BIEGUNI

 
 
 
Książka pani Olgi Tokarczuk zatytułowana BIEGUNI nie jest nowością literacką na polskim rynku księgarskim. Autorka za BIEGUNI została laureatką nagrody Nike już w 2008 roku, ale zabrałem się do jej przeczytania dopiero „dzisiaj”. Nie znaczy to, że można ją przeczytać przez jeden dzień. To dzieło wymaga dni kilku, bowiem zmusza czytelnika do przemyśleń o swoim życiu, dopasowując niejako je do treści książki, czyli o miejscu zamieszkania, pracy, rodzinie, ale i wielu innych okolicznościach związanych z powolnym upływem właśnie życia, oraz dobyczy nauki. Autorka jest psychologiem, ale też wspaniałym filozofem, a także etykiem. W tym roku otrzymała kolejną nagrodę Nike za inne dzieło literackie (dzieło nie tylko objętościowe, 900 stron) pt. „Księgi Jakubowe”. Czytałem w zasadzie każdą książkę wyróżnianą nagrodą Nike. Wszystkie były interesujące, bowiem dotychczas najbardziej poraził mnie swoim opisem podróży poprzez bałkański świat pan Andrzej Stasiuk książką „Jadąc do Babadag”. (Nike 2005).

Nie potrafię znaleźć usprawiedliwienia, że BIEGUNI pani Tokarczuk od roku 2008 mi umknęły, dobrze że nie na zawsze. Jak pisze autorka, tytuł zaczerpnęła od nazwy odłamu prawosławnych starowierców, którzy odrzucali wszelką hierarchię kościelną. Uważali oni, że zło tworzy się gdy człowiek stoi w miejscu. Jedynym sposobem ochrony przed złem jest ruch, podróż. Książka pani Tokarczuk to właśnie ciągła podróż nie tylko mierzona w kilometrach, w przestrzeni, ale wgryza się w etapy życia, w charaktery, w wyznania i w bardzo złożone myśli. Znajdujemy w niej opisy zachowań ludzkich na dworcach, lotniskach, w samochodach, samolotach, statkach morskich i na trasach turystycznych, ale też rękami patologa rozbiór ludzkiego ciała. Autorka pokazuje ludzkie rozważania o życiu, wychowaniu, pracy właśnie w tych okolicznościach, okolicznościach związanych z podróżą. To prawdziwa filozofia ludzkiej egzystencji podpatrywana z psychologicznego punktu widzenia pani Olgi. Czytając sam się umiejscawiałem w podobnych okolicznościach, jak chociażby w wątku podróży do Chorwacji, ale też do
Danii czy Włoch. Te moje oniryczne wspomnienia, dzisiaj przebiegające między jawą i snem, bowiem do wielu powracam poprzez sen, przypominają już na prawdziwej jawie podobieństwa zapisane na kartkach BIEGUNI. Mała wyspa chorwacka na której gubi się kobieta z dzieckiem ku rozpaczy męża i ojca jest też kalką mojej wyprawy na podobną wyspę, bowiem wszystkie one (wyspy) są jakoby dziećmi tej samej matki. Rosną na nich te same rośliny, te same owoce, utkane są podobnymi zatoczkami, hotelikami i budowlami przypominającymi czasy starorzymskie. Pani Olga powiada: ziemia jest okrągła i nie ma zatem powodu aby wytyczać sobie kierunki. Człowiek musi odnaleźć człowieka poruszając się po kuli, chyba że padnie z głodu lub wyczerpania. Autorka, jako globtroter po tym globie obserwuje zachowania podróżnych poruszających się bodaj wszystkimi środkami transportu. Obserwuje ich też w poczekalniach, podczas zakupów, zabawiania piskliwych dzieci, oraz głośnych pijaczków w tawernach i knajpach portowych, tudzież podczas przemarszu kiboli. Na kilku kartkach zręcznie mieści całe życiorysy wielu bohaterów. A są to bohaterowie, którym życie upływa i rozlewa się po całym właśnie globie. Od symbolicznej Polski poprzez narody wschodnie, aż do biegunów i portów oceanicznych. Czy sama autorka tego wszystkiego doświadczyła?.
 
Trudno powiedzieć. Jest psychologiem i filozofem, a więc ma przebogatą wyobraźnię, która owocuje według jej pomysłu. Pisze, że gdyby jednak na zakończenie mojej opowieści ktoś mnie zapytał, czy napisałam prawdę i tylko prawdę, gdyby potrząsnął mnie za ramię krzycząc: zaklinam cię, powiedz mi czy historie opowiedziane są prawdziwe, odpowiedziałabym: Tak mi dopomóż Bóg, na honor mój przysięgam, że historie które opowiadam w głównych zarysach są prawdziwe. Stąpałam bowiem osobiście po pokładzie promu, zasiadałam w fotelach samolotów, autokarów i pociągów, ale jeszcze więcej przesiadywałam w ciekawych miejscach obserwacyjnych, jak chociażby poczekalnie, knajpy i ciemne kruchty sakralne. Wszędzie tam moje największe zainteresowania kierowałam w stronę człowieka, podkreśla autorka. Nie sposób jednym postem zrecenzować całej materii BIEGUNI. Dostrzegam w opisach życia pani Olgi wręcz boskie, jeeli nie szatańskie oczy autorki. Chwytam więc tylko pewien, nie wiem zresztą czy najważniejszy krwiobieg powieści, która jak by w odniesieniu do prawosławnych starowierców wskazuje nam drogę ucieczki przed złem. Książka nie zawiera żadnych odniesień do chwały albo też odwrotnie, do biasfemii z powodów religijnych czy jakichkolwiek innych. Nie personifikuje żadnych współczesnych osób. Jako przeciętny czytelnik, pozostający w tym 40 procentowym sektorze Polaków, dla których książka stanowi wartość, absolutnie zgadzam się z głosami, które umieszczają panią Olgę wśród przyszłych laureatów Nagrody Nobla. Ta wybitna powieściopisarka, tłumaczona na wiele języków świata jeszcze zaskoczy nie tylko jej wiernych czytelników, ale też całe rzesze tych, co do księgarń zaglądają wyłącznie w celu zakupu prezentu z okazji urodzin szwagierki. Cieszę się, że sobie przypomniałem o pani Oldze Tokarczuk. Sadzę, że w niedalekiej przyszłości za „Księgi Jakubowe” też się zabiorę.

PS. Cieszę się, że Swietłana Aleksijewna autorka m.in. książki "Wojna nie ma nic z kobiety", którą przed trzema laty reklamowałem na moim blogu, w dniu wczorajszym otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Naprawdę jest mi bardzo przyjemnie..
 
Obrazki:
Olga Tokarczuk odbiera nagrodę.
BIEGUNI, książka Olgi Tokarczuk
Księgi Jakubowe.Wyróżniona książka poraz drugi.
 

Komentarze

  1. Dla mnie „Bieguni” to trudna i zbyt objętościowa książka. Czy jest za mądra?. Chyba nie, ale wyczerpująca czytelnika. Tyle tematów i temacików poruszonych w treści że człowiek czytając kolejny zapomina co było na poprzedniej stronie. Autorka zadała sobie wielkiego trudu, aczkolwiek bije z kartek książki jej nieprzeciętna mądrość i chęć poznawania świata i człowieka. Jeżeli chodzi o tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie literackiej to jestem za, bardzo za, ponieważ lubię czytać autorów rosyjskojęzycznych, a książka, która pan przytoczył o kobietach w czasie wojny jest ponadczasowa. Pozdrawiam. Wiedźma z Łodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytam książek bo szkoda mi czasu. Jestem kibicem bardzo zaangazowanym w pilkę nożną Lechi Gdansk. Czytam tylko sport i nie jestem w tym odosobniony mój panie. Jest nas polowa Polaków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna polowa Polaków czyta sport, druga katechizm. I dlatego tak mamy, jak jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. A co mądrego mogła napisac ta ukrainka jakas tam tokarczuk.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Anonimowy godz. 10:52
    Mogla wiecej madrego napisac, nizeli polowa Polakow, ktorzy czytaja tylko sport.

    J.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Anonimowy godz.10.52
    Nie podpisał się, choćby krzyżykiem, bo akurat z treści wypowiedzi go tam sytuuję.Małą literą "wypowiedział" nazwisko wybitnej pisarki, grzebiąc w jej korzeniach rodzinnych. Tak małą jak on sam jest postrzegany przez innych czytelników.Człowieku, w tym miejscu zastanawiam się, jak takowy "czytelnik" (przepraszam za słowo "czytelnik", ale nie potrafię człowieka ulokować w żadnej innej grupie bez cudzysłowia ) może mieć dostęp do komputera i rozczytywać się (choćby sylabizując) w blogach.No nie wiem, zaiste dla mnie to weekendowa zagadka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brawo Panie Torunczyku. Tak to trzeba nazwać po imieniu.Pozdrawiam. Wiedźma z Łodzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, ale 900 stron to już przesada, dlatego mogę tylko podziwiać takiego czytelnika który przebrnie przez ten ocean literacki.Lodzia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE