PANDEMIA?






Swego czasu, a było to w grudniu ubiegłego roku, postem zatytułowanym „Zaryzykowałbym, że to F99”, (łatwo znaleźć w moich zasobach), jako obserwator politycznych zawirowań w Polsce, przypisałem panu Jarosławowi Kaczyńskiemu jednostkę chorobową z dziedziny psychiatrii, którego po laicku przybliżyłem do „F99”.Objawy jakie wskazywały na poprawność mojej diagnozy potwierdzały się w czynach i codziennym zachowaniu pana prezesa. A mianowicie to, iż w trumnie odnalazł brata w spodniach generalskich, a to, że naraz począł wychwalać Edwarda Gierka, a w osobie Oleksego ujrzał brata, a nie żadnego komucha jak to było dotychczas. Od tej pory postanowił patrzyć na pana Józefa jako na polityka wieku średniego z innej, bo lewicowej partii. Wyłącznie lewicowej a nie jak dotychczas komunistycznej. Ostateczny dowód tego schorzenia potwierdził się w jego przemówieniu do braci Moskali, wyartykułowany braterskimi, pięknymi niezmiernie ciepłymi słowy.
Okazuje się, że choroba do tej pory nie ustąpiła całkowicie, natomiast są symptomy, że nieco zelżała. Wskazuje na to fakt, że prezes największej opozycyjnej partii za wszelką cenę unika spotkania z premierem w ramach tzw. debaty przedwyborczej. Być może z powodu anhedonii, o której pisze w swoim komentarzu pani „Jolanta”. W każdym razie nic nie ma do powiedzenia , (a to mu się akurat chwali). Dlatego lepiej niechaj milczy, bo jego „racje” mogą go jeszcze bardziej pogrążyć w negatywnym postrzeganiu. To właśnie zapisuję mu na plus. Pozostałości choroby doszukać się możemy niestety w innych zachowaniach propagandowych, jak chociażby w zbrataniu się z kibolami polskich stadionów, oraz młodymi neonazistami. Najbardziej spektakularny akt, który oburzył większość myślących moich współobywateli, to „wydelegowanie” swojej posłanki Kempy, by ona własną piersią wybroniła z aresztu naczelnego kibola o pseudonimie Staruch, o czym traktuje mój poprzedni post. Temu bandziorowi grozi wyrok w wysokości 12 lat więzienia, a tymczasem, znalazł się ktoś, ktoś bardzo bliski ideowo i tak po prostu bliski sercu, co potrafi podać rękę. Rękę przyjaciela ludu. Zatem tym „miłosiernym” czynem pan prezes udowodnił, że nadal trapi go owa nieszczęśliwa jednostka patologii.
Upłynęło kilka miesięcy, a nawet chyba już blisko roczek, gdy ta, dziś jeszcze nieuleczalna choroba dotknęła, chyba jeszcze w większym stopniu niżeli prezesa innego współbrata spod znaku PIS. Mowa o Dzierżyńskim naszych czasów, o bojowniku o prawo i sprawiedliwość wedle kaczych zasad, Antonim Macierewiczu. Tym samym, co to rozwalając WSI (pod sztandarowym hasłem „precz z komuną”) doprowadził do ujawnienia wielu polskich agentów czynnie działających na terenach nam mało przyjaznych. Pamiętamy jak do wykonania zadania, Macierewicz dobrał sobie przyjaciół z kręgu PIS, którym po kilkunastu dniach szkolenia, szablą pana prezydenta Kaczyńskiego nadał stopnie oficerskie. Szeregi polskich służb specjalnych zasiliły się nowymi „oficerami wykształconymi inaczej”. Myślący czytelnik łatwo te nominacje skojarzy z awansem generalskim Głódzia, albo w pośpiechu awansowanymi w dniu odejścia z posady prezydenta Wałęsy, 3 „zasłużonych” w akcji „Olin”pułkowników na stopnie generalskie.
Najważniejszego w życiu zadania Macierewicz podjął się ochotniczo, bo akurat nikt mu żadnej roboty nie dawał. Mianował się on za przyzwoleniem Sejmu przewodniczącym jednej z kilku komisji ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, a w zasadzie według jego założenia ds. zbadania „drugiej zbrodni katyńskiej”. Powiadam zbrodni, ponieważ od początku wsłuchując się w lamenty wdów pisowskich pan Macierewicz przyjął strategię udowodnienia swej tezy, iż premier Tusk wraz z premierem Putinem, dwa dni przed wyjazdem prezydenta Polski do Katynia, uzgodnili plan jego fizycznej likwidacji. Likwidacji, bowiem Lech Kaczyński był jedynym, który poprzez swój i genialny rozum Fotygi utrudniał prowadzenie wszelkiej polityki zagranicznej Polski zdążającej do porozumienia z Rosją, Niemcami, a w końcu z całą Europą, która to z kolei obu Kaczyńskim podkładała świnie. Macierewicz miast szukać przyczyn katastrofy w obrębie sprawności maszyny, wyszkolenia pilotów, wreszcie stanu pogody, oraz ewentualnych nacisków na załogę, od razu prawie że udowodnił, iż Rosjanie rozpylili nad lotniskiem w czasie gdy zbliżał się doń nasz samolot, specjalnie dla celów wojennych wyprodukowaną z helu mgłę. W momencie gdy swym wąskim rozumem objął, że z tą mgłą (hel lżejszy od powietrza) to nieco się zapędził w okolice bajek Andersena, wygłosił teorię, że na wysokości 15 metrów od ziemi na pokładzie wybuchła bomba (chyba żeby sam lub któryś przez niego wyszkolonych specoficerów ją tam podłożył). Kiedy i te bzdury poczęły w jego rozumie gnić, ogłosił, że nie jest możliwe, aby samolot uderzając o taką brzozę (jaka jest pokazana w mediach) mógł złamać skrzydło, co potwierdza jego pierwsze przypuszczenia, bo być może brzoza nie była z drewna a …..z tytanu. Nawiasem mówiąc wszystko możliwe, boć to było do niedawna jeszcze lotnisko wojskowe, a Rosja potrafiła dbać o swoje bezpieczeństwo, szczególnie zaś z powodu pogróżek Lecha Kaczyńskiego. Dlatego całe schorzenie o symbolu F99 przypisuję bez żadnych wątpliwości Macierewiczowi, o którym Wałęsa powiada, że za cokolwiek się weźmie wszystko spierniczy. Kiedy zauważył, że tu w kraju nie znajdzie zbyt wielu łatwowiernych, czyli poparcia dla tezy o zamachu na TU154M, a nawet dobijaniu tych co przeżyli, próbował wraz ze swoją przyboczną Anną szukać takowego wśród senatorów USA. Niestety oboje zabawili się w Ameryce wyłącznie na przyjęciach u polskich górali w Chicago, bowiem nikt z oficjeli nie chciał z nimi rozmawiać. Nie dziwię się, bo Macierewicz zwany w swoich kręgach jako Antek policmajster, jest znany za oceanem ze strony raczej anegdotycznej, podobnie zresztą jak lizbońska tanecznica Fotyga, którą, jak informuje portal Wikileaks, Amerykanie woleli by ją jak najszybciej wygumkować z bazy jakichkolwiek kontaktów dyplomatycznych. To tyle i aż tyle.
PS: Kaczyści wylosowali listę wyborczą z numerem jeden. To dobra dla nich wiadomość, bowiem wielu, szczególnie ludzi starszych, oraz tych, co to przyjdą lub będą dowiezieni do urn, nie zechce sobie zaprzątać głowy analizą list pozostałych i dla świętego spokoju odda głos na kandydata z pierwszej listy, tym bardziej,że ci wyborcy do urn trafią prosto z kościoła. Głos oddany wg wskazówek proboszcza na listę nr.1, czyli na kogoś z owczarni Kaczyńskiego, przybliża takiego parafianina o jeden krok do bram niebieskich. Zatem na razie prezesowi szczęście dopisuje. Z ciekawością wobec tego popatrzymy wieczorem w ekran tv w dniu 9 pażdziernika.



Uśmiechnij się:



Żona przywołuje męża do lodówki, otwiera ją, pokazuje chłodzącą się butelkę wódki i mówi:
-Widzisz? Stoi i będzie stać do Nowego Roku. Zrozumiano?
Mąż rozpina spodnie i spuszcza je do kostek:
-Widzisz? Wisi! I będzie wisieć do 8 marca...

Komentarze

  1. Mysli Pan, ze to pandemia??? Biorac pod uwage owo szybkie rozprzestrzenianie, nalezaloby sie zastanowic, jako droga nastepuje proces zarazenia. Jezeli tylko droga kropelkowa, to pal szesc. Ale jak sobie wyobraze, ze mozliwa bylaby opcja zarazenia poprzez wymiane plynow fizjologicznych, to musze przyznac, iz wywoluje to we mnie spontaniczny odruch zwrotny, polaczony z odczuciem mdlosci. Nie wiem, czy moze Pan sobie w tej chwili wyobrazic, jaki kalejdoskop obrazkow maszeruje przez moj mozg. Boooooooze!!
    Moze miedzy innymi dlatego, jestem sklonna odejsc od teorii pandemii a skierowac przypuszczenia owej jednostki chorobowej w strone uszczerbkow genetycznych. Chociazby ze wzgledow estetycznych. ;)

    Ta cala tragedia, moim zdaniem, ma zrodla w zahamowanym rozwoju, wzrostu tudziez, przywodcow PiSu, z sp.panem Prezydentem wlacznie. Przypatrzmy sie historii ludzkosci.
    Taki Napoleon. Byl maly?? Ano byl. Adolf H. statecznym wzrostem nie grzeszyl. Panowie PP (czyt. prezes i prezydent) tez sie wybujalymi staturami pochwalic nie moga. A wiec widzimy tutaj na konkretnych przykladach, ze wszyscy ci wymienieni osobnicy, cierpieli, lub cierpia na zespol niedoborowy maluczkich zbyt dlugo karmionych piersia.. Cierpia tacy owi juz od dziecka na permanentny kompleks nizszosci, co doprowadza do ciezkich frustracji w wieku doroslym, z przypuszczalnym ich poglebieniem po osiagnieciu wieku emerytalnego, az do syndromu stetryczenia starczego.
    Przyjrzyjmy sie z boku fizjonomii ludzi o normalnym lub wysokim wzroscie, a konkretnie odleglosci serca jako organu, do koncowego otworu ukladu pokarmowego. Widzi Pan te korelacje??? Im serce blizej anusa, tym......Reszte prosze sobie doasocjowac. :)

    A tak wogole, to cieszmy sie, ze pani Kaczynska nie miala trojaczkow. Chociaz ja wieeem?? Jak tak spojrze na ojca Rydzyka, to duzy on tez nie jest, prawda?

    Pozdrowienia i uklony dla sympatycznego autora

    Jolanta

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE