VII KADENCJA W III POMROCZNEJ



Artykuł 95 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej mówi że, kandydatem na posła może być każdy kto ukończy 21 rok życia i reprezentuje jakoweś tam wartości. Zapewne w podświadomości decydentów chodzi o wartości chrześcijańskie. Milczy natomiast o wykształceniu, morale, o tym, dlaczego akurat on, a nie ktoś inny powinien zasiadać w ławach instytucji zwącej się najwyższą władzą ustawodawczą. No i właśnie taki nam się szykuje skład parlamentarny na siódmą kadencję. Bo popatrzcie tylko panie i panowie:.
Jeżeli rzeczywiście do Sejmu by trafili młodzieńcy w wieku lat 21, których rodzice nazywają jeszcze dziećmi (mimo posiadania dowodu osobistego), to właściwie jakież oni mają pojęcie w sensie powinności i zabiegania o dobro państwa. Tym bardziej w przypadku ( a zdarza się) że ich wykształcenie zamyka się zawodówką bądź amnestionowaną maturą Giertycha. Tacy kandydaci na posłów zwykle wykształcenie polityczne nabywali roznosząc ulotki i plakaty wyborcze przy komitetach i biurach poselskich. Przykładowo z Krakowa kandyduje z partii Napieralskiego młodzieniec, który po krytycznym reportażu prasowym zdjął ze swoich członków ciała kolczyki i inne punkowe metale. Tymczasem akurat w tym okręgu zabrakło miejsca dla bodajże najbardziej wartościowego kandydata, profesora Widackiego, zaś w innym dla Wandy Nowickiej i Biedronia. Skądinąd wiem, że w kończącej się kadencji w Sejmie zasiadało dwóch posłów po podstawówkach i pięciu absolwentów zasadniczych szkół zawodowych. Oni akurat są mało znani społeczeństwu, ponieważ mają urzędowy zakaz zabierania głosu dla uniknięcia kompromitacji poselskiej. Ich obecność to ciało armatnie partii do której należą, a raczej szabelka do głosowania, bo przecież w żadnym wypadku nie reprezentują oni wyborców z swoich regionów. Z chwilą wyboru stają się „własnością” szefa partii.
Myślę, że w VII kadencji akurat nie spotkamy już niedouków, natomiast ławy zapełnią się ludźmi bezwartościowymi dla potrzeb sejmowej poselskiej pracy zwanej fachowo pracą merytoryczną. Połowę ław zapełni młodzież w nagrodę za pracę pt.„przynieś podaj, pozamiataj”wykonywaną gdzieś tam w okręgach i biurach poselskich. Inną część stanowić będą wdowy i wdowcy po ofiarach katastrofy smoleńskiej z przewagą wdów. Oni akurat zasiądą w sektorze ław Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ „krzywdy smoleńskie” dotknęły najbardziej przedstawicieli schedy Kaczyńskiego. Kobiety-wdowy, mają ułatwioną przepustkę na Wiejską nie tylko ze względu na ciągłą, niekończącą się rozpacz, mimo milionowych odszkodowań, tablic i pomników, ale w jakiś tam sposób wypełniają zasady parytetowe. O ich wykształceniu politologicznym lepiej zamilczmy, bo akurat nie o to chodzi cwaniactwu braci poselskiej. Trzeba żyć na poziomie arystokratycznego towarzystwa warszawki, a nie klepać biedę jak rodzina sołecka w Pcimiu Dolnym. A skoro dają trzeba brać. A dają ci, którzy do tej pory szerzą w kraju i na świecie kłamstwa smoleńskie, jak Kaczyński, Macierewicz, Fotyga, Czarnecki i cała ta zgraja z PIS, tumaniąc przyszłych wyborców z kręgu Radia Maryja, że tylko kacze rządy załatwią im dobrobyt ziemski a może i wieczne zbawienie. Część ław poselskich będzie niestety dalej zajęte przez m. in. wymienione postaci nie z mojej bajki i nic w tej materii nie można zrobić. Inną część z kolei wypełnią celebryci, których sobie podobierali