OJCA SWEGO (PRAWDZIWEGO) CZCIJ.
„Czcij ojca swego i
matkę swoją. Niech wszyscy ci, co uczuć się nie boją, przyjdą
tu dziś, bo muszą tu być. Zaśpiewać z nami ten refren. By ojca
czcić i matkę czcić, jest za co dziękować, bo uczą jak żyć.
Na ludzi wyjść, z przeciwności kpić. I być człowiekiem”.
To refren piosenki śpiewanej przez młodzieżowy zespół. To
również czwarte przykazanie boskie obowiązujące nie tylko
katolików. O jakiego ojca tu chodzi, można zapytać. Ano o rodzica,
który dał Ci życie i starał się ukierunkować swoje dziecko tak,
by wyrosło na dobrego, pracowitego, prawdomównego, uczciwego i
opiekuńczego człowieka. Zapewne nie chodzi tu o ojca typu Tadeusz
Rydzyk, czy bodaj innego klechę, często jeszcze żółtodzioba i
młodzieniaszka. A niestety, jak obserwujemy życie wygląda wręcz
inaczej i przy tym bardzo żenująco, kiedy starsza pani zwraca się
do wręcz młokosa odzianego w czarną sukienkę, proszę ojca. Można
być też bardzo skonfundowanym, gdy ksiądz w konfesjonale zwraca
się do starej kobiety lub starego mężczyzny słowami, córko lub
synu. Nachodzi wtedy konstatacja iż zasiadający w tej świętej
budce ma się za samego Boga, a przynajmniej Jego prawą rękę z
glejtem w kieszeni. Nie wiem jak katolicy, ewangelicy lub wierni
innych wyznań chrześcijańskich relatywizują kontakty z osobami
duchownymi, ale w Polsce jest to atawistyczny przejaw zwyczajów
średniowiecznych.
Właśnie w Polsce stare babinki, sterane ciężkim
życiem, często też okupacją, oraz dziadkowie poruszający się o
laskach garną się do całowania rąk księdza, rąk dopiero co
oderwanych od pieszczot bioderek gosposi lub jąderek ministranta.
Telewizja TRWAM pokazuje setki starych ludzi ustawionych w kolejce do
całowania łaps Rydzyka, a przy tym ludzie ci wręczają mu koperty
z pieniędzmi ze swych dziadowskich emerytur. Niektórzy czynią to
nawet na klęczkach. To jest właśnie sponiewieranie słowa OJCIEC.
Słowa, które w swej etymologii tak wiele mówi , tak wiele wyraża
empatii i ogólnie serdecznych odczuć. Fakt, dla wielu to słowo nic
nie znaczy, a w każdym razie używa go bez emocji tak, jakby mówił
o worku ziemniaków. Nasze spolegliwe wedle Kościoła media również
nazywają wielu duchownych niezależnie od ich wieku ojcami. Nawet
telewizja publiczna, zwłaszcza publiczna wypromowała serial, w
którym główną role gra Artur Żmijewski do którego wielu widzów
prywatnie zwraca się słowem, ojcze Mateuszu. Taki z niego dla nich
ojciec jak ze mnie kosmonauta.
Jak można w stosunku do pierwszego
lepszego księdza, chociażby nawet biskupa zwracać się słowem,
ojcze. No może poza papieżem, dla którego owe stanowisko jest już
przypisane jako ojca Kościoła, ale nie ojca biologicznego, chociaż
historia zna przypadki rozbuchanych chuci papieskich, gdy to w
Watykanie urzędowały najlepsze prostytutki miasta Rzym. Z
obrzydzeniem natomiast przechodzi mi przez usta słowo ojcze w
stosunku do Rydzyka, Wesołowskiego, a nawet Dziwisza i nigdy tegoż
słowa nie wypowiem, chociażbym miał ku temu osobistą sposobność.
