CZY WARTO SIĘ URODZIĆ?




Każda Cyganka, za marne 10 złotych podejmie się wróżby twojego losu. Nie ważne, czy ona zgaduje, improwizuje, czy też udaje się jej rzeczywiście trafiać przypadkowo w fakty z życia naiwnej osoby. Na podstawie linii przecinających się na twej dłoni, a szczególnie jednej, tzw. linii życia opowiada wcześniej zapamiętane formułki z których powinieneś być zadowolony lub nie, w zależności od ochoty na wymuszaną dopłatę którą wyczuwa patrząc w twoje oczy i na mimikę twarzy. Rzeczywiście, nawet bez Cyganki, los i życie człowieka można by odrysować linią, której początek bierze się w miękkiej, wyścielonej kołysce, zaś kończy w czterech deskach. Ten los jest uzależniony od miejsca urodzenia, zasobności portfeli rodziców, ale też nabytych genów określających uzdolnienia, zapał do nauki i pracy, czy też charakter określany człowieczeństwem, humanizmem, serdecznością. To wszystko jest dodatkowo determinowane okresem pokoju lub wojny. W naszych polskich warunkach jak do tej pory cieszyliśmy się tym pierwszym. Linia życia dla jednego biegnie przez długie lata, często zatrzymując się koło setki a nawet powyżej, dla innego zaś zanika powoli po pół wieku. Nie ma reguły na długowieczność żywota ludzkiego. Osobiście dobiegam osiemdziesiątki i wyczuwam dość wyraźnie, że zdrowie mi z lekka kruszeje. Jakoby ucieka jak piasek przez przysłowiowe palce. Liczne pobyty w szpitalach nie upiększały mi żywota. Niedawno pochowałem młodszego ode mnie brata, co jest nie bardzo trzymające się logiki, bowiem z racji wieku miałem pierwszeństwo do tej „uroczystości”. Nie sprawdziła się też owa logika w przypadku moich rodziców. Mama dużo młodsza od Ojca odeszła w wieku 72 lata, gdy tymczasem Rodzic dożył lat 86. Oboje byli spracowani do szczętu dla dobra swego oraz czwórki dzieci.  Ich linia życia to ciężka harówa przerywana jedynie posiłkami i modlitwą. Przez te lata życia i pracy żadne z nich nigdy nie widziało morza ani gór. Bo nie było czasu na takowe mało im potrzebne zachcianki mimo, że finansowo było ich stać na owe „fanaberie”. Kto potrafi się zastanowić nad analizą podobnego życia, zapewne zada sobie pytanie które brzmi: czy warto się było narodzić?,  czy warto było przyjść na świat by żyć udręką swoją i innych, uczyć się przez kilkanaście lat, pracować w różnych warunkach, by utrzymać siebie i rodzinę, by w końcu z łaski państwa po wielu latach otrzymywać kilka złotych i wolne chwile na emeryturze. Emeryturze, która nie zwalnia od kłopotów, najczęściej związanych z życiem i zdrowiem swoim i potomstwa lub innych bliskich nam osób. Mimo to, oraz dotykających nas coraz częściej chorób, jednak zdobywamy się na to, by pozostałe okruchy życia umeblować skrawkami przyjemności. Zobaczyć nie tylko swój kraj, ale też inne obszary Europy i świata. Osobiście lub chociażby oczami wyobraźni poprzez literaturę, film albo muzykę. W takich okolicznościach przyrody warto się było narodzić mimo linii losu biegnącego poprzez naukę, pracę, a tym bardziej szczęście małżeńskie. Tak, wtedy może warto się urodzić. Sądzę, że wielu Czytelników mojego bloga zada sobie podobne pytanie na które spróbuje udzielić odpowiedzi.




Komentarze

  1. Jak pokój to warto a jak wojna to nie warto. Chyba że jako mięso armatnie.A tak w ogóle to znalazł pan sobie temat do rozważań.Lodzia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE