TAK NAPRAWDĘ CZYJE TO ŚWIĘTO
Zbliża się pierwszy dzień listopada. Powód
do refleksji dla milionów katolików, w szczególności zamieszkałych na polskiej
ziemi, ale nie tylko. Dzień Wszystkich Świętych to dzień błagań modlitewnych za
dusze zmarłych, oraz odwiedziny rodzinnych grobowców na parafialnych zwykle
cmentarzach. Już któryś to raz pisałem na swoim blogu i będę powtarzał jak
mantrę, że nazywanie tegoż dnia dniem wszystkich świętych jest olbrzymią
aberracją, jako że na cmentarzach nie leżą żadni święci, a w każdym razie ich wyjątki. Leżą w przeważającej
części zmarli, których życiorys był obciążony pełnym worem grzechów. Na tyle
pełnym, że starczyłoby na kilka rozpałek pod kotłem, by zrównoważyć grzeszny
ciężar piekielnymi mękami według wierzeń pospólstwa chrześcijańskiego. Leżą tam
bowiem wszelkiego rodzaju zbrodniarze i rodziny tych zbrodniarzy, szmalcownicy,
wynaturzone elity, aferzyści i złodzieje. Najemnicy niemieccy i ruscy,
paszkwilanci, nie płacący VAT i alimentów, esbecy, handlarze narkotykami,
nieuczciwi sędziowie i inna zgnilizna moralna. Jakże więc przypisywać im
wszystkim świętość, no jakże moi rodacy?.
Moim zdaniem 1 listopada jest Dniem
Zmarłych i jest to nazwa tego „święta” adekwatna do normalności. Jest wiadomym,
że każda rodzina uznaje swego zmarłego za postać świętą, zgodnie z
powiedzeniem, że o zmarłych się mówi dobrze lub wcale. Bo zmarły dbał o rodzinę
chociaż kradł i oszukiwał pracodawcę oraz państwo, ale w końcu dostał z rąk
kapłańskich ostatnie namaszczenie, a i był po katolicku pogrzebion. Katolikom
to wystarczy, więc wystarczy jeno w dniu tym zapalić światełko do nieba na
grobie, zapłacić za mszę i wypominki w kancelarii parafialnej i wszyscy
szczęśliwi. Okazuje się, że nie wszyscy. Ci co zalegają obszar cmentarny
oczywiście najmniej, ponieważ pozostając wciąż nieżywymi są okradani przez
żywych katolików. Nadwiślański lud lubuje się w dewastowaniu cmentarzy i to
niekoniecznie obcych katolikom wyznań. Zamroczeni alkoholem poddani Chrystusa,
króla Polski, rozwalają płyty nagrobne i pomniki, łamią krzyże, a to co
da się ponownie wykorzystać sprzedają za grosze kamieniarzom. Polski cmentarz
to miejsce nie tylko spoczynku zmarłych. To arena wszelkiego rodzaju innych
zwyrodnień i wynaturzeń. Obok „specjalistów” od kradzieży kwiatów i zniczy,
szczególnie w okolicy Dnia Zmarłych, na cmentarzach przez cały rok odbywają się
czarne msze ignorantów religijnych, orgie seksualne i gwałty napotkanych tam
niewiast, zaś same grobowce są wykorzystywane jako skrytki i dziuple na duże
ilości narkotyków, oraz innych skradzionych przedmiotów, w tym wszelkiego
rodzaju elektroniki, zanim zostaną upchnięte naiwnym nabywcom. Cmentarz polski
nigdy nie umiera. Aż chciało by się powiedzieć, jak Paryż nocą. Cmentarz polski
żyje. Moim dowcipnym zdaniem najbardziej poszkodowani są zmarli, których poddano kremacji
w sytuacji gdy spoczywają obok pakunków z narkotykami, bo nie ma nic bardziej
obraźliwego dla trupa i żywego niż „mieszanie prochów”. Powtórzę więc: Dzień
Zmarłych to radosne święto dla wielu bezdomnych i bezrobotnych, więc alleluja i
do przodu!
Rozmowa cmentarna: Niektórzy mówią, że istnieje życie pozagrobowe, inni z kolei twierdzą że takowe życie nie istnieje, co ty na to? – Zabij mnie jak chcesz, ale ja nie wierzę ani jednym, ani drugim. 1 listopada miliony Polaków pójdą na cmentarze by w zadumie postać nad grobami najbliższych. W czasie obowiązkowej krótkiej modlitwy spoglądać będą na sąsiednie pomniki porównując ich koszt budowy z tym przy którym stoi. Bo Polacy zgodnie z zasadą zastaw się a postaw się budują groby nie dla zmarłego bliskiego lecz dla oczu sąsiadów. Zmarłemu jest obojętne czy leży pod płytą ze złota czy też pod żywą sosną, ale nie jest obojętne to sąsiadowi. Pamiętam, że wielu polskich rolników, gdy otrzymali pierwsze pieniądze z Unii Europejskiej w ramach dopłat, przeznaczyli je na budowę trwałych grobowców rodzinnych. Jestem tego świadkiem. Miliony ton żwiru, cementu zbrojeń i innych materiałów budowlanych zużytych na funeralne budowle, miast na obiekty służące żywym, zostały bezpowrotnie zmarnowane. Jest o czym pomyśleć w dniu 1 listopada, jednocześnie zadając sobie pytanie: Dlaczego bogaci Amerykanie, Anglicy, albo Francuzi mogą wjeżdżać na cmentarze kosiarką, a my Polacy nawet hulajnogą nie. Chyba nie dlatego, że nie wypada czymkolwiek jeździć po ziemi poświęconej?. Po prostu tam się nie zmieścimy. Zatem, wieczny odpoczynek racz im dać Panie. A my?. Alleluja i do przodu, póki żyjemy.
Tak naprawdę to święto tych, dla których kalendarz nie ma znaczenia. Żywi mogą sobie organizować zbiórki rodzinne przy ich gromach w każdy dzień tygodnia, byle było wesoło itd. hi hi.
OdpowiedzUsuń