przywódcy partii. Kaczyński posadzi koło siebie młodą dziewuszkę, niejaką Sylwię Ługowską odsuwając chyba już na zawsze dotychczasową wielbicielkę jego urody Szczypińską. Panią Jolantę podobno umieścił na liście wyborczej pod straceńczym numerem, podobnie zresztą jak Sobecką. Na zatracenie też idzie inna wielbicielka kaczego koryta o nazwisku Jakubiak, oczywiście przez swoją zarozumiałość, bowiem mogła po raz drugi uklęknąć przed Jarosławem i ucałować stopy. Jej koleżanka potrafiła wymknąć się do partii o dobrych notowaniach . Wśród celebrytów widzimy już leciwą Katarzynę Łaniewską, która hartując swoją postawę długoletnią przynależnością do PZPR, po latach przejrzała na oczy poparła jedynie słuszną partię PIS, pierwej myjąc gary na plebanii, (przynajmniej w serialu TV). Inni jajcarscy kandydaci do mandatów poselskich to prawdziwi dziś ramole z dawnych aren sportowych, Władysław Kozakiewicz i mówiący szybciej od własnych myśli Jasiu Tomaszewski, dyżurny komentator polskiej piłki nożnej, czyli inaczej mówiąc skoczek z Moskwy i bramkarz z Wembley. Obaj kandydują chyba wyłącznie dla podtrzymania własnych popularności, bo ich merytoryczna wartość poselska jest żadna. Gdzieś tam cichutko w kącie sali parlamentarną kadencję kończy Tadeusz Ross, popularny przed laty Zulu Gula. Tego artystę zastąpi inny staruszek scen polskich Stanisław Mikulski, znany jako Hans Kloss. A nie lepiej by to było im popilnować wnuki przy piaskownicy?. W gruncie rzeczy mądrość i ogólny zasób wiedzy panów Kazakiewicza i Tomaszewskiego ogranicza się do wygłaszania pierduł spod magla. Niby na temat sportu, ale jakby tego najniższego już lotu. Ich czas się skończył i nie wróci więcej, jaka mówi piosenka.
Moim zdaniem, do pełnienia obowiązków na szczeblu poselskim należy dorastać powoli ale z samozaparciem.. Fakt, od czegoś trzeba zacząć, chociażby dojenia krów ( patrz foto), lub od roznoszenia owych ulotek i afiszy, ale obok tego należy się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć. Najpierw na szczeblu gminnym poprzez kolejne szczeble administracyjne. Chociaż zdarzało się, że wcale nie najgorszym posłem, a nawet europosłem został niegdysiejszy sołtys Kalinowski, a inny kierownik kołchozu nawet dozgonnym prezydentem sąsiedniego państwa. U nas prezydentem został natomiast bardzo prosty elektryk, który znał na pewno prawo Ohma, ale prawa Kirchhoffa to już niekoniecznie. Tyle że, Wałęsa to postać noblowska, zahartowana w boju o lepsze jutro nas wszystkich. Co prawda treści głoszonych haseł były i pozostały dotychczas w sferze bajek, ale fakt faktem, że mimo, że nie chciał to jednak musiał zasiąść w Pałacu Namiestnikowskim. Oczywiście wcześniej nie wypuszczając śrubokręta z rąk uczył się w gminnym ośrodku rolniczym a następnie w stoczni im. samego Lenina. Ostatnie nauki już pobierał z rąk Geremka, Falandysza, Wachowskiego, obu Kaczyńskich (dopóki ich nie wypieprzył z hukiem), oraz wielu innych pod bacznym okiem Michnika i Kuronia Był pojętny to i jakoś dobrnął do końca swojej kadencji, a że ocena jego prezydentury jest stosunkowo niska, to cóż począć?. Jego następca wszystko w tej materii naprawił. Obawiam się, że podobny pożytek jak z Wałęsy będzie z co najmniej połowy posłów VII kadencji. A tam do diabła, najwyżej odbędą się przyśpieszone wybory posłów na ósmą kadencję. Stać nas. A do tandety w różnych dziedzinach życia już się przyzwyczailiśmy.


