ACH TE WILCZE OCZY
Pan prezes za młodu musiał doznać ogromnej traumy. Gdzieś w
lesie podczas grzybobrania, albo po prostu słuchając bajek wraz z bratem przed
snem, który uporczywie nie nadchodził. Do dziś mocno zapamiętał wilcze kły, a
najbardziej wilcze oczy, które jako dorosły mężczyzna umieścił na twarzy
Donalda Tuska. Osobiście też próbowałem odnaleźć
owo zjawisko przyrodnicze, ale nie było mi dane mimo wpatrywania się intensywnie
w facjatę byłego prezydenta Europy. Nie jestem godzien pomyślałem, albo po
prostu jestem mało lękliwy. Prezesowi ów lęk pozostał do dzisiaj. Otacza się
dziesiątkami, a czasem i setkami policjantów. W dzień i w nocy. Bywa, że ze strachu
roztrzęsiony nie potrafi zawiązać sznurówek, zapiąć do końca rozporek, a nawet
zanocować we własnej willi podczas masowego protestu kobiet. Wywożą go wtedy
gdzieś poza Warszawę. Gdzieś, gdzie nawet przez lupę nie spotkasz dzikiego
zwierza z oczami Donalda. Tusk gdyby miał trochę więcej empatii i miłosiernego
serca maksymalnie ograniczył by wizyty w kraju, a tym bardziej w Warszawie. W każdym
razie nie zbliżał by się do Żoliborza. Kaczyński dla wielu jest bożkiem, a boga
należy nie tylko czcić ale i ochraniać przed złem, aczkolwiek Tusk powiada iż
wraca do Polski by walczyć właśnie ze złem, które to utożsamia wyłącznie z
osobą dla wielu cennego kurdupla, wróć!, naśladowcą króla Kazimierza Wielkiego,
co to zastał Polskę drewnianą a zostawił Murowaną Goślinę, przy okazji zbudował
kilka zamków, co pozwoliło już za PRL rozwinąć turystykę młodzieży szkolnej.
Tymczasem właściciel wilczych oczu jeździ po kraju i tłumaczy prostemu ludowi czym się różni powoli gnijące
500+ od dobrej pracy nagradzanej dobrą płacą. Wielu twierdzi iż dla nich brak
dobrej pracy, dlatego z konieczności ulokowali się w Spółkach Skarbu Państwa.
Dziś Kaczyński, właśnie z powodu powrotu wilczych oczu do macierzy ogłasza że
czas zamknąć na zawsze zwyczaj zatrudniania członków pisowskich rodzin w owych spółkach,
bowiem „zdarza” się że przez nieuwagę Sasina członkiem rady nadzorczej w takiej
spółce zostawał kompletny idiota. Robimy delikatną czystkę. Delikatną by nie
wylać dziecka z kąpielą, powiedział pan prezes i oto stało się. Okazuje się więc, że z kasy Spółek Skarbu Państwa całymi garściami "kradną" kasę pocioty i inni najbliźsi rodzin pisowskich w licznie ok. 400 osób, a nie żadne 16 o których gdakał Kaczyński. Nepotyzm?, a gdzież tam, co za brednie.
-
odchodzisz z rady nadzorczej. - ale jak to, wujku.
-
niestety,
-brak
ci kompetycji?.
- nie
tylko ja, twój brat też.
- a co z mamą? - ona zostaje.
- jak
to, że niby ona ma kompetencje?
- nie,
ale ma nadzwyczajną sytuację życiową.
- jaką?
- ma
teraz dwóch gamoni na utrzymaniu
Wpadłem zatem na pomysł odsprzedaży moich myśli. Jestem gotów do pozbycia się swoich praw autorskich osobie zainteresowanej treściami mojego bloga, wraz z domeną. Z kraju bądź z zagranicy, a ponieważ nie znam się na informatycznych i prawnych zakamarkach problemu związanego z podobnym zamiarem, spodziewam się, że owe kłopoty weźmie na siebie ewentualny nabywca. Mój adres mailowy: tonizar29@gmail.com
Komentarze
Prześlij komentarz