PAMIĘTAJCIE O OGRODACH
Technikum Rolniczo- Ogrodnicze w Gołotczyźnie
Jeżeli
już mowa o ogrodach, to mam przede wszystkim w pamięci
kilkuhektarowy ogród rodzinny wypełniony różnorakimi drzewami
owocowymi, których zapach wąchałem do 15 roku życia. Mimo, że
akurat w mojej rodzinnej miejscowości nie brak było ogrodów po
sąsiedzku, to nasz był bodajże najcudowniejszy. Można było
podziwiać w nim harmonię w kwestii rozplanowania gatunków drzew,
zagospodarowania zagonów między rzędami i równocześnie
utrapienie w kwestii permanentnej pracy jaką byliśmy wszyscy w
rodzinie obdarzani. Mój Ojciec potrafił zadbać o tzw kulturę
ogrodniczą jako, że ukończył przed wojną Technikum
Rolniczo-Ogrodnicze w Gołotczyźnie, szkole założonej przez samego
Aleksandra Świętochowskiego. Praca polegała na tzw. cyklu
całorocznym, bowiem już od wczesnej wiosny należało wszystkie
drzewa prześwietlić poprzez wycinanie tzw. wilków (dzikich
odrostów), wykopywaniu zniszczonych w wyniku wichur, mrozu i innych
stanów niepogody, drzew, by w to miejsce posadzić
najnowocześniejsze odmiany jabłoni, grusz i śliw. Następnie, gdy
ziemia rozmarzła trzeba było zaorać zagony obsiać je lub posadzić
sadzonki. W tamtych latach z braku techniki wszystko wykonywało się
przy pomocy koni. Nie wszystkie pierwsze pąki, jakie się pokazały
miały szansę na wydanie owoców. Wiele z nich po prostu się
zrywało, by te które pozostaną mogły korzystać z dostatku soków,
dzięki czemu owoce były po prostu urodziwe. Gdy drzewa zakwitały
na różnokolorowo, ogród przypominał cudowny widok konglomeratu
barw, mieniącym się przy akompaniamencie rojów pszczelich i
innych brzęczących owadów. Taka orkiestra przygrywała nam do
czasu gdy kwiatostan nie opadł na ziemię. W międzyczasie należało
się zająć inspektami, gdzie dorastały sadzonki pomidorów,
kapusty, selerów, porów oraz kwiatów w tym bratków, stokrotek,
lwiej paszczy i czegoś tam jeszcze. Z kolei należało zbierać
pierwsze spady pod drzewami, by nie zaśmiecały ogrodu. Sprzedawano
je za grosze do wytwórni octu. Z chwilą, gdy przychodził czas
zrywania owoców, których było multum, zapraszałem kolegów w
szkole, by po lekcjach przychodzili do pomocy. W zamian mogli zabrać
do domu tyle owoców ile unieśli. Oczywiście otrzymywali też
posiłek. Mimo to trzeba było korzystać również z siły najemnej.
Było to w czasach, gdy socjalistyczne władze zrezygnowały z knowań
kułackich. Późna jesień, to konserwacja i składowanie owoców,
ciągłe ich przebieranie, by uchronić od zepsucia. Następnie
pakowanie i załadowania na samochód, wcześniej na wóz konny, by
dostarczyć na rynek oddalony około 20 kilometrów. Dużo naszych
owoców trafiało na Mazury, bowiem ten akurat teren nie obfitował w
dobre odmiany. Moi rodzice jako producenci byli znani w Mrągowie,
Szczytnie i Olsztynie. Taki transport szedł koleją, problem tylko
był z szybkim załadowaniem towaru do wagonu w czasie dwuminutowego
postoju pociągu na stacji. Pociągi wtedy były jeszcze bardzo
punktualne.
Zbliża
się 11 listopada. Wydawało by się, że dzień radosny, podobnie
jak dla Francuzów 14 lipca, lub Amerykanów z kolei 4. Tylko cisi,
mądrzy Polacy będą czcić naszą rocznicę Odzyskania
Niepodległości, najczęściej w domu lub w gronie przyjaciół.
Cisi, bo ci z kolei głośni „pseudopatrioci” z hasłami o treści
brunatnej księgi Hitlera i kastetami w rękach przemaszerują obok
kolumny prowadzonej przez prezydenta Komorowskiego z marsową
nienawistną miną, gotowi do powtórki z niemieckiej „kryształowej
nocy”, by wreszcie opróżnić balon napełniony nienawiścią
do wszystkich spoza Kościoła i skrajnej prawicy pod pomnikiem ich
idola Romana Dmowskiego. Ktoś z wyobraźnią mógłby pomyśleć, że Dmowski puścił bardzo
głośnego bąka. Tytuł posta zapożyczyłem od Jonasza Kofty,
bowiem, by uniknąć niepotrzebnego stresu, ten post poświęcę
luźnemu tematowi, a mianowicie parkom i ogrodom, które uwielbiam.
Oczywiście dzięki googlom mogę się z większością pięknych
ogrodów zapoznać wirtualnie. Mam na myśli cudowne ogrody- parki
np. w Vancouver, Exbury w Anglii, Ahambra w Hiszpanii, czy też
przykładowo Garden of cosmic w Szkocji. Ale mimo niewielkich środków
finansowych w życiu udało mi się osobiście na własne oczy
podziwiać przepiękne ogrody w Petersburgu, w Carskim Siole,
Peterhofie, w Wiedniu, Kopenhadze i Versalu. Naocznie zlustrowałem
też i owszem nasze parki i ogrody przy dobrze utrzymanych zamkach
jak np. W Książu, Wilanowie i Łazienkach warszawskich. Dzisiaj
polscy nowobogaccy też mogą się poszczycić tego typu cackami,
gdzie pomiędzy różnymi, często egzotycznymi drzewami i krzewami,
jakie tylko zna dendrologia światowa lśni kafelkami podgrzewany
basen. Ale to dotyczy zaledwie 50 tysięcy naszych współobywateli,
bo ponoć mamy tylu multimilionerów.

Już dość
od dawna moi rodzice nie żyją, gospodarkę, w tym sad przejął mój
młodszy brat, który dzisiaj z powodu wieku i pozostawania emerytem
zrezygnował z dalszej eksploatacji ogrodu. Ogród zniszczyły mrozy,
jest zapuszczony, jeno trawy służą do konsumpcji hodowlanym
zwierzętom. Ktoś się zdziwi, po co to wszystko piszę. Ano, może
z tęsknoty za wiekiem dziecięcym, może dla zachowania w jak
najdłuższej pamięci tego, co mimo wszystko było radosne, ale też
dla oddania hołdu moim pracowitym rodzicom i rodzeństwu.
Każda pora roku ma w ogrodzie swój urok i specyfikę, potrafi harmonijnie współbrzmieć z czystą naturą i nastrojem człowieka: nadzieja, radość, melancholia, smutek, oczekiwanie… W sadzie i ogrodzie czuje się rytm życia: coś się rodzi, dojrzewa, owocuje, potem więdnie i umiera – jak w życiu. A nadzieja ciągle się odradza i żyje. Przyjdzie wiosna, znowu będzie lato, jesień nie zawiedzie i na zimę przyjdzie czas. I ogród, i ludzie będą o rok starsi.
OdpowiedzUsuńJa tylko podziekuje autorowi za ten wpis.
OdpowiedzUsuńWrecz sie poczulo zapach kwiecia i dojrzalych owocow. Normalnie sie wzruszylam, szczegolnie przy ostatnim zdaniu.
J.
Atmosfera w Polsce jest dziś paskudna i nie ma mowy o jakimkolwiek wspólnym świętowaniu. Trzeba tylko zadbać o odizolowanie obu skrajnych imprez.Axel/rose
OdpowiedzUsuńNie ma chyba bardziej idiotycznego zjawiska jak Polak i neonazista w jednej osobie. To jest szczyt głupoty.AA
OdpowiedzUsuńJa bym sympatyków nazizmu umieszczał w pasiakach na 3 miesiące w namiastce Auschwitz. No, może bez zabijania, ale z pozostałymi szykanami. Ciekawe czy po tym czasie podobał by się im nadal?. Wujeszek Rob.
OdpowiedzUsuńJak patrzyc na Pana Kaczynskiego to zachowuje sie bardzo podobnie jak niedawny kandydat na prezydenta USA pan Romney czy jak mu tam bylo. Zyczy szczesca wygranemu, modli sie za wybranego wiekszoscia glosow, uszanuje jego wygrana, wspolpracuje z prawnie wybranym prezydentem dla dobra ojczyzny. No i nie rzyczy zla. To jest prawdziwy katolik wyszkolony przez ojcz R.Julka z W-wy.
OdpowiedzUsuńFaszyzm to prawica, tak było i jest. REmuson.
OdpowiedzUsuńProf.Hartman uważa, że współczesna młodzież nie wie, czym był Sierpień '80, kto brał w nim udział. - Młodzi nie chcą słyszeć o historii, bo słyszą bogoojczyźnianą propagandę. Że większe zasługi mają ks. Popiełuszko i Jan Paweł II niż Jacek Kuroń i Adam Michnik.Tak byli ogłupiani i mamy skutek.
OdpowiedzUsuńW tym roku technikum w Gołotczyźnie ( teraz policealne) obchodzi setną rocznice powstania. Wyksztalciło sie tu wielu madrych ludzi, miedzy innymi ministrów od rolnictwa. Gratulacje.Obywatel Gołotczyzny.
OdpowiedzUsuń