DESER


W gumowych butach po same biodra, podchodził ostrożnie od wystrzelającej przy caliźnie świerkowej niewielkiej kępy potężnych grabów. Nogi grzęzły w torfiastym, napitym wodą podłożu. Dawne rowy melioracyjne miejscem były zerwane, woda stała tam mulista i mętna. Omijał takie pułapki, nie ustrzegł się wszak od paru zapadnięć po kolana. Trudno było nogi wyciągnąć, prychało, bulgotało i ssało, musiał wyprawiać przedziwne łamańce, by stanąć znów na mocnej stopie. W takiej właśnie chwili zupełnie blisko Pawła poderwała się para krzyżówek, od zielonoczarnej głowy samca odbijała silnie biała obrączka szyi, mocną plamą znaczyły się czerwone nogi. Ostrożnie mijał wybujałe witki giętkiej wierzbiny, rozchylał je dłońmi. Przed nim rozkładało się połyskujące w słońcu spore zwierciadło wody. Na otwartej płaszczyźnie, dyskretnie oddalone od siebie żerowały dwie parki. Co jakiś czas pokaszliwały, przybliżały głowy, jak by się chciały przymilić, czy ucałować. Nagle podniosły się wszystkie razem, wpatrzyły się bystrymi oczkami w te samą stronę. Z gęstych, uschłych ubiegłorocznych trzcin wypłynął trzeci kaczor. Duży był. Większy od tamtych. Lusterko jego o mocniejszym niż zazwyczaj odcieniu fioletu lśniło w odbiciu nasyconej słońcem wody.....

Szedł wolno brzegiem strumienia, przedzierał się przez plątaninę pokrzywy i paproci, ubarwionych z rzadka kitą dziewanny, przez zwalone pnie i sterty zbutwiałych gałęzi. Brzegi strumienia były tu dziksze niżeli gdzie indziej, woda pieniła się przy nagłych, ostrych zakrętach. Brzegami rosła przeważnie olsza, czasem wystrzelił ni stad ni zowąd grab, dziesiątkami odrośli pieniły się nie pielęgnowane dębczaki.....


Jest już na górze, widzialność doskonała. Z jednej strony starodrzew, z drugiej młodnik, a dalej jeszcze pas niedawno trzebionej drągowiny. Mgła opada ku dołowi, ściele się szronem na trawie i szpilkach sosnowego młodnika. Pod osadzią wrzosy perlą się srebrzystoliliową barwą. I nagle, od prawa gdzieś niedaleko za Pawłem odzywa się byk. Ryczy charkotliwie. Musi być stary, to nie wołanie prężnego samca. W ryku jakby zawód i złość. I naraz cały las rozbrzmiewa ryczeniem....

Fragmenty książki „WIATROŁOMY” Eugeniusza Paukszty przytoczyłem dlatego, że już dawno w literaturze nie spotkałem się z tak pięknymi i szczegółowymi opisami przyrody. Naszej rodzimej polskiej przyrody, której jako zabiegani i umęczeni trudami dnia codziennego nie dostrzegamy wokół. To tylko małe fragmenty wyjęte na chybił trafił. Cała powieść rozbrzmiewa kwileniem i śpiewem drobnego ptactwa, klekotem bocianów, pochrapywaniem dzików, rykiem jeleni oraz szumem lasu. Powieść ulokowana jest na terenach ziem północnych, gdzieś tam wokół Bytowa i Szczecinka, aż po Kaszuby, w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. W lasach, gdzie buszują całe watahy złodziei drewna, oraz kłusowników. Młody, prosto po technikum leśniczy z ambicjami dobrego gospodarza walczy z tą patologią, samemu doznając nawet tragicznych momentów. Jego walka jest tym bardziej trudna, bo na owe tereny w ramach zasiedlenia przybyli ludzie o różnych charakterach, o narodowościach nie wspominając. Od tych uczciwych aż po zwykłych rzezimieszków, a nawet zbrodniarzy. Pięknie w powieści autor ulokował też wątki romantyczne, wręcz miłosne. Książkę się czyta jak najlepszy DESER po świątecznym obiedzie. Jakie jest przesłanie treści?. Nie powiem. Namawiam, do przeczytania tej powieści. To wspaniały smakołyk literacki. Pewno jak wiele innych napisanych ręką pana Eugeniusza Paukszty, z którym miałem przyjemność rozmawiać, bodajże w roku 1969 lub 70-tym podczas „spotkania z pisarzem”, co się często zdarzało w czasach PRL. Pan Paukszta, nie żyjący już od 1979 roku zaszczycił nas wtedy w wojsku. A mówił tak jak pisze. Słuchaliśmy Go z otwartymi ustami. Pamiętam, zakupiłem przy okazji spotkania jakieś małe opowiadanie, na którym autor złożył swój autograf, ale dzisiaj nie potrafię w swej „biblioteczce je odnaleźć. To już było tak dawno, że trudno odtworzyć szczegóły swoich zachowań. Cieszę się jak dziecko, że dzięki małżonce, która śledzi magazyny taniej a dobrej książki, oraz zakupuje internetowo podobne perełki mogłem zakotwiczyć wzrok w twórczości pana Paukszty. Szczerze namawiam, dołączcie Państwo do mnie. Zapewniam jednocześnie, że nie reprezentuje żadnej firmy marketingowej. Daleko mi do tego.
...........................................................................................................................................
Chciałem jeszcze słówko, w odpowiedzi na komentarze Państwa umieszczone pod ostatnim postem pt. NABURMUSZONY. Do treści tego postu bardzo pasuje wypowiedz „Donosiciela” z Mszany Dolnej, gdzie głupi jak baniak z kapustą katabas życzy wiernym parafianom, by im się rodziły dzieci z wodogłowiem. Na co czekają bojaźliwi parafianie nie wiem, ale jeżeli nie ma chętnych by tego barana w sutannie wywieźć na taczkach pod drzwi biskupa, to trzeba by mu z rana, gdy tylko wyskoczy z łóżka gosposi rózgą zlać goły tyłek aż do „krwi ostatniej”. Podoba mi się wypowiedz Polki, która uczęszcza do katolickiego kościoła w Belgii. Ma przyjemność, bo tam nie ma spowiedzi „zausznych”, a księża nie politykują. Polacy w kraju mogą jej tylko pozazdrościć. Pani J. powiada, że tylko renegocjacja konkordatu coś by zmieniła. Pewno tak, a nawet na pewno tak, ale kto się odważy w tym kraju chociażby szepnąć słówko na ten temat. Lizusy dla umocnienia więzi państwa z Kościołem już zaprosili przecież Benedykta do Polski. Prezydent Komorowski właśnie poprosił o wyświadczenie Polsce takowej „łaski”. Z wiarą u nas też bardzo lichutko. Można ją zmierzyć rzeczywiście wyłącznie pojemnością i zawartością tacy. „Internauta oczytany” pisze, jak często księża cytują słowa „Bóg tak chciał”. Gdy ktoś się rodzi z ułomnością, bóg tak chciał. Gdy ktoś umiera stosunkowo młodo, Bóg tak chciał. Gdy jednak zachoruje Biskup, to nie licząc się z największymi kosztami funduje sobie lecznicę, nie patrząc na to jak chce Bóg, a prawdopodobnie jego choroba była też wolą bożą. Czy zatem Bóg chciał 70 milionów ofiar wojny?, czy chciał kilkunastu milionów straszliwej śmierci Indian amerykańskich, czy chciał kilkunastu milionów ofiar gułagów i nazistowskich pieców krematoryjnych. Straszny to Bóg, wręcz zbrodniczy. Ble, ble, ble. Tak mogę tylko skwitować owe, Bóg tak chciał. Prawicowa hołota nawet w imię swojego Boga z poparciem Kościoła potrafi dać świadectwo swoich wartości moralnych. Przykładem niech będzie podłe zachowanie starych pisowskich moherów oraz ich młodego narybku podczas obchodów rocznicowych Powstania Warszawskiego na Powązkach. Ech, nie chce się nawet cokolwiek mówić. Tylko się na was wypiąć intymną golizną, panie Kaczyński. Kłaniam się Państwu uprzejmie.

Komentarze

  1. Cała prawda.Wiatrołomy to drzewa, które poddały się niszczycielskiej sile żywiołu. Wiatrołomy to także nazwa leśniczówki, gdzie toczy się akcja książki. Ale wiatrołomy to również ludzie, którzy, dotknięci kolejnym nieszczęściem, zbierają wszystkie siły, by podnieść się i nie poddać rozpaczy. Wszystko to spotkamy w społeczno-obyczajowej, przyprawionej nutką sensacji i szczyptą romansu, powieści Paukszty. A powieść to ponadczasowa, niosąca prawdy uniwersalne. Powieść, którą warto mieć w swojej biblioteczce, po którą trzeba sięgnąć i do której się wraca.Dzieki za post.KIKA

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój komentarz .Dla Hanny można wiele zarzucić, ale przynajmniej ubrała się należycie do obchodów w czerń jak większość zgromadzonych. A Donald jak na wesele, błękitny modny garnitur i niebieski krawat....Redes.

    OdpowiedzUsuń
  3. Robienie politycznych demonstracji na grobach Powstańców w rocznicę Powstania Warszawskiego na uroczystości mającej pamięć o tych Powstańcach uczcić to już nawet nie jest chamstwo i odmóżdżenie, to po prostu pokazanie zezwierzęcenia w postaci patologicznej.AaaA.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka miesięcy temu w Skrzydlnej udało się ludziom pozbyć człowieka w habicie. Oczywiście nie zwolniono go, wylądował w innej parafii. Jednak Brama Spiżowa pęka :) Są księża, którym niepodoba się to co dzieje się za nią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tem incydent na Powązkach jest efektem działań Kościoła i PISu. Ten pierwszy dzieli Polaków, a PISowcy to narzędzia kleru. Z patriotyzmem mają tyle wspólnego, co Auschwitz z sanatorium.WIEM.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja sie ciągle i głosno pytam.Kiedy pedofilski Kościół zapłaci odszkodowania?.Czeka na nie kilka set dzieci.Matka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anders Breivik nie krył swoich poglądów. Głosił je otwarcie w Internecie. Zlekceważenie tych sygnałów kosztowało życie ponad 70 osób. Prezes Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki otwarcie i publicznie zapowiada zamach stanu i... nic.Przeczytane na innym blogu, ale warto powtórzyc.Myślący Wacław.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałem wiele powiesci tego autora. Wiekszość dla młodych czytelników, ale mi pasują jako dorosłemu. Maja swój klimat.Kojt.

    OdpowiedzUsuń
  9. Potwierdzam. Opisy przyrody wzbogacają jego powieści. Dzieki tym plastycznym opisom cala powieść pozostaje bardziej ciekawa i przyciagajaca.Rybka500.

    OdpowiedzUsuń
  10. Katolicy wmawiaja sobie, ze Pan Jezus zalozyl ich religie, ale to brednie. Katolicyzm na Slowie Boga sie NIE opiera, nawet NIE wyrasta ze Slowa Boga.
    Katolicyzm, to synchronizacja roznych kultow poganskich, to kompromis, ktorego Bog w Swym Slowie ZAKAZUJE!

    OdpowiedzUsuń
  11. Andrzej Stasiuk?.Czy to ten pisarz który nazwał owce "Smoleńsk"? Niechaj Matka Boska Królowa Polski a także Matka Boska Zawsze Dziewica mają tego człowieka w opiece gdyż nie dostrzega że jedynym słusznym powołaniem artysty jest patriotyzm i pochwała ojczyzny. AVE PiS, AVE Marija! itd.

    OdpowiedzUsuń
  12. Paukszta był jednym z pierwszych publicystów, którzy podjęli temat Ziem Zachodnich oraz kronikarzem życia kulturalnego i społecznego Poznania i Wielkopolski. W czasie swojej twórczości w latach 50-tych i 60-tych bywał i tworzył w leśniczówce nad jeziorem Liny.Volta czytalnik.

    OdpowiedzUsuń
  13. Apropos rocznicy. ONR i ta cała młodzież wszechpolska to bydło,hołota ,zaraza ,muły bagienne nie douczone ,warchoły, śmiecie ,gówna po rozwolnieniu.Axel/rose

    OdpowiedzUsuń
  14. Ma racje Pan Torunczyk, ze nie traci energii na komentarze o rocznicy. To cale Polactwo, buczace, gwizdzace, na ktore mozna przy takich okazjach zawsze liczyc, trzeba wlasciwie traktowac, jak internetowych trolli. Po prostu nie karmic. Niestety, wielu dziennikarzy, jak i pseudopublicystow nadaje tym eskcesom podchmielonych mlodzikow i ich "trzezwo" myslacych dojrzalych pisolubnych zbyt duza range. Pisanie o nich, to tylko woda na ich mlyn i dodatkowe kreowanie ich och, jakzesz niedoscignionego patriotyzmu, a praktycznie jego spazmowej egzaltacji.
    J.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie blużnij na pana boga bo sie na ciebie wypnie intymną golizną.Ostrzegam.Rycinka33

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE