EMISARIUSZE

Szczery uśmiech do prezesa zawsze procentuje

Chodzi oczywiście o "przepiękną" przedstawicielkę PiS, byłą szefową MSZ Annę Fotygę, której ze względu na jej urodę i niebywałą mądrość przepojoną nieukrywaną nienawiścią do Rosji poświęciłem już nie jeden spot, oraz fascynata problematyką związaną ze służbami specjalnymi, lektora ojca Rydzyka Antoniego Macierewicza. Oboje bowiem zostali skierowani przez prezesa Jarosława jako emisariusze jawni do USA, by tam szukać poparcia dla idiotycznych fantazji Kaczyńskiego związanych z jego dociekaniem prawdy o katastrofie w Smoleńsku. Zwykle emisariusz kojarzy się z wyprawą o charakterze tajnym, tym razem jednak chodzi o nagłośnienie wciąż szerzonych w środkach przekazu "prawd", które mają za zadanie skompromitowanie do końca przeciwników politycznych. Jestem przekonany, że w gruncie rzeczy większość oponentów wobec oficjalnego raportu w sprawie katastrofy cichutko, nie dzieląc się z nikim owym przekonaniem uznaje raport komisji, jednak zasada wierności partii nakazuje im publiczną negację tego raportu i głoszenie bzdur, że katastrofę spowodował Tusk w porozumieniu z Putinem.

Nie wiem, na ile owe wątpliwości mieszczą się w mózgownicach emisariuszy do Ameryki. Dochodzę jednak do przekonania, że jednak tak dramatyczne zabieganie o kontakt z kongresmenami USA raczej wskazują, że zarówno Fotyga, jak i Macierewicz długo nie wyzdrowieją psychicznie, jeżeli w ogóle kiedykolwiek. Politycy Kongresu USA zapewne z politowaniem patrzą na te błąkające się po Stanach sieroty polityczne szukające kontaktu z kimkolwiek, byle by o nich wspomniał choćby byle prasowy szmatławiec. Amerykanie znają doskonale dokonania polityczne obojga wysłanników prezesa. Znają doskonale Fotygę i jej owoce dokonań na forum Unii Europejskiej. Znają jej upośledzenia nie tylko natury fizycznej, ale też wynikające z reprezentacji Lecha Kaczyńskiego, jako prezydenta RP. Czy więc ochoczo zechcą rozmawiać z kimś takim narażając się na zdradę tajemnic, o które potrafili zawsze należycie zadbać?. Tym bardziej nie będą rozmawiać z Macierewiczem, który to na polecenie rządu Kaczyńskiego pod przykrywką walki z okruchami PRL, rozpieprzył na cztery wiatry polskie służby specjalne, ujawniając światu wszystkie polskie tajemnice wywiadowcze. Gdyby taki Macierewicz dokonał podobnego czynu na amerykańskiej CIA, to byłby powieszony za zmurszałe klejnoty na najwyższej sekwoi w parku Yellowstone. W Polsce zasłużył w oczach Kaczyńskich na stanowisko ministerialne. Takie coś może zdarzyć się w takim kraiku jak Polska. W USA jest nie do pomyślenia, by dzielić się tajnymi informacjami, chociażby z sojusznikiem, a tym bardziej z opozycyjną partią. Z tych amerykańskich zasad obowiązujących w CIA mogą być akurat zadowoleni emisariusze Kaczyńskiego, ponieważ, jak czytam Fedorowicza w GW, bardziej im zależy na tym, by nigdy nie ujrzała światła dziennego treść dialogu bliźniaków na kilka minut przed katastrofą. Bo zdaje się, że gdyby oficjalnie ujawniono to, co pozostaje zasadniczą przyczyną tragedii, partia kaczystowska raz na zawsze odeszła by w niebyt, a ekspedycja pana prezydenta z Wawelu na Powązki nastąpiła by w trybie przyspieszonym. Dlatego Kaczyński i jego przyboczni powinni się cieszyć z tego, że od Ameryki nic się nie wydębi z zapisów rejestrowanych jako "secret defense". Gdyby jednak (w co prawie nikt nie wierzy) okazało się , że rzeczywiście katastrofa nastąpiła z winy Rosjan (samolot produkcji rosyjskiej, lotnisko rosyjskie, pogoda typowo rosyjska itp), to i tak nigdy Amerykanie nie zdecydują się na chociażby mały uszczerbek względnie dobrych stosunków z Rosją na rzecz prawie nic dla nich znaczącej Polski, a tym bardziej samych Kaczyńskich. Za sukces swej misji emisariusze PIS pewnie wyłącznie uznają spotkanie z wiernymi ("jankesami" z Podlasia i Podkarpacia) w kościele katolickim, gdzie zapoznają słuchaczy z bzdetami Jarosława.

Czym że więc Polska może zaimponować Ameryce, poza najwyższym w świecie Chrystusem?. Może jeszcze tylko niedościgłymi nigdzie na świecie dotacjami państwa na rzecz Kościoła katolicko-ginekologicznego.


Także, jak powiada przysłowie, wilk syty i owca cała. Wyjazd Fotygi i Macierewicza za ocean jeno rozdmuchuje bzdurne podejrzenia, szerzone wśród ludzi ogłupionych polityką katolicko-rydzykowego kaczyzmu na temat badań nad tragedią smoleńską. Jednocześnie skrywana mocno tajemnica zapisu rozmowy obu Kaczyńskich nigdy nie ujrzy światła dziennego. Prezes Kaczyński będzie nadal mówił rzeczy coraz to efektowniejsze, lecz odleglejsze nie tylko od jakiejkolwiek prawdy i realności , ale też od rozumu. Brat spokojnie będzie spoczywał w grodzie smoka. Przybywać będzie jego pomników, tablic poświęconych chwale oraz szkół, rond i ulic jego imienia. Z kolei panie Gosiewska i Wasserman dalej będą wołać o ekshumację ciał ich bliskich, by upewnić się co do ich autentyczności porównując je z fotkami w rodzinnych albumach.
...................................................................................................................................................................... Uśmiechnij się:

1.Rolnik do rolnika: -
-Ja to się najbardziej boje wałka.

-Chyba wołka?

-Ech, widzisz, ty o zbożu, ja o żonie.

2.Po operacji pielęgniarka pociesza lekarza:
-Nie można powiedzieć, żeby zabieg był całkiem nieudany. Pacjent wygląda jak żywy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

POLACY, NIC SIĘ NIE STAŁO.