O ROKU ÓW.

Tytuł zaczerpnąłem z XI księgi poematu wieszcza Adama M., nie mniej jednak nie chodzi tu o rok 1812 i ucieczkę Napoleona spod Moskwy. Mam na myśli rok 1960 wraz z „przyległościami”. Zarówno w naszym ludowym kraju, jak i na świecie wydarzyło się wtedy bardzo wiele. Ba, na tyle, że już od 1945 roku spodziewaliśmy się trzeciej wojny światowej w najgorszym wydaniu, bo wojny termojądrowej. Najbardziej wojny pragnęła skrajna prawica. Osobiście w pamiętnym roku 1960 byłem już człowiekiem bardzo dojrzałym zarówno emocjonalnie jak i w pojęciu osobistej odpowiedzialności. Interesowałem się wydarzeniami światowymi, tym bardziej, że byliśmy informowani o kolejnych wynalazkach do zabijania. Najpierw, tzn. kilka lat wcześniej o bombie atomowej, następnie wodorowej, w której zapalnikiem jest atomówka, aż w końcu o neutronowej, której skutki użycia pozostawały by najbardziej mało humanitarne, ale nie rujnowałyby obiektów. Rzecz w tym ,że akurat ta bomba zabijała wszystko co żywe w świecie flory i fauny pozostawiając budynki nietkniętymi. Odbywałem akurat służbę wojskową. Codziennie byliśmy nękani dwoma zasadniczymi problemami. Pierwszy to biegłe posługiwanie się sprzętem służącym do neutralizacji skutków użycia broni atomowej, a więc zastosowanie przeróżnych środków
chemicznych do dezaktywacji i dezynfekcji ludzi i sprzętu bojowego, najpierw jednak obsługi przeróżnych aparatów które służyły rozpoznawaniu użytych środków i poczynionych przezeń skutków np. dozymetry i wszelkiego rodzaju radiometry, a także zachowania się w przypadku gdy wróg zaatakuje. Drugim, jakże ważnym problemem dla naszych dowódców, z punktu widzenia politycznego, było przygotowanie nas pod względem ideologicznym, a więc słusznych naszych usiłowań dla uratowania zdobyczy socjalizmu. Polska należała już do Paktu Warszawskiego, który powstał w kontrze do NATO (North Atlantic Treaty Organization), a po prostu Północny Pakt Atlantycki, w którym rolę przewodnią pełniły i pełnią do dzisiaj, ale już z naszym udziałem Stany Zjednoczone, podobnie jak ZSRR przewodził w Układzie Warszawskim. W tym czasie nasza armia liczyła ok. 700 tysięcy żołnierzy. Posługę kapelana pełniło 20 księży. Dzisiaj mamy armię w liczbie ok. 90 tysięcy żołnierzy w tym aż 190 kapelanów. Co oni robią poza szerzeniem ciemnoty i braniem pensji oficerskich, dalibóg nie wiem. Rok 1960 i jego okolice w rzeczy samej spowodował drżenie serc, szczególnie tych, którzy jeszcze nie zapomnieli o II wojnie światowej, bo oto nastąpiło tyle wydarzeń, które mogły być zarzewiem ognia wojennego jak np. Kryzys Kubański rozpoczęty upaństwowieniem amerykańskich kopalń ropy na Kubie, a tylko rozwaga przywódców obu wielkich mocarstw, świadomych skutków takiej wojny, pozwoliła unicestwić to zarzewie, dosłownie w ostatniej chwili. A różnie mogło być, bo w owym czasie przywódca rosyjski Chruszczow, jak chuligan walił swoim butem w pulpit auli ONZ narzucając światu swoje racje. Czuł się mocnym, bo kilka dni wcześniej Rosjanie używając rakiet zestrzelili szpiegowski samolot USA typu U2 i schwytali pilota tegoż samolotu. ZSRR w owym czasie miał przewagę w pracach na rzecz zagospodarowania kosmosu. Gagarin był tego najlepszym dowodem. Na pokładzie
Wostoka 1 w ciągu ok. półtorej godziny okrążył Ziemię, po czym bezpiecznie wylądował na piaskach pustyni gdzieś w Kazachstanie. Wywołało to w kołach naukowych NASA istny popłoch, bowiem był to dowód, że Rosjanie mogą dosięgnąć USA pociskami atomowymi. Lot Gagarina był poprzedzony wyprawą rakiety z dwoma psami Biełką i Striełką. Świat stał też nad przepaścią z powodu jednostronnej decyzji w sprawie budowy muru w Berlinie, by odgrodzić świat socjalizmu od świata wolnego zwanego ironicznie u nas zgniłym kapitalizmem. Osobiście jako młody człowiek, który naoglądał się w kinach zbrodni i okropności wojny, oczywiście także z prasy i literatury, byłem bardzo podekscytowany sytuacją międzynarodową. Bałem się rozwoju wydarzeń, które z dnia na dzień przysparzały tylko tegoż strachu. A przecież życie płynęło nie tylko torem polityki i zagrożeń wojennych. Pokazały się pierwsze telewizory. W Polskim radiu nadano pierwszy odcinek rodzinnej audycji w Jezioranach, która zachowała się do dziś. Na olimpiadzie w Rzymie Zdzisław Krzyszkowiak ustanowił w biegu na 3000 m z przeszkodami nowy rekord świata . Na powtórkę jego wyczynu musieliśmy czekać aż do roku 1980, gdy Bronek Malinowski pędził po złoto w Moskwie.. Pamiętam powstał wtedy pierwszy big bitowy zespół polski Czerwono- Czarni. Byłem na ich jednym z pierwszych występów w Gdańsku w klubie Non Stop. Z Republiki Federalnej Niemiec po odbyciu służby wojskowej powrócił do USA Elvis Presley, bożyszcze mojej młodości, zresztą obok wielu innych rockendrolowców, szczególnie anglojęzycznych. W tym czasie naszą Ziemię zamieszkiwało nieco ponad 3 miliardy ludzi (najwięcej Chińczyków), dzisiaj jest nas grubo ponad 7 miliardów, mimo lokalnych wojen, plag,katastrof, trzęsień ziemi i chorób. Znaczy to, że w ciągu mojego
dotychczasowego życia liczba ludności na naszym globie się podwoiła i to z dużym ogonkiem. Więc chyba nie jest aż tak źle do końca. Co prawda słyszymy i czytamy, że w krótkim czasie zabraknie nam wody i żywności, że skutki ocieplenia klimatu spowodują zalanie miast przez wody arktyczne, nic to, bo za mojego i moich najbliższych żywota to nie nastąpi. Każdego 31 grudnia z okazji Sylwestra, w każde urodziny, a i imieniny, czy też inne okolicznościowe rocznice wzajemnie składamy sobie życzenia długich lat życia w zdrowiu. Trochę na nie też liczę, bo na cóż innego?. Niezależnie od wieku człowiek powinien dokładać starań na tyle, by być w miarę szczęśliwym.

Oczywiście, że dalsze lata przynosiły nowe wydarzenia, które nie sposób nie odnotować, np. lot Amerykańców na Księżyc, ponadto postęp naukowo techniczny umożliwił ludzkości dostęp do telefonii komórkowej, internetu oraz innych dóbr, o których w pamiętnym roku 1960 nawet nikt nie pomyślał.

Fotki od góry:
1. Gagarin
2. Krzyszkowiak
3.Presley.
4.Głódź- Flaszka, główny kapelan WP.

Komentarze

  1. Miałem 20 lat i byłem ocho, cho.Do mnie nie podchodz bez pół litra.Gater.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisał Pan o tym więc się wpiszę: Ksiądz Gil, według relacji jego byłych przyjaciół z Dominikany, miał także sypiać z chłopcami podczas organizowanych wycieczek do Polski. Według zeznań jednej z ofiar, sypiał z nim nawet w domu swojej matki w Modlnicy pod Krakowem!No wiadomo, jaka matka taki syn chrześcijański, a poza tym dopiero teraz nasza telewizja cokolwiek mówi, bo już nie zyje nasz świety Karolek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadnego zboka nie wpuszczam po kolędzie mam w domu dwójkę małych dzieci.Wania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez internetu mogli księża wciskac ludziom to i owo. teraz wychodzi szydlo z worka. Goraco sie robi w Watykanskim piekielku.sluchajcie durne barany i uczcie sie dlaczego Zachod ma gdzies KK od dawna. HTMK

    OdpowiedzUsuń
  5. Sprzedam: Kredens kuchenny z lat 60-tych, Witam serdecznie i polecam.
    Mam do zaoferowania Państwu kredens z lat 60-tych, pomalowany na biało ze zdobionymi szybkami. Kredens wyremontowany. Wiktor Madej wieś Ciemne Głuche.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przypominaj mi roku 1960. Pierwszy raz się wtedy z głupoty ożeniłem. Dzisiaj takich slubów mam cztery i kilkunastu nierobów na których jako emeryt musze dorabiać.Po co mi to było a zyłbym jak pączek w maśle.Babe na jeden czy kilka rzy zawsze można znaleźć i to bezpłatnie.Wstręt mnie bierze jak wspomnę sobie moje zycie dorosłe.A jak tobie się ułożyło?.Ciekawym. Pozdrawiam Jan.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lata 60....Bylam gowniara z dlugimi warkoczami i kokardami jak motyle, ktore zdecydowanie kolidowaly z poobijanymi wiecznie kolanami. ;)
    Czas pajd chleba ze smalcem, zagryzanych w biegu mloda cebulka z przydomowego ogrodka, czas niedotykalnych segmetow Kowalskiego, paskudnych jak noc, ale za to na wysoki polysk. Wiecznie w biegu, zeby ciagle poznac cos nowego. Wieczorami pod poduszka latarka i koniecznie A.Szlarski lub E.Niziurski, a wszystko bez polityki.
    Moje pierwsze spotkanie z polityka odbylo sie po zagonieniu do autobusow, wyposazeniu w papierowe choragiewki Francji i Polskie oraz ustawieniu nas uczniow wzdluz trasy, ktoredy przejezdzal gen. Ch.De Gaulle. Pamietam tylko, ze zanim przejechal kolo mnie, to zmarzlam juz jak pies.

    J.

    OdpowiedzUsuń
  8. @.J. i nie tylko: Prezydenta Charla De Gaulla pamiętam, gdy był w Zabrzu i powiedział, że to miasto jest najbardziej polskie z wszystkich polskich miast. Też lubiłem podjadać chleb z cebulką nie z ogrodu a z inspekt, to są smaczne wspomnienia jak tenże chleb ze smalcem, szczególnie po zabiciu wieprzka i przetopieniu słoninki. A czy czytałem Szklarskiego, to już nie pamiętam, być może, ale raczej nie. Przy okazji zapytam pana Madeja z Ciemnych Głuchych ile sobie winszuje za ten kredens kuchenny. Mój sąsiad poszukuję czegoś podobnego na budę dla psów w okresie jesienno-zimowym. Przykro mi panie Janie że życie się panu tak marnie potoczyło, ale wieczne kawalerstwo to też złe wyjście, bo nie będzie komu podać panu szklanki "żywca" na starość. U mnie wszystko jak należy panie Janie. Wszystkich Państwa szczerze pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE