SPRINT PRZED METĄ
To nie jest łatwe. Naprawdę. Wielokrotnie oglądałem, a nawet
kibicowałem sportowcom dobiegającym do olimpijskiej mety, a w każdym razie
usiłującym wyprzedzić współzawodnika przed linią mety. Ogromnym wysiłkiem. Jak
to się ma ze mną?, a no tak: Kiedy miałem lat dwadzieścia i parę, często z moim
przyjacielem, którego w pułku zwaliśmy Kaktusem ( o ile pamiętam, to pseudo
przywlókł już ze szkoły oficerskiej), spotykaliśmy się na krwawej wątróbce i "żywcu" w kasynie i oczywiście na łonie prywatnym z rodzinami. W czasie pogaduszek deliberowaliśmy, jak będziemy wyglądać w
roku 2000, czyli w czasie gdy nasze grzbiety przygniecie sześćdziesiątka.
Uprzedzając ciekawskich od razu powiem że później nie tylko z łatwością minąłem
sześćdziesiątkę, ale i siedemdziesiątkę, a nawet dobiegam do osiemdziesiątki.
Brakują mi dosłownie metry. Być może natura wydłuży mi ten maraton w formie nagrody albo innego bonusa, tylko za co?. Nie czuje się godzien tego. Przez cały żywot ani na moment nie potrafiłem choćby zbliżyć się cnotą do owych ewangelistów z PiS Mateusza i Łukasza bowiem nie sposób aż tyle nakłamać ani aż tyle nakraść. Metry teoretyczne, bowiem moja ziemska trasa swój
początek wzięła w Brodzięcinie na Mazowszu. Swój umowny medal maratoński
odbiorę zapewne w Siedlcach albo w Warszawie.Zanim to się stanie zostawiłem
swój zapach w Sierpcu, w Łodzi, Mrągowie, Śremie, Toruniu i właśnie Siedlcach.
Zatoczyłem koło w obrębie Mazowsza. Ten mój maraton życia przeciskał się przez
okupację hitlerowską, komunizm stalinowsko ubecki, socjalizm zwany Polską Ludową, III RP rządu Mazowieckiego i rządów lewicy,
oraz prawicy pod egidą Prawa i Sprawiedliwości. Było różnie, ale najczęściej
źle, oczywiście poza ulokowanie kraju w NATO i Unii Europejskiej. To zasługa lewicy. Tenże maraton
przebiegał też w cieniu kilku prezydentów. Mądrzejszych lub tylko potencjalnie
mądrych, ale też po prostu głupich jak przysłowiowa tabaka w rogu. Przykładem
jest oczywiście pan prezydent („pan”, tylko przez szacunek dla urzędu) L.Wałęsa. Chłop oderwany od pługa i śrubokręta, prostak i homofob,
„wykładowca” na kilku uniwersytetach zlokalizowanych w środowiskach Polonii amerykańskiej
składającej się w zasadzie z emigrantów za chlebem z Podhala, Podlasia i
Rzeszowszczyzny, czyli zaprzysięgłych wyborców PiS. Dzisiaj, dwaj posłowie PiS: Jacek Żalek i Przemysław Czarnek (obaj mocno
związani z klerem) pozbawiają człowieczeństwa osoby ze środowisk LGBT, głosząc
iż nie są to ... ludzie. Wszystkich moich
choćby odrobinę myślących współobywateli zalewa krew, jako że doczekaliśmy czasów, które
przenoszą Polskę o co najmniej 200 lat wstecz do klimatu Jagny i Boryny,
żyjących na płaskiej planecie. Tylko czekać na wynalazek kolei
Historyczna stacja kolei żelaznej na Kurpiach.
żelaznej, nie
mówiąc już o widelcach. Nawiasem mówiąc jeden z posłów pisowskich głosił że to
jego rodacy uczyli Francuzów jeść widelcem. Gdyby więcej czytał książek, choćby
katechetycznych, by się dowiedział, że Francuzi to najstarsi uczniowie Jezusa,
a chyba katolik Kownacki nie sądzi by Jezus z uczniami biesiadowali konsumując
rumsztyki baranie rękami. Zresztą proszę popytać o to naszego premiera i
ministra od zdrowia. To biskup krakowski nazwał nowymi ewangelistami. Św.
Mateusz Morawiecki i św. Łukasz Szumowski. Ten pierwszy wirtuoz kłamstwa i
blagi, zaś ten drugi to przekręciarz na miliony złotych. Pięknych mamy
świętych obok JPII, a jeszcze piękniejszych
biskupów, głosicieli tychże pierdół, chociaż, kto wie, jako że można
podejrzewać ich wszystkich o kontaminację na niwie dużych kwot. Tak oto maraton
trwa i biegnę nadal, już niedaleko, jako że towarzyszą mi choróbska. Po drodze zapewne spotkam się z wieloma
ciekawostkami o których nie omieszkam wspomnieć na moim blogu.
Komentarze
Prześlij komentarz