, na którego zdawałoby się zabrakło aktywnego antybiotyku. Nie leczeni prędzej czy później umierają!!.
Całe "jondro" problemu tkwi w tym, ze autor tego kaczego jondra i jemu bliscy nie zdaja sobie sprawy z tego, ze przyjdzie czas gdy oni bedą pogardzani przez całe społeczenstwo. Nie tylko oni ale tez ich bozkowie i bohaterowie czyli tzw. zołnierze wyklęci, przez pokrzywdzonych i normalnych Polaków zwani przeklętymi albo po prostu zbrodniarzami.Na razie jednak rosną nowi wyklęci czyli narodowcy.To jest jondro zła i to jądro na wszelki wypadek należałoby zlikwidować.Pocieszam sie tym, ze zdaniem ponad polowy Polaków mam racje.Moze coś sie zacznie zmieniać panie radny Strzelczyk.PS.Troche sie posmiałem ale na smutno.Gołąbek z Pomorskiego.
OdpowiedzUsuńCiekawe dlaczego panu torunczykowi te jondro tak przeszkadza. Przecie jest to jondro pana prezesa a nie jego.
OdpowiedzUsuńPanu torunczykowi nie przeszkadza jondro prezesa, bo jak moze cos przeszkadzac, co nie egzystuje?
OdpowiedzUsuńTo już wystarczy moi drodzy. Wypisuje się z pisu i tyle. Nie mam czasu na działalność polityczną, chocby pan prezes błagał mnie na kolanach to niechcę.Mam duzo innej roboty za która mi płacą.Pracuje w jednym z lepszych warszawskich agencjach towarzyskich. Kolegów moich zapraszam do siebie, ale pana autora nigdy.Bożuchna.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń