POLITYCY I PIELUCHY



Mark Twain miał rację, gdy powiadał, iż polityków i pieluchy należy wymieniać jak najczęściej. I to z tego samego powodu. Mianowicie by nie zasmradzać środowiska, a przy tym zadbać o komfort otoczenia, powiedzmy przykładowo, Sali Sejmowej. W polskiej polityce szalony popyt na pieluchy i pochodne, wybucha w momencie np. zapowiedzi o planowanej podróży do kraju n/ Wisłą Donalda Tuska, albo innego dostojnika Unii Europejskiej. Nie wiem, czy bardziej warto wymieniać polityków, czy też zwielokrotnić masowość pieluch. A może wystarczy zaopatrzyć wszystkich polityków PiS w środki powstrzymujące, typu "sraluten". Wiem coś na ten temat z autopsji, aczkolwiek do polityki mam stosunek ambiwalentny, wręcz bezpłciowy. Wielkość Marca Twaina polega na tym, że jako żydowsko amerykański pisarz i filozof bez ukończenia nawet szkoły podstawowej, nie mając pojęcia o tym, iż 100 lat później gdzieś na drugiej półkuli wykluje się partia tchórzy mocnych w gębie, która posłuży mu za inspirację sławetnej już wtedy wypowiedzi o politykach i pieluchach. Jednego nie przewidział autor „Księcia i żebraka”. Mianowicie tego, że już dawno pieluchy w Polsce zostały zastąpione przez pieluchomajtki. A mówi się, że Polacy to naród bohaterów, twórców kultury i nauki. No nie widzę takiego, poza oczywiście ministrem Glińskim. No, ale to jedynak i do tego zagospodarowany przez Kaczyńskiego i Rydzyka. Nic nam do niego. Zatem wymieniajmy polityków częściej, nie czekając na kolejne wybory, chociażby dla higieny powietrza. Symbolem współczesnego bohaterstwa niewątpliwie pozostają Macierewicz i Kaczyński. Ten pierwszy, gdy się dowiedział że dwa kilometry od restauracji w której spożywał obiad rozbił się polski samolot, natychmiast poderwał dupę i uciekł pociągiem do Warszawy nie dokończywszy nawet obgryzania kostek schabowego. Ten drugi natomiast, gdy powziął wiedzę iż protestujące kobiety mają zamiar przespacerować ulicą Mickiewicza, zwiał poza Warszawę. A zatem w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia ich osobistych zadków, wymiennie jeden z Warszawy ucieka, drugi zaś do Warszawy spierdziela. Na wszelki wypadek jeden jak i drugi z zapasem pieluszek. 

Ten post jest typowym satyrycznym przykładem wybrzydzania i obrzydzania, ale czyż te tylko dwa przykłady nie świadczą o polskim tchórzostwie naczalstwa państwa. Gdzieżby Jaruzelskiemu podobne myśli przyszły do głowy?.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE