LUDWIK XVI , A KOŚCIÓŁ W POLSCE

                                         Rączka rączkę czyli dwie paskudy.    
Polscy biskupi, a co za tym idzie i księża są zaślepieni bogactwem, karierowiczostwem, przesiąknięci hipokryzją. Są jednym z powodów kryzysu Kościoła, ale i państwa. To słowa publicystów nie tylko świeckich, ale nawet tych zbliżonych do Watykanu. Przez setki lat przytaczana  była anegdota, w rzeczy samej prawdziwa i szczególnie w swej treści aktualna do dzisiaj. Otóż pewnego razu król Francji Ludwik XVI miał podpisać nominację na urząd arcybiskupa Paryża. Gdy jednak zobaczył na pergaminie nazwisko znanego mu arystokraty westchnął, a następnie odłożył pergamin i rzekł: „Nie!, arcybiskup Paryża powinien przynajmniej wierzyć w Boga”. Zasada zatwierdzania na urzędy biskupie w Polsce obowiązywała jeszcze w II Rzeczypospolitej. Biskupi musieli się ukorzyć przed majestatem świeckim prezydenta RP. Zwyczaj przestał obowiązywać z chwilą objęcia władzy przez komunistów po 1945 roku. To bardzo ucieszyło Kościół, bowiem od tej pory mogli sobie pozwolić na odwet. Dali temu wyraz podczas wyborów na prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, bo prezio  Komorowski swój majestat świecki absolutnie podporządkował nie tylko biskupom, ale każdemu chłopu który nosi sukienkę. Po wielu latach zapewne żałuje, podobnie jak za swą utopijną miłość w stosunku do tzw. żołnierzy wyklętych. Tak było i tak jest. Dzisiaj żadnego biskupa w Polsce nie obowiązuje szacunek dla władzy świeckiej, ale też w wielu przypadkach prawo karne. Ważniejsze jest dla nich prawo kościelne niżeli konstytucyjne. Kryją pedofili w kościelnych majtkach, kryją złodziei i wszelkiego rodzaju złoczyńców. Lekceważą decyzje papieża Franciszka. O jakże prawdziwie brzmią dziś słowa francuskiego króla w odniesieniu do Polski, mimo że wypowiedziane w XVIII wieku. „Skazańcy” abp Głódż i bp Janiak,  dalej zamieszkują w pałacach zakupionych i urządzonych arystokratycznie z pieniędzy państwowych, czyli naszych i tzw. wdowich groszy. A czy wierzą w Boga!? Dzisiaj wierni uczestniczący we mszach muszą śledzić słowa celebranta, bo być może wypowie słowa: Idżcie i kradnijcie wszyscy jako i my kradniemy. To brzmi więcej niżeli modlitwa. To brzmi jak apoteoza. Amen.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE