DYSTANS
Mieć
dystans do siebie '' - umieć żartować sobie z siebie, ze swych
wad, zalet. Oznacza też akceptowanie tych wad. Czasami też
żartowanie ze swych zainteresowań. Ogólnie, mieć luźne podejście
do siebie, do swego życia. Nie obrażać się, jeśli ktoś cię
krytykuje. Patrzeć na siebie obiektywnie”, i tyle, albo aż tyle.
Zdystansowanie
się jest nieodłącznym elementem uwolnienia się od uzależnień,
choć nie jedynym i wystarczającym. Jeżeli ktoś posiada dystans do
siebie, wówczas mówi się o jego dojrzałości. Dzięki zaufaniu
samemu sobie, łatwiej poradzimy sobie nawet w najbardziej
zaskakującej sytuacji, korzystając z pokładów kreatywności
i pomysłowości. Jednak trzeba pamiętać, że jest to efekt
długotrwałej pracy nad sobą. Nie jest łatwo osiągnąć taki stan
własnych emocji. Często oglądam pana Jerzego Urbana odgrywającego
w filmikach satyrycznych na YouTube postaci zgoła mu ubliżające
jako osobowości liczącej się w społeczeństwie. Pan Urban kpi i
wyśmiewa zjawiska dziejące się w kraju oraz osoby umocowane w
rządzie, parlamencie ale też w wyznawanych religiach, odgrywając
komedianta, a przecież nie jest aktorem, jest wręcz osobnikiem
śmiesznym. Na łamach jego tygodnika NIE ukazują się teksty w
których nie tylko sam z siebie błaznuje, ale też miesza w nie
swoją najbliższą osobę, czyli małżonkę nazwiskiem Daniszewska.
Można by spojrzeć na to okiem spetryfikowanego
złośliwca z PiS,
albo jakiegoś niedouczonego teologa. Można,
ale po co?. Gazetę
przeczytasz wykrzywiając być może z obrzydzenia twarz, podobnie
jak obejrzysz filmik, w którym
Urban pokazuje scenkę nie tylko
ośmieszającą tzw. ważną figurę, ale używa przy tym
wulgaryzmów, zwykle nie zamieszczanych w publicystyce, ale
zamieszczonych w Encyklopedii PWN, no i nic się nie stało. Zarówno
on już dawno oswoił się z wyzwiskami jakie na jego temat kieruje
wielu „niedotykalskich”, podobnie jego małżonka nie czuje się
w żadnym stopniu dotknięta opisami jej kobiecości oraz
przyzwyczajeń w tym opilstwa i upodobań seksualnych. Małżeństwo
państwa Urbanów jest najlepszym przykładem właśnie absolutnego
zdystansowania do siebie. Czy w związku z tym pan Urban ma bardziej
zawężone towarzystwo. Nie, po trzykroć nie. Jest zapraszany sam
lub z panią Daniszewską na przeróżne imprezy, oczywiście do
stałych, długoletnich przyjaciół. Jak wiadomo każdy ma swoich
przyjaciół i bliższych znajomych. W sumie można powiedzieć, że
jest postacią lubianą, ale tylko przez tych, którzy również
potrafią zachować dystans o którym mowa. Trudno jego przyjaciół
szukać wśród polityków prawicy, szczególnie skrajnej prawicy,
oraz kleru. Kler należy do ulubionych tematów urbanowego tygodnika.
Wyśmiewanie się z hierarchów i fundamentalizmów religijnych jest w jego tygodniku na porządku dziennym. Oczywiście, jak to w kraju dotkniętym „szariatem” katolickim, pan Urban musi często stawać przed obliczem sądu, bowiem ktoś poczuje się urażony, szczególnie zaś obrazą tzw. uczuć religijnych. Najczęściej z takich opresji pan Jerzy wychodzi zwycięsko, zależy jednak jaka „osobowość” wydaje wyrok . Jeżeli jest to sędzia, który oprócz szacunku dla naszego papieża ma podobny dla Monty Pytona, to sprawa rozchodzi się po kościach pozwanego. Jeżeli zaś trafi na sędziego z ramienia byłego ministra Ziobro, to ma przechlapane. Stać go na zapłacenie każdej kwoty, ale swój honor zachowuje zawsze. Polska to nie
Wyśmiewanie się z hierarchów i fundamentalizmów religijnych jest w jego tygodniku na porządku dziennym. Oczywiście, jak to w kraju dotkniętym „szariatem” katolickim, pan Urban musi często stawać przed obliczem sądu, bowiem ktoś poczuje się urażony, szczególnie zaś obrazą tzw. uczuć religijnych. Najczęściej z takich opresji pan Jerzy wychodzi zwycięsko, zależy jednak jaka „osobowość” wydaje wyrok . Jeżeli jest to sędzia, który oprócz szacunku dla naszego papieża ma podobny dla Monty Pytona, to sprawa rozchodzi się po kościach pozwanego. Jeżeli zaś trafi na sędziego z ramienia byłego ministra Ziobro, to ma przechlapane. Stać go na zapłacenie każdej kwoty, ale swój honor zachowuje zawsze. Polska to nie
Francja, gdzie tygodnik Charlie Hebdo może bezkarnie naśmiewać się
z władzy i kościołów i nikogo to nie razi (no może oprócz
czcicieli Allacha). W Polsce, chociaż to śmiechu warte wypowiedź
iż biblię prawdopodobnie napisali skrybowie będący pod wpływem
palonych ziół i oszołomieni winem, trafia nie tylko pod sąd ale i
Trybunał Konstytucyjny. Tak, dosłownie, pod Trybunał
Konstytucyjny. To są jaja warte właśnie Monty Pytona. Mam
wrażenie, iż skarga złożona do sądu europejskiego w Strasburgu
zamknie jadaczki wszystkim, którzy żerowali na ukaranej pięcioma
tysiącami złotych Dorocie Rabczewskiej. Nie znam nikogo z prawej
strony politycznej, kto by potrafił z siebie zażartować, już nie
mówiąc
o tym by się zganić za popełnione faux pas. W ogóle politycy wszystkich opcji starają się utrzymywać pion jak słupy solne, albo utknięte widły w coś tam, w coś tam. Przypadek żartów jaki zainscenizował poseł SLD wysiadając z helikoptera a przy tym naśladując gesty papieża Wojtyły, spowodował niewyobrażalne wprost jak na państwo liberalno-demokratyczne wzburzenie. Kilka razy stawał przed obliczem sądu. Poseł Marek Siwiec należy do tych posłów, którzy potrafią się zdystansować w stosunku do swojej osoby. Z takimi ludźmi chce się przebywać i szkoda, że osobiście nie mam takiej okazji. Podobnie ma ukształtowany ustrój Piotr Gadzinowski, były dziennikarz w redakcji Urbana, a także poseł Rozenek z partii Palikota, zresztą sam Palikot, mimo, że w swej młodości współpracował z redakcją taliba Terlikowskiego „Fronda” już dawno wydostał się z tej matni. Pan Palikot, człowiek iście usposobiony rozrywkowo potrafi zakpić z tego, z czego do niedawna miał chleb i co przyniosło mu niezły majątek.
o tym by się zganić za popełnione faux pas. W ogóle politycy wszystkich opcji starają się utrzymywać pion jak słupy solne, albo utknięte widły w coś tam, w coś tam. Przypadek żartów jaki zainscenizował poseł SLD wysiadając z helikoptera a przy tym naśladując gesty papieża Wojtyły, spowodował niewyobrażalne wprost jak na państwo liberalno-demokratyczne wzburzenie. Kilka razy stawał przed obliczem sądu. Poseł Marek Siwiec należy do tych posłów, którzy potrafią się zdystansować w stosunku do swojej osoby. Z takimi ludźmi chce się przebywać i szkoda, że osobiście nie mam takiej okazji. Podobnie ma ukształtowany ustrój Piotr Gadzinowski, były dziennikarz w redakcji Urbana, a także poseł Rozenek z partii Palikota, zresztą sam Palikot, mimo, że w swej młodości współpracował z redakcją taliba Terlikowskiego „Fronda” już dawno wydostał się z tej matni. Pan Palikot, człowiek iście usposobiony rozrywkowo potrafi zakpić z tego, z czego do niedawna miał chleb i co przyniosło mu niezły majątek.

