CENNE MLAŚNIĘCIA PREZESA
Biologiczno-organiczne
mlaśnięcia prezesa PIS są inspiracją nie tylko do eksponowania
kolejnych scenicznych odcinków pt. "Ucho Prezesa" w
humorystycznym teatrze Kabaretu Moralnego Niepokoju, ale przede
wszystkim ożywieniem serc członków ścisłego kierownictwa PIS.
Każde chrząknięcie, każde słowo, każde onomatopeiczne
mlaśniecie prezesa poddawane jest laboratoryjnym analizom. Apologeci
PIS typu Czarnecki albo Sasin nad owymi mlaśnięciami się
pochylają, z zachwytem dowodząc, że są to mlaśnięcia epokowe,
zaś srodzy krytycy prezesa za niezrozumiałymi mlaśnięciami
znajdują zapowiedzi strasznych działań. Oczywiście zgodnie z
myślą prezesa działania te widzą w opozycji parlamentarnej, a
także w społecznym ruchu narodowym pt. KOD. Treści słów
wygłaszanych np. podczas „miesiączek” dla akolitów pisowskich
są ważne, natomiast mlaśnięcia dla nich są ważne porażająco,
jak to powiada minister sprawiedliwości Ziobro. Mlaskiem można
wzmocnić silę uderzenia w opozycję, osłaniając w ten sposób
skandaliczne poczynania np. Macierewicza w kwestii przemilczenia
faktu ucieczki z miejsca wypadku drogowego pod Toruniem, natychmiast
po skasowaniu dwu samochodów marki BMW w cenie dwa miliony PLN, albo
szerzenia przez niego defetyzmu, co sprzyja masowemu szastaniu
pieniędzmi z budżetu państwa na tzw. harcerstwo armijne w postaci
OTK, tudzież ukrywanie kolesiowskich poczynań w kwestii obsadzania
stanowisk dobrze płatnych swoimi ludźmi, którzy to mają swą
działalnością zapewnić PIS zwycięstwo w następnych wyborach,
zaś Polsce lata szczęśliwości. Temu podobne, ohydne z punktu
widzenia prawa posunięcia wytyka ekipie rządzącej opozycja, czyli
ci, którzy władzę utracili. Ja bym tu wtrącił, że nie pamięta
wół jak cielęciem był. Zdałoby się postarać o większą dawkę
Ginkofaru.
Ekipa Tuska, a szczególnie Kopacz w kwestii obsadzania
stanowisk swoimi, przeginała pałę do granic wytrzymałości jej
naprężenia narażając rząd na kompromitację.. Przykładem jest
zatrudnienie na stanowiskach ministerialnych osobiste koleżanki:
nauczycielka od religii dostaje tekę ministra spraw wewnętrznych, z
kolei ponoć osobista krawcowa przejmuje pod swoją kuratelę Polskie
Koleje Państwowe, narażając sektor na wielomilionowe straty. To
nie żarty, tak było, serio. Sądzę, że takich przykładów
kolesiostwa i nepotyzmu PO-PSL pan prezes wymlaska publicznie jeszcze
nie jeden raz. Dla wielu owe onomatopeiczne dźwięki są mało
zrozumiale np. dla słuchaczy Radia Maryja, dlatego podlegają
obróbce przez wydział episkopatu przy TV Trwam. Tymczasem plotki
chodzą, że zbawca Polski narzeka na trzustkę. Dla mnie dziwne, bo
w odróżnieniu od swego, brata śp. Lecha, Jarosław ponoć alkoholu unika
jak diabeł wody święconej. Mniemam, że to tylko plotki, na
szczęście.
Mlaskacz a obok niego Plaskacz. Tandem cholera jasna.
OdpowiedzUsuńI Jarosław i Lech a nawet ta ich matka czy tez babcia to do jednego wora. Bardzo źli ludzie. od dawna to wiem.Polak z nad Biebrzy
OdpowiedzUsuńDokąd zaprowadzą nasz kraj (członka UE) te mroczne procesje kazdego 10 miesiaca pod pałac prezydencki, te masowe nadawanie ulicom i budynkom imion działaczy pisowskich i calej rodziny Kaczyńskich to juz smierdzi na odległość.Jura901
OdpowiedzUsuńŁoooomatko jedyna nawet nieudany malunek pana prezesa wam przeszkadza, albo nadawanie imienia członków rodziby wybitnego patrioty Kaczynskiego ulicom miast. powinniscie byc z tego dumni tak jak i ja jestem w swoim miescie. Karolka z Siedlec
OdpowiedzUsuńDo Karolci z Siedlec:
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, ze jest pani dumna tylko w swoim miescie, bo niesienie nieudanego malunku pana prezesa w swiat mogloby miec katastrofalne skutki dla Polski. Juz i tak krzywo na nia patrza, ale jeszcze nieudany malunek prezesa....Łoooomatko, nie do pomyslenia. Nijak by sie to mialo do wizerunku wybitnego, pani zdaniem, patryjoty.
Gratuluje poczucia niebywalej dumy z tablic, pomnikow i nazw ulic miast jego imienia oraz czlonkow jego zapewne rownie wybitnej rodziny. Jak juz bedzie po wszystkim, to nie wiem, czy ta duma bedzie w stanie wyzywic pania i czlonkow pani rodziny. Ale jak to mawiaja - "jeden lubi czekolade, inny gdy mu (patriotyczne) skarpety smierdza".
J.