UŚMIECHNIJ SIĘ POLAKU DO CHOLERY
Coście
zrobili z tym krajem skurwysyny. Oddajcie nam uśmiech”.
Te
słowa widniały na transparencie niesionym przez tłum młodych, na
czele którego szedł Cezary Baryka, bohater „Przedwiośnia”
Żeromskiego. Takie hasło należałoby rozwieszać dzisiaj wszędzie.
Od Warszawy po Kozie Bobki, bo czy dzisiejsze społeczeństwo, od
niemowlęctwa nie jest nurzane w smutnych okolicznościach przyrody,
parafrazując powiedzenie Jana Himilsbacha. No to posłuchajmy:
Otóż
drogie dzieci. W gruncie rzeczy niedaleko, bo zaledwie za rzeką
Odrą jest taki kraj, bardzo odmienny od naszego a także naszych
sąsiadów. Do niedawna (jak ludzie mówili) chodziły tam po
wsiach, a nawet w miastach białe niedźwiedzie. W kraju tym
prawie w każdej wsi jest zamek, zwany przez miejscowych domem
bożym. W miastach takich budowli jest kilka, zdarza się, że na
każdej ulicy. Wzdłuż szutrowych szos tego egzotycznego kraju
stoją przeróżne świątki, które mają swoje obowiązki. Otóż
chronią one ludzi od różnych nieszczęść, na przykład od
wypadków drogowych chroni święty Krzysztof. Jeżeli patron się
zagapi i nastąpi wypadek, w wyniku którego zginie kierowca, to
jest on pochowany na miejscu.
Świadczy o tym postawiony tam krzyż. Takich krzyży w owym kraju są tysiące. Wydaje się, że chyba już im brak miejsc na cmentarzach, bo akurat ofiar wypadków drogowych w Polsce jest najwięcej w Europie. Od pożarów ludność chroni święta Teresa, dlatego w czasie burzy jej obrazy wystawiane są w oknach jak portrety u fotografów. Jest to o wiele tańsze niżeli montowanie piorunochronów. Zresztą na dachy obywatele wsi wchodzą tylko gdy one przeciekają, albo gdy trzeba polepszyć odbiór telewizji TRWAM. Od zguby natomiast chroni ich święty Antoni, i on im odnajduje wiele rzeczy, oczywiście poza rozumem, ale akurat ten nie jest dla nich najważniejszy,.Dlatego mieszkańcom Polski, bo tak się nazywa owa kraina, żyje się szczęśliwie, bo więcej do szczęścia nic im nie potrzeba. Dziwna rzecz, bo mimo tego szczęścia Polacy to bardzo smutny naród. Wydawało by się, że każdego dnia, w każdej rodzinie jest pogrzeb, albo przynajmniej, biorą syna w kamasze. Uśmiech na ulicy można znaleźć u tych, którzy wracają z mocno zakrapianego wesela a i to nie zawsze.
Częściej
u tych, którzy dowiedzieli się, że sąsiadowi ukradli krowę,
albo że poborca podatkowy złamał obie nogi. To bardzo ciekawe z
punktu widzenia nauk socjologicznych. Gdziekolwiek los pozwolił
mi się przemieszczać po Europie, spotykałem samych „znajomych
i przyjaciół”, czyli ludzi uśmiechających się, a w Czechach
nawet pozdrawiających się słowem dobry den, przez co jako
Polaka wprawiali mnie w chwilowe zakłopotanie. Wierzcie mi rodacy,
to jest prawda jak mistrzostwo świata Anity Włodarczyk. Co jest do
cholery z tym naszym społeczeństwem, że bardziej można by się
spodziewać od drugiego Polaka smagnięcia batem po plecach niżeli
sympatycznego uśmiechu. Czy to pozostałość po zaborach (przez
120 lat), czy to nieodwracalna atmosfera okupacyjna (5 lat), czy
to jakaś regionalna, narodowa choroba podobna ptasiej grypie,
albo pomorowi afrykańskich świń, bo nie mogę znaleźć
wytłumaczenia. Wydawałoby się, że mimo paskudnych rządów
Prawa i Sprawiedliwości
mamy powód do radości,
że tak sobie zarymuję, bo jesteśmy wciąż w Unii Europejskiej.
Mimo Brexitu naszych nie wyrzucają z Wysp. Mimo wycinki Puszczy
Białowieskiej mamy czym palić. Mimo braku podwyżek pensji i
emerytur nikt z nędzy i głodu nie umiera. Mimo średniowiecznych
zakazów światopoglądowych, katolickie panienki się skrobią
gdzie popadnie i gdzie najtaniej. Czy więc jest powód do
marszczenia czoła, wytrzeszczu oczu, obgryzania paznokci, drżenia
podbródka, rwania włosów, tudzież okazywania wrogości do sąsiada,
dziecka, współmałżonka, przechodnia, słowem wrogości do, jak
to powiada biblia, bliźniego swego?. Oczywiście że nie ma. Mam
nadzieje, że gdy wyjdę jutro na ulicę i uśmiechnę się do
mijanego przechodnia nie spotkam się z wywalonym w odwecie
ozorem, albo pukaniem w czoło. Nawet gdyby to była posłanka Krystyna
Pawłowicz.
Świadczy o tym postawiony tam krzyż. Takich krzyży w owym kraju są tysiące. Wydaje się, że chyba już im brak miejsc na cmentarzach, bo akurat ofiar wypadków drogowych w Polsce jest najwięcej w Europie. Od pożarów ludność chroni święta Teresa, dlatego w czasie burzy jej obrazy wystawiane są w oknach jak portrety u fotografów. Jest to o wiele tańsze niżeli montowanie piorunochronów. Zresztą na dachy obywatele wsi wchodzą tylko gdy one przeciekają, albo gdy trzeba polepszyć odbiór telewizji TRWAM. Od zguby natomiast chroni ich święty Antoni, i on im odnajduje wiele rzeczy, oczywiście poza rozumem, ale akurat ten nie jest dla nich najważniejszy,.Dlatego mieszkańcom Polski, bo tak się nazywa owa kraina, żyje się szczęśliwie, bo więcej do szczęścia nic im nie potrzeba. Dziwna rzecz, bo mimo tego szczęścia Polacy to bardzo smutny naród. Wydawało by się, że każdego dnia, w każdej rodzinie jest pogrzeb, albo przynajmniej, biorą syna w kamasze. Uśmiech na ulicy można znaleźć u tych, którzy wracają z mocno zakrapianego wesela a i to nie zawsze.
Ojciec w Toruniu, matka w Czestochowie. Co to za rozbita rodzina. Wbrew nauczaniu Koscioła!.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście tzw. domów bozych, czyli fabryczek pieniędzy ci u nas dostatek i to w najmniejszych miastach. Bywa ze na kazdej ulicy a jeszcze im mało. Kler jak sobie upatrzy miejsce na nowy kosciół to stawia tam krzyz i zwołuje dewotki by sie pod nim modliły w twn sposob zaklepuje sobie to miejsce jak piesek który obsikuje teren.Tu jest Polska. Amadeo
OdpowiedzUsuńDrogi Panie autorze,
OdpowiedzUsuńjak tu sie usmiechac? Jeszcze wczoraj w przyplywie wrecz zalamania nerwowego zapytalam przyjaciol, czy to wszystko co sie dzieje, to sie dzieje naprawde. W naiwnej nadziei oczekiwalam odpowiedzi negatywnej, ale niestety. Doczekalam sie tylko potwierdzenia tej groteskowej rzeczywistosci.
Szyszko rznie puszcze, Kurski rznie telewizje, Macierewicz konstruuje obrzezana armie, Radziwill obrzyna chorym dzieciom po przeszczepach zbawienne leki, rezsta rzadu rznie glupa az milo. Tylko poslanke P. nikt nie chce... no tego, a Suski nawet debila nie musi rznac, bo jest nim z natury.
I takim sposobem nic, jeno przytoczyc nalezy mistrza z Czarnolasu:
"O nierządne królestwo i zginienia bliskie,
Gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość
Ma miejsca, ale wszytko złotem kupić trzeba!
Jeden to marnotrawca umiał spraktykować,
Że jego wszeteczeństwa i łotrowskiej sprawy
Od małych aż do wielkich wszyscy jawnie bronią,
Nizacz prawdy nie mając ani końca patrząc...."
Biorac pod uwage rok powstania "Odprawy poslow greckich, mozna smialo powiedziec, ze od setek lat nie ma ten kraj szczescia do rzadzacych. Ciagnie sie ta sarmacka demokracja jak smrod po gaciach, a "liberum veto" na wszystko, nawet na piekne aleje, stalo sie jakby czescia polskiego genotypu.
I jak tu sie usmiechac?
Pozdrawiam serdecznie
J.
@J: Polska zarzyna się sama przy pomocy swoich ministrów, którzy powinni budować Jej zręby. Fantastycznie Pani wyliczyła złoczyńców, co to zarzynają kraj, ale jest jedno ale. Polacy dostali 500+ po to by się rrznęli w celach prokreacyjnych i tu jest clou operacji. Niestety owe 500+ nie odnowi nam Puszczy Bialowieskiej, bo na jej odnowę potrzeba będzie milionów plus i oczywiscie lat.A tam!. Najgorzej jest z coraz większym popadaniem naszego społeczeństwa w otchłań potwornej głupoty i wiarę w to iż Tusk sprzedał Polskę Merkelowej. Multigłupota. Dochodzę do przekonania, że jednak nie powinien powracać do tego skansenu, szkoda zdrowia.Tez pozdrawiam
OdpowiedzUsuń