Poseł Rosati, powtarza publicznie że chodzi jak
pijany marynarz, albo piosenkarka Ewa Farna, co to zaprzecza jak
tylko może, iż jest ładna. Dla mnie akurat jest. Natomiast trudno
się spodziewać od Kaczyńskiego, jak zresztą od wielu z jego
partii, słów samokrytyki, że jest nie tylko złośliwym, cynicznym
i bezprzykładnym hipokrytą, ale też małym, pospolitym karłem. On
tego nie powie, ale w Sejmie jest tak akurat postrzegany. „Siadaj
kurduplu”, ktoś do niego krzyczał, na co Jarosław złożył
natychmiastową skargę, wzorem dziecka z piaskownicy do Marszałka
Sejmu, a przecież mógł te słowa obrócić w żart w formie:
„proszę pani a on mnie wyzywa od kurdupli”, posłowie nawet z
jego ugrupowania by wybuchnęli śmiechem i sprawa była by
zamknięta. Trudno bowiem komukolwiek uwierzyć, że jest on wysokim
przystojnym brunetem obdarzonym prześlicznym uśmiechem. O mnie też
nikt nie powie, że jestem wysoki i przepięknie upierzony na głowie.
Jestem jaki jestem i każde pochlebstwo odbiegające od
rzeczywistości postrzegam wyłącznie w formie żartu. Nie wszystkie
śmieszne zachowania poselskie należy uznać za zdystansowane.
Trudno bowiem normalnemu człowiekowi przełknąć Modlitwę Pańską
„Ojcze nasz” posłanki Sobeckiej z trybuny sejmowej, gremialne
poselskie modły o deszcz, albo teatralne podskoki wyprowadzanego z
Sejmu posła Janowskiego. Ponoć najbardziej krytycznie do siebie są
usposobieni mieszkańcy Norwegii, natomiast najlepszym
humorem,
obdarzeni są Anglicy, aczkolwiek jest to często humor wisielczy.
Polacy muszą w realiach dzisiejszego prawa umocowanego w odniesieniu
do religii zachowywać się z odrobiną hipokryzji. Swoje myślą,
zaś czynią to czego od nich oczekuje szef, policjant, ksiądz, żona
i kochanka. Tak oto wygląda dystans Polaków. Jeszcze mamy długi
do... przebiegnięcia. Ja osobiście staram się ten dystans skracać
na swoim blogu Z IRONIĄ NA OSTRO.
Fotki od góry:
1. Motto tematu.
2.
Urban w TV jako biskup.
3. Szczerość.
4. Katolicki Trybunał Konstytucyjny
5. Jas Fasola uczy dystansu.
6. Chłopska mądrość.
ZAPRASZAM PAŃSTWA DO CZYTANIA POPRZEDNICH POSTÓW.
Może to śmieszne, ale bywa ze ja mam do siebie nieraz duzy dystans. A jeżeli juz dojdę to nie mogę się poznać.Nawet się nie poznaję, szczegolnie po balandze.Nikita
OdpowiedzUsuńWielu z nas nie wie co to jest ten dystans. Czy to trasa z kuchni do pokoju, albo do pracy, bo przecie nie chodzi o setke czy maraton.Uczony niedbale.
OdpowiedzUsuńSiadaj kurduplu. Boże jakie piękne. poezja!!
OdpowiedzUsuńDla mnie prawdziwy dystans widzę w rozmowie tych dwóch babć, kolezanek wiejskich. Cała prawda i esencja w zrozumieniu słów: dystans do siebie. Lodzia
OdpowiedzUsuń