Księża, dzięki postępowi cywilizacyjnemu zostali po latach ich
posługi obnażeni z najgorszych instynktów, najgorszych
zbrodniczych uczynków. Otwarto tajemnice krucht w Ameryce, Australii
i Irlandii. Są one jeszcze zamknięte m.in. w Polsce, ale Polacy
coraz z większym zaciekawieniem pragną zajrzeć tam chociażby
przez szczelinę. Dzieje się to dzięki publikacjom o bezeceństwach
popełnianych przez kler różnych szczebli. Już na nic nie przydają
się groźby wyrażone przez papieży, w tym Wojtyłę dla biskupów,
że będą karani za ujawnianie w swych diecezjach przypadków
pedofilii. To nie te czasy gdy obowiązywał dekret papieski „Crimen
sollicitationis". Papież Franciszek jako pierwszy nazwał te
zbrodnie po imieniu i nakazał przekazywać do Stolicy Piotrowej
wszystkie przypadki pedofilii dokonywanych na nieletnich. Oczywiście
wykorzystując kościelne prawo o tajemnicy spowiedzi nadal klechy
będą unikać kontaktu z wymiarem świeckiej sprawiedliwości,
chociaż przypadki pedofilii nadal będą ujawniane, bo „ojcowie”,
jak samo słowo wskazuje muszą gdzieś się wyzwolić z nadmiaru
buzującego nasienia. Najczęściej oczywiście w zespoleniu z drugim
„ojcem”, bo wiadomo już publicznie, że do seminarium idą ci,
którzy unikają spotkań z płcią odmienną. Wszyscy wiemy, że
nazywa się to powołaniem kapłańskim. Zatem można powiedzieć że
ojciec ojcu nierówny.
Jeden usilnie płodzi, drugi zaś tylko korzysta z
owoców pierwszego. Przykład pierwszego to powiedzmy Lech Wałęsa,
Bronisław Komorowski, Tadeusz Cymański, Jarosław Kalinowski, czy
też red. Pospieszalski, drugich zaś reprezentują m.in. abp
Wesołowski, ksiądz Gil, a także dziesiątki innych kapłanów
odsiadujących aktualnie wyroki.
Obrazki od góry:
1.Miłosierna twarz Rydzyka
2.Ojciec dla starszych babc.
3.Facet z dzyndzlem.
4.Dylemat obsady zakonów.
Obrazki od góry:
1.Miłosierna twarz Rydzyka
2.Ojciec dla starszych babc.
3.Facet z dzyndzlem.
4.Dylemat obsady zakonów.
Calujcie ich po łapach swiezo po molestowaniu penisów: Tytuł artykułu prasowego z SE.pl: To szczyt wyuzdania i hipokryzji! Arcybiskupi ze Słowenii inwestowali miliony pieniędzy z tacy w pornograficzną telewizję. W dodatku interes przyniósł straty i doprowadził archidiecezję do ruiny. Hierarchowie złożyli rezygnacje na ręce papieża Franciszka (77 l.).
OdpowiedzUsuńJeżeli katolicy będą utrzymywać swoją sektę za własne pieniądze, nikt nie będzie się czepiał, ale na dzień dzisiejszy idzie z budżetu państwa kilka miliardów zł rocznie na nierobów i pasożytów w czarnych sukienkach. Dlaczego kler wtrąca się do polityki i zabrania in vitro lub aborcji ? jakie on ma prawo decydować za innych ? banda starych kawalerów coraz bardziej sobie zaczyna pozwalać, chociaż w naszym kraju katolicy, są już w mniejszości i nadal jest tendencja spadkowa. Powiedz jakbyś się zachował, gdyby Twoje pieniądze bez Twojej zgody szły na utrzymanie muzułmanów ? Katolik.
OdpowiedzUsuńOjciec, słowo to brzmi zbyt dumnie by można nim nazywac byle chłystka w sutannie. Sam jestem już dawno ojcem i staram się zasluzyć jak tylko możliwe na to by slowo ojciec brzmiało jak dzwon a nie jak epitet. Pozdrawiam autora, mniemam że tez jest ojcem. Daktyl z Wałbrzycha.
OdpowiedzUsuńZ ojcami to jest bardzo różnie. Podobno najważniejsza jest matka. Ale są ojcowie którym potomstwa można pozazdroscić. Ojciec Pio jest uważany za uzdrowiciela dzieci bozych. Z kolei Stalin czuł się ojcem całego narodu radzieckiego i ludzi z krajów socjalistycznej wspólnoty. Ojciec to jest zawsze ojciec, chociaż byśmy sobie z niego robili jaja.
OdpowiedzUsuńSą ojcowie święci są tez przeklęci. Ci pierwsi to rodziciele wychowujący dzieci na porządnych ludzi, a dla niektórych to JPII albo czarne dziwadło, czyli ksiądz katolicki z Afryki. Ci drudzy to ci co biją i mordują własne lub cudze dzieci, jakich pełno w szpitalach i o których ciągle głośno w mediach, ale też szczególnie tacy jak właśnie Stalin, „ojciec” milionów narodów, z których część zamordował w łagrach. Także z ojcami jest różnie, podobnie jak i z matkami. Ja na swego ojca nie narzekałam, a nawet go kochałam tak po rodzicielsku, po ludzku, zresztą matkę też. Pozdrawiam autora. Lodzia
OdpowiedzUsuń