WCIĄŻ NIE NACIŚNIĘTA


„Obwiesił” się, jak powiadali nasi przodkowie Andrzej L. Sam z własnej nieprzymuszonej woli, czy też z woli zarówno „przyjaciół” jak i tych drugich. Kto to wie, poza zainteresowanymi jego odejściem w niebyt?. Śledczy sprawdzają, czy nie było na pana Andrzeja nacisków, które by popchnęły go do tak desperackiego kroku. Chłopa o twardej skórze, ale i wyjątkowo twardym charakterze. Pożyjemy zobaczymy, bowiem akurat słowo „naciski” jest dzisiaj tak popularne jak częstochowskie pielgrzymki czy też o tej nazwie papierosy dla kloszardów, mimo że poseł PO o charakterystycznym, bodajże szlacheckim nazwisku Czuma, po czterech latach przewodniczenia komisji, specjalnie ustanowionej uchwałą Sejmu, stwierdził autorytatywnie w krótkich słowach streszczając własny raport, że w czasie rządów PIS żadnych nacisków nie było, po czym wrzucił jakieś tam ciuchy do walizeczki na kółkach i udał się do wód. Nie było żadnych nacisków, powtórzę słowa człowieka, któremu zaufała nie tylko jego własna partia, ale cała Polska. Polska, która na własnej skórze do dzisiaj leczy rany zadane społeczeństwu chociażby poprzez śmierć Barbary Blidy, areszty wydobywcze, bezkarne masowe podsłuchy przeciwników politycznych i ludzi biznesu, szastanie naszymi pieniędzmi przez agentów poruszających się luksusowymi samochodami w celu wciskania niewygodnym dla PIS ludziom łapówek, by natychmiast ich aresztować, a następnie naciskając nań w celi namawiać do oskarżeń innych..Śmierć Andrzeja Leppera też mieści się w temacie „nacisków”, bowiem cała afera gruntowa zmontowana była przez Ziobrę i CBA w celu pognębienia niewygodnego dla PIS koalicjanta, a smród pseudoafery ciągnął się za panem L. aż do jego nagłej i niespodziewanej śmierci.



Zastanawiam się jakimi przesłankami kierował się premier, który doznał tylu upokorzeń ze strony Kaczyńskich, że na przewodniczącego tak ważnej komisji wyznaczył Czumę. Tego Czumę, który od lat można powiedzieć szczenięcych miał konflikt z prawem nie tylko tu w kraju ale również w USA. Za lat młodzieńczych pan Czuma w towarzystwie kolegi (obaj zagorzali przeciwnicy PRL) napadł na ekspedientkę sklepu odnoszącą pieniądze z utargu do banku, za co siedział w więzieniu, przypisując sobie cierpiętnictwo, oczywiście z powodów politycznych. Jeszcze do niedawna był ścigany przez kilka sądów amerykańskich za jakieś tam malwersacje finansowe. O tym wiedziała cała Polska, a tym bardziej premier kompletujący skład rządu. Tymczasem Tusk robi z niego ministra „sprawiedliwości”, a następnie powierza mu przewodnictwo tak ważnej komisji. Czym się kierował premier, nie sposób zgadnąć. Czyżby Czuma poza swoim przywiązaniem do dewocji i wielodzietności skrywał w sobie jakoweś inne wartości, a jeszcze bardziej haki na otoczenie z premierem włącznie?. Doprawdy nie sposób to wytłumaczyć. Przecież on ośmieszył całą swoją partię, dał natomiast świadectwo „uczciwości” tym wszystkim Ziobrom, Kamińskim, Macierewiczom, Czarneckim, Girzyńskim, Kempom i innym z Kaczyńskim na czele. Sam sobie jesteś winien Grzegorzu Dyndało, czyli panie prezesie Rady Ministrów. A może akurat stało się zgodnie z pańską wolą i „naciskami” wywieranymi przez pana na Czumę w tej kwestii?.



Tymczasem naciski, mimo że PIS już nie rządzi od lat prawie czterech nadal istnieją. Nie w sferach międzypartyjnych, ale powiedziałbym obyczajowo-sądowych Bo oto po kilku latach od „skandalu”, jak to nazywają dewoci, przed sądem stanął pan Nergal (Darski) artysta metalowego zespołu Behemoth, który na oczach widzów złożonych z młodych ludzi w trakcie wykonywania utworu porwał biblię. Porwał, ponieważ odtwarzał instalację muzyczną, adekwatną do tematu ocierającego się o religię.. Wśród zgromadzonych kilkuset widzów znalazł się jeden rodzynek, którego uczucia religijne doznały ogromnego uszczerbku. Na tyle, że najpierw przy pomocy kleru nagłośnił „ów szatański” przypadek w prasie, a następnie wespół-zespół z poselstwem PIS złożył skargę w sądzie. Zrobił to z pełną determinacją, bo Nergal jest ateistą, o czym informuje wszem i wobec. Rwał zresztą biblię wielokrotnie koncertując poza granicami Najjaśniejszej Pomrocznej i nikomu to nie przeszkadzało, no bo w końcu dlaczego miałoby przeszkadzać. Chce do piekła, niech idzie!.Jego sprawa.



A teraz o naciskach w tej sprawie. Ponieważ sądy coraz bardziej mimo „nacisków” episkopatu stają się tolerancyjnymi dla wszelkiego rodzaju twórczości artystycznej, dając wyraz temu, że skazanie pani Nieznańskiej przed kilku laty było wstydliwą pomyłką, przeto kilka świętych dziewic z PIS postanowiło wywierać prywatnie naciski na skład sądu. Wśród tych niepokalanych mężczyzną dziewic, których uczucia doznały ogromnego uszczerbku jest m. in. posłanka Szczypińska, (stan cywilny mocno stara panna) swego czasu miłosna adoratorka Jarosława Kaczyńskiego. To ta sama, którą bodajże w towarzystwie Rokiciny premier wysłał do USA w celu przyspieszenia budowy na terenie Polski wyrzutni rakiet jądrowych. Ponieważ jednak Kaczyński odrzucił jej zaloty wybierając młódkę Ługowską, jako głęboko „zakorzeniona” w Kościele, poderwała księdza, z którym na słupskim rynku z różą w zębach się obściskiwała wręcz publicznie. Widocznie wezbrał w niej wtedy tak duży potencjał chuci, iż darowała sobie wszelkie ewentualne kompromitacje w oczach słupskich wyborców. Taka to oto „świecka tradycja” dewotów z PIS. Nie wiem, czy sąd skaże Nergala, czy też puści incydent w niepamięć. Jedno jest pewne, że jeżeli go skaże, to dozna wielkiej kolejnej błazenady w oczach coraz bardziej z sekularyzowanego polskiego społeczeństwa. Gdy natomiast mu daruje, a przy tym uzasadni przypadek jako normalność w sferze artystycznej, kompromitacji doznają ci którzy pałętają się między nami z wciąż z szarganymi uczuciami religijnymi. Ale czy u nich jest jeszcze miejsce na wstyd. Chyba nie, bo całe miejsce przeznaczone na tego rodzaju (doznania) uczucia wypełnione jest właśnie uczuciami religijnymi.




Uśmiechnij się:




W restauracji siedzi przy piwku stary mężczyzna, który od pewnego czasu przygląda się obok siedzącemu młodzieniaszkowi z kolorowym irokezem na głowie. Chłopak zdeprymowany upartym wzrokiem starego mężczyzny wypalił mu prosto w oczy:
-Co, stary dziadu, ty nigdy nie zrobiłeś coś zwariowanego?
-Ależ tak chłopcze. Kiedyś ostro popiłem i w drodze powrotnej do domu „przeleciałem” pawia. Widzisz, tak się zastanawiam, czy ty przypadkowo nie jesteś moim synem
.

Komentarze

  1. Cosik nie moge sie pozbyc jednej mysli. Mysli paskudnej, aczkolwiek wcale nie az tak niemozliwej.

    Okres przedwyborczy. I znowu wykorzystuje sie smierc czlowieka do kampanii wyborczej. Obojetnie, czy ta smierc byla powodem "naciskow" czy nie. Wisielczy sznur jako rekwizyt do wspinaczki po wladze??? Absurd?? Raczej nie, bo jezeli wrak samolotu potrafil sluzycc jako symbol szopki? Czy bedziemy juz sie musieli do takowych akcji przyzwyczaic? Bez trupow nie ma kampanii?
    Jedno pytanie, goni drugie.....A pietyzm jakby nagle zniknal z jakzesz szerokiego polskiego slownictwa.
    Czarna wizja, wiem. I wolalabym, zeby te slowa zmienily sie w koncowy produkt przemiany materii.

    A tak na marginesie kampanii, to po ostatnich obserwacjach, musze przyznac, iz najsympatyczniejsi sa mi politycy na plakatach wyborczych. Naprawde. Tam chyba ich idealne miejsce: nie wydaja odglosow, sa do zniesienia i w kazdej chwili mozna ich szybko usunac.

    Jolanta

    OdpowiedzUsuń
  2. PANI JOLANTO.Chylę czoła i z absolutną powagą przyznaję rację mojej,jak widzę oddanej czytelniczce.Nie mozna dzisiaj ufać żadnej postaci wyrażanej fotografią przedwyborczą, bo przecież żadna z nich nie próbowała nawet nam spojrzeć w oczy na jakimkolwiek spotkaniu.Ich wizerunek musi nam wystarczać za opinię (oczywiście bardzo pozytywną). Są gotowi do wyzwań dla dobra wspólnego, a tak naprawdę dla dobra jego i najblizszej rodziny. Torunczyk.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Abrozarze,

    Czy polityka byla kiedykolwiek zainteresowana w znalezieniu realnych rozwiazan?? Jeszcze nigdy. W tak samo malym stopniu, jak i media.
    Polityka jest swoista forma symulacji rozwiazan, media z kolei symuluja "olsniewajace" ujawnienie tych symulacji, przez co manipuluja na swoj sposob. A prekariat wchlania. Wrecz bezoporowo, wolajac "Chleba, igrzysk..." no i oczywiscie sledztw.

    Jolanta

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE