WSTYD
Prasa i inne media wałkują kłopotliwą dla pań Kluzik- Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak sprawę wyrzucenia ich z ukochanej przez nich partii PiS. Obie panie są przechwytywane przez dziennikarzy w kuluarach sejmowych, na ulicy, a nawet w terenie, gdzie panie starają się błyszczeć i tworzyć wokół siebie mit prawdziwych świętości. Przebąkiwanie Platformy, iż jest ona gotowa przyjąć nieszczęsne pod swoje skrzydła oficjalnie zdementował Halicki. Przypuszczam jednak, że o ile pani Kluzik mogła by zasilić szable Tuska, bo to kobieta o miłej aparycji i nie tylko, to pani Jakubiak czuła by się tam jak upokorzony pies po swoich wystąpieniach publicznych w sprawie oceny prac rządu.
Wydaje mi się, że wstyd by ją zjadł doszczętnie, o ile ma jego poczucie. Wielokrotnie bowiem zapatrzona w swojego guru, czyli Jarosława Kaczyńskiego potrafiła pluć jadem na wszystkich, którzy nie akceptują poczynań jej szefa. Była forpocztą kłamstw szerzonych przez Macierewicza w sprawie katastrofy smoleńskiej. Była obrończynią ośmieszonego publicznie krzyża pod Pałacem. Przede wszystkim jednak była chorobliwie zakochana w byłym prezydencie i jego rodzinie. Tu akurat jest to wytłumaczalne o tyle, że Lech Kaczyński prezydent Warszawy, w chwili awansu na prezydenta Polski, z kierownika administracyjnego urzędu miasta, a więc osoby odpowiedzialnej za m.in sprzątaczki, zrobił z niej ministra sportu. Na sporcie to ona znała się na tyle co przeciętny kibol Legii, a może i dużo mniej. Była więc mu niezmiernie wdzięczna. Gdy po przegranej PIS objęła wysokie stanowisko w Pałacu Namiestnikowskim, wypruwała sobie trzewia by na każdym kroku bronić pana prezydenta LK, w chwilach, gdy ze wszystkich stron padały oceny jego prezydentury jako najgorszej w historii III RP. Dzisiaj, gdy prezydent przeszedł w zaświaty, a bliźniak jej urokiem pogardził na rzecz kota Alika, pani Jakubiak została z ręką w nocniku. I tylko PSL, który jak ich były poseł Rychu Czarnecki potrafi lawirować w polityce miedzy partiami, byle by lokować pośladki na stołkach rządowych, mógł by ją przyjąć. Ale co to za "chłopka", która jako warszawianka nie odróżnia brony od pługa, czy też buraka od kartofla. W każdym razie Kłopotek jest jej gotów podać rękę, bo jakże mogło by być inaczej, skoro nasza polityka to zbiorowisko politycznych fruwających świń.
Inaczej ma się sprawa pani Kluzik -Rostkowskiej (nie mylić z Rostowskim, tym rządowym dewotem, który córeczkę ( fotografującą się na przeciw mało religijnej tablicy, z papierosem w ustach) zatrudnił w MSZ, (patrz dwa posty wstecz). Pani Kluzik to osoba typowo antyklerykalna o poglądach stricte lewicowych (dała temu wyraz podczas głosowania w sprawie ustawy o in vitro), w partii PiS sprawowała funkcję wyłącznie po to, by uatrakcyjnić postać Jarosława Kaczyńskiego. Zrobiła dla niego wiele, mimo, że pasowała tam jak kwiatek do kożucha. Dzięki niej Kaczor uzyskał wynik bardzo wysoki, chociaż wyborów nie wygrał. Ale właśnie to, czyli przegrana w wyborach, zdołowała tego człowieczka "ciętego z metra", z mózgiem rozwścieczonego byka na tyle , że mimo podziwu wszystkich mediów dla działań pani Kluzik- Rostkowskiej jako szefa sztabu wyborczego, na niej się zemścił. To ,że poza nawiasem PiS znalazła się również pani Jakubiak było z kolei konsekwencją jej prywatnej przyjaźni z panią Kluzik. Inaczej zachowuje się zaś Ziobro ksywka "prawdziwe zero". On, pozbywszy się konkurencji w wyścigu do stolca prezesa partii, potrafi z fałszywym cynizmem ośmieszyć swoją towarzyszkę, mimo że oboje byli po imieniu i potrafili się szanować. Ale akurat Ziobrze się nikt nie dziwi. Ten świński charakter pan europoseł zachował od lat młodzieńczych, o czym czytałem w wielu wywiadach.To karierowicz obrzydliwie złośliwy i niesympatyczny .Wyjątkowo pasuje do stajni Kaczyńskiego, obok takich habet jak Szczypińska, Fotyga i Kempa, oraz zblazowanych wałachów w osobach Błaszczaka, Girzyńskiego, Brudzińskiego, Kurskiego i kilku innych ochwaconych "wierzchowców". Wstyd i poruta (jak mawiają Wielkopolanie) gryzie na pewno obie panie i dlatego miast pozytywnie odpowiadać na puszczane oko przez PSL, wolą przebąkiwać o utworzeniu swojej, odrębnej partii, wzorem Palikota. Mają szansę, bowiem setki tysięcy wyborców PiS stawiało krzyżyk obok nazwiska żywego bliźniaka wyłącznie ze względu na obecność w niej pani Kluzik-Rostkowskiej. Zaczyna być ciekawie, bowiem wyścig o mandaty poselskie nowej partii tych pań i partii Palikota przysporzy nam prawdziwych igrzysk, jako że w Euro-2012 szans nie mamy żadnych. W każdym razie te dwie oszustki (bowiem oszukiwały naród prezentując fałszywą twarz Kaczyńskiego) lekko już nie będą miały.
A propos Palikota: Wdzięczną imprezę dla naszych oczu i uszu urządził pan Palikot pod siedzibą największego chyba współczesnego obżartusa i ochlapusa w purpurze, czyli abp.Sławoja Głódzia ksywka "flaszka". Rzecz się miała w ramach protestu przeciwko zachłanności majątkowej nie tylko tegoż purpurata, ale też całego polskiego kleru.
.......................................................................................................................................
Uśmiechnij się:
Z zapisków w dzienniczkach uczniowskich:
1. "Męska część klasy odmówiła wyciągnięcia fletów"
2."Piotr wydłubał brud z ucha kolegi posługując się palcem koleżanki."
3."Weronika nie słucha poleceń nauczyciela i mówi, że jej to zwisa: Proszę po-
wiedzieć córce, iż nie może jej nic zwisać"
Wydaje mi się, że wstyd by ją zjadł doszczętnie, o ile ma jego poczucie. Wielokrotnie bowiem zapatrzona w swojego guru, czyli Jarosława Kaczyńskiego potrafiła pluć jadem na wszystkich, którzy nie akceptują poczynań jej szefa. Była forpocztą kłamstw szerzonych przez Macierewicza w sprawie katastrofy smoleńskiej. Była obrończynią ośmieszonego publicznie krzyża pod Pałacem. Przede wszystkim jednak była chorobliwie zakochana w byłym prezydencie i jego rodzinie. Tu akurat jest to wytłumaczalne o tyle, że Lech Kaczyński prezydent Warszawy, w chwili awansu na prezydenta Polski, z kierownika administracyjnego urzędu miasta, a więc osoby odpowiedzialnej za m.in sprzątaczki, zrobił z niej ministra sportu. Na sporcie to ona znała się na tyle co przeciętny kibol Legii, a może i dużo mniej. Była więc mu niezmiernie wdzięczna. Gdy po przegranej PIS objęła wysokie stanowisko w Pałacu Namiestnikowskim, wypruwała sobie trzewia by na każdym kroku bronić pana prezydenta LK, w chwilach, gdy ze wszystkich stron padały oceny jego prezydentury jako najgorszej w historii III RP. Dzisiaj, gdy prezydent przeszedł w zaświaty, a bliźniak jej urokiem pogardził na rzecz kota Alika, pani Jakubiak została z ręką w nocniku. I tylko PSL, który jak ich były poseł Rychu Czarnecki potrafi lawirować w polityce miedzy partiami, byle by lokować pośladki na stołkach rządowych, mógł by ją przyjąć. Ale co to za "chłopka", która jako warszawianka nie odróżnia brony od pługa, czy też buraka od kartofla. W każdym razie Kłopotek jest jej gotów podać rękę, bo jakże mogło by być inaczej, skoro nasza polityka to zbiorowisko politycznych fruwających świń.
Inaczej ma się sprawa pani Kluzik -Rostkowskiej (nie mylić z Rostowskim, tym rządowym dewotem, który córeczkę ( fotografującą się na przeciw mało religijnej tablicy, z papierosem w ustach) zatrudnił w MSZ, (patrz dwa posty wstecz). Pani Kluzik to osoba typowo antyklerykalna o poglądach stricte lewicowych (dała temu wyraz podczas głosowania w sprawie ustawy o in vitro), w partii PiS sprawowała funkcję wyłącznie po to, by uatrakcyjnić postać Jarosława Kaczyńskiego. Zrobiła dla niego wiele, mimo, że pasowała tam jak kwiatek do kożucha. Dzięki niej Kaczor uzyskał wynik bardzo wysoki, chociaż wyborów nie wygrał. Ale właśnie to, czyli przegrana w wyborach, zdołowała tego człowieczka "ciętego z metra", z mózgiem rozwścieczonego byka na tyle , że mimo podziwu wszystkich mediów dla działań pani Kluzik- Rostkowskiej jako szefa sztabu wyborczego, na niej się zemścił. To ,że poza nawiasem PiS znalazła się również pani Jakubiak było z kolei konsekwencją jej prywatnej przyjaźni z panią Kluzik. Inaczej zachowuje się zaś Ziobro ksywka "prawdziwe zero". On, pozbywszy się konkurencji w wyścigu do stolca prezesa partii, potrafi z fałszywym cynizmem ośmieszyć swoją towarzyszkę, mimo że oboje byli po imieniu i potrafili się szanować. Ale akurat Ziobrze się nikt nie dziwi. Ten świński charakter pan europoseł zachował od lat młodzieńczych, o czym czytałem w wielu wywiadach.To karierowicz obrzydliwie złośliwy i niesympatyczny .Wyjątkowo pasuje do stajni Kaczyńskiego, obok takich habet jak Szczypińska, Fotyga i Kempa, oraz zblazowanych wałachów w osobach Błaszczaka, Girzyńskiego, Brudzińskiego, Kurskiego i kilku innych ochwaconych "wierzchowców". Wstyd i poruta (jak mawiają Wielkopolanie) gryzie na pewno obie panie i dlatego miast pozytywnie odpowiadać na puszczane oko przez PSL, wolą przebąkiwać o utworzeniu swojej, odrębnej partii, wzorem Palikota. Mają szansę, bowiem setki tysięcy wyborców PiS stawiało krzyżyk obok nazwiska żywego bliźniaka wyłącznie ze względu na obecność w niej pani Kluzik-Rostkowskiej. Zaczyna być ciekawie, bowiem wyścig o mandaty poselskie nowej partii tych pań i partii Palikota przysporzy nam prawdziwych igrzysk, jako że w Euro-2012 szans nie mamy żadnych. W każdym razie te dwie oszustki (bowiem oszukiwały naród prezentując fałszywą twarz Kaczyńskiego) lekko już nie będą miały.
A propos Palikota: Wdzięczną imprezę dla naszych oczu i uszu urządził pan Palikot pod siedzibą największego chyba współczesnego obżartusa i ochlapusa w purpurze, czyli abp.Sławoja Głódzia ksywka "flaszka". Rzecz się miała w ramach protestu przeciwko zachłanności majątkowej nie tylko tegoż purpurata, ale też całego polskiego kleru.
.......................................................................................................................................
Uśmiechnij się:
Z zapisków w dzienniczkach uczniowskich:
1. "Męska część klasy odmówiła wyciągnięcia fletów"
2."Piotr wydłubał brud z ucha kolegi posługując się palcem koleżanki."
3."Weronika nie słucha poleceń nauczyciela i mówi, że jej to zwisa: Proszę po-
wiedzieć córce, iż nie może jej nic zwisać"
Komentarze
Prześlij komentarz