Uśmiechnij się:


Stwórca wysyła na ziemię anioła, żeby ten sprawdził, jakie panują tam nastroje. Anioł wraca i mówi:
-USA się zbroją, ale się boją. Rosjanie się zbroją, ale się nie boją.
-A jak tam mój naród wybrany nad Wisłą?
-Polacy ani się nie zbroją, ani się nie boją.
Stwórca krzywi grymaśnie twarz i mówi:
-Bo te dziady zawsze liczą na moja pomoc.

Komentarze

  1. Artykul 95 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej rzeczywiscie nadmienia o reprezentowaniu pewnych wartosci. Jest tak pieknie skonstruowany, ze mozna go sobie tak dopasowywac, jak ogromna chuste plazowa: na bioderka, turban by mozna, a w razie potrzeby to i dziecko sie nia przewinie. Wytrzyma nawet i kupke. (chusta, naturalnie! :))
    Majac takie a nie inne artykuly, nie ma sie co dziwic, ze tak, a nie inaczej wyglada rekrutacja czlonkow na panow poslow. Poslanki zreszta tez. Czasami ma sie wrazenie, iz caly ten cyrk funkcjonuje na zasadzie puszczonej w ruch kulki sniegowej. Ten na gorze chce coraz wiecej, ale sam nie da rady. Wiec puszcza te kule w ciemnogrodzki zascianek, coby mu sie oblepiala w nieskonczonosc. Pojedzie sie w plener, gdzie akurat jakas kleska zywiolowa dala sie ludziskom we znaki, symulujac bvliskosc z ludem, przywita namietnym "Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus", zje sie z nimi jakis cienki zurek, pokrzyczy typowe slogany, ze "nie wybaczymy", "teraz nareszcie nasza Polska", i juz mamy kandydata. Wyglad mozna zmienic. Fryzjer, nowa szczeka, w poczatkowej fazie uzywana, zakupiona a Allegro, z butow wydlubie sie resztki slomy i zamieni na jakies Lloydy sprzed dwoch sezonow, kupi garnitur, najlepiej firmy Vistula, coby wiesniak ciagnikowych korzeni nie zapomnial i juz mamy gotowego prawie posla. Jeszcze tylko, jako niezbyt rozgarniete ogniwo bazy przysposobic do potakiwania i klaskania......Zyc nie umierac, prawda?
    I tu nie wina tego wlasnie posla, bo dlaczego nie wykorzystac takiej okazji i zamienic drabiniasty woz na sluzbowa limuzynke?? Wina wszystkich tych, ktorzy bezmyslnie oddaja glosy na takich wlasnie oslow.
    Wszyscy, jak jeden zapomnieli o inwestycjach w oswiate. Ludzie, to nie jest wydane, tylko pozyczone. Prosze mi wierzyc. Oswiata byla, jest i bedzie najrzetelniejszym dluznikiem.
    Jezeli bedzie sie takie inwestycje nadal i ewidentnie traktowac po macoszemu, nie zostanie spoleczenstwu nic, tylko brak wrazliwosci i zweszony, partyjny interes, wykorzystujacy wszystko, aby zainscenizowac tanie przedstawienie dla glupiej widowni. Tylko prosze tego nie mylic z kultura. ;)

    Pozdrawiam

    Jolanta

    OdpowiedzUsuń
  2. Święte słowa Pani Jolanto. Święte słowa i do tego płynące z troski o naszą normalność w ojczyznie, bo narazie nie mamy czym zaimponowac europejskiej demokracji.Robimy na Zachodzie miny (mowa o przywódcach), z których ma wynikać niby nasza dominacja wśród nowoprzyjetych do UE krajów.A w rzeczywistości "imponujemy" chyba co najwyzej maxichrystusową figurą, w gruncie rzeczy stając się pośmiewiskiem nowoczesnej cywylizacji.Rewanżuję sie pozdrowieniami. Wszystkiego dobrego.Torunczyk.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE