PREZENTY NA POKUSZENIE
LICZ
NA LEPSZE, ALE SZYKUJ SIĘ NA NAJGORSZE. Takie motto przyświeca mi
od początku gdy zdecydowałem się na kolejny felieton polityczny. Bo
oto co się rzuca w oczy Polaka pilnie obserwującego życie nad
Wisłą. Od tygodni codzienne manifestacje przed sądami, parlamentem
i pałacem prezydenckim znamionują niezadowolenie rodaków z
rewolucji w sądownictwie i ordynacji wyborczej. W sposób coraz
głośniejszy, ale wydaje się, że coraz mniej efektywny, bo władza
nie zważa właśnie na owe tłumy protestujących, PiS robi
swoje. Czujemy się jak obywatele kraju pozbawionego siły
opozycyjnej bezwolni, bezsilni i jako ci, nad którymi z dnia na
dzień roztacza się wrogi parasol nad wewnęrzną opozycją.
Przypomina mi się rosyjska smuta za któregoś tam cara, jako że
bezsilność ludzka w sprawach, na które nie mamy wpływu z racji
ponoć panującej demokracji zniewala i obrzydza każdy dzień. Jak
bardzo władza lekceważy te tłumy wzywające prezydenta do
zawetowania tych haniebnych ustaw niech świadczy to, że gdy jeden w
wicemarszałków opozycyjnych w Senacie zaproponował zebranym by
otworzyli okno i posłuchali kilku tysięcy protestujących, wtedy z
gardeł senatorów PiS wyrwał się głośny rechot oznajmiający iż
traktują tych niezadowolonych Polaków jak błaznów, a ich
zachowanie jako groteskę przedświąteczną. Jakże inaczej można
okreslić stan polityki w Polsce jak nie smuta, skoro najbliższe
wybory urządza nam pisowski minister spraw wewnętrznych Błaszczak,
ten od ochrony kiboli, ONR i tych, którzy zafundowali nam w dniu
święta niepodległości opinię narodu faszystów, ksenofobów i
antysemitów. Ten sam wyznacza mężów stanu w czasie wyborów,
którzy to mają mieć na oku komisje wyborcze. W międzyczasie
nastąpiła "rekonstrukcja" rządu. Ta rekonstrukcja to też szopka przedświąteczna.
Gdyby rząd składał
się wyłącznie z premiera to taką „rekonstrukcję” można by
uznać za dokonaną, bo wbrew zapowiadanym zamiarom, stryjek zamienił
swą siekierkę na kijek. Ten „kijek” w osobie Morawieckiego miał
poprawić polskie notowania w Brukseli. Pojechał więc ten nowy
premier, przywitał się z premierami Europy, spotkał się z
prezydentem Macronem, uśmiechnął się do niego, wypowiedział
kilka miłych Macronowi słów i przesiadł się do swoich, czyli do
Orbana, którego poprosił by ten go zastąpił, bo w dniu następnym
ma ważną sprawę do załatwienia w Warszawie. A ta ważna sprawa,
okazało się, to spotkanie opłatkowe jego partii, czyli PiS, oraz
unik przed spotkaniem z Tuskiem. Nie wyobrażał sobie
rechristianizator Europy swej absencji na Nowogrodzkiej, bowiem nie
miałby okazji do opłatkowego pocałunku z Kaczyńskim, którego
uważa za swego ojca i geniusza. Słusznie, bo jego władza jako
premiera oparta jest wyłącznie na tym bóstwie, bóstwie
prezesowskim, jako że Morawiecki w odróżnieniu od Szydło nie ma
swojej politycznej koterii, czyli zaplecza politycznego. Ucieczka
Morawieckiego z Brukseli jeszcze bardziej pogłębiła naszą narodową
smutę, jako że Komisja Europejska już zapowiedziała ukaranie
Polski „atomowym” artykułem 7 Traktatu, czyli
pozbawieniem Polski głosu w PE oraz innymi sankcjami, w tym
zabraniem części funduszy europejskich, za brak w Polsce prawa
opartego na demokracji i Konstytucji, wycinkę Puszczy Białowieskiej
i wielu innych, sprzyjających rozbijania Unii. W parlamencie słyszy
się ze strony PiS śmichy hihy, że władze unijne w stosunku do
polskiego rządu są bezsilne i można się śmiało wypinać na jej
postanowienia. Tyle rządzący, bowiem myślący obywatele odbierają
to jako zapowiedź bezhołowia, zamordyzmu, a nawet politycznego
terroru. Już obecnie są atakowane wolne media, czego przykładem
jest nałożenie badzo wysokiej kary na stację TVN24 za wg nich
nieobiektywne pokazywanie protestów, bo akurat stacja reżimowa
unika takich informacji. Naród w większości nie ma dostępu do
wolnych stacji bo Polska jest pokryta wyłącznie siecią telewizji
reżimowo-rządowej, nadającej wyłącznie kłamstwa, manipulację,
a nawet bluzgi w stosunku do opozycji.. Stąd PiS ma ponad 40%
poparcie, bo naród jest ogłupiany przez 24 godziny na dobę.
Protesty w kilkudziesięciu miastach odbywające się od godzin
popołudniowych aż do późnego wieczoru napawają uczestników
wiarą, że być może nastąpi LEPSZE. Niestety trzeba się
przygotować na NAJGORSZE, bo dzban dopóty wodę nosi, dopóki się
ucho nie urwie. Ne nos inducas in tentationen, czyli
nie wódźcie nas na pokuszenie. To tak delikatnie mówiąc.
Kolejny dobry bo prawdziwy, zgodny w wydarzeniami post Panie Toruńczyku. Szkoda ze wypada przed radosnymi swiętami, ale i to musimy znieść. Życzę zdrowia dla Pana i Rodziny. Lodzia.
OdpowiedzUsuńPomijając to że nowy polski premier skompromitował sie w oczach Europy, najbardziej jednak odnotował zły odbiór w oczach rodaków. Nie mam na mysli kaczystów bo to absolutnie coś innego. To ludzie wprost z księżyca.Vistula90
OdpowiedzUsuń