KONIEC ŚWIATA
W życiu co jakiś czas spotykałem się z informacją, że tego
lub innego dnia nastąpi koniec świata. Wieści tego rodzaju przyjmowałem z przymrużeniem
oka, tym bardziej, że nigdy się nie sprawdziły, a ja, jak większość panikarzy wychodziłem
na durnia. Otóż nie ma jako takiego końca świata, bo koniec świata może spowodować
tylko człowiek typu Hitler, a on jak nam wiadomo ostatecznie nie żyje. Akurat
jemu się nie udało zniszczyć świata, bo zbyt późno wynaleziono broń atomową
czyli broń masowej zagłady.
Otóż twierdzę, mimo to, że istnieje koniec świata. Ale dla każdego z osobna. Każdy człowiek, a właściwie każda żywa istota żegna się
ze światem w chwili śmierci. To jest prawdziwy koniec świata. Inny dla
Kowalskiego, inny dla Nowakowej, bowiem następujący w innym czasie. Człowiek przychodzi
na ten świat, ale nie ma pojęcia na ile czasu, na ile lat, a chociażby miesięcy
lub dni. Osobiście pozwoliłem sobie dokonać obliczeń, ileż to razy w dotychczasowym życiu
kładłem się spać, ile razy się budziłem do szkoły, do pracy, wreszcie na
emerytalny tumiwisizm. Wyszło mi, że do tej pory oglądam niebo i Ziemię 28 tysięcy
335 dni i nocy. Czy je odpowiednio wykorzystałem, czy nie zmarnowałem żywota.
Długo by się zastanawiać, bo po pierwsze to mam zamiar jeszcze trwać, zaś po
drugie cośkolwiek "zapisać się ludzkości", chociażby na łamach niniejszego bloga.
Zatem od dziś, gdyby rano podczas wynoszenia śmieci, sąsiad mnie poinformował,
że tego i tego dnia nastąpi koniec świata to moja odpowiedz będzie
jednoznaczna. Wezwij pan pogotowie ratunkowe, bo zrozumiem, iż to jest jego koniec świata. Tymczasem tak naprawdę końca świata się nie
doczekamy, ponieważ dyspozytorzy broni jądrowej i cholera wie jaką jeszcze wynajdą, zdają sobie sprawę z tego, że
kto pierwszy jej użyje, umrze jako drugi. Żyjmy więc dalej,
najlepiej w pokoju...i modlitwie, jak nakazują wypasieni hierarchowie.
Autor: tonizar67@wp.pl
Autor: tonizar67@wp.pl
Komentarze
Prześlij komentarz