KOLEŻEŃSTWO I PRZYJAŹŃ
Wedle rozpatrywań
socjologicznych jest między tymi dwoma terminami niezbyt duża
różnica. W jednym i drugim przypadku to dobra relacja pomiędzy
osobami, opierająca się na wzajemnym zaufaniu, pomocy i
życzliwości. Przyjaźnie, jak to często bywa rodzą się jeszcze z
dzieciństwa, często w bardzo infantylnych okolicznościach. Każdy
(a) z nas miał kogoś komu mógł powierzyć tajemnicę ze szkoły,
rodziny albo podwórka. Ja też takich miałem. Niestety po wielu
latach, gdy nasze drogi życiowe się mocno rozeszły takie
przyjaźnie ulegają przekształceniu tylko w tzw. znajomości.
Przyjaźń to mimo wszystko coś więcej niżeli koleżeństwo. Ono
się „panoszy” nie tylko w relacjach między ludźmi sobie
obcymi, ale właśnie najczęściej z osobami krewnymi, a więc
rodzeństwem i rodziną bliższą i dalszą. Tak by można
powiedzieć. Niestety, najczęściej prawdziwe przyjaźnie mają mało
wspólnego z pokrewieństwem, przynajmniej w wieku dojrzałym.
Koleżeństwo, a jeszcze bardziej przyjaźnie rodzą się wedle
wyznawanych wspólnych wartości, takich jak światopogląd,
orientacja polityczna, podobne umiłowanie tej samej sztuki,
dyscypliny sportu, porządku, mody, smaków, a nawet płci pięknej
(chociaż dla niektórych akurat niekoniecznie). Najczęściej
jednak, szczególnie dzisiaj w naszej Najjaśniejszej, oddanej
całkowicie Panience, która przed laty urodziła się w Częstochowie
(dla niektórych jednak w Licheniu) przyjaźnie są podtrute
aspektami politycznymi. Masz przyjaciela, któremu ufałeś
bezgranicznie i naraz się dowiadujesz, że on roznosi ulotki
reklamujące twojego przeciwnika politycznego, albo nagadał
cokolwiek niezgodnego z prawdą na twój temat do „swojego”
przyjaciela. Tenże „przyjaciel” dotychczas siadał z tobą na
wspólnej ławie przy piwku, przytakiwał twoim racjom, wypowiadał
się zgodnie z twoimi sympatiami politycznymi. Okazuje się, że
zachowywał się tak najczęściej, a nawet chyba jednak wyłącznie
w podzięce za zapłacony rachunek u bufetowej. Takiego kolegę, czy
przyjaciela można umiejscowić tylko w groteskowym otoczeniu rodzin
maryjnych, religii smoleńskiej, albo szeroko pojętym obozie
kaczystowskim . Oni potrafią się obracać jak chorągiewki na tę
stronę, z której mają doraźne korzyści. Wystarczy poczytać,
ileż to byłych usadowionych dość wysoko w PZPR ludzi potrafi
lizać tyłek księdzu i Kaczyńskiemu, dla których akurat wszystko
co związane z PRL jest wstrętne, Oczywiście chwilowo poza
Gierkiem. Niektórzy tak efektywnie lizali, że w podzięce dostali w
kaczej partii wysokie stanowiska. Tacy nigdy nie będą kolegami dla
ludzi etycznych. Muszą znaleźć gniazdo wśród swoich. Znałem
ludzi, którzy piastowali stanowiska sekretarzy PZPR w zakładach
pracy, ba wygłaszali marksistowskie pogadanki, a którzy to zaraz po
1989 roku ubiegali się o prymat noszenia baldachimu nad proboszczem
w święto Bożego Ciała i nie tylko. Wielu z nich natychmiast brało
zaległe (często po dwudziestu latach) śluby kościelne i chrzciło
dorastające dzieci. (vide Tusk). Innym przykładem, gdzie
światopogląd jest gwarantem przyjaźni, lub jej nadwerężenia jest
stosunek do religii jako takiej. Mam osobiście doświadczenia w tym
względzie. Jako całkowity agnostyk, a nawet człowiek o
przekonaniu wręcz ateistycznym wyznaję owe wartości w połączeniu
z wiedzą szeroko pojętej nauki od Voltaire,a, poprzez Darwina po
samego Dawkinsa. Z tego bodaj powodu moje przyjaźnie, a nawet
rodzinne więzi mocno ucierpiały. Niestety, dla samej idei
(zafałszowanej zresztą) nie jestem w stanie zmienić swoich
przekonań, bowiem musiałbym się całe życie ukrywać choćby pod
kołdrą czy lustrem, by nikt nie mógł spojrzeć, w tym ja
osobiście w moją obłudną twarz. Szczególnie nie potrafię
prezentować „gęby” gombrowiczowskiej w zależności od tego z
kim akurat jestem. Dla swojego dobrego samopoczucia, iż potrafię
bronić owych wartości, przyszło mi zgodzić się na zerwanie
więzów tejże przyjaźni, a nawet kontaktów rodzinnych,
bowiem
część mojej rodziny, tkwi mocno w kreacjonizmie i żadne z nich,
mimo humanistycznego wykształcenia uniwersyteckiego nie potrafi
zrewidować dotychczasowego światopoglądu. Fakt, mało się oddają
literaturze i dociekaniom wiedzy jako takiej. Bardziej starają się
przyswajać przypowieści ewangeliczne. Nawet dzisiaj, gdy światowe
agencje, a nawet te polskie codziennie donoszą o świństwach
wysokich duchownych katolickich polegających na aktach pedofilii,
przekrętach finansowych, pospolitym złodziejstwie, łajdactwie, a
nawet zbrodni. Rzecz w tym, że o tych dewiacjach duchownych nie
piszą gazetki katolickie, przeto długo będą nieświadomi, bo
akurat te im najczęściej trafiają do ich rąk, a każda taka
wiadomość podana przykładowo w TVN jest walką z Kościołem, a
nawet z samym Bogiem. Czy mi jest przykro z tego powodu?. Oczywiście,
że odczuwam pewny dyskomfort, ale idąc tropem przedwojennego
ministra spraw zagranicznych Polski Beka, który powiedział, że
najwyższą wartością dla Polaków jest honor, ja pójdę jego
drogą rozumowania. Dla mnie jako człowieka kierującego się drogą
uczciwości, umiłowania prawdy i zdobyczy nauki światowej, honor
służy do zapieczętowania w moim rozumie tego, co moje komórki
mózgowe zdołały zmagazynować pod czerepem, dla niektórych
czerepem rubasznym. Na koniec takie moje spostrzeżenie:
Ponieważ zawieranie
wartościowych przyjaźni jest swego rodzaju sztuką, przeto trzeba
zgodnie z przysłowiem zjeść beczkę soli zanim takowa się zdarzy,
można by nad tym długo dywagować. Niestety, każdy z nas
potrzebuje grona ludzi bliskich, a tu w naszej Polsce czasem mamy
kłopot z ich znalezieniem. Kolega, a szczególnie zaś przyjaciel,
zresztą jeden i drugi jest wartością samą w sobie, bo jeden i
drugi to ktoś kto do ciebie przychodzi, gdy inni wychodzą. Warto to
zapamiętać.
Tymczasem lato ma ochotę
nas pożegnać, wobec tego jadę do Nałęczowa tudzież do
Kazimierza Dolnego by go jeszcze trochę zatrzymać. Jeżeli się uda
to Państwa zawiadomię.
Foto od góry:
1.Prawdziwa przyjaźń
2.Prawdziwe koleżeństwo
3."Miłość "polityczna
4.Koledzy po fachu.
Bez wątpliwości najbardziej twarda przyjazń, to przyjaźń tych panów na rysunku w sutannach biskupich. Ich wiąże ze sobą pieniądz i seks czyli najwyższe wartości ziemskie.O żadne niebo nie dbają.
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze pan napisał ten tekst. Ktoś powiedział że przyjażnie zawarte w wojsku są najbardziej trwałe. Nie zgadzam się. Największe przyjażnie są między ludżmi i zwierzakami.AA
OdpowiedzUsuńNie ma przyjażni między kobietą i kobietą. Może być tylko między różnymi płciami. Ale to właściwie tylko miłość. Sam tego doznaję na co dzień od 25 lat. Polecam wszystkim samotnikom.A tak w ogóle to nie za bardzo lubię czytać wypowiedzi agnostyków i ateistów. Wy macie inne spojrzenia na problemy milosci i przyjażni. Szczęśliwiec..
OdpowiedzUsuńNiewierzący grzeszy wtedy, gdy nie słucha swego sumienia - napisał Franciszek w bezprecedensowym liście do włoskiego dziennikarza. Zwracam sie do Szczęśliwca. Czytałeś człowieku?. jezeli nie to pozostajesz w kręgu ciemnoty polskiej.Dla mnie akurat niewierzący najczęsciej jest postrzegany jako człowiek etyczny z prawdziwym nie tylko katolickim sumieniem.Reqwija.
OdpowiedzUsuńTam gdzie w grę wchodzi polityka, światopogląd oraz racje partyjne nie ma mowy o prawdziwej przyjaźni, tylko jest wyrachowanie. Gowin kocha Tuska i co z tego. Podobnie Palikot. Udawana przyjaźń róznych Brudzinskich, Kempów i Ziobrów jest obliczona tylko na korzysci finansowe, które im zapewnia stołek posla tej partii. W kazdej chwili mogą się stac wrogami tak jak w tej chwili Ziobro z Kaczynskim, a przeciez jeszcze rok temu gotowi byli oddac za siebie życie. Ale co tam życie, to banał. Najważniejsza jest władza i pieniądze, szczególnie te duze np. w Brukseli. Napewno tez tak myślą ci panowie na rysunku w habitach. Pozdrawiam pana autora z serdecznością. Barbara z Niemodlina.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam i spontanicznie zachcialo mi sie napisac: " Jak ja Pan luubie, Panie Torunczyku!", co niniejszym czynie. :)
A teraz ad rem: wydaje mi sie, ze przyjazni, tej z prawdziwego zdarzenia to w dzisiejszych czasach mozna ze swieca szukac. Zostala zredukowana do pojec archaicznych.Z pewnoscia kazdy jej szuka, lecz niestety nic za darmo, bo w przyjazni od zarania rzadzi zasada "brac i dawac". Trudno jej sie w tej szybkiej terazniejszosci trzymac - kazdy w pogoni za zawodowa kariera lub zaobsorbowany mania posiadania. Wiec jak tu jeszcze znalesc czas na przyjaciol? ;) A jezeli juz sie jacyc przyjaciele znajda, to tylko przyjaciele sukcesu i lukratywnosci.
Pani Barbara pieknie postrzegla, ze tam, gdzie prym wiedzie polityka i swiatopoglad, tam przyjaznie i milosci nie maja najmniejszej szansy. Przyklad? Wojna na Balkanach. I wcale nie tak dawno.
Bardzo mnie rozbawil komentarz pana Szczesliwca.Nie za bardzo lubi czytac wypowiedzi agnostykow i ateistow, ale skomentowac - czemu nie? ;) Wiec jak? Komentarze w ciemno? Interesowaloby mnie rowniez to inne spojrzenia na milosc i przyjazn w/w. Akurat w niedziele bylam na uroczstosci 50lecia pozycia malzenskiego pary ateistow. Matematycznie rzecz biorac dwa razy dluzej doznaja tej milosci, nizeli Szczesliwiec. I jak to teraz wytlumaczyc? ;)
Pozdrawiam serdecznie
J.
Milutko się czyta mądre i do tego ciepłe słowa od przyjaciół. Znoszę też komentarze napisane w barwie ponurej, zimnej, bo to przecież tylko wolna trybuna internetu, chociaż takich jakby duuuuużo mniej. Dlatego z wielką ochotą się do mojej Czytelniczki odzywam, bo Pani słowa umieszczone pod moim postem pachną nie tylko świeżością ale i życzliwym urokiem. Wypowiedź zawiera zwykle wiele mądrości z życia wziętych ( obchody 50 lecia). One ładują moje i moich czytelników akumulatory na dalsze lata. Wraz z Małżonką ślicznie pozdrawiamy OBOJE PAŃSTWA.
OdpowiedzUsuńNie jeden już zjadł kilka beczek soli a mimo to się nie rozeznał, bo ludzie się kamuflują w imię spodziewanych korzyści, a dopiero gdy ja osiągną, albo dojdą do wniosku ze wszystko jest przegrane ukażą swoje prawdziwe oblicze. Przeczytałem i przyznaję panu rację.Amadeo.
OdpowiedzUsuńPrzykładem przyjaźni zapewne jest przyjaźń narodów Polski i Rosji, aż po grób. Zawsze nam to mówiono. Mam tylko jednego przyjaciela, moja zonę i niech tak zostanie. Skromny, mało wymagający Sopocianin.
OdpowiedzUsuńPrzyjażń Kaczora i Pawłowicz już dawno przekształciła sie w wielką miłość.Oboje wolni jako pretendenci do zawarcia związku. Ale jak patrzę na tę potężną kobitę i marnego Jarosława z rączkami koło pępka to mam wielkie obiekceje, czy on by podołał takiej babie. Dopiero by go nauczyła moresu. Śmieci, sprzatanie, zakupy, pranie majtek itp. Dlatego jemu wystarczy kot a jej modlitwa i koledzy z PIS.Anonim.
OdpowiedzUsuńNie mam przyjaciół, ani przyjaciółek. Mam kochanki i kumpli, chociaż to tylko łajdactwo obu płci. Zazdroszczę innym normalności. Gargamel
OdpowiedzUsuńTylko prawdziwi kumple moga sie przyjaznic... albo frontowcy.
OdpowiedzUsuńMarzę o kimś, kto śmiałby się ze mną, o kimś, kto dzieliłby ze mną smutek, o kimś, kto mnie pocieszy i czasem, bez cienia wątpliwości. ja Polak
OdpowiedzUsuńW tym temacie mam bardzo przykre doświadczenia.Sprzedałem działke którą otrzymałem w spadku po babci.Pieniądze popożyczałem "przyjaciołom" sąsiadom. Niestety nie mogę się doczekac ich zwrotu. Dzisiaj mało że mnie unikają to jeszcze niektórzy nie podają ręki. Zawierzyłem im i dlatego nie brałem nawet pokwitowania. Mogę pluc sobie w brodę, a najlepiej od takiego towarzystwa się wyprowadzić, tylko dokąd?.Słowo przyjaciel jest bardzo ulotne szczególnie w Polsce katolickiej, bo przecież biblia uczy uczciwości, ale kto z katolików ją czyta?. Pozdrawiam bardzo zawiedziony.Karol z małej wsi.
OdpowiedzUsuńPrzyjążń?. Ochujeliscie czy co???. Jest mozliwa tylko z innym zakochanym we mnie chłopie.Ale to sie żadko zdarza.
OdpowiedzUsuń