SIERPIEŃ, MIESIĄC POLSKIEJ TRZEŹWOŚCI
Chciałem
coś skomentować, może coś skrytykować, coś pochwalić, nad
czymś się zadumać, a tu wieści co kot napłakał, nie licząc
tych z kręgu naszej narodowej tradycji, a raczej naszego narodowego
otumanienia. Mam oczywiście na myśli te kilka tysięcy pielgrzymów
udających się piechotą, często po kilkaset kilometrów na Jasną
Górę w intencji jakiejś tam podzięki. A to za zdaną maturę,
albo w ramach przeprosin Panienki za niezdaną maturę, a to za to,
że narzeczona odzyskała miesiączkę, a to za wygrany proces
spadkowy. Intencja każda jest dobra i każda bardzo trafna, bo
wykonana w ramach naśladownictwa Jana Pawła II, który to podobne
pielgrzymki odbywał dość często, o czym nigdy nie zapomniał
przypomnieć rodakom znad Wisły. W większości to co czynił nasz
papież jest w sposób oczywisty naśladowane. Wszystko cokolwiek
pachnie asocjacją z Wielkim Polakiem jest uświęcające. Czytam ja
w PRZEGLĄDZIE, a więc tygodniku jakże poważnym, że niejaki
ksiądz Gutmajer, egzorcysta, proboszcz jednej z parafii bydgoskich,
z opętanych wygania szatana za pomocą bawełnianej skarpety JPII.
Być może diabły i inne czarcie stwory najbardziej nie lubią
trójsmrodzianu skarpecianu, o jakim to związku chemicznym wspominał
mój nauczyciel chemii pociągając nosem podczas spaceru po klasie.
Napisałem gdzieś tam onegdaj, iż osobiście poznałem starszą
panią z Białegostoku, wypoczywającą na nadmorskich wczasach w
Karwi, w ośrodku, którym swego czasu zarządzałem. Było to
właśnie w sierpniu. Wczasowiczka oświadczyła, że w tym miesiącu
zdobyła się na wczasy, bo nie lubi sama pozostawać w domu, jako że
jej córka, młoda lekarka, będąc już od trzech lat zamężną
pozostawała bezdzietną (ponoć bezpłodną). Dlatego udała się do
Mateczki Jasnogórskiej w intencji przywrócenia prawdziwej
kobiecości. W następnym roku do ośrodka mieszkanka Białegostoku
zawitała ponownie i już na dzień dobry powiadomiła mnie, że
Matka Boska wysłuchała próśb. Córka z pielgrzymki wróciła z
początkującą oznaką brzemienności, a od trzech miesięcy ona
jest szczęśliwą babcią. Także, jak się okazuje niektóre
intencje pątników kończą się owocnie. Trzeba tylko być
zdeterminowanym. Czytam zwierzenia uczestników podobnych wypraw
częstochowskich i dowiaduje się, że są one bardzo zbieżne w
relacjach. Skarży się oto syn rolnika spod Kielc, ze ojciec
przygarnął na nocleg w stodole kilkoro pątników obu płci, a
potem nie spał sam w nocy w obawie by nie podpalili mu siana. Rano
bez podziękowania odeszli pozostawiając „burdel”, jako że
stodoła była i zasłana była butelkami po alkoholu, skorupami od
jajek, ogryzkami i ochłapami z kanapek, zużytymi prezerwatywami, a
nawet kupami wciśniętymi pod snopki. Na klepisku masa petów, tylko
cud, a może uświęcająca intencja palaczy, uchroniła jego
gospodarstwo od nieszczęścia. U sąsiada było podobnie, mimo, ze
akurat tam wraz z młodymi ludźmi nocowali sami przewodnicy w
polowych sutannach. Inny młody uczestnik powiada, że wraz z całą
klasą przymusowo pojechali do Czarnej Madonny z prośbą o pomoc w
zdaniu matury. Jak się okazuje połowa z nich nie widziała z bliska
klasztoru lecząc kaca gdzieś w okolicy plantów, ale maturę zdali
wszyscy, zatem Mateczka okazała się nad wyraz tolerancyjna. Ktoś z
okolic Piotrkowa przyjmował w gościnie pielgrzymów z odległej
diecezji przygranicznej. Pochód szedł już bodaj ponad 10 dni, było
bardzo gorąco i parno. Goście śmierdzieli jak nieboszczyk
odnaleziony w lesie po kilkunastu dniach. Tych „ważniejszych”
gospodyni wpuściła do domowej łazienki, pozostali opłukali się
przy studni. Bardzo żałowała wyrażonej zgody na ich domową
kąpiel, bowiem smród spoconych, niemytych od wielu dni ciał i
walającej się odzieży okupywał jej dom jeszcze wiele dni. Jest
taka zagadka: Co to jest? Jak idzie to śpiewa, jak stoi to śmierdzi.
