Z KĄCIKA MOJEJ KULTURY




Najbardziej aktualnym tematem jest echo komentarzy z wywołanych przez MW i ONR burd ulicznych na obchodach Święta Niepodległości. Prasa i portale internetowe wciąż oddychają tymi obskurnymi wydarzeniami, w wyniku czego jedni chcą delegalizacji parafaszystowskich ugrupowań na wniosek lewicowych partii, z kolei inni w odwecie chcą delegalizacji SLD. Wiadomo, kto to są ci inni. To młodzi zbuntowani i wciąż niezadowoleni z życia ludzie, najczęściej oczywiście przynależni do MW i ONR. Zblazowani dostępem do nie tylko internetu, ale i wszelakich dóbr (bo co tu ukrywać, pochodzą z „dobrych” domów polskiej prawicy), swój temperament miast w sporcie i pracy wytracają na rzucaniu kostką brukową. Wielu z nich swój intelekt pogłębiała w podstawówkach i co najwyżej gimnazjach. Ale ja nie o tym.
Tak się złożyło ostatnio, że swoją osobistą kulturę podparłem książką pana Sławomira Kopera „PIEKIEŁKO POLSKIE”, czyli obrazy z życia elit emigracyjnych w latach 1939-1945, oraz obejrzeniem świeżutkiego jak mleko prosto od krowy filmu Pasikowskiego POKŁOSIE. Po przełknięciu doznań etycznych w wyniku zaliczenia owych dwu pozycji, stwierdzam, że niewiele się od siebie różnią w sensie moralnym moich współobywateli. Zarówno książka jak i film pokazują naszą polską, groteskową, a nawet przaśną, często nawet bydlęcą twarz, aczkolwiek bohaterami książki są tzw. elity Polski przedwojennej, zaś film pokazuje najniższe pokłady charakteru Polaków, umocowane w chęci zbrodni w celu grabieży i nienawiści do rasy semickiej podsycanej przez sam Kościół katolicki. Autor „Piekiełka” opisuje sprawy bardzo wstydliwe, rzucające cień na polską emigrację po klęsce wrześniowej, spory polityczne i rozgrywki personalne. W książce znajdujemy obrazy wzajemnych likwidacji z pola polityki, nawet poprzez utworzenie na obczyźnie obozu koncentracyjnego wzorem Berezy Kartuskiej, (oczywiście z wykluczeniem Holokaustu), w którym to umieszczano krnąbrnych oficerów. Wzajemne oskarżanie się o czyny często sfabrykowane dla osiągnięcia celu, w tym poprzez pospolite kurewstwo, a także pławienie się w zasobach złota wywiezionego z Polski w kilku wagonach to najbardziej prawdziwy obraz naszej generalicji i korpusu oficerskiego. Był bowiem czas gdy pensje wypłacali sobie i rodzinom odmierzając wagowo złoto z polskiego narodowego skarbca. W zasadzie lata wojny spędzali na rautach, w kawiarniach, oraz „tzw. „posiedzeniach rządu”. Jakże mi to przypomina współczesny kabaret Wójcika i Górskiego pokazywany w telewizji. Kasjerem, aż do roku 1989 był nasz bardzo „wielce zasłużony” Kaczorowski, z bożej łaski i kolegów ostatni operetkowy prezydent II RP na uchodźstwie, a w gruncie rzeczy nic nie znaczący politycznie urzędnik, za to pochowany dwukrotnie z honorami rządowymi w najdłużej i najdrożej budowanej świątyni katolickiej w Polsce. Jego jedyną zasługą było przekazanie insygniów władzy II RP dla Wałęsy. Co się stało z tą górą złota nie wiadomo, bo dostęp do niego mieli tylko wybrani spośród emigracji. Ponoć coś tam jeszcze nasze władze odzyskały, ale jakoś cicho nad tą trumną. Wielu z nich z powodu wzajemnej nienawiści, albo aberracji w stosunku do wyznających obowiązujące tam wartości musiało podjąć upokarzające jak dla stopnia wojskowego prace, nawet cieci i sprzątaczy. Wśród emigracji obowiązywał bowiem absolutny konformizm i oportunizm w stosunku do grupy zarządzającej, szczególnie skarbem. Wielu kwerulantów popadło w nędzę do tego stopnia, że zmuszeni byli żebrać o kilka dolarów ludzi ważnych na świecie, wykorzystując jeszcze swoje konotacje przedwojenne. Szczytem wstydu po polsku było zachowanie generała Składkowskiego w momencie pilnej potrzeby 100 dolarów na operację nowotworu jelit. Mieszkał aktualnie w Tel Awiwie, bowiem wielu z tych odtrąconych od „władzy” rozjechało się po świecie z powodu nie tylko nienawiści rasowych. Składkowski zwrócił się o pożyczkę tych 100 dolarów do swojego rządu w Londynie, ale od Sikorskiego otrzymał odpowiedź, że od Polski już nic mu się nie należy. Prosił zatem generała Andersa o podobną skromną pożyczkę, ale ten milczał. Zdesperowany generał napisał list do prezydenta USA Roosevelta tej treści: „Pisze do Pana ostatni premier przedwojennego rządu polskiego, który jako pierwszy w Europie odważył się Niemcom powiedzieć ,”nie” i wydać swoim rodakom rozkaz walki na śmierć i życie. Dzisiaj ja sam prowadzę walkę o życie. Czy mógłby Pan Panie Prezydencie pożyczyć mi 100 dolarów na operację. Zobowiązuję się je oddać w trzy tygodnie po zakończeniu wojny pod słowem honoru.” Co za upodlenie pana „premiera”. Wyobrażam sobie miny i kpiące oblicza ministrów w gabinecie prezydenta. Roosevelt okazał się człowiekiem na poziomie i kazał natychmiast wysłać nawet nieco większą kwotę z zaznaczeniem, że zwrotu nie oczekuje. Ten rozdział książki jest nazwany wstyd po polsku, bowiem okazuje się, że siedzący na złotych sztabach rząd Polski, jeszcze uznawany w tym czasie przez niektóre państwa, potrafił się tak kompromitować na arenie międzynarodowej. Rzecz w tym, że cała ta elita generalicji oraz przedwojennych cywilnych urzędasów była podzielona dosłownie po połowie. Jedni stanowili obóz piłsudczykowski, zaś drudzy przynależeli do wroga Marszałka czyli Sikorskiego, stąd wzajemne zagryzanie się powodujące skandale. To tak jak dzisiaj w naszym kraju. Albo przynależysz do polskiego narodu smoleńskiego, ogłupionego objawionymi prawdami Macierewicza, albo popierasz Tuska, ewentualnie lewicę. Szczerze mówiąc, jedynym pożytkiem elity (i to dzięki Sikorskiemu i jego układom z Sowietami), było wyciągnięcie z łagrów tych dziesiątków tysięcy polskich obywateli, którzy pod egidą Andersa przebyli szlak z ZSRR, poprzez Persję, Iran, Turcję, Francję do Anglii, chociaż połowa z nich zginęła na zachodnich frontach. To na miły Bóg jedyna zasługa dla obywateli ich ojczyzny.
Później już były tylko niewyobrażalne błędy z wywołaniem Powstania Warszawskiego na czele, a także ambicjonalne użycie naszego wojska, wyłącznie jako mięsa armatniego do zdobycia klasztoru Monte Cassino. W gruncie rzeczy żaden kraj należący do wielkiej trójki tego śmiesznego rządu nie uznawał. Ich ego było podtrzymywane poprzez nienawiść do Polski utworzonej na kanwie decyzji Stalina, Churchila i Roosvelta. Oni już nic nie znaczyli dla kogokolwiek w świecie, a mimo to czynili wszystko by pozostać w Anglii chociażby na stanowisku czyściciela szamb, byle nie wyjeżdżać do „zniewolonej Polski”. Fakt, że wielu z nich po przekroczeniu granicy PRL zostało aresztowanych i osadzonych w więzieniu. To były czasy komuny stalinowskiej, więc nie ma się czemu dziwić, ale wielu zasłużonych np. w walkach o Monte Cassino, w Polsce znalazło swoje miejsce. Przykładem jest chociażby Mieczysław Pawlikowski, estradowy zapowiadacz „Podwieczorku przy mikrofonie”, oraz fantastyczny Zagłoba w Panu Wołodyjowskim. Powróciło wielu pisarzy. Nie wszyscy doznali szykan, ale jednak nie byli zbyt gościnnie przyjmowani. Wiadomo, ruski komunizm. Podsumowując książkę, muszę przyznać, że jest mi wstyd. Między innymi za antysemityzm tychże elit, który spowodował rozproszenie po całym świecie ludzi bardzo wartościowych i ważnych dla literatury, muzyki i innych dziedzin sztuki. Niestety zachowania polskich elit w Londynie ośmieszały nas właśnie nie tylko jako antysemitów, ale też dewotów i homofobów. Przykładem niech będzie opis kolumny transportu podczas przebazowania wojska. Przykładowo w kolumnie francuskiej jechały wozy bojowe, następnie wozy zaopatrzenia i kuchnia a na końcu buda w której był zwykły burdel złożony z lekarza i prostytutek ochotniczek, lub tzw. branek do niewoli. W kolumnie brytyjskiej było podobnie, ale akurat kolumna polskiego wojska składała się z wozów bojowych, kwatermistrzostwa z kuchnią, zaś na końcu jechała buda w której na łóżkach polowych leżeli kapelani różnych wyznań. A przecież od zarania wieków w czasie wojen, w których biorą udział wyłącznie zdrowi młodzi mężczyźni, w których kipią chucie, armie organizowały burdele, chociażby dla celów higienicznych, aby uniknąć przypadkowych chorób. Jedynie Rosjanie, którzy postępowali w myśl etyki leninowskiej, iż kobieta nawet w zawodzie kucharki może rządzić państwem, nie mając takowych przybytków dopuszczali się masowych gwałtów. Czy ktoś słyszał by Francuz lub Anglik zgwałcił jakąś Polkę? Raczej odwrotnie. A Polak i owszem, bo skoro akurat kapelan tego nie widzi. Zostało nam to do dzisiaj, jak się czyta o zachowaniu naszej współczesnej roboczej reprezentacji na Wyspach.
Jak zaznaczyłem, książka w sumie jest bardzo smutna, bo obnaża nasze polskie prawdziwe ego. Tym bardziej ego elitarne.
Obejrzany z kolei film obnaża odważnie, bardzo odważnie polski katolicki antysemityzm i dowody zbrodni popełnionych na sąsiadach w Jedwabnem, Wąsoszu, Radziłowie i wielu innych miejscach na wschodnich rubieżach okupowanej Rzeczypospolitej. Przecież gdzieś w Polsce musiało być więcej popełnionych podobnych zbrodni, skoro do piachu z rąk Polaków poszło ok.100 tysięcy uratowanych z transportu i obozów zagłady Żydów. Przyznam, że wypowiedź staruszki, mieszkanki filmowego miasteczka, pamiętającej jeszcze w 2001 roku tę potworność sprzed ponad pół wieku (postaci granej przez Danutę Szaflarską) popełnionej przez Polaków na miejscowej ludności żydowskiej poruszyła mnie do tego stopnia, że kilkakrotnie się w nocy budziłem by stwierdzić, że to tylko sen. Film bardzo mocny, a jednocześnie bardzo prawdziwy, jakże potwierdzający treści książek Grossa, Grabowskiego i Engelking. Nie dziwię się groźbom kierowanym pod adresem Macieja Stuhra przez polską hołotę antysemicką. Ten film to dramat dwóch braci, którzy chcąc wziąć kredyt pod hipotekę dowiadują się po latach, że ich gospodarka należała do Żydów, spalonych w stodole ich ojca i m. in. przez niego podpalonej, jest niewyobrażalnym okropieństwem. Niestety wcześniej nie sposób było się o tym dowiedzieć, ze względu na zmowę sąsiedzkiego milczenia. Starania jednego z braci by zadość uczynić zbrodni poprzez przeniesienia macew służących mieszkańcom jako podkład drogowy na jego współczesne pole, kończy się mściwym ukrzyżowaniem go przez sąsiadów, jako że nienawiść milczących zbrodniarzy osiągnęła apogeum podobnie jak w przypadku ukrzyżowania Chrystusa przez żołdaków rzymskich ( o czym nie chcą wiedzieć nasi katolicy). Ciekawe postaci grają dwaj miejscowi księża. Mianowicie stary proboszcz jako dobry Polak żyje z wyrzutami sumienia po dokonanej zbrodni. Z kolei młody wikariusz to obrazkowa postać współczesnej Młodzieży Wszechpolskiej i ONR. Odwrotnie jak w Jedwabnem, gdzie ksiądz zebrał wszystkich mieszkańców na modły w czasie gdy władze polskie z prezydentem na czele i delegacją Żydów amerykańskich odsłaniały pomnik zbrodni. Ksiądz Orłowski bowiem był (bo nie żyje) wyjątkowym miejscowym żydożercą. To taki miejscowy antysemicki Natanek, a także przyjaciel europosła tamtejszej ziemi Michała Kamińskiego, co to z ryngrafem Matki Boskiej oddał klęcząc hołd Pinochetowi. Jak to swój ciągnie do swego.
Tak oto moja osobista kultura została uzupełniona o pozycje, których treści nie są chlubą mojej polskiej nacji. No trudno, trzeba żyć dalej.

Komentarze

  1. Według niepotwierdzonych jeszcze informacji, na pokładzie tupolewa był Macierewicz, znaleziono liczne ślady silnie toksycznego i wybuchowego jadu!!! Co gorsza jedna trzecia populacji na terytorium naszego kraju,już jest zarażona. Okoliczności bada niezależny zespół ekspertów oczywiście w USA, o co prosiła osobiście eksminister Fotyga, gdyż wg jej wiedzy, nie ma jadu trującego bardziej niż jej osobisty.Biada nam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądrze napisane: Film jest bardzo prosty w przekazie, ale dosadny, bardzo prawdziwy, przejmujący do bólu i łez.
    Żeby poszukiwać bolesnej prawdy, trzeba mieć ogromną odwagę i siłę zmierzenia się z nią, pogodzenia , przyjęcia, na każdym etapie. Ten film to pokazuje.
    Ludzie lękliwi, zablokowani, indoktrynowani , nie dojrzali do swojej epoki, nie są wstanie przejść przez jej wyzwania, są jak wystraszone dzieci we mgle, harde i odważne tylko w krzykliwej grupie wymachując gadżetami. Tchórzostwo intelektualno moralne, to grzech XXI w.


    OdpowiedzUsuń
  3. Też przeczytalem. To stosunkowo nowa książka Sławomira Kopra. Jest to pozycja poruszająca tematy pomijane w dotychczasowych publikacjach a szkoda, bo nie należy ukrywac spraw wstydliwych dotyczacych naszej ojczyzny.A to akurat sprawy wstydliwe, rzucające cień na polską elitarną emigrację po klęsce wrześniowej. To spory i kłótnie polityczne, rozgrywki personalne, bezwzględną walkę o władzę, kosztem opinii o nobliwych Polakach.Warto sie zapoznać z panami generałami i ich kochankami, którzy ponoc są wzorem dla współczesnych nam rządzących.AA

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiem moze stara indianska bajke. Jakos mi sie wydaje adekwatna do Panskiego postu.

    Otoz pewnego wieczoru, stary Indianin siedzac z wnuczkeim przy ognisku, opowiadal mu o walce, ktora sie toczy i szaleje w ludziach.
    "Wiesz wnusiu, jest to jakby walka pomiedzy dwoma wilkami w naszym wnetrzu. Jeden z wilkow jest zly i obrazujeje gniew, zawisc, zazdrosc, smutek, zal, chciwosc, arogancje, wrogosc, klamstwo, falszywa duma i nadzwyczajny egoizm.
    Drugi wilk jest dobrym wilkiem. Ten to radosc, pokoj milosc, nadzieja skromnosc,uprzejmosc, dobroc, hojnosc, wspolczucie, prawda i zaufanie."
    Nastapila chwila ciszy, poczym chlopczyk zadal pytanie dziadkowi:
    "I co? Ktory wilk wygrywa?"
    "Ten, ktorego karmisz." - odpowiedzial stary Indianin.

    Wydaje mi sie, iz w tej krotkiej historii jest wszystko powiedziane. W kazdym z nas znajduje sie zla strona, ktora w odpowiednim momencie, badz pod odpowiednim przywodztwem moze wziasc gore. W dzisiejszym swiecie, gdzie egzystuja widoczne systemy totalitarne, mozna doskonale zauwazyc analogie do przeszlosci, tej z "Poklosia" w szczegolnosci, ktore jakby nie bylo staja sie coraz bardziej widoczne. Niestety. I jezeli nie bedzie sie uwazac, nawet polityka demokratyczna, prowadzona w wadliwy sposob, wywolujac swiadomie, badz i nie, problemy spoleczne, moze dojsc do powtorki z "rozrywki", ktorych historycznie w koncu tez nie malo.
    Banalizowanie zla badz zamiatanie wszystkich negatywnych zajsc pod przyslowiowy dywan , prowadzi do izolujacych drutow kolczastych, murow - nie tylko w glowach.
    J.
    PS:: Swietnie Pan polaczyl obydwa kaciki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak tez bylo z żydami i może dlatego, że najbardziej nienawidzimy tych, których skrzywdziliśmy?Platonek








