OWOCNE POWTÓRKI
„Nie dopuście moich synów do jakiejkolwiek władzy, bo oni rozpieprzą ten kraj. Znam ich jak zły szeląg”. Tak ponoć wyraził się przed swoją śmiercią pan Rajmund Kaczyński, biologiczny ojciec bliźniaków Lecha i Jarka. Zanim zamknął oczy, mając dobre koneksje w PZPR zdążył ich wykształcić i ubrać w doktoraty, mimo że powtarzali klasy. Tyle tytułem wstępu.
Każda
choroba bierze się z jakowejś
przyczyny. Także, a może szczególnie u ludzi ważnych. Choroba Kaczyńskiego
jest ciężka i chyba jednak nieuleczalna. Nie znam się na medycynie, szczególnie
zaś na nowoczesnej psychiatrii, ale zaryzykowałbym
diagnozę tzw. "zaburzenia psychiczne, bliżej nie określone"
notowane symbolem F99. Wybuchła ona u tegoż pacjenta w dniu katastrofy
smoleńskiej, a dokładnie w momencie gdy prezydent Rosji skradał się do złożenia
Jarosławowi K. kondolencji po stracie brata i śmierci innych polityków. Cały
świat widział, jak nie przyjął ich wykręcając się do „cara” plecami i nie
tylko. To moment kiedy go raniła bomba nienawiści. Ta pierwsza, bo druga
wybuchła z głowy Macierewicza i jego
bredni głoszonych o sztucznej mgle, o tym że troje pasażerów się uratowało, ale
ich dobili ruscy wojacy, o pociskach ulokowanych pod siedzeniami pasażerów,,
które eksplodowały elektronicznie podczas podchodzenia do lądowania. I inne
bzdury, z których świat się śmieje, a nawet pensjonariusze Tworek. W prawdzie
choroby psychiatryczne nie są zaraźliwe, to jednak F99 dotknęła też
Macierewicza. A nawet bardziej, bo ogarnęła 40% społeczeństwa, podobnie jak
koronawirus. Największe spustoszenie dokonał w czerepie Macierewicza. Ten psuj
państwa przy okazji katastrofy uszczuplił budżet kraju na setki miliiardow
złotych. Do dzisiaj zarówno on, jak i wielu innych marnotrawców majątku
narodowego z PiS chodzą na wolności głosząc swój patriotyzm mierzony miłością
do Kaczyńskiego, jego umiłowanego odkrycia towarzyskiego, w skrócie, (kucharki
Przyłębskiej z TK.) i kilku innych, których ta choroba zbyt groźnie dotknęła.
Prawo zakazuje ścigania chorych, szczególnie chorych psychiatrycznie, ale
przecież dla nich miejsce jest określone wiktymologią. Zatem prezes PiS nigdy
nie odpowie za spowodowanie olbrzymich szkód wobec państwa. Ani za przekręty na
Srebrnej, ani za dyktat wyborów w czasie epidemii w dniu 10 maja, ani za rozpieprz
Trybunału Konstytucyjnego a także Sądu Najwyższego, ani za ubezwłasnowolnienie
prezydenta RP, ani za mizerię służby zdrowia, ani za przekręty ministrów
pisowskich na miliony złotych, ubogaconych na epidemii i zakupach sprzętów nadających się
na śmietnik, ani za , niestety spowodowanie katastrofy pod Smoleńskiem,
aczkolwiek wciąż wisi niewyjaśniona sprawa, kto nakazał lądować w warunkach
skrajnie złych, kładąc do grobów blisko 100 ludzi. Grobów, które po czasie,
wbrew protestom rodzin ofiar rozgrzebywali szukając wyimaginowanych dowodów na wybuch
bomby na pokładzie samolotu. A trzeba było dla oszczędności jeno pogrzebać w
zwojach mózgowych Antka policmajstra i członkom jego podkomisji ds. badania
przyczyn katastrofy i wszystko byłoby jasne i odkrywcze. Są też pozytywne
aspekty tej katastrofy. Pozytywne dla partii Kaczyńskiego, bo już 10 lat trzyma
się on u władzy zarządzając wszystkimi lejcami gospodarki, kultury policji i
polityki, którą można określić kaczyzmem, a tak po prostu jest aksamitnym
zamordyzmem. Nie jest to dyktatura absolutna, ale daleko jej do demokracji jako
takiej. Ojciec miał rację, oj miał.
Komentarze
Prześlij komentarz