Odpowiedz już znamy. Świąt Matki Bożej w Polsce mamy z pół
kopy, dosłownie o każdej porze roku. Może by zatem przenieść,
chociażby dla zdrowotności pątników termin wypraw na Jasną Górę
na dni korzystniejsze klimatycznie. Oczywiście, ani ja niedowiarek,
ani nikt inny, nawet gdyby to był człek przyboczny abp Michalika,
nie odważy się złożyć podobnej propozycji odpowiednim władzom
zarządzającym Jasną Górą. Jest tradycja, a tradycja rzecz
święta. A poza tym, ten klimat namiotowo karimatowy. Ten zapach
sianka w sąsieku. Ten luz od ojca, matki, nauczycieli i obowiązków
codziennych. Te ziółka i browary. Pani podpisująca się literką
J, (autorka fotki z filiżanką, za którą to składam dzięki),
pisze w komentarzu, iż trudno by było oczekiwać dobrych startów
naszych sportowców na olimpiadzie londyńskiej, bowiem wielu z nich
w tym samym niefortunnym czasie pomaszerowało na pielgrzymkę,
łącząc powzięte intencje z treningiem. No cóż. W tym wypadku
letnią olimpiadę trzeba by było połączyć z zimową, bo przecież
nie tylko do Częstochowy łazimy. A co z Licheniem, z Łagiewnikami,
z Sokółką, z Świętą Lipką, z Toruniem i dziesiątkami innych
miejsc uświęconych, a nawet słynących cudami. Ostatnio, w wyniku
tornad nałamało się tysiące drzew w polskich lasach. Leśnicy
ścinają wiatrołomy, pozostawiając rzazy czyli wygodne miejsca na
cudowne siedliska MB. Usłużne KK nasze jakże bogobojne środki
masowego przekazu nie omieszkują powiadamiać naród o każdym
urojonym cudzie napędzając ciemnogród w to miejsce, choćby to
było w głębi ostępów puszczańskich. Polacy mają tyle potrzeb
osobistych, nie możliwych do zrealizowania w sposób, urzędowy,
prawny, konstytucyjny świecki, czyli normalny, że wstawiennictwo
sił nadprzyrodzonych za pośrednictwem MB pozostaje jedynym, dla
nich racjonalnym rozwiązaniem. I to by było na tyle. Amen.
PS. Bo całkowitym blamażu siatkarzy, oraz pozostałych naszych olimpijczyków, mój post pt. Żenada, a może coś więcej zyskuje na wiarygodności... raczej coś więcej.
Chodziłam na pielgrzymki i to kilka razy, bylo bardzo różnie.W tym roku będe szła tez na pielgrzymkę,ale na pewno ,żadnych przygód-w dodatku z księdzem...nigdy. To była porażka.
OdpowiedzUsuńMiska z okolic W-wia.
Oczywiscie, ze sie prują na pielgrzymkach gdzie popadnie. Znam przypadek, gdzie dziewczyna po takiej pielgrzymce zniknela na cały miesiąc. Wrociła z brzuszkiem, bo oczywiście facet ktory jej to zrobił bardzo szybko sie nią znudzil i ja zostawił z wiarą i "czystoscią".Chciala zrobic aborcję, ale nie znalazła wykonawcy.Nie inaczej jest na woodstoku, ale tam to juz nikt nie panuje nad swoimi emocjami. Nie czeka na nich Jasna Góra. Przykład podany przez autora bloga tez świadczy o cudownym zdarzeniu młodej lekarki.O jakże pozytywne zdarzenie i uciecha babci.I ja w to wierzę, a jej gratuluję. Pozdrawiam.AA.
OdpowiedzUsuńPolscy zolnierze jadą do Lourde. Paranoja trudno to inaczej określić. Wycieczka do Francji za kasę podatnika.Czy jeszcze jest ktoś przekonany, że jesteśmy państwem neutralnym wyznaniowo?!Bociek.
OdpowiedzUsuńWiesci z resortu narodowanego otumanienia wsadzic w tytul o miesiacu trzezwosci!! Normalnie majstersztyk Panie Torunczyku. Ubawilam sie po pachy! :DDDDD
OdpowiedzUsuńAle moze do meritum. Jak nam wszystkim wiadomo, Polska jest krajem ludzi gleboko wierzacych. Jezeli jednakze przeanalizuje sobie rozwoj ostatnich, no powiedzmy 10 lat, to Polacy nie wierza w pierwszym rzedzie w Boga, lecz wierza, i to intensywnie, w kazdy jedna popierdolke, ktora im sie zaserwuje na odpowiednio wyscielonej tacy, najchetniej oczywiscie bialo-czerwonej. Przyklady? Prosze bardzo.
1. W poczatkach lat osiemdziesiatych uwierzyli, ze jak wymienia z dnia na dzien socjalizm na kapitalizm, to bedzie im jak w
przyslowiowym niebie.
2. Wierza, ze poprzedni prezydent byl tak wielki, iz nalezy mu sie np. pochowek w towarzystwie krola Kazimierza, ktory
Wielkim w rzeczy samej naprawde byl.
3. Wierza, ze prawo i sprawiedliwosc, to jedno.
4. Wierza, ze Maryja "zawsze dziewica", nawet sie nie zastanawiajac, jak to sie ma w relacji z urodzeniem dziecka. I tu nie
mam na mysli aktu prokreacyjnego, lecz akt finalowy w formie porodu w sposob naturalny. No czyba, ze przeoczylam
gdzies wiadomosci o pierwszym w historii cesarskim cieciu, przeprowadzonym pomiedzy oslem a wolem.
5. Sa w stanie uwierzyc, ze orientacje homoseksualne mozna wyleczyc poprzez internet. Pewnie, ze mozna, jezeli ustawi sie
odpowiedno strony startowe . Np. preferujac strony bylego premiera.
6. Gleboko wierza, ze juz nawet jutro, mozna by bylo uderzyc na Ruskich, mobilizujac wszystkich kosynieriow w specjalnych
moherowych rogatywkach. W imie "prawdy", prawa i sprawiedliwosci.
O wierze, ze ksiadz ma tylko do siusiania, pomocy Mateczki Jasnogorskiej w blyskawicznym zachodzeniu w ciaze juz nie wspomne, bo zrobil to juz autor. Jak sie tylko zastanawiam, jak to dziala??? Na dzien pielgrzymek cala Czestochowa pod dzialaniem plemnikow w sprayu?? Z powietrza, z wody i z ladu? Paramilitarnie??
Biorac pod uwage tylko tych pare przykladow, MUSZA wierzyc w kazda futurystyczna informacje o zlotych medalach. A ze na medalikach sie konczy ? No coz....Bog dal przecie.
Serdecznie pozdrawiam
J.
Odnosnie naszych sukcesów w Londynie. Otóż jak wiadomo, polska prawica buduje swój etos na klęskach narodowych, można zatem rzec, iż reprezentanci z orłem na piersiach (o który było tyle krzyku) przegrywali w Londynie w iście prawicowy sposób. Rolę wiodącą w londynskiej klęsce odegrała naturalnie Isia Radwanska, która dała sygnał do masowego przegrywania. Mówi się nawet o tzw. klątwie chorążęgo, bo jak wiadomo Radwanska niosła naszą flagę narodową podczas otwarcia igrzysk.My mamy umiejętność wręczania sobie medali jeszcze przed zawodami. Tak było z Isią, tak było z siatkarzami, pływakami,szermierzami oraz lekkoatletami.Większość naszych sportowców zapowiadała, że jedzie tam po zwycięstwo. Okazało się, że jechali najczęściej po ostatnie miejsca.Choć jak wiadomo, najczęstszym tłumaczeniem było klasyczne:nie wiem jak to się stało? Jak to?, przecież to jest pieśń narodowa:Polacy, nic się nie stało, a właściwie stało się zgodnie z ideologią polskiej prawicy.CZCIĆ KLĘSKI. Miałem skrupuły po napisaniu poprzedniego posta, bo byc moze zbyt mocno pojechalem po bandzie, okazuje sie że niepotrzebie. – dotyczy posta: SIERPIEŃ, MIESIĄC POLSKIEJ TRZEŻWOŚCI
OdpowiedzUsuńJedna pani profesor powiedziała: Prezerwatywa jest skuteczna w 50%, więc zatruwa plemniki tylko w 50% i jeżeli dziecko zostanie poczęte w stosunku z prezerwatywą, to urodzi się w 50% uszkodzone. Czasami zdarza się, że rodzi się pół dziecka. Jedyne co można w tedy zrobić, to spróbować znowu stosunku z prezerwatywą i spłodzić drugą część.Słyszałem to od kogos kto chodzi na religię w liceum.Ja.
OdpowiedzUsuńPrzeciez Pan Bóg powiedział idzcie i rozmnażajcie sie. No to idą!! Na pielgrzymki.Gość.
OdpowiedzUsuńNa pielgrzymkach poznasz super dziewczyne, ja tak poznałam mojego chłopaka, a teraźniejszego męża, z którym wpadłam właśnie na pielgrzymce, ale dzięki temu jesteśmy razem.. ehh.jadzia.
OdpowiedzUsuń