    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, przyznaję rację Platonkowi.Najbardziej ponoć nienawidzimy tych których skrzywdziliśmy.To taka ludzka, a może szczególnie Polska cecha.Wynika to przede wszystkim ze strachu przed ewentualnym odwetem.Wilk karmiony w nas samych, o którym pisze pani Jolanta w przytoczonej przypowieści indiańskiej jest tego najlepszym przykładem.Nierozładowana nienawiść karmiona jako ten podły wilk,narastającą frustracją nienawiscią do tych, których w gruncie rzeczy sie boimy(a może przyjadą i odbiorą nam majątki?)to pożywka dla "tego wilka".Mądra egzegeza przypowieści, ale jakże mało przyswajalna przez wielu. Najgorsze jest to, że Kościół w sprawach zbrodniczych dot. polskich owieczek milczy.Jest glośny tylko w przypadku zagrożenia materialnego (odpisy!!!)od podatku wiernych, no i w sprawach światopogladowych w temacie urodzeń i śmierci.A przecież Kościół uważa się zgodnie z encykliką papieską "Mater et magistra" za matkę i nauczyciela wiernych. Czy prawdziwa matka milczy, gdy jej dzieci posuwają się do zbrodni?. Czy prawdziwa nauczycielka nie stara się kształtować charakterów swoich uczniów na tyle, by postępowali zgodnie z zasadami humanizmu. Kościół jest zaprzański. Milczy po wypadkach neonazistowskich w dniu 11.11. w Warszawie podobnie jak milczał Pius XII gdy Hitler zapełniał obozy smierci podbitymi narodami.Dlatego w sercach prawie połowy naszego narodu bardziej harcują wilki złe, dokarmiane m. in. przez klikę Kaczyńskiego oraz mściwych ND-ków z Zawiszą na czele.Długo się jeszcze w tej materii nie zmieni. Oj długo, dopóki nasz polski "mater et magistra" będzie właśnie dokarmiany przez "jego", bo wybrany nakazem proboszczów parlament.W kilku miastach i miasteczkach Polski wschodniej podobno zakazano wyswietlania "Pokłosia".Decyzja zgodna z teorią komentatora Platonka, a ja dodam, że przestępca czuje się bezpiecznie dopóki jego czyny okryte są milczeniem. Ośmieszeń narodu i kraju ciag dalszy.W dniu 11 listopada kilkaset moherów i innych szowinistycznych porąbańców owinęło różańcami gmach Sejmu by wypędzić z niego szatana.Przewodniczył tym dewiacjom proboszcz z kaplicy sejmowej.Widocznie tego szatana sam tam wyhodował. Nie wiem czy miał na myśli Palikota?,Kotlińskiego, bo chyba nie Gowina i Żalk, bo po mojemu to akurat najbardziej czarny szatan wokół nich się kręci.Panie, zmiłuj się bo nie wiedzą co czynią ci ślepcy.Oni Ciebie rozmnażają na drobne. Domagają się polskiego tronu dla Twego Syna, a przecież na tym tronie od lat Wyszyńskiego zasiada Jego Matka.To co podpadła?, czy może szykują się w niebiosach jakieś inne przetasowania personalne?.Tylko chyba zapłakać nad tym naszym poniewieranym przez własny naród krajem.Pozdrawiam wszystkich Komentatorów i zyczę pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ludzi samodzielnie myślących, zwłaszcza w małych miejscowościach u nas niewielu, bo tam od myślenia jest ksiądz....W każdym cywilizowanym kraju zamiana świątyń na komitety wyborcze spotkałoby się Z TWARDĄ REAKCJĄ PAŃSTWA, ale u nas nie takie rzeczy wyprawia Kościół, chociażby z edukacją młodzieży w szkołach, graniczącą z RELIGIJNYM PRANIEM MÓZGÓW, co widać po tematach zadań z religii jakie dzieci dostają do napisania w domu..

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały, poruszający film. Cieszę się, że taki obraz wreszcie w Polsce powstał - ocenił na uroczystej premierze Andrzej Wajda i ja się z tą wypowiedzią zgadzam. Szkoda że pan Wajda sam nie wyprodukował podobnego dzieła a zachwycał sie Wałęsą i chcial byc jego kierowcą.Amadeo.

    OdpowiedzUsuń
  9. W Ostrołęce zakazano wyswietlania POKŁOSIA.Jeśli to jest prawda, to z punktu widzenia twórców i producentów możemy się tylko cieszyć. Trudno o większą reklamę, niż czegoś ludziom zakazać. Jestem spokojny o widzów w Ostrołęce powiedział Stuhr, oni sobie ten film zobaczą.Normalny Kinoman

    OdpowiedzUsuń
  10. Szanuje wybor pana Pasikowskiego.Ja też zawsze odmawiam telewizorom przyjscia do tej tureckiej lażni pełnej pychy,nieuctwa i braku kultury. Wolę posiedziec z żonką pod orzechem który mam koło okna.Rolnik spod Konina.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE