VENI, VIDI, VICI.
A
właściwie ją przywieźli. Przywieźli ją z Boston do Katowic,
czyli do samego serca Podlasia. Fakt, ona mieszkać w Boston, ale jako
Polka z ojca polskiego oficera i matki Ukrainki nie bardzo dobrze
mówić polski język. Dlatego dała sobie spokój z nauką polskiego
w odniesieniu do własnego syna. Na co mu to. Po raz drugi ludzie
Podlasia nie wybiorą już sobie senatora zza oceanu. Anna, Maria ich
wyleczy z takich urozmaiceń. „Przybyłem, zobaczyłem,
zwyciężyłem”, cytatem Juliusza Cezara prezes Kaczyński
przemówił do Łomżynian, zaraz po zwycięstwie wyborczym
Amerykanki na stanowisko senatora ziemi podlaskiej. Wygrała dzięki
głosom chłopstwa wiejskiego, bowiem Podlasianie z miast głosy oddali na
kandydata opozycji. Jeszcze raz się potwierdziło, że chłop to
tylko chłop, można go kupić za miskę przysłowiowego ryżu, a
dokładniej 500+. Pani Anna Maria Costa, córka polskiego generała Andersa,
bohatera spod Monte Cassino, wnuczka pastora, kobieta już po
przejściach (66 lat) mimo zacnego wieku zachowała interesujące
oblicze. Ładna twarz, to po matce Irenie, aktorce raczej niszowej,
ale jednak aktorce. Zarówno matka Anny jak i ona sama zajmowały się
polityką, szerzej zaś działalnością polonijną o prawicowej
proweniencji, dlatego zawsze w momencie wszelkich wyborów w Polsce,
w zasadniczej części głosy polonijne spływały na partie
prawicowe. Ostatnimi laty na Prawo i Sprawiedliwość
Kaczyńskiego. I niech tak pozostanie. Zastanawiam się jeno po jakiego grzyba Podlasianie fundują sobie zamiast senatora znającego teren, mieszkańców, gospodarkę i odwieczne bolączki okręgu 59, lalkę Barbie, która poza rozkosznym uśmiechem absolutnie niczym mieszkańców nie uszczęśliwi. Szczerze powiedziawszy żaden senator w Polsce nie jest w stanie choćby przez chwile pobyć Johnem Kerrym, który akurat dużo może. Zatem paprotka w osobie Anny Marii niech cieszy chociażby odbitym światłem Lolobrigidy, za te parę złotych, czyli 12000. We The People mamy takie życzenie.
Kaczyńskiego. I niech tak pozostanie. Zastanawiam się jeno po jakiego grzyba Podlasianie fundują sobie zamiast senatora znającego teren, mieszkańców, gospodarkę i odwieczne bolączki okręgu 59, lalkę Barbie, która poza rozkosznym uśmiechem absolutnie niczym mieszkańców nie uszczęśliwi. Szczerze powiedziawszy żaden senator w Polsce nie jest w stanie choćby przez chwile pobyć Johnem Kerrym, który akurat dużo może. Zatem paprotka w osobie Anny Marii niech cieszy chociażby odbitym światłem Lolobrigidy, za te parę złotych, czyli 12000. We The People mamy takie życzenie.
No i mają paprotkę. Droga w utrzymaniu ta roślinka będzie, ale to ich wybór. Ona się zna na gospodarce Podlasia jak ja na rozbijaniu atomów. AS
OdpowiedzUsuńOsobiscie widze w tych wyborach trzy plusy:
OdpowiedzUsuń1. Byla mowa i pianie, ze kontrkandydat zostanie zmiazdzony. A tu
nawet 50% nie osiagnela. Jak na Podlasie, to normalnie poruta dla
PiSu, a dla jego obywateli - szacunek.
2. Wizja rozwoju Podlasia ma sie dobrze. Pod warunkiem, ze naprawde
Katowice zostana jego centralnym miastem. Przypuszczam, ze
wejda w kopalnie odkrywkowe.
3. Kobitka ma rzeczywiscie mila aparycje. W razie czego fonie zawsze
mozna wylaczyc i skoncentrowac sie wylacznie na wizji.
Pozdrawiam
J.
A gdziez jej tam do G. Lolobrigidy.Ona jest w wieku Kaczym i dlatego mu pasuje, bo jak by nie było od Pawłowicz duzo ladniejsza i może mniej żarłoczna.
OdpowiedzUsuńSłuchajcie, słuchajcie. Jak na 66 lat to dama wygląda daj boze zdrowie.Ameryka to jednak Ameryka.Wygładzą, wykremują, wyprostują i basta.
OdpowiedzUsuńCo ona wie o polskiej nędzy na Podlasiu.Nic i to jest jej plus.Nie sądżcie naiwniacy że przekształci region w pierwszy lepszy stan USA.
OdpowiedzUsuńKobieta „z nikąd”, która nawet poprawnie po polsku nie potrafi się wysłowić. Do tego jedyny jej program to: „mój tato”. Białostoczanka
OdpowiedzUsuń