KAPCIE vel LACZKI
Ten
rodzaj obuwia każdy zna i praktycznie każdy z nas ma. Kapcie służą
bowiem człowiekowi do wygodnego poruszania się po mieszkaniu w
czasie, gdy powróci z pracy, delegacji, kościoła, kina,
skądkolwiek, a pozbywszy się obuwia twardego przywdziewa właśnie
kapcie. Kapcie zakupujemy szczególnie od producentów z południowej
Polski, konkretnie pod zakopiańską Gubałówką, a praktycznie to
na całym Podhalu. Górale w produkcji kapci wyspecjalizowali się
bardziej niżeli pozostali Polanie zwani przez nich ceprami.
Przeciętni ludzie z wszelkiego rodzaju kapci (niekoniecznie ze
skóry) korzystają w tzw. samoobsłudze. Z kolei dostojnicy tacy jak
prezydent, premier (może mniej), papież, kardynał, arcybiskup,
biskup, król, szejk, kalif czy sułtan, z „powodu” swojego
dostojeństwa sami osobiście nie zakładają na swoje umęczone
dolne kończyny kapci, pierwej ich poszukując gdzieś pod łóżkiem
czy też tapczanem. Podawaniem kapci zajmują się kapciowi. Wyjątek
stanowi abp Głódź z Gdańska, który ma aktimelka. To taki erzac
kapciowego, za to jest bardzo wielofunkcyjny, biega po gorzałę i
gra na akordeonie. Kapcie (inaczej laczki) służą jak powiedziałem,
wyłącznie wygodzie podczas domowego wypoczynku, chociaż zdarzają
się odstępstwa. Przykładem może być wizyta Adama Michnika w
Pałacu Prezydenckim.(foto). Komorowski przyjął go prosto sprzed
telewizora. Słyszałem, że mówi się, iż w kapciach powinno się
chodzić do filharmonii, bo twarde obuwie zakłóca smak odbieranej
muzyki. Nie wiem, rzadko bywam w tym akurat przybytku kultury. Za
czasów Drugiej Rzeczypospolitej (oczywiście i wcześniej też)
funkcję podawacza kapci sprawowali właśnie kapciowi. Często
stanowisko kapciowego było lepszą trampoliną do kariery niżeli
doktorat a nawet profesura. W wojsku od stopnia majora wzwyż funkcje
kapciowych pełnili
ordynansi. Na nogi Marszałka Piłsudskiego
kapcie nakładał niedawno zmarły Stanisław Wycech, zresztą
uczestnik Bitwy Warszawskiej. W PRL zniesiono funkcje ordynansów, ze
względu na wyznawaną etyka socjalistyczną. Kapciowi mają swoje
etaty w muzeach i galeriach. Tam zmuszają zwiedzających do ich
przywdziania, zanim przejdą na salony zapełnione sztuką lub
zabytkowymi przedmiotami. W Polsce powoli odchodzi się od tego
rodzaju praktyk, ale w Rosji, w nawet najmniejszym muzeum, nie mówiąc
już o Ermitażu, zaraz za drzwiami wejściowymi siedzi często kilka
zasłużonych politycznie, bo z orderami starszych pań, których
zadaniem jest obucie przybyłych w kapcie. Stosy ich zalegają w
skrzyniach. Te panie w wolnym czasie również owe kapcie naprawiają,
gdy zachodzi taka potrzeba. Słowo kapciowy ma co prawda akcent
pejoratywny, nie mniej jednak kapcie w wielu przypadkach stanowią
autentyczną trampolinę do kariery. Akurat oficjalnie rolę
kapciowego w Belwederze prezydenckim Wałęsy sprawował (jak
powszechnie wiadomo) pan Mieczysław Wachowski. Obok podawania kapci
Wachowski sprawował wiele innych funkcji m.in. dyrektora gabinetu,
zresztą nie zawsze zgodnie z etyką i prawem, przez co miał kłopoty
prokuratorskie przez wiele lat, nawet po zakończeniu kariery
kapciowego. W otoczeniu Wałęsy było jeszcze kilku innych mu
bliskich, przyjaciół z Solidarności, ale oni nie zostali
zaszczyceni wąchaniem jego skarpet, szczególnie ksiądz Cybula,
osobisty spowiednik. Wachowski dzisiaj jest już na emeryturze, ale
wcześniej dzięki kapciom miał bardzo dużo do powiedzenia, a
jeszcze więcej do zrobienia. Ten prosty taksówkarz z zawodu,
działał nie tylko
obok Wałęsy,, (też prostego człowieka), ale
też był w radzie nadzorczej wielu firm m.in. Sobiesława Zasady.
Miał olbrzymie możliwości dzięki znajomościom z wieloma
ważniakami w naszym kraju. Istniało powiedzenie „kto nie z
Mieciem, tego zmieciem”. Po zakończeniu kariery kapciowego pływał
po wszystkich morzach i oceanach żaglowcami, udowadniano mu
łapówkarstwo na wielką skalę, udzielał się jako opiekun drużyn
żużlowych, ponoć przemycał narkotyki, także praktycznie z sądu
nie wychodził, a w jego ewidentnie pustym mieszkaniu zamieszkała
Maria Wałęsa. Dzisiaj jest już wolnym, ale wcale nie biednym
człowiekiem. A zaczynał karierę właśnie jako kapciowy. W kapcie
ubierał Lecha i jego rodzinę jeszcze zanim znalazł się w
Belwederze. Kapcie, to są jednak kapcie, kurde.
Innym
nam znanym i bardzo zasłużonym kapciowym jest ksiądz Stanisław
Dziwisz, dzisiaj jako kardynał, szef krakowskiej Kurii
Metropolitarnej, władca pierścieni, krwi, a nawet innych części
ciała papieskiego, które to przemycił po złożeniu JPII do grobu.
Jako góral, a więc człowiek bliski producentom tego
miękkiego, a
jednak wpływowego obuwia, młody Stanisław po ukończeniu
seminarium został przygarnięty pod skrzydła też górala, bpa
Wojtyły, by już na zawsze iść obok Jego Wielkości aż do
śmierci. Z chwilą wyboru Wojtyły na papieża, Dziwisz, znający
każdą tajemnicę szefa i jego ciała, zahaczył się o delegacje do
Watykanu, a tu jako Jego wierny Giermek służył papieżowi do
końca. Krakowskiego kardynała nie należy zaliczać do wybitnej
inteligencji. Posługuje się prostym biblijnym słowem bożym, ale
okazuje się, że wierna służba w pobliżu kapci bardzo procentuje.
JPII za tę wierność obdarza go kolejnymi awansami, aż do godności
arcybiskupa. Kardynałem zostaje za wierność
zmarłemu papieżowi z
rąk Benedykta XVI, z jednoczesnym nadaniem mu „włości”
krakowskich. Dziwisz był dobrym służącym. Nie odstępował JPII
ani na chwilę. Odbywał z Nim wszystkie podróże, asystował
podczas głoszonych kazań, podczas posiłków, oraz przy osobistych
czynnościach, często bardzo intymnych od każdego świtu, przy
zmianie bielizny oraz kąpieli, aż do nocnego spoczynku papieża,
pierwej wstrząsając puchowe poduszki. Można powiedzieć, kapciowy
pięciogwiazdkowy. W gruncie rzeczy żaden kapciowy nie ma dziś
powodu do narzekania bo „dwusmrodzian skarpecianu” można jakoś
znieść, a funkcja ta u boku dostojnych osób praktycznie
zabezpiecza dobrobyt do końca życia. Za dowód niech posłużą
przytoczone wyżej przykłady.
Fotki od góry:
1.W kapciach do Pałacu Namiestnikowskiego
2.Mogą być w różnych kolorach
3.Obok ciepłych kapci ważne są też ciepłe szaliki.
4.Wystarczył by taki kapciowy, prawda?
Panie autorze. Czy jest gdzieś szkoła przygotowujaca do zawodu kapciowego. Chetnie skieruję tam swoje dzieci. To bardzo pozyteczny zawód, no i dostatni. Ladnie to pan ujął. Wielu jest w Polsce takich kapciowych u boku np. prezydentów miast, wojewodów, szefów partii a i w samym parlamencie tez się na razie ukrywają sądząc że kapciowy to brzydko brzmi.Dopiero jak wyplynie na własne stanowisko to się będzie chwalił jak Dziwisz u kogo on te kapcie spod łóżka wyciagał.Pozdrawiam serdecznie. Badylllll.
OdpowiedzUsuńPo mojemu, jakby się zastanowić według pańskiego bloga, to takie kapcie mogą zastępować buławę marszalkowską.Do kariery tylko przez kapciowego, chociaż dotychczas przez czyscibuta. Musze ja i moje dzieci nabrać szacunku do tego rodzaju obuwia. Bardzo serdecznie pozdrawiam i dzięki za fajny felieton. Uśmiałam sie.Sądzę, ze pan Badylll też.Lodzia.
OdpowiedzUsuńA niech to cholera. Trzeba zaczynać karierę od stóp, od kapci zamiast od głowy. Tylko się śmiać panie torunczyku.Axel-rose.
OdpowiedzUsuńI teraz rozumiem zwrot Po-laczki.;))) Bez odpowiedniego obuwia nie bedzie sie Prawdziwym Polakiem. :)
OdpowiedzUsuńJ.
Zauważyłem, że temat prosty jak konstrukcja cepa i banalny w wymowie merytorycznej wielu z Państwa się spodobał.W gruncie rzeczy jest etymologiczne wyjaśnienie, dlaczego bardziej nam Polakom podoba się nazwa kapeć niżeli laczek.Pani J. to wyraźnie i przekonująco objaśniła. Dziękuję. Pozdrawiam Wszystkich ..., Po-laczków też.
OdpowiedzUsuńWachlarz tematyczny jaki autor umieszcza na swoim blogu jest wielki. Od krytyki naszych dostojników rządowych i kościelnych, aż po ostatnie kapcie vel laczki vel ciapki vel cos tam jeszcze. Czytam od czasu do czasu i przyznaje rację w wyrażaniu krytyki, szczególnie w sprawach religijnych i panoszenia się kościoła w Polsce, ale temat kapci to jednak nie najważniejsza sprawa, chyba że chodziło o kapciowych,(szczególnie tych dwóch), a same kapcie posłużyły za wywołanie tematu. Tak sądzę, bo blog ciekawy i tytularnie ironiczny, czego u nas za dużo w kraju smutnym nie ma. Sumując moją wypowiedź powiadam, że ten konglomerat tematyczny jednym może nie odpowiadać natomiast dla innych jest OK. Ja to chętnie trawię, szczególnie że temat jest podparty humorystycznymi obrazkami. Pozdrawiam panie toruńczyku.Nauczyciel WF.
OdpowiedzUsuń