NIE WSZYSTKO BYŁO STRACONE



Powiedział do siebie szef wycieczki. Wydawało się, że czterdziestoosobowa wyprawa polskiego prezydenta Andrzeja Dudy, zwanego w niektórych kręgach Adrianem, na Antypody (do Australii i Nowej Zelandii) skończy się fiaskiem. Okazuje się że nie do końca, bo zamiast dwóch korwet (fregat) po które pojechał Duda, kupił na prośbę swego dobrodzieja dwie kuwety. Towar z logo misia Koala, zdaje się bardziej przydatny prezesowi niżeli szmelc bojowy. Zmiana ta nastąpiła niespodziewanie, zaraz gdy premier przeliczył finanse krajowe. Zorientował się, że brakuje mu tych dwóch miliardów pierwotnie przeznaczonych na złom australijski, ale na kuwety starczy, a nawet trochę zostanie. Dlatego nawiązał kosmiczny kontakt z Adrianem by mu przekazać ową pilną wieść. Mianowicie, że skoro leci do Australii, to wystarczy gdy się spotka z Polonią, uklęknie w kilku kościołach katolickich, pozdrowi tych co tęsknią za ojczyzną i wróci wraz z 40- to osobową obstawą złożoną z kolei z ludzi Błaszczaka. Obiecana wycieczka będzie zaliczona, a Duda będzie miał o czym kłamać na przeróżnych imprezach, na które jest zapraszany. Tymczasem spotykał się z Aborygenami w Australii i Maorysami w Nowej Zelandii. Skłamałbym. 

Spotykał się też z niezbyt życzliwą Polonią, protestującą przeciw łamaniu polskiej Konstytucji i rządowi PiS, ubraną w koszulki z napisem KONSTYTUCJA. Duda nie był z tych spotkań rad, ba, nawet rada nie była jego małżonka, zwana przez wielu pierwszą damą. Naigrywała się ona publicznie z protestujących. No cóż więź małżeńska, zawarta przed ołtarzem katolickim w obecności krakowskiego biskupa zobowiązuje. Adrian nam szczęśliwie wrócił. Zatem zluzuje Krzywoustego na odcinku szerzenia kłamstw, bo akurat tego gościa w ględzeniu bzdur nikt nie przebije. Zatem wyprawę Dudy na czele tych kilkudziesięciu pisich wiernych chociaż miernych, można by uznać jako zgodną z doktryną partii. W końcu trzeba szukać przyjaciół chociażby na końcu świata, skoro trudno ich znaleźć na swoim kontynencie. A czy na Antypodach znaleźli takowych?. Szczerze wątpię. Australią i Nową Zelandią rządzą ludzie bardzo myślący, niekoniecznie Aborygeni czy też Maorysi, skoro Polakom chcieli wcisnąć za dwa miliardy złotych sprzęt wojskowy, docelowo przeznaczony do zatopienia w otchłani oceanicznej.PS: by było się czym pochwalić poza zakupem kuwet, rząd Australii obdarzył obu panów Dudę i Błaszczaka... bumerangami. To tak jakby otrzymali od górala po ciupadze. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE